Reklama

Rosyjskie fascynacje

W Warszawie jest ponad sto szkół językowych oferujących naukę rosyjskiego

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Festiwale filmowe, dni kultury, książki Rosjan i o Rosji, a także sam język rosyjski cieszą się coraz większym wzięciem. Rosyjskość (Rosja, Rosjanie) staje się w Polsce coraz bardziej popularna, może nawet modna; w każdym razie zdaje się fascynować nas na nowo.
Jeszcze dwadzieścia parę lat temu nasza wiedza o Rosji ograniczała się do tego, co udało się zapamiętać z tekstów z podręcznika do języka rosyjskiego albo usłyszeć w Wolnej Europie. W najlepszym razie zobaczyć u Michałkowa i wyczytać u Dostojewskiego i Tołstoja. Rosja (a raczej wówczas Związek Sowiecki) była niechcianym powszechnie Wielkim Bratem, a rosyjski - którego uczono przymusowo w szkołach - językiem okupanta.
- To polityka powodowała, że obraziliśmy się na kulturę rosyjską - ocenia Mariusz Jagiełło, warszawski socjolog i publicysta. I choć po 1989 r. sporo się zmieniło, długo ciągnęło nas tylko na zupełnie nieznany Zachód. Byliśmy go spragnieni. - To nietrudno wytłumaczyć. Bo co mogło być ciekawego w skomunizowanym Wschodzie?
To był okres McDonaldsów, sklepów Aldiego, hamburgerów i puszkowego piwa z Holandii, a nie kwasu chlebowego czy nawet kawioru z Rosji. Trzeba było czasu, żeby znów zwrócić się na Wschód, zacząć czytać książki autorów z Rosji i Ukrainy, jeździć za wschodnie granice. Co nas tam ciągnie? - Raczej nie snobizm i moda, lecz swojskość połączona - paradoksalnie - z egzotyką. Rosja nabiera u nas nieznanych wcześniej albo słabo znanych barw - mówi Mariusz Jagiełło.

Słowiańska mentalność

Słowa Jacka Kaczmarskiego, że jest rusofilem-antykomunistą, wielu słuchało w połowie lat 80. z niedowierzaniem. Trwał PRL, a państwo Breżniewa źle się kojarzyło. Dopiero po latach wielu zrozumiało, o co chodziło nieżyjącemu już dziś bardowi. Jego droga do odkrycia Rosji wiodła jednak przez kulturę rosyjską, a nie przez politykę i historię, z którymi w naszych relacjach bywało przecież różnie.
Ale jedno pozostało niezmienne: w dziedzinie kultury, sztuki zawsze sporo nas łączyło. Beata Tyszkiewicz była gwiazdą rosyjskiego kina, Bułat Okudżawa odwiedzał Agnieszkę Osiecką i pisał dla niej ballady, a Daniel Olbrychski przyjaźnił się z Nikitą Michałkowem i Włodzimierzem Wysockim. Podobne, może mniej głośne przyjaźnie rodziły się także na emigracji.
Wysocki ukształtował Kaczmarskiego. - Po spotkaniu z nim w latach 70. zrozumiałem, że piosenka nie jest jedynie umiejętnością napisania tekstu i skomponowania muzyki. Może być sposobem wyrażania najgłębszych, najbardziej podstawowych treści - mówił po latach Kaczmarski. Co takiego nas łączyło według barda? Słowiańska mentalność i zbliżone widzenie świata.
- My i Rosjanie mamy podobne, słowiańskie dusze. Oni śmieją się na naszych komediach, a my na ich - mówi Małgorzata Szlagowska, dyrektor Festiwalu Filmów Rosyjskich Sputnik, która ma sporo zasług dla przerzucania kulturalnych mostów między naszymi narodami. - Dla Anglików i Francuzów ten humor jest trudny do uchwycenia.
- Przeczytałem gdzieś, że Rosja składa się z kilku poziomów - mówi Mariusz Jagiełło. - Z powierzchownego, dostępnego dla turysty, rzeczywistego - tylko dla mieszkańca Rosji i duchowego - trudno uchwytnego, który fascynuje najbardziej. Rosyjska literatura, sztuka, film są pełne tego ducha.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Przez Irkuck do Magadanu

Aktor Mateusz Damięcki uczestniczył w ubiegłym roku w długiej wyprawie na Syberię. To nie przypadek: od kilkunastu lat jest zafascynowany Rosją, a zaraził się nią przy okazji pracy w jednym z filmów. Zadziwił go Petersburg. - Od pierwszej chwili stał się moim ukochanym miastem, gdzie chciałbym kiedyś mieszkać - podkreśla.
Trasa wyprawy wiodła przez Moskwę i Irkuck do Magadanu. Rosja to kraj pełen niespodzianek i skrajności - skonstatował. - Porównując Moskwę i Magadan, doszliśmy do wniosku, że nie ma na świecie innego państwa, w którym byłyby takie dysproporcje - twierdzi. Wrażenie zrobili na nim ludzie, bardzo doświadczeni przez los i biedni, ale zarazem szczerzy i uczuciowi.
Choć motywacje bywają różne, chęć takich spotkań to jeden z powodów wypraw Polaków do Rosji. Jedno z warszawskich biur podróży oferuje przede wszystkim trekkingi w miejsca mniej znane, np. w góry Syberii. Nie ma tam jeszcze komercji, łatwo poczuć adrenalinę.
- Zainteresowanie nie jest masowe, bo imprezy są niszowe. Ale widać, że chcemy tam jeździć. Nie dlatego, że wypada, jak np. do Egiptu. Chcemy poznać kraj, kulturę, autentycznych ludzi i dziką, choć dziwnie swojską naturę - mówi Mirosław Kaczmarek, pracownik biura. Jego zdaniem, wyjazdy są ważne także dlatego, że burzą stereotypy wytworzone między Polską i Rosją. Choć wyjechać nie jest łatwo: obowiązują nas wzajemnie wizy, należymy do różnych, choć sztucznie zbudowanych światów.
W ofercie wydawnictwa Bezdroża, specjalizującego się w książkach podróżniczych, jest kilka przewodników po Rosji. - Cieszą się sporym zainteresowaniem. A „Szlak transsyberyjski” to prawdziwy hit; były już cztery wydania i jeden dodruk - mówi Ewelina Wolna z wydawnictwa. Czego Polacy szukają na szlaku? Poza wszystkim, pewnie egzotyki.

Reklama

Jak poruszać się po Moskwie

Małgorzata Szlagowska potwierdza: mimo wspólnej historii, korzeni, geograficznej bliskości, Rosja była i jest dla nas egzotyczna. Dopiero w ostatnich latach powoli zaczęło to się zmieniać. Starsi pamiętają filmy rosyjskie pokazywane u nas w kinach. Jednak potem były lata 90. i zupełne zablokowanie na Wschód.
- Przez lata Rosjanie kojarzyli nam się ze stadionem Dziesięciolecia, zakupową taniochą. Wymiany kulturalnej nie było. A przecież żyjemy obok siebie, mamy Rosję za miedzą - mówi. Gdy po raz pierwszy w 2007 r. organizowała festiwal Sputnik, był to eksperyment. Tym bardziej, że dowiedziała się, ile rosyjskich filmów wyświetlały polskie kina. - W latach 1994-2007 było ich dokładnie 10. Mniej niż jeden rocznie!
Tymczasem okazało się, że w Polsce jest zainteresowanie rosyjskim filmem. Na festiwal przyszło kilkanaście tysięcy widzów. - To kino przemawia do nas. Jest podobne do nas obyczajowo, mentalnie - mówi. W trzeciej edycji festiwalu w ub.r. wzięło udział już 60 tys. widzów w 20 miastach w Polsce, bo organizowane są też regionalne edycje festiwalu, a Sputnik jest już największym festiwalem rosyjskiego kina na świecie.
Monika Kazana, właścicielka warszawskiej szkoły języka rosyjskiego, obserwuje wzrastające zainteresowanie jego nauką. - Jakieś siedem-osiem lat temu zaczął się prawdziwy boom. Pojawiało się sporo chętnych do nauki i coraz więcej szkół - mówi. Zainteresowanie wciąż rośnie, co widać także po liczbie osób poszukujących tłumaczeń specjalistycznych tekstów itd.
Wynika to, jej zdaniem, z zafascynowania Rosją, jej kulturą, ale także z większej potrzeby posługiwania się tym językiem w kontaktach biznesowych, czytania korespondencji itd. Sporo osób poszukuje dziś wyjazdów językowych do Rosji. Uczą się wtedy nie tylko samego języka, ale także poruszania się po Rosji.
Fascynatów, tych, dla których język jest potrzebny do poznania Rosji, Rosjan, kultury, jest - jak oblicza - pewnie jakaś jedna trzecia. Pozostali uczą się, bo muszą, bo jest im to potrzebne albo może być potrzebne w pracy. - W samej Warszawie szkół językowych oferujących naukę rosyjskiego jest pewnie grubo ponad sto - dodaje Monika Kazana.

Reklama

Poziomy Rosji

Dużym wzięciem cieszą się książki na temat historii Rosji, w których specjalizują się m.in. WAB, Rebis i Magnum. To ostatnie wydaje tzw. Białą serię, która zyskała wielkie uznanie krytyki i czytelników, a w niej książki światowych autorytetów w tej dziedzinie: Richarda Pipesa, Simona S. Montefiore i Orlando Figesa. Czytają je pewnie głównie ci, dla których kiedyś była to lektura zakazana.
Nowe pokolenie może odbierać Rosję bez kompleksów i zaszłości, jakie były udziałem ich ojców i dziadków. Także dlatego nowa rosyjska literatura i film to dla wielu młodych Polaków fascynujące zjawiska. Da się w nich odszukać słowiańską tożsamość i prawdziwe, a nie plastikowe życie. Da się dostrzec też wspólnotę korzeni i doświadczeń. Bardziej niż u rosyjskich klasyków: Dostojewskiego czy Tołstoja, niewiele mówiących o współczesnej Rosji. Książki Iriny Dienieżkiny, Aleksandry Marininy, powieści Wiktora Pielewina czy Władimira Sorokina nie leżą zbyt długo w księgarniach. Sporo, zdaniem Szlagowskiej, osiągnięć ma w tym względzie wydawnictwo „Czarne”.
- Kiedy upadł komunizm, a warunki zaczął dyktować rynek, w ogóle przestały ukazywać się u nas rosyjskie książki, nikt naprawdę nie wiedział, co tam się dzieje - mówiła w jednym z wywiadów Monika Sznajderman, właścicielka wydawnictwa, przyznając, że początki były trudne.
- Jest między nami pokrewieństwo duchowe, a zwykłych ludzi dotykają podobne problemy - mówi. - W rosyjskich filmach i książkach widzimy więc także siebie. Również wspólną nostalgię za dawnym systemem, za tamtym bezpieczeństwem i równością.

