Reklama

Śląska samarytanka

Siostrę Marię Merkert, współzałożycielkę Zgromadzenia Sióstr św. Elżbiety, ogłoszono błogosławioną 30 września br. w jej rodzinnej Nysie, a od 14 do 17 listopada odbywały się we Wrocławiu uroczystości dziękczynne. Uczestniczyli w nich biskupi z diecezji legnickiej - bp Stefan Cichy, bp Stefan Regmunt, bp Tadeusz Rybak, księża i wierni z parafii, na terenie których pracują siostry elżbietanki.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Po Mszy św., gdy wybrzmiało „Te Deum”, wierni mogli ucałować relikwie Marii Merkert. Reliwiarz: współczesna rzeźba, z elementem kłosów, rytem krzyża, na przecięciu krzyża - chleb, u podnóża kostka świętej. Skromnie. - Innego nasza siostra wspózałożycielka na pewno by sobie nie życzyła - uważają siostry elżbietanki śląskie (nazywane tak dla odróżnienia od elżbietanek czarnych zwanych też cieszyńskimi, które kiedyś pracowały we Wrocławiu). We wrocławskim domu prowincjalnym elżbietanek są dwa relikwiarze bł. Marii Luizy, drugi jest w kształcie Serca Jezusowego.

Biedni ważniejsi niż odznaczenia

Reklama

Pod koniec życia s. Merkert dostała wiele odznaczeń, bowiem jej działalność docenił i Kościół, i państwo. Za posługę sióstr w wojnie francusko-pruskiej król przekazał jej krzyż z podziękowaniem, zachował się do dziś w domu macierzystym elżbietanek w Nysie. Właściwie cudem, bo siostra Merkert większość odznaczeń... sprzedała. Potrzebowała pieniędzy na biednych.
Gdy kiedyś pewna kobieta zatrzymała ją przy furcie klasztornej, skarżąc się, że nie ma butów, oddała jej bez wahania swoje. Gdy biedni przychodzili po ziemniaki, oddawała ostatnie wiaderko, gdy przychodzili po chleb - dawała ostatni bochenek. Niosła pomoc spontanicznie. Wiedziała, co to bieda - gryzła ją od dzieciństwa.
Urodziła 21 września 1817 r. w Nysie. Rodzice - Karol Antoni i Barbara Merkertowie - byli głęboko wierzącymi katolikami. Ojciec zmarł, gdy miała 9 miesięcy. Chodziła do katolickiej szkoły dla dziewcząt w Nysie, razem z siostrą Matyldą opiekowały się chorą matką. To nauczyło ich ofiarności, pokory, wyrzeczenia, gospodarności. Matka zmarła w lipcu 1842 r., wtedy sprzedały skromny majątek i wynajęły mieszkanie przy nyskiej kolegiacie św. Jakuba, w jednym z domów altarystów. Od razu wiedziały, co będą robić - pomagać chorym i biednym. Poświęcały na to cały wolny czas po pracy. Na pomysł, żeby pomagać ludziom wspólnie, w grupie, wpadła pochodząca z Prudnika Klara Wolff (1805-1853). I to do niej dołączyły obie panny Merkert i ich koleżanka z ławy szkolnej, Franciszka Werner. 27 września 1842 r. wypowiedziały w swym mieszkaniu, przed skromnym ołtarzykiem z obrazem Serca Pana Jezusa, akt oddania i dostały kapłańskie błogosławieństwo na pracę charytatywną w Nysie. Zamieszkały razem.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Sekularyzacja, epidemie, bieda

Reklama

Miały co robić. Po sekularyzacji z 1810 r. nie działały kościelne instytucje charytatywne, które dotąd zajmowały się w Nysie biednymi. Na opłacenie szpitala mało kogo było stać. A raz po raz wybuchały epidemie. Nysa wchodziła wtedy w skład biskupstwa wrocławskiego, do sekularyzacji była nawet stolicą księstwa biskupów wrocławskich.
Strój elżbietanek? Początkowo niczym nie różnił się od ubioru innych Ślązaczek: obszerna suknia, na głowie czepiec, na który gdy wychodziły na dwór nakładały szary kapelusz - zwano je szarymi siostrami. Jedyną zewnętrzną oznaką odróżniającą je od innych śląskich mieszczek, był różaniec, który wieszały u paska.
Nyskie siostry opiekowały się żołnierzami i jeńcami rannymi na frontach w wojnie duńsko-pruskiej w1864 r. także w wojnach z lat 1866 i 1870/1871. Były wszędzie, gdzie były potrzebne: na linii frontu, w szpitalach na Śląsku, w Wielkopolsce, w głębi Niemiec, w Czechach, Danii, Francji. Opiekowały się tak samo Niemcami, jak Polakami, Rosjanami, Francuzami, Grekami, Austriakami, mahometanami - nie miał dla nich znaczenia kolor skóry, wyznanie, religia, narodowość chorego. Każdy wymaga pomocy - to podstawowa dewiza siostry Merkert.
Tak samo postępowały w Nysie. Odwiedzały nawet domy mężczyzn, co w czasach surowej wiktoriańskiej obyczajowości było bardzo śmiałe, wręcz nie do pojęcia. Bo siostry zakonne mogły pielęgnować wówczas tylko kobiety. Aż do końca II wojny światowej przełożona generalna elżbietanek śląskich musiała występować do Watykanu o zgodę na pielęgnowanie chłopców, których miały pod opieką w swych domach dziecka i opieki.

Warunek biskupa

Reklama

Działalność szarych sióstr dostrzegł biskup wrocławski, pod którego pieczą był szpital w Nysie. Postanowił, że da go w zarząd siostrze Merkert i jej współtowarzyszkom. Ale postawił warunek: najpierw muszą poznać, jak wygląda życie w zakonie i wysłał je do klasztoru boromeuszek w Pradze. Siostry wniosły posag, jak to było wtedy w zwyczaju, i zaczęły nowicjat. Siostra Merkert odbyła go w latach 1846-1849, potem pracowała w szpitalach boromeuszek w Mèlnik Podoli i w Litomierzycach, gdzie zdobyła uprawnienia pielęgniarskie. Szare siostry szpitala jednak nie dostały, biskup przekazał go boromeuszkom, które sprowadził do Nysy. Co więcej, szare siostry włączono do tego zgromadzenia. Siostra Merkert wróciła do Nysy, na prośbę mieszkańców, ale niedługo pobyła u boromeuszek, bo w 1850 roku... uciekła. Dlaczego? Boromeuszki opiekują się głównie chorymi w szpitalach, a szare siostry chciały być wszędzie, gdzie są potrzebne. Cel podobny, ale droga inna. Biskup nie był zadowolony. Wielu statecznych mieszczan nyskich potraktowało szare siostry jako dziwolągi, odszczepieńców, bywało, że rzucano za nimi kamieniami. Co więcej, Marii Merkert i Franciszce Werner odmawiano komunii świętej. Klara Wolff nie wytrzymała ciśnienia i wyjechała do Bystrzycy Kłodzkiej, gdzie prowadziła działalność opiekuńczą (i tu zginęła tragicznie). Jedynie Matylda Merkert nie musiała znosić upokorzeń, wcześniej, w 1846 r. zaraziła się od jednej z ofiar epidemii tyfusu w Prudniku i zmarła. Co było robić, w 1850 r. Maria Markert wzięła statut stowarzyszenia, listę członkiń (na niej cztery nazwiska) i zarejestrowała je w... magistracie w Nysie. W piśmie do magistratu napisała: „Nasze siły chętnie poświęcimy chorym, aby w miarę możliwości przez troskliwą opiekę uratować biednym dzieciom ojca lub matkę, a strapionym rodzicom najdroższe i ukochane dziecko. Nie odstrasza nas nawet myśl, że choroba pierwszego podopiecznego może być przyczyną naszej śmierci”. Magistrat nakazał składać roczne sprawozdania, przestrzegać przepisów, zapewnił o pomocy i opiece, a co do reszty umył ręce: „z powodu różnorodnych intryg oraz szerzenia fałszywych pogłosek i podejrzeń, dotykających szczególnie dobrego imienia, nie możemy niestety nic uczynić, gdyż leży to w kompetencji sądu zwyczajnego”.

Zakonnice niosły kulturę zdrowotną

Reklama

Nie pisała na wiatr Maria Merkert twierdząc, że szarych sióstr nie odstręcza od pomocy chorym nawet groźba zarażenia się. Z współsiostrami dzień i noc opiekowała się ofiarami epidemii tyfusu, które wybuchały na Śląsku kolejno w latach: 1846-1848, 1852-1853, 1866 i 1870-1871. Dziś uważa się, że opieka pielęgniarska elżbietanek przyczyniła się do opanowania epidemii i w ogóle do podniesienia stanu zdrowotnego społeczeństwa śląskiego w XIX wieku. Były fachową siłą: siostra Merkert wysyłała je na kursy pielęgniarskie i sama takie organizowała, bo szkoły pielęgniarskie na Śląsku były dopiero pieśnią przyszłości.
Niezałatwiona sprawa u biskupa gryzła Marię Merkert. Postanowiła pokazać, jak ważna jest działalność opiekuńcza wśród biednych i wysłała do Wrocławia swą prawą rękę, Franciszkę Werner. Szare siostry zaczęły tu działać w 1857 r., a już dwa lata później biskup Henryk Förster zatwierdził ich zgromadzenie. Pierwszą przełożoną generalną Zrzeszenia Sióstr Szarych św. Elżbiety - obecnego Zgromadzenia Sióstr św. Elżbiety - została Maria Merkert. Siostry wybrały ją jednogłośnie.
Dalej poszło jak z płatka. Wszyscy doceniali działalność elżbietanek: w 1864 r. państwo pruskie przyznało ich zgromadzeniu status osoby prawnej, a w 1871 r. papież Pius IX wystosował dekret pochwalny. Ostatecznie zgromadzenie sióstr elżbietanek śląskich zatwierdził w 1887 r. papież Leon XIII.

Święta też miewa nieprzyjemności

Dlaczego Maria Merkert obrała za patronkę św. Elżbietę? Bo też pomagała ludziom. Ufnie, bezgranicznie, wierząc w Bożą Opatrzność i... też miewała z tego powodu nieprzyjemności.
Budując dom w Nysie siostra Merkert założyła oświetlenie gazowe, wówczas - w 1865 r. - absolutna nowość. Do dziś zachowały się w nim lichtarze gazowe. I jeden talerz z zastawy stołowej siostry Merkert, część jej posagu. Wniosła go najpewniej dwa razy: najpierw do boromeuszek, od których uciekła, a potem do elżbietanek, bo i tu posag obowiązywał. Siostra Merkert była jednak mniej rygorystyczna niż inne przełożone zakonów, zdawała sobie świetnie sprawę, że nie każdą kandydatkę stać na posag. W ogóle była nowoczesna. Już wtedy posługiwała się kopiarką, dzięki czemu mogła jednorazowo powielić do 100 kopii jednego tekstu. Dostała to urządzenie od rosyjskiego ambasadora.

Zmarła w opinii świętości

Siostra Merkert zmarła 14 listopada 1872 r. w opinii świętości. Mieszkańcy Nysy, którzy przychodzili się z nią pożegnać, wkładali do jej trumny różance lub chcieli choćby dotknąć jej ciała. Wierzyli, że zabierze ich modlitwy prosto do nieba. Pochowana została na cmentarzu Jerozolimskim w Nysie, jej szczątki ekshumowano w 1964 r. i złożono w kaplicy Trójcy Świętej kolegiaty świętych Jakuba i Agnieszki w Nysie. Powszechnie nazywana jest śląską samarytanką, kochaną matką wszystkich, matką ubogich.
Franciszka Werner, kolejna przełożona elżbietanek, zaraz po śmierci Marii Merkert kazała zrobić niewielkie relikwiarzyki: nitka z habitu, pukiel włosów, zdjęcie założycielki, i rozesłała je do 87 domów zakonnych elżbietanek. Siostry wierzyły, że skoro umarła w opinii świętości, przezwyciężyła wszelkie trudności, to jest miła niebu i zostanie kiedyś wyniesiona na ołtarze. Od początku wierzyły też, że wspomaga je z nieba. Mają na to wiele dowodów. Ludzie modlą się o jej wstawiennictwo do Boga i doznają - jak twierdzą - uzdrowień. Świadectwa cudów nadchodzą z całego świata.
Do beatyfikacji potrzeba jednego cudu, za taki uznano przypadek siostry Miry Deresińskiej z Wielkopolski, która w 1943 r. zaraziła się gruźlicą od chorego dziecka. Nie znano lekarstw przeciwprątkowych, lekarze ograniczyli się do zaleceń typu: wypoczywać, leżakować na świeżym górskim powietrzu, co nie skutkowało. Żarliwie modliła się o zdrowie prosząc o wstawiennictwo Marię Merkert - i to poskutkowało. Wyzdrowiała. Zmarła mając 90 lat.
Dzieło s. Merkert pączkuje. Już za życia było pół tysiąca sióstr, działających w 90 placówkach w 9 diecezjach: chełmińskiej, gnieźnieńsko-poznańskiej, warmińskiej, wrocławskiej, w Fuldzie, Ołomuńcu, Osnabrück, Pradze, Padeborn i w dwóch wikariatach apostolskich - Saksonii i Szwecji. W ciągu 160 lat działalności zakon wydał blisko 10 tysięcy sióstr, które dotarły ze swą działalnością nawet na koło podbiegunowe. W Polsce elżbietanki mają dziś sześć prowincji: nyską, wrocławską, poznańską, katowicką, toruńską, warszawską. W świecie: niemiecką, norweską, szwedzką, włoską i brazylijską. Pracują też w Czechach, Danii, Izraelu, na Litwie, w Gruzji, Boliwii i na Ukrainie. W sumie jest 1700 sióstr w 223 placówkach.

2007-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Leon XIV wprowadza zmiany w uroczystościach Bożego Narodzenia. Tego nie było od czasów Jana Pawła II

2025-12-23 11:12

[ TEMATY ]

Boże Narodzenie

zmiany

uroczystości

Papież Leon XIV

PAP

Papież Leon XIV

Papież Leon XIV

Papież Leon XIV, który po raz pierwszy będzie przewodniczył uroczystościom Bożego Narodzenia, wprowadził do nich zmiany. Przywrócił poranną mszę 25 grudnia, która nie była odprawiana od czasów pontyfikatu Jana Pawła II. Papież dokona też zamknięcia Roku Świętego, zainaugurowanego przed rokiem w Wigilię przez Franciszka.

Przed intensywnymi uroczystościami Leon XIV wypoczywa w podrzymskiej rezydencji w Castel Gandolfo, z której wróci do Watykanu we wtorek wieczorem. Takie krótkie wyjazdy w poniedziałek są już stałym punktem tygodniowego programu 70-letniego papieża, który przyznał, że potrzebuje odpoczynku i gdy czas mu na to pozwala uprawia sport.
CZYTAJ DALEJ

Wspólne świętowanie narodzin Jezusa na Jasnej Górze

2025-12-22 18:49

[ TEMATY ]

Jasna Góra

Boże Narodzenie

Monika Książek

Paulini zapraszają, aby ten czas miłości jakim jest Boże Narodzenie przeżyć u Królowej Polski na Jasnej Górze, by później tą radością z Narodzenia Bożej Dzieciny dzielić się z innymi. W jasnogórskim sanktuarium Pasterka odprawiona zostanie tradycyjnie o północy. Przewodniczyć jej będzie przełożony generalny Zakonu Paulinów, o. Arnold Chrapkowski. Natomiast Sumę w Boże Narodzenie, o godz. 11.00 w Bazylice celebrować będzie abp. Wacław Depo, metropolita częstochowski.

O. Michał Bortnik, rzecznik prasowy Jasnej Góry podkreślił, że Boże Narodzenie to czas dawania, ale i dzielenia się miłością i tym, co mamy najlepsze. To czas, gdy składamy sobie życzenia nie tylko te dotyczące nas samych, ale życzymy ludziom na całym świecie przede wszystkim pokoju. Paulin zwrócił uwagę, że najważniejsze prezenty nie znajdują się pod choinką w pudełku, ale najważniejsze w Boże Narodzenie to być dla innych, także tych, których nie znamy.
CZYTAJ DALEJ

Homilie Benedykta XVI to szkoła życia i wiary

2025-12-23 12:19

[ TEMATY ]

Benedykt XVI

Vatican Media

Za pontyfikatu Benedykta XVI pielgrzymi przybywali do Rzymu, aby słuchać jego kazań. Ludzie osobiście przekonali się, że jest mistrzem słowa i że jego słowo ich porusza – mówi w rozmowie z Radiem Watykańskim - Vatican News abp Georg Gänswein z okazji ukazania się w Niemczech pierwszego tomu niepublikowanych dotąd homilii Benedykta XVI („Pan trzyma nas za rękę”). Podkreśla, że trzeba powracać do tych tekstów, aby zrozumieć życie i wiarę.

Abp Gänswein zaznacza, że ten, kto zajmuje się dziełem teologicznym Josepha Ratzingera/Benedykta XVI, bardzo szybko zauważa, że był on nie tylko wybitnym teologiem i nauczycielem akademickim, ale także człowiekiem, który chciał udostępnić Słowo zwykłym ludziom poza środowiskiem akademickim. Interpretacja Słowa Bożego, które Kościół przekazuje nam w liturgii, była dla niego bardzo ważna i leżała mu na sercu.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję