Reklama

Szafarze - służba nadzwyczajna

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Iwona Kosztyła: - Jak zareagowali panowie na propozycję uczestnictwa w przygotowaniu do posługi szafarza Komunii św.?

Marian Salwik: - To było pewne zaskoczenie. Reakcja wiązała się z wieloma pytaniami i obawami. Czy to rzeczywiście dla mnie? Co powiedzą inni? Czy podołam odpowiedzialności, jaka wiąże się z posługą szafarza?

Piotr Król: - Niepokój wiązał się z pytaniem, czy jestem godzien tej posługi? Po zastanowieniu stwierdziłem, że w zasadzie żaden człowiek nie jest godny dotykać Najświętszego Sakramentu. Trzeba po prostu Bogu zaufać. Skoro tak się złożyło, to należy w pokorze to przyjąć i tak też do tego podszedłem.

- Jak przyjęła tę wiadomość i propozycję rodzina oraz znajomi?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Marian Salwik: - Przyznam, że nie wszyscy jeszcze o tym wiedzą. Z wyjaśnieniami postanowiłem poczekać. Nie chcę robić jakiejś niepotrzebnej sensacji. Wolę, by osoby, które są być może sceptyczne, same mogły się przekonać, że to naprawdę dobre i ważne dzieło. Moi najbliżsi, którym o tym powiedziałem na początku kursu przygotowawczego, podeszli do sprawy ze spokojem i bez niepotrzebnych emocji.

Reklama

Piotr Król: - Gdy powiedziałem żonie, przyjęła to ze zrozumieniem i absolutnie nie protestowała, bo nie było powodu. Rodzina i znajomi także nie potraktowali tej informacji jako powodu do robienia niezdrowej sensacji. Nikt nie stawiał dziwnych pytań, każdy dobrze mi życzył.

- Czy wcześniej słyszeli panowie o takiej posłudze?

Marian Salwik: - O możliwości takiego posługiwania w Kościele czytałem w prasie. Wiedziałem też, że szafarze posługują w innym diecezjach, m.in. innymi w sąsiedniej diecezji tarnowskiej. Tam zostali dobrze przyjęci, a ich posługa jest ceniona przez wiernych.

Piotr Król: - Posługę szafarza nadzwyczajnego Komunii św. znałem doskonale, ponieważ przed laty mieszkałem w diecezji opolskiej. Tam szafarze posługują już od dawna. Nawet mój bliski kolega z pracy pełnił i nadal pełni tę posługę. Po przeprowadzce do Rzeszowa zdziwiłem się, że ta posługa nie została jeszcze tutaj wprowadzona. Teraz już jest i myślę, że to dobrze.

- Dlaczego to właśnie panowie zostali wybrani?

Marian Salwik: - O ile mi wiadomo, o wyborze kandydatów do posługi decydowali księża proboszczowie w parafiach. Na wybór mojej osoby patrzę przez pryzmat swego rodzaju powołania czy też wezwania. Tak jak w każdym powołaniu, tak i w tym tkwi jakaś tajemnica, więc nie pytam: dlaczego?

Piotr Król: - Absolutnie nie czułem się bardziej godny od innych. Przyjąłem propozycję i nie analizuję, dlaczego tak się stało. Nigdy nie rozważałem tego w kategoriach zasług czy wyróżnienia.

- Ukończyli panowie specjalny kurs przygotowawczy. Na czym on polegał?

Reklama

Marian Salwik: - Otrzymaliśmy bardzo dużą dawkę wiedzy, m.in. ze znajomości Pisma Świętego, historii Kościoła, prawa kanonicznego, liturgiki. To jest bardzo cenna wiedza. Traktuję ten kurs jako pewien etap religijnego rozwoju, do którego zobowiązany jest każdy chrześcijanin

Piotr Król: - Może nie zdobyłem zupełnie nowej wiedzy, ale na pewno usystematyzowałem tę, którą już posiadam. Zawsze interesowałem się tematyką religijną i starałem się wiedzieć jak najwięcej. W trakcie przygotowania bardzo ciekawe były zajęcia z liturgiki, np. informacje o nowych przepisach liturgicznych i ich zastosowaniu. O wielu z nich przedtem nie słyszałem.

- Czy posługa szafarza nadzwyczajnego Komunii św. zmienia człowieka?

Piotr Król: - Nie obserwuję głębszych zmian. Być może osoby z zewnątrz mogłyby powiedzieć coś więcej. W chwilach refleksji i modlitwy pojawia się ten temat. Często myślę o tej posłudze i modlę się o jak najlepsze jej pełnienie. Co do zmian - myślę, że dobrze byłoby, bym się wewnętrznie zmieniał. To poniekąd wpisane jest w pełnienie tej posługi.

Marian Salwik: - Trudno nie myśleć o tej posłudze, gdy człowiek rzeczywiście wierzy w obecność Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie. Refleksja towarzyszy modlitwie i uczestnictwu we Mszy św. Sumienie staje się wrażliwsze. Samo przygotowanie to rodzaj pogłębionej pracy nad sobą, nie możemy więc przejść obok tego obojętnie i powierzchownie. To nie był kurs, którego celem było jedynie zaliczenie konkretnych przedmiotów. Ten kurs i posługa szafarza powinny nas zmienić, nasze życie powinno być lepsze.

Reklama

- Jak panowie wyobrażają sobie posługę w parafii?

Piotr Król: - Wiemy, że zostaliśmy przygotowani przede wszystkim do posługi ludziom chorym, którzy pragną często przyjmować Komunię św., a z powodu choroby lub wieku nię mogą przychodzić do świątyni. Kapłani, ze względu na swoje obowiązki, nie mogą im przynieść Ciała Pańskiego, dlatego my będziemy to robić. Jak to będzie wyglądać w praktyce, pokaże najbliższy czas.

- Czy ta posługa będzie wymagać od panów dużego poświęcenia?

Marian Salwik: - Zapewne jest to pewien rodzaj poświęcenia, który przyjmujemy jednak z otwartym sercem i dobrą wolą. Każdy z nas, nawet ten najbardziej zajęty, jest w stanie wygospodarować odrobinę czasu. Nieraz tracimy całe godziny na bardzo przyziemne i błahe sprawy. Poświęcając je posłudze, nie będziemy ich marnować. Jestem pewien, że czas ofiarowany bliźnim zostaje pomnożony.

Piotr Król: - Czas jest w życiu ważną sprawą. Nie mogę powiedzieć, bym go nie posiadał czy też ciągle o niego zabiegał. Większość mojego czasu pochłania praca naukowa, ale praca to nie wszystko, życie się na tym nie kończy. Chętnie oddam część mojego życia innym. To nie jest jakaś wielka ofiara. Dziękuję Bogu, że mam czas i mogę go naprawdę dobrze wykorzystać.

2008-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Hieronim - „princeps exegetarum”, czyli „książę egzegetów”

Niedziela warszawska 40/2003

„Księciem egzegetów” św. Hieronim został nazwany w jednym z dokumentów kościelnych (encyklika Benedykta XV, „Spiritus Paraclitus”). W tym samym dokumencie określa się św. Hieronima także mianem „męża szczególnie katolickiego”, „niezwykłego znawcy Bożego prawa”, „nauczyciela dobrych obyczajów”, „wielkiego doktora”, „świętego doktora” itp.

Św. Hieronim urodził się ok. roku 345, w miasteczku Strydonie położonym niedaleko dzisiejszej Lubliany, stolicy Słowenii. Pierwsze nauki pobierał w rodzinnym Strydonie, a na specjalistyczne studia z retoryki udał się do Rzymu, gdzie też, już jako dojrzewający młodzieniec, przyjął chrzest św., zrywając tym samym z nieco swobodniejszym stylem dotychczasowego życia. Następnie przez kilka lat był urzędnikiem państwowym w Trewirze, ważnym środowisku politycznym ówczesnego cesarstwa. Wrócił jednak niebawem w swoje rodzinne strony, dokładnie do Akwilei, gdzie wstąpił do tamtejszej wspólnoty kapłańskiej - choć sam jeszcze nie został kapłanem - którą kierował biskup Chromacjusz. Tam też usłyszał pewnego razu, co prawda we śnie tylko, bardzo bolesny dla niego zarzut, że ciągle jeszcze „bardziej niż chrześcijaninem jest cycermianem”, co stanowiło aluzję do nieustannego rozczytywania się w pismach autorów pogańskich, a zwłaszcza w traktatach retorycznych i mowach Cycerona. Wziąwszy sobie do serca ten bolesny wyrzut, udał się do pewnej pustelni na Bliski Wschód, dokładnie w okolice dzisiejszego Aleppo w Syrii. Tam właśnie postanowił zapoznać się dokładniej z Pismem Świętym i w tym celu rozpoczął mozolne, wiele razy porzucane i na nowo podejmowane, uczenie się języka hebrajskiego. Wtedy też, jak się wydaje, mając już lat ponad trzydzieści, przyjął święcenia kapłańskie. Ale już po kilku latach znalazł się w Konstantynopolu, gdzie miał okazję słuchać kazań Grzegorza z Nazjanzu i zapoznawać się dokładniej z pismami Orygenesa, którego wiele homilii przełożył z greki na łacinę. Na lata 380-385 przypada pobyt i bardzo ożywiona działalność Hieronima w Rzymie, gdzie prowadził coś w rodzaju duszpasterstwa środowisk inteligencko-twórczych, nawiązując przy tym bardzo serdeczne stosunki z ówczesnym papieżem Damazym, którego stał się nawet osobistym sekretarzem. To właśnie Damazy nie tylko zachęcał Hieronima do poświęcenia się całkowicie pracy nad Biblią, lecz formalnie nakazał mu poprawić starołacińskie tłumaczenie Biblii (Itala). Właśnie ze względu na tę zażyłość z papieżem ikonografia czasów późniejszych ukazuje tego uczonego męża z kapeluszem kardynalskim na głowie lub w ręku, co jest oczywistym anachronizmem, jako że godność kardynała pojawi się w Kościele dopiero około IX w. Po śmierci papieża Damazego Hieronim, uwikławszy się w różne spory z duchowieństwem rzymskim, był zmuszony opuścić Wieczne Miasto. Niektórzy bibliografowie świętego uważają, że u podstaw tych konfliktów znajdowały się niezrealizowane nadzieje Hieronima, że zostanie następcą papieża Damazego. Rzekomo rozczarowany i rozgoryczony Hieronim postanowił opuścić Rzym raz na zawsze. Udał się do Ziemi Świętej, dokładnie w okolice Betlejem, gdzie pozostał do końca swego, pełnego umartwień życia. Jest zazwyczaj pokazywany na obrazkach z wielkim kamieniem, którym uderza się w piersi - oddając się już wyłącznie pracy nad tłumaczeniem i wyjaśnianiem Pisma Świętego, choć na ten czas przypada również powstanie wielu jego pism polemicznych, zwalczających błędy Orygenesa i Pelagiusza. Zwolennicy tego ostatniego zagrażali nawet życiu Hieronima, napadając na miejsce jego zamieszkania, skąd jednak udało mu się zbiec we właściwym czasie. Mimo iż w Ziemi Świętej prowadził Hieronim życie na wpół pustelnicze, to jednak jego głos dawał się słyszeć od czasu do czasu aż na zachodnich krańcach Europy. Jeden z ówczesnych Ojców Kościoła powiedział nawet: „Cały zachód czeka na głowę mnicha z Betlejem, jak suche runo na rosę niebieską” (Paweł Orozjusz). Mamy więc do czynienia z życiem niezwykle bogatym, a dla Kościoła szczególnie pożytecznym właśnie przez prace nad Pismem Świętym. Hieronimowe tłumaczenia Biblii, zwane inaczej Wulgatą, zyskało sobie tak powszechne uznanie, że Sobór Trydencki uznał je za urzędowy tekst Pisma Świętego całego Kościoła. I tak było aż do czasu Soboru Watykańskiego II, który zezwolił na posługiwanie się, zwłaszcza w liturgii, narodowo-nowożytnymi przekładami Pisma Świętego. Proces poprawiania Wulgaty, zapoczątkowany jeszcze na polecenie papieża Piusa X, zakończono pod koniec ubiegłego stulecia. Owocem tych żmudnych prac, prowadzonych głównie przez benedyktynów z opactwa św. Hieronima w Rzymie, jest tak zwana Neo-Wulgata. W dokumentach papieskich, tych, które są jeszcze redagowane po łacinie, Pismo Święte cytuje się właśnie według tłumaczenia Neo-Wulgaty. Jako człowiek odznaczał się Hieronim temperamentem żywym, żeby nie powiedzieć cholerycznym. Jego wypowiedzi, nawet w dyskusjach z przyjaciółmi, były gwałtowne i bardzo niewybredne w słownictwie, którym się posługiwał. Istnieje nawet, nie wiadomo czy do końca historyczna, opowieść o tym, że papież Aleksander III, zapoznając się dokładnie z historią życia i działalnością pisarską Hieronima, poczuł się tą gwałtownością jego charakteru aż zgorszony i postanowił usunąć go z katalogu mężów uważanych za świętych. Rzekomo miały Hieronima uratować przekazy dotyczące umartwionego stylu jego życia, a zwłaszcza ów wspomniany już kamień. Podobno Papież wypowiedział wówczas wielce znaczące zdanie: „Ne lapis iste!” (żeby nie ten kamień). Nie należy Hieronim jednak do szczególnie popularnych świętych. W Rzymie są tylko dwa kościoły pod jego wezwaniem. „W Polsce - pisze ks. W. Zaleski, nasz biograf świętych Pańskich - imię Hieronim należy do rzadziej spotykanych. Nie ma też w Polsce kościołów ani kaplic wystawionych ku swojej czci”. To ostatnie zdanie wymaga już jednak korekty. Od roku 2002 w diecezji warszawsko-praskiej istnieje parafia pod wezwaniem św. Hieronima.
CZYTAJ DALEJ