Bracia Słowianie

Wyjazdy, a nawet dłuższe wakacje w Rosji to za mało, żeby ją poznać. Trzeba wczuć się w jej atmosferę, a nawet ulec fascynacji - uważa Dariusz W., przedsiębiorca, jeżdżący w różne części Rosji. Gdy trochę się tam pobędzie, wiele zaczyna się, a sporo przestaje zauważać. Do Rosji trzeba się przyzwyczaić. - Kto musiał coś tam załatwić w urzędach, wie, o co chodzi - mówi. Na początku zdumiewa skala biurokracji i ogromna korupcja, bezsens tamtejszych przepisów. Mając doświadczenia, trudno coś złego mówić na polskie urzędy. Z Rosjanami pracuje się specyficznie, są ostrożni. Uważnie się nam przyglądają, ale z czasem można liczyć na zaufanie.
Nasze stosunki z Rosją są, jak zawsze były, wciąż mocno asymetryczne - zwraca uwagę Mariusz Jagiełło. Z badań wśród rosyjskich i polskich studentów wynika, że Polacy znają przynajmniej podstawowe fakty z historii Rosji i co najmniej kilka nazwisk. Rosjanie o Polakach nie wiedzą prawie nic. - Nas tam lubią, choć prawie wcale nie znają. Wiele dzieje się na zasadzie „Wot, bracia Słowianie” - mówi.
- Dla mnie Rosjanie składają się z warstwy zewnętrznej, widocznej gołym okiem, i tej wewnętrznej, znacznie ważniejszej - zastanawia się Dariusz W. - Ludzie z Zachodu mają tylko zewnętrzną powłokę. Rosjanin, jak kocha, to kocha, jak nienawidzi, to naprawdę nienawidzi. I to jest przejaw rosyjskiej duszy. Kto wie, może to nas najbardziej pociąga?

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Świadectwo: Maryja działa natychmiast

Historia Anny jest dowodem na to, że Bóg może człowieka wyciągnąć z każdej trudnej życiowej sytuacji i dać mu spełnione, szczęśliwe życie. Trzeba tylko się nawrócić.

Od dzieciństwa była prowadzona przez mamę za rękę do kościoła. Gdy dorosła, nie miała już takiej potrzeby. – Mawiałam do męża: „Weź dzieci do kościoła, ja ugotuję obiad i odpocznę”, i on to robił. Czasem chodziłam do kościoła, ale kompletnie nie rozumiałam, co się na Mszy św. dzieje. Niekiedy słyszałam, że Pan Bóg komuś pomógł, ale myślałam: No, może komuś świętemu, wyjątkowemu pomógł, ale na pewno nie robi tego dla tzw. przeciętnych ludzi, takich jak ja.

CZYTAJ DALEJ

Z Biskupem Wojtyłą szła do chorych

Niedziela Ogólnopolska 16/2018, str. 14-16

[ TEMATY ]

wywiad

Hanna Chrzanowska

www.hannachrzanowska.pl

Kard. Karol Wojtyła z Hanną Chrzanowską i osobami chorymi

Kard. Karol Wojtyła z Hanną Chrzanowską i osobami chorymi

Hanna Chrzanowska uświadamia nam, że nasze życie to przede wszystkim służba drugiemu człowiekowi. Świadectwem życia wzywa nas do bezinteresownego otwarcia się na potrzeby bliźnich, zwłaszcza chorych i cierpiących – mówi dyrektor Domu Polskiego Jana Pawła II w Rzymie ks. Mieczysław Niepsuj, rzymski postulator procesu beatyfikacyjnego krakowskiej pielęgniarki, w rozmowie z Marią Fortuną-Sudor.

Maria Fortuna-Sudor: – Proszę powiedzieć, jak Ksiądz Dyrektor został postulatorem w procesie beatyfikacyjnym Hanny Chrzanowskiej.

CZYTAJ DALEJ

Wenecja: Franciszek podziękował za wizytę, modlił się za Haiti, Ukrainę i Ziemię Świętą

2024-04-28 13:15

[ TEMATY ]

papież Franciszek

PAP/EPA/VATICAN MEDIA HANDOUT

Na zakończenie Mszy św. sprawowanej na placu św. Marka papież podziękował organizatorom jego wizyty w Wenecji i szczególnie pamiętał w modlitwie o Haiti, Ukrainie i Ziemi Świętej.

Drodzy bracia i siostry, zanim zakończmy naszą celebrację chciałbym pozdrowić was wszystkich, którzy w niej uczestniczyliście. Z całego serca dziękuję patriarsze, Francesco Moraglii, a wraz z nim jego współpracownikom i wolontariuszom. Jestem wdzięczny władzom cywilnym i siłom porządkowym, które ułatwiły przebieg tej wizyty. Dziękuję wszystkim.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję