Od 5 do 7 kwietnia trwają w Warszawie VIII Targi Wydawców Katolickich. Obecność zapowiedziało 94 wystawców. Odbędzie się również ponad 50 imprez towarzyszących: debat, dyskusji, spotkań promocyjnych. O kondycji polskiej książki katolickiej w czasie recesji rozmawiamy z ks. Markiem Otolskim, marianinem, prezesem Stowarzyszenia Wydawców Katolickich.
PIOTR CHMIELIŃSKI: - Polacy bardzo mało czytają. Czy rynek książki katolickiej w Polsce przeżywa kryzys?
KS. MAREK OTOLSKI MIC: - Z ostatnio przeprowadzonych przez Magazyn Literacki badań wynika, że sprzedaż książek wzrasta. Nie znaczy to jednak, że każda książka jest rzeczywiście przeczytana. Wielu Polaków w ogóle nic nie czyta, nawet prasy. W tym znaczeniu można mówić o kryzysie czytelnictwa każdej książki, nie tylko katolickiej. Chociaż może katolickiej tym bardziej, bo jest to trudniejsza lektura. Do tego dochodzi recesja, kryzys gospodarczy, co w naturalny sposób przekłada się na trudności finansowe poszczególnych wydawnictw, które szukają oszczędności gdzie tylko mogą. Ale to ich uczy dyscypliny, poważnego i odpowiedzialnego podejścia do wydawanych tytułów, w myśl zasady: ważna nie ilość, ale jakość.
- Co jest potrzebne, aby wydawnictwo katolickie dobrze prosperowało?
- Przede wszystkim optymizm. Polacy ze swojej natury
lubią na wszystko narzekać. Z takiej postawy nic dobrego nie wynika.
Natomiast jeżeli robi się wszystko ku temu, żeby było lepiej, szuka
się oszczędności, myśli o wydaniu dobrego tytułu, to wtedy jest realna
szansa na odniesienie sukcesu, nawet pomimo recesji. Nie są to już
te czasy jak np. 10 lat temu, kiedy książka bardzo dobrze się sprzedawała.
Obecnie trzeba włożyć wiele wysiłku i starań, aby z książką katolicką
docierać do mediów, więcej czasu i energii włożyć w promocję i reklamę.
Od 2 lat nasze Stowarzyszenie Wydawców Katolickich organizuje
specjalne stoisko na największych na świecie Międzynarodowych Targach
Książki we Frankfurcie. W zeszłym roku obecnych było 8 wydawców katolickich.
Uważam, że nasza obecność tam jest bardzo ważna. Katolicy z Zachodu
wiedzą, że w polskim sektorze jest stoisko książki katolickiej, przychodzą,
rozmawiają, wymieniamy się doświadczeniami. W przyszłości kontakty
te na pewno zaprocentują dla polskich wydawnictw.
- Jakie są największe wydawnictwa katolickie w Polsce?
- Pod względem finansowym najpotężniejsze wydawnictwo
to WAM z Krakowa. Mają bardzo dobry dział marketingu, co sprawia,
że mogą skutecznie docierać z reklamą do odbiorcy, a zyski inwestować
w następne, coraz ciekawsze i atrakcyjniejsze przedsięwzięcia. WAM
to wydawnictwo prowadzone przez jezuitów, a jest to zakon wielu indywidualności,
ludzi mających dużą swobodę działania. To też na pewno wpływa na
sukces wydawniczy. Poza tym jezuici mają ogromną bazę naukową, czyli
coś, czego inne wydawnictwa muszą szukać na zewnątrz. Wystarczy wymienić
dwie wyższe uczelnie filozoficzno-teologiczne w Warszawie i Krakowie
z wieloma wykładowcami, często jednocześnie autorami książek WAM-u.
Wydawnictwo to proponuje czytelnikom książki o bardzo różnorodnej
tematyce. Od nigdzie dotychczas nie wydanych dokumentów Soborów Powszechnych,
aż po przepisy kulinarne. Książka 103 ciastka siostry Anastazji sprzedaje
się doskonale.
Oprócz WAM inne silne wydawnictwa to: "M", "Apostolicum", "
Pallotinum", "Wydawnictwo Księży Marianów". Dalej są wydawnictwa,
o których nie mówi się zbyt głośno, ale także wydają wiele ciekawych
tytułów, jak np. Wydawnictwo Salezjanów.
- Nie jest przypadkiem, że większość wydawnictw jest prowadzona przez zakony. Z czego to wynika?
- Jest to realizacja charyzmatu danych zgromadzeń,
aby ewangelizować również przez słowo drukowane. W czasach powojennych
zakony kojarzone są głównie z pracą w parafiach. Dawniej tak nie
było, a zakony zajmowały się bardzo różnymi pracami. Prowadziły szkoły,
wydawnictwa lub inne, charakterystyczne dla swojego charyzmatu dzieła.
Marianie mieli przed wojną wydawnictwo na Bielanach.
Potem władze komunistyczne nam je odebrały i nie pozwoliły wydawać
książek. Jednak cały czas czyniliśmy starania, aby wydawnictwo wskrzesić.
Przez jakiś czas drukowaliśmy nawet książki w Rzymie i stamtąd były
przywożone do Polski. Dopiero w 1987 r. dostaliśmy ponownie zgodę
na otwarcie wydawnictwa. Oczywiście były problemy innego typu: cenzura,
restrykcje papieru, różne inne ograniczenia, ale i tak jestem przekonany,
że zrobione zostało dużo dobrego.
- Na jaką literaturę kładzie nacisk Wydawnictwo Marianów?
- W tej chwili są to zagadnienia duchowości oraz świadectwa. Te tematy najlepiej się sprzedają. Staramy się także wydawać książki będące odpowiedzią na najbardziej aktualne problemy Kościoła. Podjęliśmy niedawno np. temat alkoholizmu, ostatnio poważnie zaniedbany, a także kwestię aborcji. Dużo się o niej dyskutuje w mediach, natomiast nie ma dostatecznie szybkiej reakcji ze strony wydawców katolickich.
- Jacy autorzy cieszą się największą popularnością wśród czytelników?
- Takich autorów jest dużo i trudno tu wymienić wszystkich. Podam więc tylko kilka nazwisk: o. Leon Knabit OSB, ks. Mieczysław Maliński, ks. Jan Twardowski, o. Mieczysław Albert Krąpiec OP, o. Jacek Salij OP. Szczególnie ten ostatni ma niesamowity dar mówienia o trudnych sprawach prostym językiem. Jest to ważne, bo większość czytelników nie ma przecież odpowiedniego przygotowania filozoficzno-teologicznego. Jednak co ciekawe, np. książki o. Krąpca, który pisze bardzo trudnym, naukowym językiem, także dobrze się sprzedają.
- Ksiądz jest prezesem Stowarzyszenia Wydawców Katolickich. Kiedy powstało to Stowarzyszenie i jakie sobie stawia cele?
- Działamy już 6 lat. Głównym celem jest działalność
na rzecz misji ewangelizacyjnej Kościoła katolickiego, prowadzonej
przez ruch wydawniczy, kształtowanie katolickiego środowiska wydawniczego
oraz rozwijanie współpracy wydawców katolickich. Zgodnie ze statutem
Stowarzyszenie realizuje swoje cele przez: inspirowanie kierunków
działalności wydawniczej; troskę o dobór właściwej tematyki publikacji
oraz ich poziom merytoryczny, naukowy i edytorski; inicjowanie badań,
analiz i innych opracowań na temat działalności wydawniczej, rynku
księgarskiego i stanu czytelnictwa; występowanie do władz państwowych,
urzędów, organizacji w sprawach dotyczących ruchu wydawniczego. Np.
walczyliśmy wspólnie o zerową stawkę VAT na książki. W efekcie ta
stawka, przynajmniej do momentu naszego wejścia do Unii Europejskiej,
została utrzymana. A to jest już pewien sukces, bo żyliśmy w ciągłej
niepewności.
Oprócz tego inicjujemy i organizujemy konkursy, wystawy,
targi, kiermasze wydawców katolickich oraz współpracę z hurtowniami,
księgarniami i innymi dystrybutorami. Tak więc pracy jest bardzo
dużo, na wszystko ciągle brakuje czasu. Trzeba bowiem pamiętać, że
jest to Stowarzyszenie nie firm, a osób, z których każda ma swoją
normalną pracę, a działalność w Stowarzyszeniu jest dodatkowa, czysto
społeczna.
- Trwają już VIII Targi Wydawców Katolickich. Z roku na rok wzrasta liczba czytelników odwiedzających ekspozycję.
- Zaczęliśmy 8 lat temu od 30 wydawnictw. Wcześniej, na Międzynarodowych czy Krajowych Targach Książki, byliśmy traktowani trochę po macoszemu. Chcieliśmy pokazać, że istniejemy. Był to też czas, kiedy powstawały osobne, specjalistyczne targi: książki historycznej, edukacyjnej. Dlaczego więc nie miałoby być targów książki katolickiej? Od początku ekspozycja mieściła się w dolnym kościele świątyni Najświętszej Maryi Panny Matki Miłosierdzia na Stegnach. Jednak szybko okazało się, że to miejsce zbyt ciasne. Przenieśliśmy się więc do sali gimnastycznej pobliskiej szkoły sportowej, dostawiamy też specjalny namiot. W salach kościelnych odbywają się natomiast spotkania autorskie, debaty, dyskusje, które od początku towarzyszą targom. W tym roku odbędzie się ich ponad 50. W salach wystawienniczych zaprezentuje się aż 94 wydawców. Uważam, że to dużo, jak na czas recesji. Warto też wspomnieć, że już po raz piąty zostaną rozdane nagrody wydawców katolickich Feniks, za najlepszą publikację religijną ubiegłego roku.
- Dwa lata temu odwiedzających targi zaskoczyła obecność wydawnictwa lefebrystów "Te Deum"...
- Było to niedopatrzenie organizatorów. Mogę zapewnić, że w tym roku taka sytuacja się nie powtórzy. Natomiast przy okazji powiem, że na targach będą obecne wydawnictwa niekatolickie, ewangelickie i protestanckie. To krok ku ekumenizmowi, do którego wciąż nawołuje Jan Paweł II. Zresztą to nie są targi książki katolickiej, ale wydawców katolickich, którzy mają prawo zaprosić swoich gości, jeżeli ci mają do zaprezentowania ciekawe, rzetelne propozycje. Uczy nas to tolerancji do innego wyznania, innej religii. Natomiast oczywiście nie ma na targach miejsca dla wydawnictw heretyckich.
- Dziękuję bardzo za rozmowę.
Pomóż w rozwoju naszego portalu