Reklama

Do przedszkola, marsz!

Od września wszystkie 5-latki obowiązkowo idą do przedszkoli, niektóre nawet zaczną naukę w szkole. Tymczasem w Polsce zaledwie 40 % dzieci ma szanse na miejsce w przedszkolach (3-6 lat). Nie inaczej jest w Częstochowie i w całym regionie

Niedziela częstochowska 12/2011

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W tej chwili rodzice chodzą od jednego przedszkola do drugiego, szukając miejsca dla swojego dziecka. Żłobków i przedszkoli jest bowiem za mało. Na dodatek Ministerstwo Zdrowia wymyśliło sobie, że od następnego roku obowiązkiem przedszkolnym chce objąć wszystkie 4-latki. Tylko, gdzie te wszystkie dzieci upchnąć, skoro teraz jest kłopot?
Sytuacja jest dramatyczna. W przedszkolach tworzone są listy rezerwowe, im popularniejsze przedszkole tym kolejka dłuższa. W chwili, gdy oddajemy numer do druku, wiadomo już które dzieci dostały się do jakich przedszkoli. Rekrutacja do katolickich przedszkoli także jest zakończona.
Postanowiliśmy, z racji obchodzonego 25 marca Dnia Świętości Życia, przyjrzeć się katolickim instytucjom, powołanym do opieki nad dziećmi, lub mającym to zadanie zapisane w charyzmacie.

Przedszkola katolickie i inne

W Częstochowie przedszkola katolickie dobrą renomą cieszą się wśród rodziców. Co zaskakujące, chętnie oddałyby pod opiekę zakonnic swoje dzieci nawet osoby religijnie obojętne, czy niepraktykujące. Dlaczego? - Zależało mi na tym, by mały był dopilnowany. Zakonnice prowadzą przedszkola w starym dobrym stylu. Żadnych eksperymentów wychowawczych, cierpliwość i zdrowy rozsądek - przyznaje jeden z takich rodziców, którego syn chodził do „siostrzanego przedszkola”.
Część rodziców przyznaje, że przedszkola katolickie jak najbardziej są godne zainteresowania, ale nie stać ich na opłacenie czesnego. Tymczasem dyrekcja wielu placówek prywatnych, w tym katolickich, przyznaje, że koszty utrzymania dziecka kalkulowane są na granicy finansowej wytrzymałości. Przedszkola publiczne utrzymuje samorząd, te prywatne, mimo otrzymywania subwencji oświatowych, resztę budżetu muszą skonstruować same.
W Częstochowie przedszkoli katolickich jest niewiele. W centrum miasta raptem kilka: Przedszkole Sióstr Nazaretanek przy ul. Dąbrowskiego (oferowało 25 miejsc - chętnych było 45). Na ul. Pułaskiego 23 mają swoje przedszkole Siostry Urszulanki (ok. 30 miejsc i wielokrotnie więcej chętnych). S. Magdalena z przedszkola Sióstr Nazaretanek im. Świętej Rodziny, z ul. 7 Kamienic, tuż obok Jasnej Góry, przyznaje, że w tym roku musiały odmówić 9 rodzinom. U nich też zwolniło się jedynie 25 miejsc. W sumie w całej archidiecezji placówek przedszkolnych, prowadzonych przez Kościół jest 13. Niewiele...
Skoro znacznie więcej jest chętnych niż miejsc w przedszkolach, dlaczego instytucje katolickie, które mogłyby zająć się opieką i wychowaniem małych chrześcijan nie rozszerzają swojej działalności? Prowadzący przedszkola tłumaczą, że w grę wchodzą tzw. obiektywne okoliczności. S. Bożena z Przedszkola Sióstr Urszulanek wyjaśnia, że uruchomienie placówki opiekuńczej to ogromna inwestycja finansowa, na którą zgromadzeń najczęściej nie stać. S. Gabriela z Przedszkola Nazaretanek z ul. Dąbrowskiego dodaje, że dla nich barierą są braki kadrowe. Katolickie placówki zarówno te opiekuńcze, jak i oświatowe mają wobec swojego personelu wymagania dotyczące nie tylko przygotowania zawodowego, ale także postawy moralnej i światopoglądowej. - Nie rozbudujemy swojej działalności ze względu na ograniczenia lokalowe - dopowiada s. Magdalena z przedszkola Sióstr Nazaretanek im. Świętej Rodziny przy 7 Kamienic.

Jeśli nie przedszkole, to co?

Rząd, który nakazuje rodzicom oddawać dzieci do przedszkoli i nie gwarantuje miejsc w tych przedszkolach, jednocześnie skutecznie zniechęca tych, którzy chcieliby otworzyć przedszkole społeczne, działające pod auspicjami na przykład jakiegoś stowarzyszenia katolickiego czy wspólnoty.
Wszelkie propozycje na inną formę opieki nad dziećmi, pozostają w sferze planów i projektów, a rodzice muszą znaleźć kogoś do opieki lub - co bardziej prawdopodobne - kobieta rezygnuje z pracy, nawet jeśli grozi to utratą etatu.
Marta Poznańska jest mamą dwójki malców i ma tzw. „talent do dzieci”. - W „Rzeczpospolitej” przeczytałam o rządowej propozycji tzw. dziennego rodzica. Spokojnie mogę zaopiekować się dodatkowo dwójką dzieci. Oczywiście odpłatnie. Przeczytałam i już się ucieszyłam, bo to daje szansę na podreperowanie budżetu. Mina zrzedła mi, gdy zobaczyłam listę warunków. Pół biedy te 160 godzin przeszkolenia, ale dodatkowe szkolenia pedagogiczne, testy psychologiczne i nie wiadomo co jeszcze... Z moją dwójką łobuzów, całym domem na głowie, nie uda mi się spełnić tych warunków - żali się nasza rozmówczyni.
Propozycje dotyczące tzw. dziennego rodzica przygotowywane są głównie dla małych miejscowości. Chodzi o to, by zamiast jednego klasycznego przedszkola czy żłobka, pojawiło się więcej małych domowych placówek. Na podobnej zasadzie mają działać tzw. kluby dla dzieci, w którym opiekę na kilka godzin dziennie zapewnia przeszkolona wcześniej osoba.
- Nie wiem czy to dobry pomysł! - przyznaje mama 4-letniej Sary. - Oddałabym swoje dziecko tylko osobie znajomej, np. sąsiadce czy koleżance. W normalnym przedszkolu to co innego. Tam kadra jest odpowiednio dobierana, profesjonalna, panie obserwują się nawzajem podczas całego dnia. Tymczasem, tylko wyobrazić sobie mogę, jak kto żyw rzuci się do zrobienia papierów dziennego rodzica, bo to będzie łatwy pieniądz - dodaje.
- Jestem zdecydowanym wrogiem żłobków i gorącą zwolenniczką przedszkoli - przekonuje Stenia, mama trójki dzieci. - Malec do 3. roku życia powinien być przy rodzicach, wtedy bowiem kształtują się najważniejsze cechy jego charakteru, predyspozycje. Natomiast potem - marsz do przedszkola. Tam dzieci nabierają społecznych nawyków, potrafią odnaleźć się w grupie rówieśników. Nawet jeśli na początku grymaszą, a moje potrafiły urządzać naprawdę rozdzierające sceny przy rozstaniu, jednak z czasem odnajdują się w grupie i świetnie się bawią, rozwijają. Dlatego warto „bić się” o dobre przedszkole i nie dziwią mnie rodzice, którzy zapisują swojego potomka do przedszkola jeszcze przed jego urodzeniem - mówi „Niedzieli” pani Stenia.
Jeśli nie uda się zaklepać miejsca w przedszkolu i nie ma babci, zdolnej zaopiekować się wnukiem, pozostaje wynajęcie niani. Zawsze jest to spory wydatek, więc dostępny dla osób zamożnych. Rząd w odpowiedzi proponuje ulgi dla rodzin decydujących się na takie rozwiązanie. Jest jednak warunek tej ulgi - wynajęta przez nas niania musi mieć pozwolenie na taką pracę.
Tak czy siak bez przedszkoli się nie obejdzie. Wydawać by się mogło, że wystarczy upraktycznić przepisy, zdjąć z nich nieco formalnych naleciałości, by wywołać przedszkolny boom. W czym więc problem?
- Polityka prorodzinna to fikcja - mówi pani Stenia. - Przy okazji tego, co się działo w przedszkolach w marcu widać to najlepiej. To nie rodzic powinien szukać miejsca, to przedszkole powinno zabiegać o małego klienta. Stawia się nowe osiedla bez przedszkoli, szkół i ośrodków zdrowia. To nie jest myślenie prorodzinne. Powinno być tak, że dobrze wyposażone placówki rodziny mają o parę kroków od domu. To nie są przecież wygórowane żądania - dodaje na koniec.

Przedszkola katolickie

Niepubliczne Przedszkole Zgromadzenia Sióstr Antoninek w Częstochowie

Niepubliczne Przedszkole Językowe Zgromadzenia Sióstr Córek Maryi z Pesche w Częstochowie

Niepubliczne Przedszkole Zgromadzenia Sióstr Katarzynek w Częstochowie

Niepubliczne Przedszkole Zgromadzenia Sióstr Michaelitek w Częstochowie

Publiczne Przedszkole Sióstr Nazaretanek w Częstochowie, ul. 7 Kamienic

Publiczne Przedszkole Sióstr Nazaretanek w Częstochowie, ul. Dąbrowskiego

Niepubliczne Przedszkole Sióstr Opatrzności Bożej w Częstochowie

Niepubliczne Przedszkole Sióstr Urszulanek w Częstochowie

Oddział Przedszkolny przy Publicznej Szkole Podstawowej SPSK w Częstochowie

Przedszkole Sióstr Felicjanek w Praszce

Niepubliczne Przedszkole Sióstr Antoninek w Wieluniu

Niepubliczne Przedszkole Sióstr Felicjanek w Zawierciu

Przedszkole SPSK w Woli Krzysztoporskiej

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kapliczki pełne modlitwy

2024-05-01 09:18

Ola Fedunik

Ks. Grzegorz Tabaka gra na gitarze podczas nabożeństwa majowego przy kapliczce w Głuszynie

Ks. Grzegorz Tabaka gra na gitarze podczas nabożeństwa majowego przy kapliczce w Głuszynie

Przejeżdzając majowymi dniami przez różne miejscowości popołudniową porą, można spotkać wiele osób modlących się przy kapliczkach i krzyżach. Śpiewają Litanię Loretańską, a duszpasterze pomagają w tym, aby tradycja była podtrzymywana. Wśród kapłanów modlących się przy kapliczkach i zachęcający do tego swoich wiernych jest ks. Grzegorz Tabaka, proboszcz parafii Wszystkich Świętych w Głuszynie.

Z jednej strony nabożeństwa majowe w mojej parafii będą odbywać się w kościele przy wystawionym Najświętszym Sakramencie i taka formuła będzie od poniedziałku do soboty. Natomiast niedziela jest takim szczególnym dniem, kiedy jako wspólnota będziemy chcieli pójść pod nasze kapliczki maryjne– zaznacza ks. Tabaka, dodając: - Mamy je dwie w Głuszynie i na przemian w każdą niedzielę maja będziemy się tam gromadzili na wspólnej modlitwie. Oprócz podtrzymania tej pięknej staropolskiej tradycji, chcemy też podkreślić, że mamy takie miejsca kultu w naszej parafii, które są i o nie należy dbać.

CZYTAJ DALEJ

Litania nie tylko na maj

Niedziela Ogólnopolska 19/2021, str. 14-15

[ TEMATY ]

litania

Karol Porwich/Niedziela

Jak powstały i skąd pochodzą wezwania Litanii Loretańskiej? Niektóre z nich wydają się bardzo tajemnicze: „Wieżo z kości słoniowej”, „Arko przymierza”, „Gwiazdo zaranna”…

Za nami już pierwsze dni maja – miesiąca poświęconego w szczególny sposób Dziewicy Maryi. To czas maryjnych nabożeństw, podczas których nie tylko w świątyniach, ale i przy kapliczkach lub przydrożnych figurach rozbrzmiewa Litania do Najświętszej Maryi Panny, popularnie nazywana Litanią Loretańską. Wielu z nas, także czytelników Niedzieli, pyta: jak powstały wezwania tej litanii? Jaka jest jej historia i co kryje się w niekiedy tajemniczo brzmiących określeniach, takich jak: „Domie złoty” czy „Wieżo z kości słoniowej”?

CZYTAJ DALEJ

Od babci do mamy

2024-05-01 18:12

Wiktor Cyran


CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję