Gdy ks. Wiesław stanął w kole z gromadą dzieci, to na usta aż cisnęła się słynna piosenka o ojcu Wirgiliuszu, który „uczył dzieci swoje, a miał ich wszystkich sto dwadzieścia troje”. Tu było ich ponad dziewięćdziesięcioro, ale w roli ojca Wirgiliusza ks. Wiesław sprawdzał się doskonale. Codzienna modlitwa rozpoczynająca i kończąca zabawę uczyła dzieci, że wszystko pochodzi od Boga i ta zielona trawa, i woda w basenie, i to przygrzewające słońce, to wszystko jest dziełem Boga. Po grze w piłkę nożną czy też zabawie w wodzie na dzieciaki czekały pyszne kanapki. Każdy posiłek rozpoczynał się i kończył również modlitwą dziękczynną. Warzywa na kanapce są zdrowe, ale nieposolone kiepsko smakują, więc młodzież domagała się soli. To nic nie znaczące wydarzenie stało się pretekstem do przytoczenia słów Ewangelii o soli, która nie może stracić smaku, bo czymże ją wówczas posolić? Mowa oczywiście o soli, którą powinien być każdy chrześcijanin, nawet chłopiec domagający się posolenia swojej kanapki.
Oprócz zabaw sportowych podopieczni ks. Wiesława mogli śpiewać przy akompaniamencie gitary radosne pieśni pielgrzymkowe. W Ośrodku Kultury, dzięki Oktawiuszowi Środa, odważni mogli spróbować swoich sił w karaoke i zaśpiewać słynne piosenki Czerwonych Gitar, czy też innych zespołów wokalnych.
Główną atrakcją była jednak wycieczka. W pierwszym tygodniu uczestnicy półkolonii odwiedzili Muzeum Diecezjalne w Siedlcach. Tam kustosz - Dorota Pikula w niezwykle barwny sposób opowiadała o artyście El Greco, którego jedyny w Polsce obraz „Ekstaza św. Franciszka” - jest właśnie w Siedlcach. Nawet ośmioletnie dzieci zwróciły uwagę na rozmodloną twarz św. Franciszka. Jego skupienie modlitewne udzieliło się również dzieciom, zapadła cisza, co przy grupie 30 dzieciaków jest zjawiskiem niezwykle rzadkim. Małe latorośle mogły również obejrzeć stare szaty liturgiczne, jak też fotel, na którym Jan Paweł II siedział podczas Mszy św. w Siedlcach podczas pielgrzymki apostolskiej w 1999 r.
Muzeum Diecezjalne znajduje się w tym samym budynku, w którym mieści się Katolickie Radio Podlasie. Dzieci mogły zobaczyć studio nagraniowe, jak też wspólnie z pracownikami radia odmówić Anioł Pański. Być może teraz chętniej, zamiast telewizora bądź komputera, włączą radio i posłuchają specjalnie przygotowanych dla nich audycji.
Drugi tydzień wypoczynku również obfitował w radosne wydarzenia. W gospodarstwie agroturystycznym w miejscowości Brok dzieci poczuły zapach polskich ziół i siana. Dowiedziały się w jaki sposób powstawały lniane ścierki i wełniane kapy. Stare krosna zrobiły na nich ogromne wrażenie, podobnie jak makutry i drewniane wiadra. W gospodarstwie agroturystycznym nie może zabraknąć zwierząt. Znany dzieciakom z komiksów Koziołek Matołek okazał się już być sędziwym kozłem z gromadą wnukówi i dwóch rezolutnych prawnuczek. Nie jedno dziecko po raz pierwszy przejechało się wozem i usłyszało parskanie koni. Żywy koń i prawdziwy wiatr we włosach, to nie to samo co gra komputerowa. Wiejskie powietrze zaostrzyło apetyty, wszyscy ochoczo zjedli nęcące zapachem kiełbaski znad ogniska.
Ostatni dzień półkolonii może był już mniej rozbrykany, ale na pewno poetycki. Nie jedna dziewczynka zamiast spodenek założyła sukienkę. Okazja była nie byle jaka - ks. Wiesław Niemyjski odchodził do parafii w Węgrowie. Dzieci postanowiły pożegnać go wierszem i laurkami, strój musiał być więc odpowiedni do okazji.
Wszystko co dobre szybko się kończy. Skończyły się również półkolonie, ale za rok, miejmy nadzieję, już innemu księdzu dzieci zaśpiewają: „Ojciec Wirgiliusz uczył dzieci swoje, a miał ich wszystkich sto dwadzieścia troje”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu