Reklama

Mój komentarz

Niedziela łódzka 4/2002

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W miarę jak spada popularność rządu Millera (o 14% przez niespełna trzy miesiące...) - nasila się jego propagandowe "nadymanie". Najlepszym przykładem - wizyta Millera w Stanach Zjednoczonych, której w rządowej TV poświęcono wiele uwagi, ale której wyniki były nader mierne.

Przed tą wizytą przekonywano opinię publiczną, że polski kontyngent wojskowy, udający się do Afganistanu, weźmie udział tylko w operacjach logistycznych, "technicznych", "zabezpieczających"; teraz jednak okazuje się, że może on być użyty do walki bezpośredniej. Z całym szacunkiem dla członkostwa Polski w NATO - wydaje się, że polskie zaangażowanie militarne w ten konflikt powinno być proporcjonalne do możliwości kraju i jego międzynarodowej pozycji. Terrorystyczne ataki na Amerykę są skutkiem dotychczasowego, bezkrytycznego popierania przez Amerykę polityki Izraela wobec Palestyńczyków; Polska jednak nie ma specjalnych powodów, by pogarszać swe stosunki z krajami arabskimi.

Podczas pobytu w Ameryce Miller dokonał też uniku w kwestii reprywatyzacji. Wprawdzie przyznał (co wcześniej podkreślał i premier Buzek), że reprywatyzacja może dokonać się tylko "na równych zasadach wobec wszystkich uprawnionych", ale odsunął jej termin na bliżej nieokreśloną przyszłość. Znając stosunek SLD do reprywatyzacji - trudno być optymistą.

Zupełnie nieudana była próba nawiązania bliższych kontaktów z Polonią amerykańską. Miller nie spotkał się z jej prezesem Edwardem Moskalem! Polski Premier potraktował więc lekceważąco najsilniejszą organizację polonijną na świecie, i to w sytuacji, gdy pomoc tej Polonii - tak gospodarcza, jak polityczna - będzie Polsce bardzo potrzebna.

Wreszcie nie wydaje się, aby sprawa wyboru i zakupu samolotu wielozadaniowego na potrzeby polskiej armii wymagała aż wizyty na najwyższym szczeblu...

Już sam fakt, że wizyta Millera w Stanach Zjednoczonych trwała zaledwie dwa dni, a jej program był tak "napięty", świadczy, że chodziło głównie o podreperowanie politycznego wizerunku Millera, którego rząd zaczął swe urzędowanie fatalnie: od "wpadki" Cimoszewicza ( próbującego zataić przed opinią publiczną swe ustępstwa wobec UE), od skandalicznego oświadczenia ministra Janika (że rząd dba szczególnie o SLD-owski elektorat...), od odebrania uczącej się młodzieży ulg komunikacyjnych i obcięcia zasiłków oraz urlopów młodym matkom, od konfiskaty obywatelom części oszczędności...

Jednocześnie rząd nie uczynił nic, by ograniczyć biurokrację państwową (nawet rozbudował ją o nowy urząd centralny: propagandy prounijnej!), natomiast ochoczo popiera projekt prezydenta Kwaśniewskiego, by w praktyce zlikwidować wszelką skuteczną lustrację kadr państwowych...

W tej sytuacji nie dziwi, że rządowi potrzebny jest jakikolwiek " sukces": niechby tylko na gazetowym papierze, w eterze czy na szklanym ekranie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Służą – strzegą – prowadzą

Są jednymi z najbardziej tajemniczych istot pojawiających się na biblijnych kartach. Uczestniczą w najważniejszych momentach historii zbawienia. Interweniują w naszym życiu niczym agenci do zadań specjalnych i nie afiszują się ze swoją obecnością. Kim są, czym się zajmują i jak wyglądają?

Anioły znajdują się nie tylko w niebie, choć wydaje się, że jako dla istot czysto duchowych jest to dla nich naturalne miejsce. Ich najważniejszymi zadaniami są poznawanie, wielbienie, chwalenie i miłowanie Boga. Pełnią jeszcze jedną funkcję: opiekują się ludźmi. Poznajmy Bożych posłańców przez ich czyny na Ziemi.
CZYTAJ DALEJ

Świadectwo s. Marii Druch: uratował mnie mój Anioł Stróż

[ TEMATY ]

świadectwo

Anioł Stróż

Krzysztof Piasek

S. Maria Druch prowadzi rekolekcje i głosi konferencje na temat aniołów.

S. Maria Druch prowadzi rekolekcje i głosi konferencje na temat aniołów.

Historia, którą specjalnie dla was, Drodzy Czytelnicy, dzieli się tu siostra Maria, dotyczy czasów jej dzieciństwa. Jednak mocno utkwiła jej w pamięci i z pewnością miała wpływ na późniejszy wybór drogi życiowej.

„Nie ma dzisiaj zakątka ziemi, nie ma człowieka ani takich jego potrzeb, których by nie dosięgła ich (aniołów) uczynność i opieka”. Wiecie, Drodzy Czytelnicy, kto jest autorem tych słów? Wypowiedział je nieco już dziś zapomniany arcybiskup mohylewski Wincenty Kluczyński, który założył w Wilnie (w 1889 r.) żeńskie bezhabitowe zgromadzenie zakonne – Siostry od Aniołów. Wspominam o tym nie bez powodu, bo autorką kolejnego świadectwa jest siostra Maria Druch z tego właśnie anielskiego zgromadzenia. Historia, którą specjalnie dla was, Drodzy Czytelnicy, dzieli się tu siostra Maria, dotyczy czasów jej dzieciństwa. Jednak mocno utkwiła jej w pamięci i z pewnością miała wpływ na późniejszy wybór drogi życiowej. Oddajemy zatem jej głos. „Miałam wtedy 13 lat. Spędzałam ferie zimowe u wujka. Jego dom był położony nieopodal żwirowni. Latem kąpaliśmy się w zalanych wykopach. Trzeba było uważać, ponieważ już dwa metry od brzegu było tak głęboko, że nie dało się złapać gruntu pod stopami. Zimą było to doskonałe miejsce na spacery. Woda zamarzała, lód był bardzo gruby, rybacy łowili ryby w przeręblach. Czułam się tam bardzo bezpiecznie. W czasie jednego z takich moich spacerów obeszłam dookoła wysepkę i znalazłam się w zatoce, gdzie temperatura musiała być wyższa. Nagle usłyszałam dźwięk… trtttttt. Zorientowałam się, że lód pode mną pęka. Nie znałam wtedy zasady, że powinno się położyć i wyczołgać z zagrożonego miejsca. Wpadłam w panikę. Zrobiłam rzecz najgorszą z możliwych. Zaczęłam szybko biec do oddalonego o około dziesięć metrów brzegu. Lód pode mną się nie łamał, ale był rozmokły i czułam, że im bliżej jestem celu, tym moje stopy coraz głębiej się w niego zapadają. Kiedy ostatecznie dotarłam do brzegu, serce chciało ze mnie wyskoczyć. Byłam w szoku. Dopiero po dłuższej chwili dotarło do mnie, co się wydarzyło. Według zasad fizyki powinnam znajdować się w wodzie. Nie miałam prawa dobiec do brzegu po rozmokłym lodzie, naciskając na niego tak mocno. Wiem też, jak tam było głęboko – nie biegłam po dnie pokrytym lodem. Pode mną były wielometrowe otchłanie. Wtedy uznałam to za przypadek, szczęście.
CZYTAJ DALEJ

Dom misjonarek stał się domem dla uchodźców z Ukrainy

2025-10-02 18:49

[ TEMATY ]

uchodźcy

Ukraina

Holandia

siostry misjonarki

Vatican Media

Siostry Najdroższej Krwi dały nadzieję uchodźcom z Ukrainy

Siostry Najdroższej Krwi dały nadzieję uchodźcom z Ukrainy

W czasie, gdy Europa doświadcza spadku powołań, Siostry Najdroższej Krwi w holenderskim Aarle-Rixtel oferują schronienie uciekającym przed wojną, przemieniając zabytkowy klasztor w dom nadziei.

W Aarle-Rixtel, w Holandii, wiekowy zamek, który niegdyś gościł setki sióstr Misjonarek Najdroższej Krwi, dziś daje dach nad głową rodzinom uciekającym przed okropnościami wojny. Miejsce, które dawniej było Domem Macierzystym rozbrzmiewającym modlitwą i hymnami, stało się sanktuarium dla uchodźców szukających bezpieczeństwa i nadziei.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję