Chrystus zmartwychwstał jest,
Nam na przykład dan jest,
Iż mamy zmartwychwstać,
Z Panem Bogiem królować.
Alleluja!
Oto został dany nam przykład. W osobie jedynego Syna
swego Bóg wstąpił w stworzoną i umiłowaną przez siebie materię poprzez
Wcielenie. Poprzez Syna swego przekazał wszystkiemu, co żyje, wielką
tajemnicę - zmartwychwstanie. Dał nam przykład "iż mamy z martwych
powstać" i że nic z tego, co stworzył, w nicość się nie przemieni,
że nie odda nicości tworu swych rąk i miłującego serca. Jego miłość
jest bowiem większa niż śmierć, to miłość, która zmartwychwstaje
każdego dnia na nowo.
Nie tak było na początku. Ale choć w bezpieczny świat
stworzony z miłością Boga poprzez człowieka weszła śmierć, nie przyniosła
ze sobą unicestwienia i zagłady. Pozostała niezmienna ilość stworzonej
materii, a każda najdrobniejsza cząsteczka wszelkiego bytu naznaczona
jest nieśmiertelnością. Nauka już nie udowadniała, że powołani zostaliśmy
do wiecznego życia. W jakimś jednak okresie naszego rozwoju pojawiła
się pewnego rodzaju "skaza" powodująca starzenie się i w konsekwencji
śmierć organizmów. Gdyby wyodrębnić i zneutralizować ową "skazę"
- mówi nauka - świat wyglądałby inaczej. "A śmierci już odtąd nie
będzie, ani żałoby, ni krzyku, ni trudu już [odtąd] nie będzie"... (
Ap 21, 4). "Pośrodku ciebie jestem Ja - Święty, i nie przychodzę,
żeby zatracać" (Oz 11, 9) - szepce cicho Bóg w naszych sercach. Wychodząc
z Raju, z okresu dzieciństwa ludzkości, my, potomkowie Adama, niesiemy
w sobie pewność, że poprzez czas wrócimy tam, skąd zmuszeni byliśmy
odejść. "Stworzenie bowiem zostało poddane marności - nie z własnej
chęci, ale ze względu na Tego, który je poddał - w nadziei, że również
i ono zostanie wyzwolone z niewoli zepsucia, by uczestniczyć w wolności
i chwale dzieci Bożych. Wiemy przecież, że całe stworzenie aż dotąd
jęczy i wzdycha (...). Lecz nie tylko ono, ale i my sami, którzy
już posiadamy pierwsze dary Ducha, i my również całą istotą swoją
wzdychamy oczekując [przybrania za synów] - odkupienia naszego ciała" (
Rz 8, 20-23).
Dla chrześcijan pierwszych wieków zmartwychwstanie było
oczywistością, nad którą nie trzeba było się długo zastanawiać. Narodziny,
życie, śmierć i zmartwychwstanie do nowego życia przychodziły kolejno
po sobie jak pory roku, nie budząc żadnych wątpliwości. Piękny i
uporządkowany ręką Stwórcy świat przyszły był blisko - wystarczyło
przejść przez wrota śmierci, podążyć tą samą drogą, którą przeszedł
dany na przykład Boży Syn. "Chrystus zmartwychwstał jako pierwszy
z tych, co pomarli - pisał św. Paweł. - Ponieważ bowiem przez człowieka [
przyszła] śmierć, przez Człowieka też (dokona się) zmartwychwstanie.
I jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy będą
ożywieni" (1 Kor 15, 20-23).
Kłopoty ze zmartwychwstaniem zaczęły się później. Pomimo
że w codziennej modlitwie od wieków powtarzamy o wierze w ciała zmartwychwstanie
i żywot wieczny, coś stało się z naszą wiarą. Przykład, który został
nam dany, już nie wystarcza. Śmierć, ta "podróż w nieznane", powoduje
niepewność i strach. Z ciekawością i dreszczem emocji rozczytujemy
się w relacjach ludzi, którzy powrócili do życia po śmierci klinicznej.
- Wędrówka tunelem, na końcu którego widać jakieś światło... Zmartwychwstały
Chrystus nam tego nie mówi. Przekazuje nam inną wiadomość, której
nie zawsze słuchamy z uwagą. "Wstał, przeniknął skalne mury" śpiewamy
w pieśni Franciszka Karpińskiego, a ewangeliczny opis mówi, że zanim
przeniknął skałę grobu, przeniknął płótno, którym był owinięty, całun,
nazwany "milczącym świadkiem zmartwychwstania".
Osiem zaś dni później, ostatniego dnia Paschy, nagle
pojawił się Jezus wśród zgromadzonych w Wieczerniku Uczniów mimo
zamkniętych drzwi. Powiedział: "Pokój z wami". A widząc ich trwogę,
rzekł: "Czemu jesteście zmieszani i dlaczego wątpliwości budzą się
w waszych sercach? Popatrzcie na moje ręce i nogi: to Ja jestem.
Dotknijcie Mnie i przekonajcie się: duch nie ma ciała ani kości,
jak widzicie, że Ja mam". Pokazał im swe ręce i nogi, a do zdumionych
i zmieszanych rzekł: "´Macie tu coś do jedzenia?´. Oni podali Mu
kawałek pieczonej ryby. Wziął i jadł wobec nich" (Łk 24, 36-43).
Oto zwykłe ludzkie ciało, które potrzebuje pokarmu, by
utrzymać się przy życiu, a jednak przenikające mury, drzwi... Zrozumienie
tej wielkiej tajemnicy nie jest dziś możliwe, choć niekiedy wydaje
się tak bliskie, jak słowo, które nagle umknęło w czasie rozmowy
i jest w umyśle niewypowiedziane. Jest bowiem w nas ukryta pamięć,
genetyczny zapis tego, że nie tak było; wraz z nadzieją, że nie tak
będzie, że "zniszczalne przemieni się w niezniszczalne, a śmiertelne
w nieśmiertelne" (por. 1 Kor 15, 50) - jak mówi św. Paweł - że stanie
się to, co ukazał aktem zmartwychwstania dany nam na przykład Bóg-Człowiek.
"Bo jak nowe niebiosa i nowa ziemia, które Ja uczynię,
trwać będą przede Mną (...), tak będzie trwało wasze potomstwo i
wasze imię" (Iz 66, 22) - mówi Pan ustami proroka Izajasza, a św.
Jan na wyspie Pathmos własnymi oczyma oglądał "niebo nowe i ziemię
nową, bo pierwsze niebo i pierwsza ziemia przeminęły" (Ap 21, 1). "
Oto przybytek Boga z ludźmi" - usłyszał głos św. Jan - "i zamieszka
wraz z nimi i będą oni jego ludem, a on będzie ´BOGIEM Z NIMI´ (...)
. Jam Alfa i Omega, Początek i Koniec" (Ap 21, 3-6).
Do życia pod nowymi niebiosami i na nowej ziemi przygotowuje
nas Jezus, pokazując Swe zmartwychwstałe i odnowione Ciało.
"Oto ogłaszam wam tajemnicę: nie wszyscy pomrzemy, lecz
wszyscy będziemy odmienieni - mówi św. Paweł. - W jednym momencie,
w mgnieniu oka, na dźwięk ostatniej trąby - zabrzmi bowiem trąba
- umarli powstaną nienaruszeni, a my będziemy odmienieni" (1 Kor
15, 51-52). "Potem me szczątki skórą odzieje, i ciałem swym Boga
zobaczę. To właśnie ja Go zobaczę, moje oczy ujrzą (...)" - woła
Hiob (Hi 19, 25).
Proroka Ezechiela, żyjącego ok. 600 lat przed Chrystusem,
zawiódł pewnego razu Bóg w ogromną dolinę pełną kości. Niezliczona
ich ilość schła, bielała i kruszyła się w słońcu na piasek, który
rozwiewał wiatr. Rozkazał Bóg Ezechielowi mówić do tych kości i prorokować
nad nimi. I gdy mówił "powstał szum i trzask, i kości jedna do drugiej
zbliżały się do siebie" (37, 7). Na jego oczach powróciły ścięgna,
wyrosło ciało, które oblekło się skórą. Cała dolina wypełniła się
leżącymi bezwładnie ciałami, bo "jeszcze nie było w nich ducha" (
37, 8). Za chwilę na rozkaz Boga przywołał Ezechiel ducha, a ten,
wiejąc na leżących, sprawił, że "oni ożyli i stanęli na nogach -
wojsko bardzo, bardzo wielkie" (37, 10). Naprawdę była to ogromna
ilość, bo ileż już stworzeń Bożych od początku świata złożyło swe
kości w ziemi.
Ziemia jawi się nam jako wielki cmentarz. Kości dawnych
zwierząt, ludzi, szczątki roślin zmieniają się w glebę, w którą ręka
siewcy rzuca wiosną ziarno. Życie wyrasta ze śmierci. Jesteśmy życiem
i śmiercią, śmiercią i życiem jednocześnie...
A oto jak co roku na naszych oczach dokonuje się cud
- po raz kolejny zieleni się ziemia, rozkwitają kwiaty, ptaki zakładają
gniazda, a niezmierzony błękit nad głową ma odcień wiosny.
Chrystus Pan zmartwychwstał jako pierwszy z tych, co
pomarli. "Zedrze On (...) zasłonę, zapuszczoną na twarzy wszystkich
ludów, i całun, który okrywał wszystkie narody: raz na zawsze zniszczy
śmierć" (Iz 25, 7-8).
"Gdzież jest, o śmierci, twoje zwycięstwo? Gdzież jest,
o śmierci, twój oścień? (1 Kor 15, 55).
Chrystus zmartwychwstał! My pójdziemy za Nim.
Pomóż w rozwoju naszego portalu