Reklama

Sprawy sądu kościelnego

Czy duchowny, który popełnił przestępstwo, staje przed dwoma sądami? Czy w Kościele można dostać „rozwód”? Czy koszty procesów osiągają zawrotne sumy? - Kościół nie sądzi proboszcza za niepłacenie podatków na rzecz państwa, a proces o stwierdzenie nieważności małżeństwa nie kosztuje 40 tys. - mówi ks. Janusz Zieliński, oficjał Sądu Kościelnego diecezji zielonogórsko-gorzowskiej

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Czym jest sąd kościelny? - Tym samym, czym każdy inny sąd - jest powołany do szukania sprawiedliwości. I nie tyle chodzi o sprawiedliwość w potocznym znaczeniu tego słowa, ale raczej o dochodzenie swoich praw, a z drugiej strony o egzekwowanie obowiązków - wyjaśnia ks. Janusz Zieliński. - W Kościele istnieją podstawowe prawa i obowiązki wiernych, w tym prawa szczegółowe, dotyczące świeckich i osób duchownych. Każda posługa jest unormowana jakimś zakresem praw i obowiązków, zarówno tych, do których jest adresowana, jak i tych, którzy ją wykonują - albo na mocy zlecenia biskupiego, albo w sposób wynikający z przyjęcia sakramentów. Jeżeli np. ktoś przyjmuje sakrament bierzmowania czy kapłaństwa, to siłą rzeczy nabywa pewne uprawnienia i jednocześnie obowiązki z tego wynikające.
Sądy kościelne powstały u początków działalności Kościoła, a pod względem proceduralnym kształtowały się zwłaszcza w średniowieczu, kiedy zaczęła rozwijać się doktryna prawa kanonicznego. Dawniej zajmowały się sprawami nie tylko „kościelnymi”, ale pełniły także rolę dzisiejszych sądów cywilnych, karnych i administracyjnych. Współcześnie sądy kościelne opierają się na prawie kanonicznym skodyfikowanym w XX wieku (najpierw w oparciu o Codex Iuris Canonici z 1917 r., a obecnie o Kodeks Prawa Kanonicznego z 1983 r.).

Oficjał i notariusz to minimum

Reklama

Na czele sądu kościelnego stoi oficjał (delegat biskupa, według prawniczej terminologii - wikariusz sądowy). - Biskup posiada w diecezji władzę ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą; on jest zatem też pierwszym sędzią. Dwie władze - rządzenia i sądową - biskup może delegować. Prowadzenie spraw sądowych zleca właśnie wikariuszowi sądowemu. Może powołać też jego zastępców - wyjaśnia ks. Zieliński.
W sądzie kościelnym musi też być notariusz, bo akta sądowe bez jego podpisu nie mają mocy prawnej, są nieważne. Oficjał i notariusz to minimum, bez którego nie może istnieć sąd.
Oprócz tego są jeszcze sędziowie diecezjalni. Niektórzy z nich mogą mieć etat w sądzie kościelnym, jednak z reguły biorą udział w pracach sądu przez procedowanie w określonych sprawach, np. w sprawach o stwierdzenie ważności małżeństwa, które prowadzi trybunał kolegialny trzyosobowy. Za akceptacją Konferencji Episkopatu urząd sędziego kościelnego może pełnić również osoba świecka.
Osobną funkcję pełni obrońca węzła, który jest niezbędny przy procesach małżeńskich lub dotyczących ważności przyjętych święceń. Jego zadaniem jest szukanie argumentów wskazujących na ważność sakramentu.
- Obecnie w siedzibie naszego sądu pracuje sześć osób, w tym trzy osoby świeckie: jedna pełni urząd notariusza sądowego, a dwie pracują w sekretariacie - mówi ks. Zieliński.
W naszej diecezji sąd kościelny mieści się w Gorzowie przy ul. Żeromskiego 22.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Głównie sprawy małżeńskie

Reklama

- Sąd kościelny zajmuje się wyłącznie sprawami, które mają związek z jakimś zdarzeniem lub aktem prawnym - jak długo nie wpłynie skarga, wskazująca na naruszenie porządku prawnego, sąd nie może wszcząć żadnego postępowania - tłumaczy oficjał. - W sądownictwie cywilnym dużą rolę odgrywa tu postać prokuratora, który w kościelnym sądownictwie nie występuje. Zbliżoną, acz nie tożsamą rolę pełni tu promotor sprawiedliwości, który może wszczynać z urzędu niektóre postępowania sądowe.
Jakie sprawy trafiają najczęściej na sądową wokandę? - W praktyce większość sądów kościelnych zajmuje się sprawami dotyczącymi prawa małżeńskiego, w szczególności sprawami o stwierdzenie nieważności małżeństwa. Wzrastające z roku na rok zainteresowanie wiernych tym rodzajem postępowania procesowego wskazuje, że wola uregulowania swojej sytuacji - duchowej, moralnej i kanonicznej - jest, co trzeba przyjąć z uznaniem, istotnym elementem w kształtowaniu dalszej życiowej przyszłości, a z drugiej świadczy, niestety, o rosnącej liczbie małżeństw nieudanych - mówi oficjał.
Sporadycznie zdarzają się sprawy sporne, kiedy ktoś dochodzi swoich praw o charakterze prywatnym czy publicznym. Sąd prowadzi też sprawy w formie zleconej przez biskupa, np. instrukcję do dyspensy od małżeństwa ważnie zawartego a niedopełnionego. Udzielenie tej dyspensy leży w kompetencjach Stolicy Apostolskiej, ale zanim prośba trafi do Watykanu, jest czynione postępowanie przygotowawcze. Nie jest to, formalnie oceniając, właściwe postępowanie procesowe, jednak z uwagi na konieczność m.in. przesłuchania zainteresowanych i wskazanych zwykle zajmuje się tym właśnie sąd kościelny. Spraw tego typu jest kilka rocznie.
Czasami trafiają się sprawy karne. - W przypadku naruszenia prawa karnego biskup wstępnie rozważa, czy zaszła możliwość popełnienia przestępstwa i decyduje, czy postępowanie należy przeprowadzić na drodze administracyjnej (bo tą drogą też można nałożyć karę), czy też wyrok zostanie ogłoszony przez postępowanie sądowe. Te dwa tryby różnią się od siebie formalnie, jednak kierują się tym samym prawem materialnym - tłumaczy ks. Zieliński. - Przede wszystkim proces sądowy daje większe prawa stronom do obrony, do pomocy ze strony adwokata, do zgromadzenia środków dowodowych. To postępowanie trwa dłużej, z natury swej ma charakter publiczny. Sąd, wydając wyrok, musi dotrzeć do prawdy obiektywnej na tyle, na ile jest to możliwe, oraz dowieść istnienia winy (umyślnej bądź nieumyślnej), bierze pod uwagę okoliczności łagodzące bądź zaostrzające karę - oczywiście tylko w takim zakresie, jaki przewiduje prawo karne. Natomiast w postępowaniu administracyjnym nie jest się tak ściśle związanym wymogami prawa formalnego, chociaż tu również wymaga się rzetelności w dochodzeniu do sprawiedliwego rozstrzygnięcia.

Nie skaże za kradzież

Czy w sytuacji, kiedy osoba duchowna staje przed zwykłym sądem, automatycznie rozpoczyna się proces w sądzie kościelnym? - Nie, a w każdym razie nie zawsze. Poza tym, jeżeli przeciwko jakiemuś księdzu toczy się rozprawa w sądzie świeckim, nie znaczy wcale, że wystąpił on przeciwko prawu kościelnemu - podkreśla oficjał. - To są dwa odrębne porządki prawne, w których istnieją różne katalogi działań, uznanych za przestępstwa, a zatem zagrożonych sankcją karną. Nie zawsze czyn, na podstawie którego np. duchowny staje przed sądem cywilnym, jest czynem naruszającym prawo kościelne. Jeśli ksiądz, nie płacąc podatków, narusza w opinii wiernych dobre imię urzędu proboszczowskiego, wówczas biskup może w tej sytuacji również zainterweniować, nakładając na niego sankcję za naruszenie tego imienia, przy czym interwencja ta wynikać będzie z innego tytułu prawnego (kościelnego) niż formalne oskarżenie przed sądem cywilnym. Czyli kara została przez biskupa nałożona nie ze względu na owo niepłacenie podatków, ale ze względu na naruszenie godności urzędu.

„Rozwód kościelny”?

W ostatnich latach wzrosła liczba spraw o stwierdzenie nieważności małżeństwa. Jest o nich głośno zwłaszcza wtedy, kiedy dotyczy to jakiejś znanej osoby. „Rozwód kościelny” to chwytliwy temat, choć w rzeczywistości coś takiego nie istnieje, bo Kościół rozwodów nie udziela. - Nazwa jest oczywiście błędna, chociaż coraz częściej przekonuję się, że ludzie stosują ją jako pewien skrót myślowy i „z grubsza” wiedzą, że chodzi w tym wypadku o rzecz zgoła odmienną od rozwodu - mówi ks. Zieliński. - Faktycznie, samych spraw „małżeńskich” mamy rzeczywiście coraz więcej. Dokładnie nie wiem, jakie są statystyki w innych sądach, ale ten wzrost jest widoczny. W naszym sądzie w ostatnich 3 latach ta liczba wzrosła niemalże o 100 procent. Jeszcze kilka lat temu w ciągu roku wpływało ok. 25 do 30 spraw, obecnie liczba ta przekracza 60.
Czy wiąże się to ze wzrostem liczby rozwodów cywilnych? Po części tak, ale nie jest to jedyna przyczyna. Przede wszystkim wzrosła świadomość ludzi. Znacznie więcej osób wie już, że istnieje taka możliwość, nie ma też problemu z dotarciem do informacji, na jakiej zasadzie takie sprawy są przeprowadzane, jak można rozpocząć proces. - W gazetach pojawiają się artykuły na ten temat, powstają programy informacyjne, które przybliżają ludziom to zagadnienie. Z takimi informacjami kontaktują się z nami, a w trakcie udzielanej porady prawnej wyjaśniamy bliższe szczegóły - tłumaczy oficjał.

Przede wszystkim dowody

Jak wygląda sama procedura? Najpierw trzeba złożyć pisemną skargę, w której powinny znaleźć się uzasadnienie, dlaczego zdaniem składającego skargę małżeństwo jest nieważne, oraz prośba o rozpoczęcie procesu. Wtedy sprawdza się, czy akurat ten sąd jest właściwym organem do zajmowania się tą konkretną sprawą. Trzeba też ustalić, czy np. strony są zdolne do stawania przed sądem (tzw. zdolność sądowa). Jeżeli skarga nie zostanie odrzucona, rozpoczyna się przewód sądowy. Inaczej niż w sądzie cywilnym - strony są wzywane raczej pojedynczo i nie prowadzi się rozprawy ustnej wobec obecnych na sali stron i świadków (są przesłuchiwani w odrębnych terminach). Jeżeli ktoś nie może przyjechać do siedziby sądu, oddelegowana osoba przeprowadza przesłuchanie w parafii - miejscu jego zamieszkania. Strony - co oczywiste - mają wgląd do akt procesu. W razie konieczności pomocą prawną może służyć adwokat z listy adwokatów kościelnych.
Najważniejsze są dowody. - Nawet jeśli mamy intuicyjne przekonanie, że to, co napisał powód czy powódka może wskazywać na nieważność małżeństwa, jednak przedstawieni świadkowie np. znają sprawę zbyt słabo czy też odmawiają złożenia zeznań, a w innym przypadku brakuje dowodów z dokumentów, sąd musi orzec brak podstaw do stwierdzenia nieważności - podkreśla ks. Zieliński.
Podstawą do stwierdzenia nieważności mogą być np.: brak wystarczającego używania rozumu, poważny brak rozeznania oceniającego co do praw i obowiązków małżeńskich, niezdolność do podjęcia istotnych obowiązków małżeńskich z przyczyn natury psychicznej, wprowadzenie w błąd czy ślub pod przymusem.
Nie ma rozprawy kończącej proces, podczas której spotykają się strony i słyszą zapadający wyrok. Wyrok w sprawie zapada w trakcie obrad trybunału kolegialnego, kiedy to każdy z sędziów uzasadnia swoją opinię, po czym odbywają się dyskusja i głosowanie. Ogłoszenie wyroku (sporządzanego zawsze z uzasadnieniem) następuje przez przekazanie go stronom (osobiście lub drogą pocztową). - Nasz sąd kościelny, jako sąd pierwszej instancji, z chwilą ogłoszenia wyroku pozytywnego, czyli stwierdzającego nieważność zawartego małżeństwa, z urzędu przekazuje akta procesu do sądu drugiej instancji, którym jest w tym przypadku Sąd Metropolitalny Szczecińsko-Kamieński. Przy wyroku negatywnym apelację mogą złożyć same zainteresowane strony procesowe. Wyrok stwierdzający nieważność małżeństwa staje się wykonalny tylko wtedy, gdy potwierdzi go sąd II instancji (dekretem lub wyrokiem). W sytuacji, gdy sąd II instancji wyda jednak odmienny wyrok, zainteresowana strona może złożyć od drugiego wyroku apelację do sądu III instancji, czyli do Roty Rzymskiej (Watykan). Nie sposób mówić z dokładnością o liczbie spraw, które zakończyły się stwierdzeniem nieważności małżeństwa. Statystycznie rzecz ujmując (za okres kilku ostatnich lat), można przyjąć, iż około połowa spraw o stwierdzenie nieważności małżeństwa, które wchodzą na wokandę sądu kościelnego, zakończyła się wyrokiem pozytywnym - mówi oficjał.
Ze względu na czas potrzebny do przesłuchania wszystkich świadków i inne formalności związane z procesem, w naszej diecezji trwa on mniej więcej 2 lata. Są też koszty postępowania. - Nie przekraczają one obecnie z reguły wysokości 1 tys. Warto o tym wiedzieć, bo krążą krzywdzące opinię sądu nieprawdziwe informacje, że „domagamy się” za prowadzenie procesu kwot niebagatelnych, nawet 40 tys. - dodaje ks. Zieliński.

2010-12-31 00:00

Oceń: +2 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Rozważania na niedzielę ks. Mariusza Rosika: Filoteos zakłada okulary

2025-08-19 11:18

[ TEMATY ]

rozważania

Ks. Mariusz Rosik

Adobe Stock

Był rok 1873, kiedy metropolita Konstantynopola Filoteos Bryennios otoczył się księgami biblioteki Hospicjum św. Krzyża. Pogrążony w lekturze, natrafił na manuskrypt pochodzący z XI stulecia. Hierarcha zanurzył się lekturze… Już w pierwszych zdaniach wyczytał: „Dwie są drogi, jedna droga życia, a druga śmierci – i wielka jest różnica między nimi. Oto droga życia: Przede wszystkim będziesz miłował Boga, który cię stworzył, następnie zaś bliźniego twego jak siebie samego, a czego nie chcesz, by ktoś ci robił, tego wszystkiego i ty także nie rób drugiemu”.

Odkryty przez Filoteosa apokryf, któremu nadano tytuł Nauka Dwunastu Apostołów, jest bardzo wczesny. Badacze datują go na koniec pierwszego stulecia, a jako miejsce jego powstania wskazują Syrię. Przytoczony powyżej fragment mógłby stać się doskonałym komentarzem do słów Jezusa, zanotowanych przez Łukasza w tym samym mniej więcej czasie: „Przyjdą ze wschodu i zachodu, z północy i południa, i siądą za stołem w królestwie Bożym. Tak oto są ostatni, którzy będą pierwszymi, i są pierwsi, którzy będą ostatnimi” (Łk 13,29-30). Jeśli sprawiedliwi przyjdą do królestwa Bożego, to kroczyć tam będą drogą życia – musiał myśleć Filoteos – a na niej drogowskazem jest przykazanie miłości Boga i bliźniego. Wskazanie na cztery strony świata dzisiejszemu czytelnikowi Ewangelii wydaje się zupełnie zrozumiałe, jednak pierwszych słuchaczy Nauczyciela z Nazaretu słowa te musiały szokować. Przecież królestwo Boże przeznaczone jest tylko dla wybranych, dla należących do narodu Boga, dla Żydów, którzy odziedziczyli obietnice dane Abrahamowi! Mówiąc o czterech stronach świata, Jezus włącza w zbawcze oddziaływanie Boga także pogan. To właśnie oni, choć przez wyznawców judaizmu uznani byli za ostatnich, staną się pierwszymi!…
CZYTAJ DALEJ

Kwiat świętości

Niedziela przemyska 34/2012

[ TEMATY ]

święta

wikipedia.org

Św. Róża z Limy

Św. Róża z Limy

Prawdę mówiąc to trochę egzotyczna święta... Nieczęste jej wizerunki znajdujemy głównie w świątyniach dominikańskich. Isabel Flores de Oliva bo tak brzmi pełne nazwisko Róży z Limy urodziła się 20 kwietnia 1586 r. w dalekiej peruwiańskiej Limie, mieście liczącym wówczas 25 tys. mieszkańców, założonym przez słynnego konkwistadora - Francisco Pizarro.

Dziewczynka od najmłodszych lat oczarowywała wszystkich swoją urodą. Niezwykle delikatna twarz była powodem, dla którego opiekująca się nią niania nazwała dziewczynkę Różą. Inne notki z biografii Świętej wspominają, że to z powodu zamiłowania do rosnących w przydomowym ogrodzie kwiatów nazywano ją Różą. Dziewczynka zapragnęła od najmłodszych lat poświęcić swoje młode życie Bogu; w ogrodzie miano wybudować specjalnie przeznaczoną dla niej altankę, w której zamieszkała, a która z czasem przekształcona została w pustelnię. Róża wstąpiła również do Trzeciego Zakonu Dominikanów.
CZYTAJ DALEJ

Szkoła w remoncie dusz – dokąd prowadzą reformy edukacji?

2025-08-23 21:02

[ TEMATY ]

szkoła

edukacja

Red.

Andrzej Sosnowski

Andrzej Sosnowski

Gdy dzwonek zabrzmi inaczej 1 września 2025 roku uczniowie usłyszą szkolny dzwonek, ale jego ton nie będzie już taki sam. Ministerstwo Edukacji postanowiło gruntownie przebudować plan lekcji, kalendarz roku szkolnego i system oceniania. W życie wchodzą nowe przedmioty, zmienia się rytm ferii zimowych, wprowadzane są testy sprawnościowe i nowe metody oceniania uczniów z niepełnosprawnościami. Cele reform – jak podkreśla MEN – to przygotowanie młodzieży do rynku pracy, rozwój kompetencji cyfrowych i wyrównanie szans edukacyjnych.

Brzmi jak techniczna modernizacja. Jednak w tym całym zamieszaniu pojawia się pytanie o coś bardziej fundamentalnego – o wychowanie duchowe młodego pokolenia.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję