Pozdrawiam z Papui-Nowej Gwinei! Teraz, kiedy piszę list, jest już wieczór, jak zwykle pada deszcz. U mnie wszystko w porządku. Zakończyły się rozruchy plemienne na terenie mojej misji. Powoli wszystko wraca do normy. Bycie z tymi ludźmi i bycie dla nich jest bardzo ważne, ale Pan Bóg przysłał mnie tutaj z innego powodu. Myślę, że chciał mnie zaprosić do swojego świata. Muszę przyznać, że Pan Bóg ma poczucie humoru. Przysłał do mnie to zaproszenie w postaci powołania misyjnego i czekał, aż je rozpakuję, przeczytam i odpowiem. Wtedy zupełnie nie myślałem, co to oznacza. Myślałem, że wyjeżdżam na misje, które znałem tylko z opowiadań misjonarzy. Tymczasem okazało się, że wyjeżdżam na misje z samym sobą. Przede wszystkim odkryłem wspaniały świat modlitwy. Powoli odkrywam też, co to znaczy tak naprawdę iść za Jezusem. Rozmawiałem z misjonarzem, który powiedział mi coś oczywistego, ale dało mi to trochę do myślenia. Powiedział: „Jeśli chcesz być Jego przyjacielem, to musisz razem z Nim nieść krzyż”. Pewnie tej gotowości niesienia krzyża będę uczył się całe życie. Jednak jedno wiem na pewno, nigdy nie zdołam przecenić mojego pobytu na misjach.
W mojej parafii 29 grudnia ub.r. odbyły się święcenia kapłańskie. Już od listopada spodziewam się wzmożonego ruchu w głównej stacji, w której mieszkam. Jakiś czas temu udało nam się wyremontować zakrystię w kościele. Niedługo będziemy malować kościół dzięki życzliwości bp. Andrzeja Suskiego, kapłanów i wiernych diecezji toruńskiej. Udało się też wyremontować stary budynek, w którym teraz jest nowa, mała szkoła podstawowa. Ludzie wybudowali wreszcie dom z buszowych materiałów, siostry będą tam uczyły kobiety szycia na maszynach. Z funduszu biskupa miejscowego kupiliśmy 10 nowych maszyn do szycia. Do budowy domu namawiałem ludzi chyba przez 5 miesięcy, ale w końcu udało się.
Pamiętam, że już wkrótce wyruszą na terenie naszej diecezji kolędnicy misyjni, którzy 6 stycznia zapukają do naszych domów. To wspaniała sprawa. Niech cieszą się życzliwością ludzi i błogosławieństwem Dzieciątka Jezus. W ten sposób Ono stanie się bliższe odwiedzonym rodzinom i dzieciom z krajów misyjnych, które na dar serca odpowiadają modlitwą serca.
Serdecznie pozdrawiam, bardzo dziękuję za pomoc i dar modlitwy, codziennie doświadczam jej owoców.
Pomóż w rozwoju naszego portalu