Reklama

Prosto z Paryża

Służba Polskiej Misji Katolickiej

Niedziela przemyska 4/2002

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

KRZYSZTOF FIL: - Jest Ksiądz Prałat trzynastym z kolei rektorem Polskiej Misji Katolickiej we Francji. Uważam, że inauguracja tej funkcji, 19 stycznia 1986 r., oznaczała przyjęcie odpowiedzialności za dzień dzisiejszy Misji, jak również zobowiązanie wobec historii. Został Ksiądz spadkobiercą naszych wielkich rodaków-założycieli PMK, którzy na obczyźnie upominali się o Polskę wówczas, kiedy na mapie Europy już jej nie było.

KS. STANISŁAW JEŻ: - Zawsze miałem tę świadomość. Moja posługa wypadła w 150-lecie PMK. W niespełna trzy miesiące musiałem zorganizować obchody jubileuszowe. Przede wszystkim postanowiłem gruntownie poznać historię powstania Misji. W poszukiwaniu dokumentów źródłowych penetrowałem archiwa i biblioteki. W trakcie tej pracy odkryłem rzecz niezwykłą w historii Kościoła. Okazało się bowiem, że instytucję kościelną założyli ludzie świeccy, wywodzący się z Wielkiej Emigracji, w większości powstańcy. Pod wpływem Bogdana Jańskiego, " duchowego ojca emigracji", oraz Adama Mickiewicza przeżyli wielką metamorfozę. Reprezentując Stowarzyszenie Braci Zjednoczonych gromadzili się co piątek w domu Jańskiego, gdzie radzili jak pomóc rodakom podzielonym i rozproszonym po całym terytorium Francji. Znamienne są słowa A. Mickiewicza, który uważał, że tylko na fundamencie katolicyzmu można zbudować jedność. Człowiek przeminie, twierdził poeta, przeczytaną książkę zapomni się, trzeba więc powołać instytucję, która przetrwa. W tym celu kilka osób wysłano na studia teologiczne, wśród nich znajdował się Aleksander Jełowicki, były powstaniec, z zawodu drukarz. On to drukował książki Mickiewiczowi, a już jako ksiądz przygotowywał na śmierć swego wielkiego przyjaciela Fryderyka Chopina. O nim Chopin powiedział: "Bez ciebie zdechłbym jak świnia". W 1836 r. powstała Polska Misja Katolicka, której pierwszym rektorem został ks. Aleksander Jełowicki. Geniusz czołowych przedstawicieli Wielkiej Emigracji polegał na tym, że organizując pomoc rodakom myśleli o człowieku w integralnym wymiarze. Garstka ludzi potrafiła stworzyć szereg instytucji ukierunkowanych na rozwój duchowy uchodźców. Zapewnić nie tylko przetrwanie powstańczym tułaczom, ale wskrzesić w sercach nadzieję, rozbudzić miłość do Boga i Ojczyzny. Te świadome, mądre działania miały kształtować nową ludzką osobowość zdolną do twórczego wysiłku na rzecz odzyskania niepodległości. Cały wielki dorobek Wielkiej Emigracji przetrwał; przejęty przez następne pokolenia stał się naszym dziedzictwem po dzisiejszy dzień.

- Do czego zobowiązuje to dziedzictwo?

- Przede wszystkim do tego, by nie roztrwonić idei, która była podstawą wszelkich działań, mam tu na myśli wierność Bogu i Ojczyźnie. Jednocześnie dziedzictwo to zobowiązuje do utrzymania instytucji założonych przez Wielką Emigrację. A więc wiodącej instytucji, jaką jest Polska Misja Katolicka, Biblioteki Polskiej, szkoły polskiej, Zakładu Świętego Kazimierza, który kiedyś był schronieniem dla emigrantów i sierot powstańczych, wreszcie Stowarzyszenia Opieki nad Grobami i Pamiątkami Polskimi. Jest to więc pięć instytucji, które zostały nam przekazane a naszym obowiązkiem moralnym jest dbać o nie i ich należyte funkcjonowanie. Niestety, nie wszyscy mają świadomość tej historycznej odpowiedzialności, rozporządzając tym wielkim darem według własnych koniunkturalnych interesów, ani dbając o te wartości, które dla wielu są święte. Rzecz dotyczy szkoły polskiej.

W 1927 r. budynek został przekazany na skarb państwa, pod warunkiem, że będzie tam szkoła. Potem przyszli komuniści, wyrzucili dzieci na bruk, a gmach oddali w użytkowanie Polskiej Akademii Nauk, która urządziła tam hotel. Co roku około 100 dzieci i młodzieży traci się dla polskości, bo ze względu na brak pomieszczeń nie można przyjąć ich do szkoły. Jest to skandaliczny obraz polskiej rzeczywistości, bo PAN nie dosyć, że zarabia na hotelu to jeszcze jako podnajemca otrzymuje od Ministerstwa Edukacji za 275 m2 dotację w wysokości 500 tys. franków. Od 1989 r. toczą boje o pomieszczenia szkolne. Udało się uzyskać kilka sal, ale potrzeby szkoła ma o wiele większe. Dzieci i młodzież naszych rodaków upychamy gdzie się da. Rządy się zmieniają, a lobby PAN-u okazuje się silniejsze. Dla nich argument, że szkoła polska wybudowana przez Wielką Emigrację jest moralną własnością emigracji to anachronizm. Nie mogą tylko pojąć, że aby zostać naukowcem wpierw należy ukończyć szkołę podstawową i średnią. Na razie w Paryżu dla dzieci naszych rodaków jest to bardzo trudne.

- Komu dzisiaj służy Polska Misja Katolicka, w końcu służba misyjna kojarzy się z innymi rejonami świata niż katolicka Francja. Jaka jest jej struktura?

- Misja jest dla wszystkich naszych rodaków, których liczbę szacujemy na około 100 tys. Dla tych, co przebywają tu czasowo, a także dla mieszkających we Francji ludzi polskiego pochodzenia. Często trzecia lub czwarta generacja tych, których przodkowie mieszkali nad Wisłą stanowi dwukulturowy trzon naszych wspólnot. Nie odcinają się od korzeni, kultywują polską tradycję, mówią po polsku. Z takimi przypadkami mamy do czynienia szczególnie w północnej Francji. Jest spora liczba emigracji "Solidarnościowej". Jedni przyjechali tu bo zmusiła ich do tego sytuacja w kraju, inni wykorzystali sytuację, bo z "Solidarnością" tak naprawdę mieli niewiele wspólnego. Ostatecznie skorzystali z gościnności Francji, osiedlili się tutaj, niektórzy zdobyli wykształcenie, lub zawód, otrzymali okresowe prawa. Najliczniejszą grupę stanowią przebywający we Francji "na czarno". Trudno tych rodaków uznać emigracją, to raczej przybysze czasowi, których głównym celem jest szybkie zarobienie pieniędzy. Ci są w najgorszej sytuacji, bowiem nielegalny pobyt pozbawia ich praw. Niemniej jest ich około 3/4 ogólnej liczby rodaków. Wszyscy ci ludzie grupują się przy naszych wspólnotach. Jest ich coraz więcej. Kilka lat temu w Paryżu była jedna polska parafia, teraz są trzy, a przydałaby się kolejna. W okręgu paryskim funkcjonuje 12 wspólnot parafialnych. Wobec emigracji pełnimy rolę służebną, Misja nie chce, jak twierdzą niektórzy, dominować, lecz służyć według swoich możliwości, na tyle jednak, na ile chcą tego nasi rodacy. Nie zawsze chcą, dlatego trudno o wolontariuszy do pomocy w pracach Misji, trudno też mówić o trwałej i świadomej wspólnocie. Do pracy w Misji zaangażowanych jest 122 księży i około 90 sióstr zakonnych w 78 parafiach na terenie Francji.

W każdej wspólnocie jest rada parafialna, której przedstawiciel wchodzi do rady regionalnej, z kolei stamtąd reprezentanci wchodzą do rady Polskiej Misji Katolickiej, której delegaci świeccy i duchowni są członkami rady europejskiej Europy Zachodniej. Struktura ta pomaga w integracji naszych rodaków w Europie.

- Jak ocenia Ksiądz Rektor dzisiejszą polską emigrację? Jaka ona jest? Pochodzę z archidiecezji przemyskiej, geograficznie z regionu południowo-wschodniej Polski, gdzie emigracja zarobkowa od pokoleń była sposobem na życie ludzi z małych miasteczek i wsi, o stosunkowo silnym przywiązaniu do tradycji i religii. O nich zapewne mówił kilka lat temu arcybiskup Paryża kard. Lustiger, że są darem Bożym, jako przykład wiary dla laicyzującej się Francji. Czy może jest inaczej i dzisiejszy emigrant kojarzy się głównie z kłopotami?

- Powiedziałbym, że współcześni przybysze są inni. Francuzi mają swój obraz dawnej emigracji polskiego pochodzenia. Według tego wizerunku są to ludzie uczciwi, pracowici, którzy wychowali po chrześcijańsku swe dzieci, dali im wykształcenie. Jest to obraz bardzo pozytywny. Ta grupa jest najbardziej stabilna i rozpoznana. Inną tworzą emigranci "Solidarnościowi". Wielu z nich osiągnęło sukces finansowy, mają uregulowane poprawne życie i status prawny. Trzecia grupa, o której wspomniałem wcześniej, to ci, co przebywają tu na czarno zwabieni mitem pieniądza. Uważam, że tej najnowszej generacji gdzieś w ojczyźnie podcięto korzenie i nauczono na co dzień nosić maski. Obserwuję pewien dualizm, który polega na tym, że ten czy ów przyjdzie do kościoła, ale jednocześnie stać ich na to, by tu handlować pornografią czy alkoholem lub się upijać i awanturować. Ten życiowy dualizm nie ma nic wspólnego z chrześcijaństwem. Trudno oczekiwać, że ci ludzie tworzyć będą wspólnotę Kościoła, trudno liczyć, że swoje tutejsze życie zwiążą z Misją, skoro ich głównym celem jest zarobek, często za wszelką cenę. Żyją tu więc czasowo, bardziej obok siebie niż z sobą i często schodzą na margines. Według prefektury policji bezdomnych Polaków w Paryżu jest około pięciuset. Ja szacuję, że trzy razy więcej. Od lat staram się o uruchomienie domu noclegowego. Kiedyś władze francuskie były przeciwne, teraz są skłonne pomóc w zakupie stosownego budynku, gdyż udało mi się przekonać, że skanalizowanie problemu po prostu mniej kosztuje, sprawy formalne jednak trudno się załatwia, bo PMK nie jest partnerem dla państwa francuskiego.

- Dlaczego?

- Jesteśmy w republice, gdzie każda działalność oparta jest na stowarzyszeniach lub organizacjach statutowych. Taka struktura " dachowa", skupiająca wszystkie wspólnoty, mogłaby formalnie reprezentować je na zewnątrz. Tymczasem Kościół we Francji nie ma statusu prawnego, w rzeczywistości rewolucja francuska jeszcze trwa, przynajmniej w przepisach prawnych. Według prawa dla państwa nie istnieje np. biskupstwo paryskie, Polska Misja Katolicka, ani żadna parafia. Na zewnątrz można działać więc pod płaszczem jakiegoś stowarzyszenia, choć jest tendencja, by wszystko w Kościele spychać na margines. Są próby, by powołać polską stosowną instytucję, ale jak będzie, zobaczymy.

- Jaka jest religijność Polaków przebywających we Francji? Wrócę do pytania poprzedniego, w którym sugerowałem, że emigrant, szczególnie z małych ośrodków, to człowiek mocny wiarą.

- Mamy tu przekrój Polski. Inna jest aktywność religijna w Warszawie, a inna w Przemyślu czy Nowym Sączu. Jeżeli ktoś w Polsce nie chodził do kościoła to trudno oczekiwać, że w Paryżu będzie inaczej. Może z wyjątkiem przypadków metamorfozy, które się zdarzają w wyniku osamotnienia, zagubienia, bezradności. Wówczas ludzie szukają wsparcia i znajdują je w Kościele. Generalnie religijność ta jest tradycyjna. Większość rodaków ogranicza swoje chrześcijaństwo do niedzielnego spotkania z Bogiem. Boleję nad zbyt małym kontaktem z wiernymi. Na rekolekcje przychodzi mniej niż 1/4 uczestniczących w niedzielnej liturgii. Zapewne utrudnia te kontakty brak czasu, gdyż rodacy pracują, ale pewnie jest i tak, że Kościół we Francji traktowany jest doraźnie. Polska Misja Katolicka proponuje różne formy aktywności religijnej. Działają tu grupy modlitewne, odbywają się spotkania biblijne, Odnowy w Duchu Świętym, katechezy dla dorosłych i dzieci, wspólnota AA. W każdy wieczór coś się dzieje. Jest to Kościół żywy, Kościół prawdziwy przez swe zaangażowanie w sprawy ojczyzny, jej historię i kulturę, nazywany Sumieniem Narodu dlatego, że zawsze głosił prawdę i bronił rzeczywistej wolności. Warto być w takim Kościele. Wcześniej już powiedziałem, że w dużej mierze jego wymiar zależy od aktywności i zaangażowania rodaków, z tym bywa nie najlepiej jakkolwiek panuje powszechna opinia wielu Polaków na stałe mieszkających we Francji, że bez Kościoła i PMK nie wyobrażają sobie życia.

- Jakie są zamierzenia PMK na przyszłość? Na czym Księdzu Rektorowi szczególnie zależy?

- Chciałbym doprowadzić do końca sprawę domu noclegowego. Byłoby to ukoronowanie mego rektorstwa. Chcemy utworzyć dom dla Polonii, ale jest to przedsięwzięcie trudne organizacyjnie i finansowo. Wbrew opinii niektórych malkontentów, którzy nie chcą zmian, bo wolą ciszę cmentarzy, uważam taki dom za konieczny. Mogłyby się w nim spotykać wspólnoty emigracyjne, można by w nim organizować spotkania, konferencje, występy artystyczne. Byłby to dom otwarty dla wszystkich Polaków, służyłby wzajemnym kontaktom i sprzyjał integracji. Dzięki Bożej Opatrzności nieźle funkcjonują powołane już do życia ośrodki i organizacje. Szczególnie mam na myśli Domy Polskiego Pielgrzyma pod Paryżem i w Lourdes. Jeżeli Matka Boża będzie się dalej uśmiechać jak na początku mej służby zdołam uporać się z problemami. Bez tego wsparcia zapewne nie dałbym rady.

- Nie tęskni Ksiądz Rektor za Polską?

- Kocham Polskę, ale już mnie do niej tak nie ciągnie. Czuję się członkiem Kościoła powszechnego i obywatelem świata, który mając korzenie w naszej tradycji i kulturze oraz głęboką miłość do Ojczyzny dobrze jej służy. Jestem ambasadorem polskości pomimo 29 lat poza rodzinnym krajem.

- Życzę Księdzu Rektorowi jeszcze długich lat ambasadorowania.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ks. Węgrzyniak: miłość owocna i radosna dzięki wzajemności

2024-05-04 17:05

Archiwum ks. Wojciecha Węgrzyniaka

Ks. Wojciech Węgrzyniak

Ks. Wojciech Węgrzyniak

Najważniejszym przykazaniem jest miłość, ale bez wzajemności miłość nigdy nie będzie ani owocna, ani radosna - mówi biblista ks. dr hab. Wojciech Węgrzyniak w komentarzu dla Vatican News - Radia Watykańskiego do Ewangelii Szóstej Niedzieli Wielkanocnej 5 maja.

Ks. Węgrzyniak wskazuje na „wzajemność" jako słowo klucz do zrozumienia Ewangelii Szóstej Niedzieli Wielkanocnej. Podkreśla, że wydaje się ono ważniejsze niż „miłość" dla właściwego zrozumienia fragmentu Ewangelii św. Jana z tej niedzieli. „W piekle ludzie również są kochani przez Pana Boga, ale jeżeli cierpią, to dlatego, że tej miłości nie odwzajemniają” - zaznacza biblista.

CZYTAJ DALEJ

Wielkanoc prawosławnych i wiernych innych obrządków wschodnich

2024-05-05 10:04

[ TEMATY ]

prawosławie

Piotr Drzewiecki

Prawosławni i wierni innych obrządków wschodnich rozpoczęli w niedzielę obchody Świąt Wielkanocnych, które w tym roku przypadają u nich pięć tygodni później niż u katolików.

Data tego święta w Kościele katolickim wyliczana jest nieco inaczej niż w Kościele wschodnim, więc w tym samym terminie Wielkanoc przypada w obu obrządkach tylko raz na jakiś czas. Tak było np. w 2017 roku; przeważnie prawosławni świętują jednak Wielkanoc później, maksymalnie właśnie nawet pięć tygodni po katolikach.

CZYTAJ DALEJ

Za nami doroczna pielgrzymka Przyjaciół Paradyża

2024-05-05 19:17

[ TEMATY ]

Przyjaciele Paradyża

Wyższe Seminarium Duchowne w Paradyżu

Karolina Krasowska

Głównym punktem pielgrzymki była Msza św. pod przewodnictwem bp. Tadeusza Lityńskiego

Głównym punktem pielgrzymki była Msza św. pod przewodnictwem bp. Tadeusza Lityńskiego

Modlą się o nowe powołania i za powołanych, a także wspierają kleryków przygotowujących się do kapłaństwa. Dziś przybyli do Wyższego Seminarium Diecezjalnego na doroczną pielgrzymkę.

5 maja odbyła się diecezjalna pielgrzymka „Przyjaciół Paradyża" do Sanktuarium Matki Bożej Wychowawczyni Powołań Kapłańskich w Paradyżu. Spotkanie rozpoczęło się od Godzinek o Niepokalanym Poczęciu NMP i konferencji rektora diecezjalnego seminarium ks. Mariusza Jagielskiego. Głównym punktem pielgrzymki była Msza św. pod przewodnictwem bp. Tadeusza Lityńskiego. – Gromadzimy się przed obliczem Matki Bożej Paradyskiej jako rodzina Przyjaciół Paradyża w klimacie spokoju, wyciszenia, refleksji i modlitwy, ale przede wszystkim w klimacie ofiarowanej miłości, o której tak dużo usłyszeliśmy dzisiaj w słowie Bożym – mówił na początku homilii pasterz diecezji. – Dziękuję wam za pełną ofiary obecność i za to całoroczne towarzyszenie naszym alumnom, kapłanom i tym wszystkim wołającym o rozeznanie drogi życiowej, dla tych, którzy w tym roku podejmą tę decyzję. Nasza modlitwa podczas Eucharystii jest źródłem i znakiem pewności, że jesteśmy we właściwym miejscu, bowiem Pan Jezus jest z nami i gwarantuje owocność tego spotkania swoim słowem, mówiąc „bo, gdzie są zebrani dwaj lub trzej w Imię Moje, tam Jestem pośród nich”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję