Reklama

Można pomagać etycznie i zdrowo

Niedziela bielsko-żywiecka 16/2008

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ks. Piotr Bączek: - Skąd Państwa zainteresowanie naprotechnologią?

Reklama

Daria Mikuła-Wesołowska: - Nasza przygoda z naprotechnologią rozpoczęła się w ubiegłym roku. W październiku w Warszawie wzięliśmy udział w konferencji „Ginekologia etyczna, czyli ludzka”. Tam właśnie zaczęliśmy poznawać tę dziedzinę medycyny: przez wykłady, spotkania z osobami z Irlandii, gdzie znajduje się europejskie centrum naprotechnologii. Był tam obecny doktor Boyle, który przedstawiał rewelacyjne wyniki swoich badań, związanych ze stosowaniem naprotechnologii. To nas utwierdziło w przekonaniu, że warto. Od tego momentu zaczęliśmy myśleć, by w Polsce tę metodę upowszechnić. Wszystko wskazuje na to, że taki kurs odbędzie się w połowie września. Weźmie w nim udział 12 osób: lekarze i osoby niezwiązane z medycyną (np. doradcy rodzinni).
Muszę przyznać, że bardzo ważne dla mnie było odkrycie, iż naprotechnologia, czyli nowa metoda rozpoznawania płodności, jest zbieżna z nauką Kościoła, z encykliką Pawła VI „Humanae vitae”. To była wielka radość przekonać się, że medycyna potwierdza papieskie nauczanie i że można pomagać człowiekowi w sposób etyczny, zdrowy, w zgodzie z nauką Kościoła. Razem z mężem prowadzimy Poradnię Rozpoznawania Płodności, działającą przy Szpitalu Ogólnym (w Szkole Rodzenia). Może kiedyś rozwinie się ona także w kierunku naprotechnologii, czyli leczenia niepłodności.

- Wiadomo, że naprotechnologia to głównie metoda rozpoznawania płodności. Jak szeroki to problem?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Adam Kuźnik: - Każdy z nas, lekarzy, gdy spotyka się z rodzinami, z parami małżeńskimi, widzi, ile jest takich potrzeb. Z żoną prowadzimy prelekcje na temat płodności i widzimy, że jeśli jeszcze rok temu przychodziło do nas wiele par posiadających dzieci, które chciały poznać metody NPR (naturalne metody planowania rodziny), to teraz już coraz częściej pojawiają się pary zaniepokojone o swoją płodność, pragnące potomstwa, mające problemy z poczęciem dziecka. Według danych, w Polsce 1/5 par ma problemy z poczęciem dziecka, czyli około milion par oczekuje pomocy w tej dziedzinie.

D.M.W.: - Chodzi tu nie tylko o tych, którzy pragną pierwszego dziecka, ale także tych, którzy nie mogą mieć kolejnego. Tych ostatnich często nie klasyfikuje się jako pary bezpłodne. Widać zatem, że problem jest szeroki.

- Czy wiadomo dziś, co jest przyczyną takiego wskaźnika niepłodnych par?

Reklama

A.K.: - Są rozważane różne przyczyny; nikt nie określił i nie wskazał jednej, decydującej. Mówi się o tym, że wpływ na to mają czynniki współczesnej cywilizacji, a więc stres, fale elektromagnetyczne, skażenie żywności hormonami (także tymi pochodzącymi z antykoncepcji) oraz choroby przenoszone drogą płciową (wczesny wiek rozpoczęcia współżycia, częste zmiany partnerów), używki, niezdrowy styl życia. Sprowadzając problem do poziomu czysto fizjologicznego - badania wskazują, że organizmy mężczyzn produkują z roku na rok coraz mniej plemników.

- Do kogo skierowane jest sympozjum, w którego organizację jesteście Państwo zaangażowani?

D.M.W.: - Pierwotnie zaproszenie zostało skierowane do wszystkich wydziałów duszpasterstwa rodzin w południowej Polsce. Nie chcemy jednak, by tylko pracownicy poradni rodzinnych byli obecni na tym sympozjum. Jest ono skierowane do wszystkich osób, które mają problemy z niepłodnością, bądź do tych, które takim ludziom chciałaby pomagać. Chcemy także część tego sympozjum zarezerwować tylko dla lekarzy, celem omówienia ściśle medycznych kwestii. Na sympozjum mogą czuć się zaproszeni wszyscy - lekarze, położne, pielęgniarki, kapłani, osoby świeckie. Chcemy, żeby o naprotechnologii dowiedziało się jak najszersze grono osób, a szczególnie ci, którym to jest bardzo potrzebne.

- Mówiąc o nowatorskiej metodzie leczenia niepłodności, siłą rzeczy zahaczyć trzeba o problem metody „in vitro”, która, jak wiadomo, jako niemoralna - jest sprzeczna z nauką Kościoła.

Reklama

A.K.: - „In vitro” to ważny temat. Wiele par bezdzietnych szukających pomocy sięga po tę metodę, bo po prostu nie zaproponowano im nic innego. Tak jak to jest przyjęte - idzie się do ginekologa, ten zaleca leczenie i w pewnym momencie mówi: Ja swoje możliwości leczenia wyczerpałem, teraz pozostaje jedynie „in vitro”. Istnieje taka zależność, że ginekolog jest lekarzem, któremu się bardzo ufa, powierza mu się swoje intymne sprawy. Nawet kosztem dobrej relacji pacjentki ze swoim ginekologiem, trzeba stwierdzić, że lepiej by było dla pary chcącej mieć potomstwo, żeby zdecydowała się odmówić skorzystania z takiej metody, która obciąża sumienie. Idealnie byłoby, gdyby pacjenci mieli możliwość wybrania naprotechnologii - niestwarzającej wątpliwości etycznych i skuteczniejszej od „in vitro”.

- Czy nie obawiacie się Państwo, że naprotechnologia może zostać zepchnięta na margines, choćby dlatego, że jest światopoglądowo określona?

A.K.: - Istnieje takie niebezpieczeństwo. Podam przykład. Na internetowych stronach o naprotechnologii znajdują się różne artykuły promujące tę metodę. Przeczytałem tam jeden z komentarzy, gdzie ktoś podsumował autorkę artykułu w następujący sposób: „Kolejna pani ginekolog zajęła się naprotechnologią, bo jej dziecko właśnie idzie do I Komunii św.” - co jest zupełnie niemedycznym argumentem przeciw opracowanej naukowo metodzie.
Naprotechnologia jest potwierdzona długoletnimi naukowymi badaniami w Instytucie Pawła VI w Omaha w stanie Nebraska. To są badania ściśle medyczne, badania hormonalne, USG, badania wykonywane przez laparoskopię. Głównym narzędziem naprotechnologii jest obserwacja cyklu kobiecego. Efekty tych obserwacji dają podstawową wiedzę o tym, co dalej należy polecić badanej parze.
W jakich dziedzinach może ona pomóc? Głównie w leczeniu niepłodności albo trudności z poczęciem, ale nie tylko. Może także pomóc w leczeniu bolesnego miesiączkowania, zespołu napięcia przedmiesiączkowego, nawracających poronieniach, profilaktyce porodów przedwczesnych, depresji poporodowej i innych problemach ginekologicznych.

Reklama

D.M.W.: - Naprotechnologia odchodzi od schematycznego leczenia, a proponuje indywidualne pochylenie się nad konkretną parą.

A.K.: - Często przypominam sobie piękną prezentację dr. Boyle’a z Irlandii, który uczestniczył w warszawskiej konferencji „Ginekologia etyczna, czyli ludzka”. Pokazywał piękne fotografie dzieci, poczętych dzięki naprotechnologii. Wcześniej ich rodzice próbowali bezskutecznie metody „in vitro”.

Daria Mikuła-Wesołowska - lekarz medycyny, pracuje na Oddziale Chorób Wewnętrznych Szpitala Ogólnego nr 1 w Bielsku-Białej. Razem z mężem prowadzi poradnię rozpoznawania płodności. Od kilku lat współpracuje z Wydziałem Duszpasterstwa Rodzin Kurii Bielsko-Żywieckiej, należy do Wspólnoty Przymierza Rodzin „Mamre”. Słuchaczka Studium Współpracowników Duszpasterstwa w Instytucie Teologicznym w Częstochowie

Adam Kuźnik - lekarz rodzinny, mąż i ojciec 4 dzieci. Razem z żoną - lekarzem pediatrą prowadzi własną przychodnię lekarza rodzinnego i poradnię rozpoznawania płodności w Skoczowie

Naprotechnologia

(NaProTechnology = natural procreativ technology) określana także jako technologia dla naturalnej prokreacji. Jest ona jedną z metod leczenia niepłodności w zgodzie z indywidualnym, naturalnym cyklem kobiety. Opracował ją ginekolog, chirurg i specjalista chorób kobiecych - Amerykanin prof. Thomas W. Hilgers, który jest dyrektorem Instytutu Naukowego im. Papieża Pawła VI z siedzibą w Omaha (USA) i członkiem Papieskiej Akademii Życia. W Europie naprotechnologią zajmuje się ok. 13 lekarzy. Wśród nich jest także dr Boyle, który uczestniczył w konferencji w Warszawie.
Odnośnie do skuteczności działania w badaniach statystycznych nowa metoda w porównaniu z „in vitro” wypada rewelacyjnie. Jeśli kliniki leczenia niepłodności mogą się poszczycić ogólną skutecznością nie wyższą niż 50%, to metoda naprotechnologii notuje statystyki skuteczności sięgającej nawet 70-95% (w zależności od sytuacji danej pary). W zestawieniu ze sztucznymi sposobami zapłodnienia naprotechnologia jest także o wiele tańsza i, co się często podkreśla, jest metodą zgodną z zasadami etyki i nauki Kościoła odnośnie do godności przekazywania życia.

2008-12-31 00:00

Oceń: 0 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

W Gietrzwałdzie kult maryjny starszy niż w Fatimie czy Lourdes

2025-09-16 08:11

[ TEMATY ]

Gietrzwałd

Matka Boża Gietrzwałdzka

Archiwum ks. Wiktora Ruszlewicza CRL

Kościół w Gietrzwałdzie istniał już w XIV wieku i od początku związany był z oddawaniem czci Matce Bożej. „Fatima i Lourdes stały się słynne i kultem maryjnym naznaczone na skutek objawień. W Gietrzwałdzie ten kult maryjny jest o wiele starszy” - podkreślił w rozmowie z Polskifr.fr ks. Wiktor Ruszlewicz CRL z Kongregacji Kanoników Regularnych Laterańskich Najświętszego Zbawiciela, które to zgromadzenie opiekuje się sanktuarium gietrzwałdzkim. 16 września 1877 r. to data ostatniego objawienia Maryi w Gietrzwałdzie.

Wśród licznych miejsc pielgrzymkowych w Polsce jedno wyróżnia się szczególnie – to Gietrzwałd. Właśnie tu, w 1877 roku, Matka Boża objawiła się dwóm dziewczynkom ponad 160 razy, przemawiając w języku polskim, w czasie, gdy polskość była rugowana przez zaborców. Gietrzwałd jest dziś nie tylko miejscem szczególnego kultu maryjnego, ale również centrum duchowej odnowy narodu - miejscem jedynych w Polsce objawień uznanych przez Kościół.
CZYTAJ DALEJ

Przejmujące świadectwa podczas Jubileuszu Pocieszenia

2025-09-15 19:48

[ TEMATY ]

jubileusz

świadectwa

PAP/EPA/RICCARDO ANTIMIANI

O trudzie przekształcania tragedii w zalążek nadziei mówiły podczas czuwania modlitewnego Jubileuszu Pocieszenia w bazylice watykańskiej dwie kobiety.

Pierwsza z nich Lucia Di Mauro z Neapolu opowiedziała o swej tragedii, kiedy 4 sierpnia 2009 roku jej mąż ochroniarz, został zamordowany przez grupę młodych ludzi podczas pracy na placu Carmine, w historycznym centrum miasta. Miał zaledwie 45 lat.
CZYTAJ DALEJ

Abp Marek Jędraszewski do biblistów o zatroskaniu o Kościół i zbawienie ludzi

2025-09-16 20:30

[ TEMATY ]

abp Marek Jędraszewski

bibliści

zatroskanie o Kościół

BP Archidiecezji Krakowskiej

Abp Marek Jędraszewski

Abp Marek Jędraszewski

- Kościół czerpie swoją świeżość, nieustanną młodość swego języka z ciągłej rozmowy z obecnym w Biblii Słowem Bożym - mówił abp Marek Jędraszewski w czasie Mszy św. w kaplicy klasztornej Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach sprawowanej podczas 62. Sympozjum Stowarzyszenia Biblistów Polskich.

- Niech spotkanie z tajemnicą miłosierdzia pomaga w zgłębianiu Słowa Bożego, medytacji, przekazywaniu innym owoców waszej pracy naukowej. Bądźcie świadkami miłosierdzia - mówił na początku Mszy św. ks. Zbigniew Bielas, kustosz Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję