Reklama

Wspomnienie o katechetce śp. Aleksandrze Dziedzic

Ola... Ciebie nie można zapomnieć

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Dzwonek dzwoni, dzieci czekają... Ty nie wstajesz, pomocy nie zbierasz, nie biegniesz do szkoły? Co się z Tobą stało, Olu?” - tak bardzo pasuje tu parafraza słów Sienkiewicza skierowanych do Małego Rycerza, my kierujemy je do Oli. Była naszą koleżanką, przyjaciółką, często powiernicą. Przez cały rok jej choroby jej uczniowie dopytywali się, kiedy wróci.
Dziewczyna, która nigdy nikomu nie odmówiła pomocy, która żyła życiem swoich uczniów. Mimo że była żoną i matką trójki dzieci, brała bardzo aktywny udział w życiu szkół, w których pracowała. Pomagała w przygotowaniach do imprez i uroczystości, robiła to z pełnym zaangażowaniem, nie uznawała robienia „byle jak”.
Przegrała walkę o własne życie, chociaż jeszcze nie tak dawno walczyła o inne małe życie. Wspierała duchowo, pomagała organizować pomoc 6-letniej Julci chorej na białaczkę. W tę pomoc zaangażowała się cała społeczność i szkolna i miejscowa. Jednak bez Oli, jej energii i pomysłów trudno by było rozwinąć tę pomoc.
Kiedy z drżeniem serca czekaliśmy na wieści od Julci ze szpitala i w końcu przyszły te pocieszające, że pozytywnie reaguje na leczenie, w naszą małą szkółkę uderzył kolejny cios. Podczas ferii, w lutym Oli postawiono złowrogą diagnozę. Nadal tryskała energią, optymizmem i nie chciała przerywać pracy w szkole, pomocy Julci. Na zwolnienie poszła dopiero, gdy lekarz zabronił jej kategorycznie wracać do pracy. Potem przez kolejne miesiące przeżywaliśmy razem z Olą jej walkę - walkę z czasem, z chorym systemem polskiej służby zdrowia - walkę o życie, walkę o chociaż kilka dni dłużej z własnymi dziećmi.
Aleksandra dla lekarzy była kolejnym „przypadkiem”, któremu się uda albo i nie, ale dla nas świetną koleżanką, która mimo tak młodego wieku miała wrodzoną mądrość życiową i zawsze gotowa była do pomocy innym. Nawet w czasie choroby choćby telefonicznie potrafiła doradzić, podtrzymać na duchu. Ola nigdy nie prosiła o pomoc, jeśli zgodziła się, aby media publiczne jej pomogły, to dowód, że była bardzo zagubiona podczas politycznej rozgrywki w rzeszowskich szpitalach, chciała też pomóc innym. Tym, którzy nie mieli odwagi pokazać twarzy w telewizji, tym, którzy nie potrafili wypowiedzieć się dla prasy, tym którzy zwyczajnie nie mieli już siły walczyć o swoje życie.
Ola była katechetką nie tylko przez 45 min religii, ona uczyła swoją postawą, postępowaniem, w każdej sytuacji potrafiła znaleźć błyskawiczne i bardzo trafne rozwiązanie. Uczniowie z jej lekcji wynosili nie tylko wiedzę. Potrafiła na prostych przykładach uczyć ich rozwiązywania problemów i konfliktów. Jej słowa były tak łatwe do zrozumienia nawet dla najmłodszych. Mimo że była jedną z młodszych koleżanek, większość z nas liczyła się z jej zdaniem. Zawsze szczerze mówiła, co myśli. Potrafiła wskazać błędy w postępowaniu nie tylko dzieci, ale i dorosłych, bez względu na sytuację. Nie musiała swoich wypowiedzi przygotowywać na kartkach, one płynęły zawsze z jej serca, z jej doświadczenia, były bardzo trafne i łatwe do zrozumienia. Równocześnie była duszą towarzystwa i każdego spotkania. Do ostatnich miesięcy swego życia jeszcze w październiku spacerowała z nami po tatrzańskich dolinkach. Potrafiła rozbawić wszystkich nieskończoną ilością opowiadań na każdy temat. Aż trudno uwierzyć, że już nigdy nie stanie w drzwiach szkoły, nie usiądzie przy wspólnym stole. W ostatnim okresie choroby pisała, że ma tak dużo, a zarazem tak mało wolnego czasu. Nikt z nas nie wierzył, że tego czasu jest naprawdę tak mało. I ten krótki czas to była szczególna katecheza dla nas. Pokazała, jak z godnością i spokojem przeżyć ten trudny dla każdego czas nieuleczalnej choroby. Jak pożegnać się, przygotować najbliższych i tych najbardziej kochanych. Jak z pękającym sercem matki wytłumaczyć własnym dzieciom, że tak musi być... że mama zawsze będzie z nimi, chociaż nie będą jej widzieć. Równocześnie każdą rozmową przygotowywała nas do tego, co było nieuniknione...i zostawiała nadzieję że to nie jest ostateczne rozstanie...
„Do zobaczenia kiedyś - byle nie za szybko” - tak pożegnała się z nami, ze swoimi koleżankami i kolegami z pracy. Swoistym pożegnaniem, tak bardzo „w stylu” Oli, była też jej prośba-przesłanie, aby nie przynosić dla niej kwiatów na pogrzeb, a przeznaczone na nie pieniądze przekazać jej maleńkiej imienniczce, która potrzebowała pomocy finansowej, aby móc żyć pełnią życia. To była cała nasza Ola... inaczej już pomóc Oleńce nie mogła. Mimo że jej pobyt z nami był tak krótki, cieszymy się i dziękujemy Bogu, że było nam dane chociaż przez te lata pracować z kimś tak szczególnym. Ola... Ciebie nie można zapomnieć, na zawsze zostaniesz w naszych sercach.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2008-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Siostra księdza, który skrytykował dr Jagielską: Brat napisał prawdę, gdyż ginekolog zabiła dziecko

2025-05-01 18:55

[ TEMATY ]

Oleśnica

Fundacja Pro-Prawo do życia

Siostra ks. Grzegorza o jego zatrzymaniu: „modlił się w celi”. Z siostrą kapłana rozmawiała Aneta Zvarik - Fundacja Pro-Prawo do życia.

– Mamy 22 kwietnia br., wtorek, dzień po Świętach Wielkanocnych. Pani brat, ksiądz Grzegorz, zmaga się z zapaleniem oskrzeli, a do tego jest fizycznie wyczerpany po intensywnym Triduum Paschalnym. Co wydarzyło się tego dnia?
CZYTAJ DALEJ

Św. Józef - Rzemieślnik

Niedziela Ogólnopolska 18/2004

[ TEMATY ]

Święta Rodzina

Ks. Waldemar Wesołowski/Niedziela

Obraz św. Józefa, patrona parafii

Obraz św. Józefa, patrona parafii

Ewangeliści określili zawód, jaki wykonywał św. Józef, słowem oznaczającym w tamtych czasach rzemieślnika, który był jednocześnie cieślą, stolarzem, bednarzem - zajmował się wszystkimi pracami związanymi z obróbką drewna: zarówno wykonywaniem domowych sprzętów, jak i pracami ciesielskimi.

Domami mieszkańców Nazaretu były zazwyczaj naturalne lub wykute w zboczu wzgórza groty, z ewentualnymi przybudówkami, częściowo kamiennymi, częściowo drewnianymi. Taki był też dom Świętej Rodziny. W obecnej Bazylice Zwiastowania w Nazarecie zachowała się grota, która była mieszkaniem Świętej Rodziny. Obok, we wzgórzu, znajdują się groty-cysterny, w których gromadzono deszczową wodę do codziennego użytku. Święta Rodzina niewątpliwie posiadała warzywny ogródek, niewielką winnicę oraz kilka oliwnych drzew. Możliwe, że miała również kilka owiec i kóz. Do dziś na skalistych zboczach pasterze wypasają ich trzody. W dolinie rozpościerającej się od strony południowej, u stóp zbocza, na którym leży Nazaret - od Jordanu po Morze Śródziemne - rozciąga się żyzna równina, ale Święta Rodzina raczej nie miała tam swego pola, nie należała bowiem do zamożnych. Tak Józef, jak i Maryja oraz Jezus mogli jako najemnicy dorabiać przy sezonowym zbiorze plonów na polach należących do zamożniejszych właścicieli.
CZYTAJ DALEJ

Nawet kiedy człowiek zapomina o Bogu, to jednak Bóg nie zapomina o człowieku

2025-05-01 16:30

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Karol Porwich/Niedziela

Nawet kiedy człowiek zapomina o Bogu, kiedy myśli, że Go nie ma lub że umarł, to jednak Bóg nie zapomina o człowieku. Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona? A nawet, gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie. Oto wyryłem cię na obu dłoniach, twe mury są ustawicznie przede Mną (Iz 49, 15-16) – powie Bóg.

Jezus znowu ukazał się nad Jeziorem Tyberiadzkim. A ukazał się w ten sposób: Byli razem Szymon Piotr, Tomasz, zwany Didymos, Natanael z Kany Galilejskiej, synowie Zebedeusza oraz dwaj inni z Jego uczniów. Szymon Piotr powiedział do nich: «Idę łowić ryby». Odpowiedzieli mu: «Idziemy i my z tobą». Wyszli więc i wsiedli do łodzi, ale tej nocy nic nie ułowili. A gdy ranek zaświtał, Jezus stanął na brzegu. Jednakże uczniowie nie wiedzieli, że to był Jezus. A Jezus rzekł do nich: «Dzieci, macie coś do jedzenia?» Odpowiedzieli Mu: «Nie». On rzekł do nich: «Zarzućcie sieć po prawej stronie łodzi, a znajdziecie». Zarzucili więc i z powodu mnóstwa ryb nie mogli jej wyciągnąć. Powiedział więc do Piotra ów uczeń, którego Jezus miłował: «To jest Pan!» Szymon Piotr, usłyszawszy, że to jest Pan, przywdział na siebie wierzchnią szatę – był bowiem prawie nagi – i rzucił się wpław do jeziora. Pozostali uczniowie przypłynęli łódką, ciągnąc za sobą sieć z rybami. Od brzegu bowiem nie było daleko – tylko około dwustu łokci. A kiedy zeszli na ląd, ujrzeli rozłożone ognisko, a na nim ułożoną rybę oraz chleb. Rzekł do nich Jezus: «Przynieście jeszcze ryb, które teraz złowiliście». Poszedł Szymon Piotr i wyciągnął na brzeg sieć pełną wielkich ryb w liczbie stu pięćdziesięciu trzech. A pomimo tak wielkiej ilości sieć nie rozerwała się. Rzekł do nich Jezus: «Chodźcie, posilcie się!» Żaden z uczniów nie odważył się zadać Mu pytania: «Kto Ty jesteś?», bo wiedzieli, że to jest Pan. A Jezus przyszedł, wziął chleb i podał im – podobnie i rybę. To już trzeci raz Jezus ukazał się uczniom od chwili, gdy zmartwychwstał. A gdy spożyli śniadanie, rzekł Jezus do Szymona Piotra: «Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie więcej aniżeli ci?» Odpowiedział Mu: «Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham». Rzekł do niego: «Paś baranki moje». I znowu, po raz drugi, powiedział do niego: «Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie?» Odparł Mu: «Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham». Rzekł do niego: «Paś owce moje». Powiedział mu po raz trzeci: «Szymonie, synu Jana, czy kochasz Mnie?» Zasmucił się Piotr, że mu po raz trzeci powiedział: «Czy kochasz Mnie?» I rzekł do Niego: «Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham». Rzekł do niego Jezus: «Paś owce moje. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci: Gdy byłeś młodszy, opasywałeś się sam i chodziłeś, gdzie chciałeś. Ale gdy się zestarzejesz, wyciągniesz ręce swoje, a inny cię opasze i poprowadzi, dokąd nie chcesz». To powiedział, aby zaznaczyć, jaką śmiercią uwielbi Boga. A wypowiedziawszy to, rzekł do niego: «Pójdź za Mną!»
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję