Czas pracy, obowiązków, zabiegania - to czas dnia powszedniego. Czas odpoczynku, wytchnienia, spokoju - to czas świętowania. Jego twórcze i pełne wykorzystanie zależy jednak od dobrego przygotowania. Taką rolę spełniają m.in. rekolekcje wielkopostne. W dniach 11-13 marca w zielonogórskim kościele pw. św. Józefa o. Maciej Zięba, prowincjał dominikanów z Poznania pokazywał nauczycielom, katechetom i wychowawcom drogę budowania wiary dojrzałej, na której dopiero można dostrzec w pełni to, co ma nam do zaoferowania zmartwychwstały Chrystus.
Obraz pierwszy
Reklama
A oto Pan przechodził. Gwałtowna wichura rozwalająca góry i
druzgocąca skały [szła] przed Panem; ale Pan nie był w wichurze.
A po wichurze - trzęsienie ziemi: Pan nie był w trzęsieniu ziemi.
Po trzesieniu ziemi powstał ogień: Pan nie był w ogniu. A po ogniu
- szmer łagodnego powiewu. Kiedy tylko Eliasz go usłyszał, zasłoniwszy
twarz płaszczem, wyszedł i stanął przy wejściu do groty. A wtedy
rozległ się głos mówiący do niego. (1 Krl 19, 11-13)
Bóg przychodzi w powiewie ciszy. Mowa Boga jest cicha,
ale wyrazista. My natomiast produkujemy tyle hałasu, że nie jesteśmy
w stanie usłyszeć słów Boga.
Trzeba przestać traktować Boga jako recepty, jako Kogoś,
kto ma nas ratować, leczyć, ma nas uzdrowić, jak hiperpsychoanalityk.
Pan Bóg nie jest biurem interwencyjnym. Tak nie znajdziemy Boga,
bo nie szukamy Go dla Niego samego. Często traktujemy Boga jak świecę
- do szukania czegoś, a gdy to znajdziemy, świecę - jako niepotrzebną
- wyrzucamy.
Jak wykorzystać czas łaski od Pana? Jak za każdym razem
przeżyć ten czas lepiej? Są dwa warunki: zatrzymanie się i bojaźń
Pana. Tego nam potrzeba. Bojaźni trzeba się uczyć, a jest to całkowite
zawierzenie się Miłości, jest to - winno to być - naturalną postawą
chrześcijanina, wynikającą z tego, gdzie jesteśmy i z kim się spotykamy.
Święta groza. Tego nam brakuje, a bez tego nic nie usłyszymy. Nie
wolno mylić bojaźni ze strachem. Od Boga bowiem słyszymy tylko słowa
miłości. Pan Bóg zawsze będzie nam mówił o miłości, gdyż spotkanie
z Bogiem to zawsze jest dialog miłości.
Obraz drugi
Jak orzeł, co gniazdo swoje ożywia,
nad pisklętami swoimi krąży,
rozwija swe skrzydła i bierze je,
na sobie samym je nosi. (Pwt 32, 11)
Gniazdo orła. Orzeł wabi młode orlęta, by po raz pierwszy
poderwać je do lotu. To dla małych orląt dramatyczna decyzja, samobójczy
skok. Podejmują go jednak w imię miłości, ze względu na zaufanie
do orła, który przecież do tej pory się nimi opiekował i je karmił.
I do nas kierowane jest wezwanie: "Do lotu jesteście powołani". Dla
każdego z nas Bóg ma jakieś specjalne wezwanie. Czas zatrzymania
się ma nam pomóc w jego usłyszeniu, jego zrozumieniu, jego przyjęciu
i jego zrealizowaniu.
Jezus objawia nam Boga. Prawdziwego Boga. Ale przez Chrystusa
poznajemy nie tylko Boga, poznajemy też samych siebie. Ile jest w
nas zaufania, ile jest w nas wiary. Bez Boga jesteśmy niczym, z Nim
jesteśmy wszystkim. Z nim jesteśmy twórczy. Człowiek ze swej istoty
jest zdolny do przekraczania siebie. Od Abrahama było wszystko możliwe
dla Boga. Od Chrystusa jest wszystko możliwe dla człowieka. Bliskość
Chrystusa - to tajemnica, którą bez końca powinniśmy kontemplować.
Obraz trzeci
A gdy Jezus został ochrzczony, natychmiast wyszedł w wody.
A oto otworzyły Mu się niebiosa i ujrzał Ducha Bożego zstępującego
jak gołębica i przychodzącego na Niego. A głos z nieba mówił: "Ten
jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie". (Mt 3, 16-17)
Merton opisuje duszę człowieka jako ciemną, głęboką studnię,
zabrudzoną, którą mamy oczyścić, tak aby się w niej niebo odbiło.
Obraz Trójcy Świętej znajduje się w najgłębszym zakątku naszej duszy,
w niej Bóg okrywa się zielenią i kwieciem. Boskie Ja z moim ja spotykają
się w przestrzeni miłości. Przestrzeń, w którą wchodzi Chrystus,
objawia, rozjaśnia prawdę o nas samych: "przyszedł do swej własności,
a swoi Go nie przyjęli".
Tajemnica zła to też prawda o nas, dopiero światło Chrystusa
daje nam to zło zobaczyć. Godzina chwały to godzina męki, godzina
krzyża. Jan Paweł II pyta, czy Bóg mógł pójść dalej. On w pewnym
sensie poszedł za daleko w Chrystusa, osiągnął bezkres, my nie jesteśmy
w stanie tego pojąć. Na tym świecie pełnym zła jest rozlewana łaska,
Boża miłość, która nam jest zadawana. Pan Bóg nie jest nami znudzony,
jeśli my choć trochę się otworzymy. To Boża strategia wobec świata,
wobec mnie. Wołajmy więc Marana tha! - przyjdź, Panie Jezu!
Pomóż w rozwoju naszego portalu