Ratuję człowieka – Ulmowie bohaterami filmu

2024-09-30 09:17

[ TEMATY ]

bł. rodzina Ulmów

Ze zbiorów krewnych rodziny Ulmów

Pomoc bliźniemu bez względu na pochodzenie była ich jedyną zasada. Tak można scharakteryzować bohaterów mającego dziś premierę filmu „Ratuję człowieka. Ludzie Kościoła wobec Zagłady". „Starałem się zrobić ten film tak, by widz na świecie zrozumiał jak wyglądała okupacja w Polsce" – powiedział serwisowi Vatican News reżyser Michał Szymanowicz. Premierowy pokaz filmu zorganizowano w podziemiach kościoła Wszystkich Świętych w Warszawie, który w czasie Holokaustu stał się miejscem pomocy Żydom.

Proboszczem tej parafii był wówczas ksiądz Marceli Godlewski. Duchowny, który przed wojną nie krył niechęci do Żydów, zaangażował się w udzielanie im pomocy. Na plebanii u ks. Godlewskiego schronienie znalazł m.in. słynny immunolog, profesor Ludwik Hirszfeld.
CZYTAJ DALEJ

Bp Przybylski do księży: musicie być kapłanami nadziei

2024-09-30 18:29

[ TEMATY ]

kapłaństwo

nadzieja

bp Andrzej Przybylski

BP KEP

Bp Andrzej Przybylski

Bp Andrzej Przybylski

Owce nie pójdą za pasterzem, który nie ma nadziei. I dlatego ten Rok Jubileuszowy jest nam kapłanom bardzo potrzebny, byśmy sobie na nowo uświadomili nadzieję, za którą idziemy, bo ona zawieźć nas nie może, bo miłość Boża jest rozlana w naszych sercach cokolwiek działoby się na świecie - powiedział bp Andrzej Przybylski, który przewodniczył Mszy św. w Narodowym Sanktuarium św. Józefa z okazji Diecezjalnego Dnia Świętości Kapłańskiej.

Kapłani z diecezji kaliskiej rozpoczęli Dzień Świętości Kapłańskiej w katedrze św. Mikołaja w Kaliszu. Konferencję formacyjną wygłosił bp Andrzej Przybylski, a po niej księża mieli możliwość skorzystania z sakramentu pokuty i pojednania oraz prywatnej adoracji Najświętszego Sakramentu.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję