Betlejem kojarzy się jednoznacznie z Bożym Narodzeniem, nie
ze świętami Zmartwychwstania Pańskiego. W naszej polskiej tradycji
Betlejem niesie w sobie atmosferę rodzinności, ciepła, uśmiechu i
życzliwości ludzkiej. I to wbrew ewangelicznej prawdzie o brzemiennej
Niewieście, która umęczona - po dniach spędzonych w podróży na osiołku
- rodziła Dziecko, odrzucona przez ludzi, w stajni, między bydlętami.
Nie mniej okrutne są dalsze wydarzenia betlejemskie: nienawiść Heroda
zmuszająca Świętą Rodzinę do ucieczki, mord na maleńkich dzieciach...
Ostatnie doniesienia z Ziemi Świętej bliższe są prawdom
z Ewangelii niż naszym cieplutkim, kolędowym wyobrażeniom. Bliższe
są atmosferze przeżywania Wielkiego Tygodnia. W Betlejem izraelskie
czołgi, w całej Ziemi Świętej nienawiść i groza rozpala się do niebotycznych
rozmiarów. Wychowani przez kogoś chłopcy, samobójcy owinięci materiałem
wybuchowym, starają się tak umrzeć, by zabić jak najwięcej nie znanych
sobie ludzi, izraelscy żołnierze brutalnie strzelają do wszystkiego,
co się rusza i jest choć odrobinę podejrzane - śmierć, zniszczenie,
rozpacz i beznadzieja.
O Ziemi Świętej mówi się, że to "piąta Ewangelia". Ślady
ziemskiego życia Jezusa są tam tak głęboko poruszające... Jak zatem
zrozumieć to, że właśnie ta ziemia, która była świadkiem życia, męki,
śmierci i zmartwychwstania Boga-Człowieka, jest od tysięcy lat przepełniona
cierpieniem, wojną, nienawiścią? Po tej ziemi chodził, tam nauczał
Jezus - Książę Pokoju, wcielona i nieskończona Miłość, Prawda i Życie.
Dlaczego zatem o ziemi tej wciąż jest głośno ze względu na dokonywaną
tam przemoc? Krótko po Wniebowstąpieniu Jezusa Rzymianie w okrutnej
wojnie zlikwidowali państwo żydowskie - od tego momentu rozpoczęła
się tułaczka Izraelitów po całym świecie. Przez stulecia toczyły
się okrutne wojny krzyżowe między chrześcijanami i muzułmanami, teraz
wojują Żydzi i Palestyńczycy... Jaką prawdę można wyczytać z tej "
piątej Ewangelii"?
Ta ziemia rozpaczliwie woła o zmartwychwstanie, o cud
po ludzku absolutnie niemożliwy. Niemożliwy tam tak samo, jak w każdym
innym zakątku świata. Ale tam, w Jerozolimie, z samotności Góry Oliwnej,
z odrzucenia i potępienia przez wielkich tego świata, z męki Kalwarii,
zza grobowego kamienia pieczętującego śmierć - wyłania się zwycięski
i zmartwychwstały Chrystus! Nie ukazuje się tym, którzy Go skazali
i umęczyli - kontakt ze Zmartwychwstałym mają tylko ci, którzy niosą
w sobie gotowość wiary. Ale właśnie ci nagle z tego spotkania wychodzą
przemienieni - pokój nie pojawia się na zewnątrz, większość z nich
ginie męczeńską śmiercią. Pokój, miłość i zwycięstwo pojawia się
w nich. I jest wspaniale zaraźliwe. Jest potężnym wezwaniem. Bo uwierzyć
- znaczy pójść za Jezusem.
Od tego czasu idą i głoszą prawdę o Zmartwychwstaniu,
prawdę o tym, że śmierć i zniszczenie, choć głośne i spektakularne,
nie są ostateczne, nie są w żadnym wymiarze zwycięskie. Patrzę na
czołgi w Betlejem i na wiele innych okrutnych zjawisk na świecie
i w Polsce - i wiem, że Pan Jezus zaprasza nas na drogę niełatwą.
Tyle, że jest to jedyna droga, którą warto iść. A na końcu jest zwycięstwo,
jest zmartwychwstanie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu