Reklama

Święcenia kapłańskie AD 2006

„Bądźcie mężami modlitwy, bądźcie ekspertami życia duchowego”, apelował podczas święceń kapłańskich bp Adam Śmigielski SDB. W Wigilię Zesłania Ducha Świętego Kościół sosnowiecki wzbogacił się o sześciu nowych prezbiterów, tylu bowiem diakonów przyjęło w bazylice katedralnej Wniebowzięcia NMP w Sosnowcu święcenia kapłańskie. W sakramencie święceń Chrystus udzielił nowym kapłanom władzy składania ofiary Mszy św. i odpuszczania grzechów, także odtąd będą działać „in persona Christi”, to znaczy w sakramentalnym utożsamieniu z osobą Jezusa Chrystusa.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

„Eksperci życia duchowego”

Reklama

„Chrystus wziął Was w swoją szczególną opiekę. Jesteście ukryci w Jego dłoniach i w Jego Sercu. Zanurzcie się w Jego miłość i oddajcie Mu waszą” - tymi słowy zwrócił się jeszcze do diakonów bp Adam Śmigielski SDB. „Wielkość Chrystusowego kapłaństwa, którą wspaniale kontynuuje Ojciec Święty Benedykt XVI, może przerażać. Tak jak przeraziła św. Piotra, który wołał: «Odejdź ode mnie Panie, bo jestem grzeszny». Św. Piotr miał świadomość, że jest człowiekiem grzesznym, a jednocześnie miał świadomość, że Pan Jezus go wybrał. Wierni oczekują od kapłanów tylko jednego - aby byli specjalistami od spotkania człowieka z Bogiem” - nauczał Ordynariusz. Nie wymaga się od księdza, by był ekspertem w sprawach ekonomii, budownictwa czy polityki. Oczekuje się od niego, by był ekspertem w dziedzinie życia duchowego. „Dlatego, gdy młody kapłan stawia pierwsze kroki, potrzebuje poważnego mistrza, który mu pomoże. Kapłan ma być specjalistą od rzeczy Bożych, ma być mężem modlitwy. Benedykt XVI w przemówieniu do kapłanów w Wielki Czwartek bieżącego roku wołał: «Bądźcie przyjaciółmi Chrystusa». Jak to uczynić? Po prostu trzeba nawiązać z Nim bliski kontakt, który będzie polegał na nieustannym dialogu, na modlitwie” - przekonywał bp Śmigielski. Jednocześnie apelował do neoprezbiterów: „Zapamiętajcie słowa Ojca Świętego skierowane do nas dokładnie tydzień temu - bądźcie specjalistami od rzeczy Bożych. Niech ludzie widzą w Was mężów modlitwy, bo do tego zostaliście wybrani i posłani. Kapłan, który nie jest mężem modlitwy, nie pełni swojego obowiązku, tak jak winien to robić. Ludzie od razu poznają jacy jesteśmy: czy jesteśmy kapłanami Bożymi, czy jesteśmy tylko aktorami ubranymi w szaty liturgiczne - stąd troska i wołanie Benedykta XVI” - tłumaczył Pasterz Kościoła sosnowieckiego.
W homilii bp Śmigielski podkreślił, że dzisiejsze czasy dają szerokie pole dla kapłanów. „Osobiście nigdy nie spodziewałem się, że będę żył w tak wspaniałych czasach, mimo, że moje kapłaństwo w pierwszych latach przebiegało w systemie totalitarnym. Mogłem spowiadać do woli, mogłem głosić kazania, które były wyrazem nauki Chrystusa czy przewodniczyć nabożeństwom. Nie można było co prawda organizować się, drukować książek czy czasopism, trudno było wyjechać na studia za granicę. Dzisiaj możemy wejść w każde środowisko: do szkoły, do szpitali, koszar, policji, do wiezienia, do domów dla bezdomnych. Od nas zależy, jak będziemy pełnić nasze posłannictwo” - tłumaczył. „Będziecie stawać przed dylematem - pójść do młodzieży czy siedzieć wygodnie przed telewizorem, spowiadać w konfesjonale czy odpoczywać w pokoju. Te dylematy będą się mnożyły. Ale niech w Waszych uszach zawsze brzmią słowa Ojca Świętego, że macie być specjalistami od rzeczy Bożych. Narzekamy na trudne czasy, że ludzie nas prześladują, że tworzą się sekty, że coraz bardziej panoszy się masoneria, a środki społecznego przekazu co krok występują przeciw Kościołowi. To prawda, spostrzegamy takie zjawiska. Ale od nas zależy jakie będą czasy. Czy będą przebiegały w myśl prawa Bożego czy będą od tego prawa odbiegać. Wchodzicie w cudowne czasy, które są wyzwaniem dla każdego z Was” - zakończył homilię Ksiądz Biskup.

Neoprezbiterzy

Neoprezbiterzy diecezji sosnowieckiej Anno Domini 2006: ks. Piotr Janiczek pochodzi z parafii św. Teresy w Rabce - urodził się 1 stycznia 1975 r.; ks. Tomasz Karaś - pochodzi z parafii św. Wojciecha i św. Katarzyny w Jaworznie - urodził się 14 lipca 1978 r.; ks. Stanisław Kołakowski pochodzi z parafii św. Marii Magdaleny w Dąbrowie Górniczej Ząbkowicach - urodził się 4 kwietnia 1976 r.; ks. Konrad Kościk pochodzi z parafii Matki Bożej Różańcowej w Sosnowcu - urodził się 6 stycznia 1978 r., ks. Paweł Łajca pochodzi z parafii św. Floriana w Sosnowcu - urodził się 14 marca 1980 r. i ks. Konrad Mruk, pochodzi z parafii św. Józefa i Matki Bożej Fatimskiej w Tarnowie - urodził się 10 lipca 1981 r.

Dla tej miłości warto żyć

Podziękowania za lata formacji w seminarium złożył ks. Tomasz Karaś. Łamiącym się ze wzruszenia głosem dziękował Bogu za dar powołania: „W Tobie uznajemy źródło i początek naszego powołania”. Radością, która ogarnęła ich serca podzielił się w imieniu wszystkich swoich braci - neoprezbiterów z rodzicami. „Gdyby nie wasza wiara, nie byłoby nas tutaj”. Dziękował rodzeństwu za wspólne dorastanie i wychowanie. Dziękował bp. Adamowi Śmigielskiemu SDB za pasterską troskę, którą otaczał przez lata formacji kleryków. „Dziękujemy za wykłady, za rozmowy, za włożenie na nas swoich apostolskich dłoni i włączenie do prezbiterium Kościoła sosnowieckiego”. Słowa wdzięczności skierował ku bp. Piotrowi, za wspólne trwanie w modlitwie, za każde słowo skierowane do nich podczas różnych uroczystości. Ks. Karaś w mieniu neoprezbiterów obiecał Biskupom wsparcie modlitewne i osobiste zaangażowanie w posłudze ewangelizacji. Dziękował księżom proboszczom i wikariuszom za nauczanie zasad wiary i wsparcie na drodze powołania. Słów wdzięczności doczekał się ks. Lucjan, kapelan szpitala dziecięcego w Krakowie Prokocimiu, za to że pomógł spotkać Jezusa w chorych dzieciach. Specjalne podziękowania otrzymał ks. Włodzimierz Skoczny - rektor seminarium. „W roku jubileuszu 25-lecia świeceń kapłańskich Księdza Rektora dziękujemy za lata spędzone razem, za bezpośredniość i ojcowską pomoc w drodze do kapłaństwa”. Duktor podziękował również wszystkim przełożonym w seminarium za wkład w wychowanie, uwagi i rady, za przykład życia i kapłańskiego zaangażowania.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2006-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Realizm duchowy św. Teresy od Dzieciątka Jezus

Niedziela Ogólnopolska 28/2005

[ TEMATY ]

święta

pl.wikipedia.org

Wielką zasługą św. Teresy jest powrót do ewangelicznego rozumienia miłości do Boga. Niewłaściwe rozumienie świętości popycha nas w stronę dwóch pokus. Pierwsza - sprowadza się do tego, iż kojarzymy świętość z nadzwyczajnymi przeżyciami. Druga - polega na tym, że pragniemy naśladować jakiegoś świętego, zapominając o tym, kim sami jesteśmy. Można do tego dołączyć jeszcze jedną pokusę - czekanie na szczególną okazję do kochania Boga. Ulegając tym pokusom, często usprawiedliwiamy swój brak dążenia do świętości szczególnie trudnymi okolicznościami, w których przyszło nam żyć, lub zbyt wielkimi - w naszym rozumieniu - normami, jakie należałoby spełnić, sądząc, iż świętość jest czymś innym aniżeli nauką wyrażoną w Ewangelii. Teresa nie znajdowała w sobie dość siły, aby iść drogą wielkich pokutników czy też drogą świętych pełniących wielkie czyny. Teresa odkrywa własną, w pełni ewangeliczną drogę do świętości. Jej pierwsze odkrycie dotyczy czasu: nie powinniśmy odsuwać naszego kochania Boga na jakąś nawet najbliższą przyszłość. Któraś z sióstr w klasztorze w Lisieux „oszczędzała” siły na męczeństwo, które notabene nigdy się nie spełniło. Dla Teresy moment kochania Boga jest tylko teraz. Ona nie zastanawia się nad przyszłością, gdyż może się czasami wydawać zbyt odległa lub zbyt trudna. Teraz jest jej ofiarowane i tylko w tym momencie ma możliwość kochania Boga. Przyszłość może nie nadejść. „Dobry Bóg chce, bym zdała się na Niego jak maleńkie dziecko, które martwi się o to, co z nim będzie jutro”. Czasami myśl o wielu podobnych zmaganiach w przyszłości nie pozwala nam teraz dać całego siebie. Zatem właśnie chwila obecna i tylko ta chwila się liczy. Łaska ofiarowania czegoś Bogu lub przezwyciężenia jakiejś pokusy jest mi dana teraz, na tę chwilę. W chwili wielkiego duchowego cierpienia Teresa pisze: „Cierpię tylko chwilę. Jedynie myśląc o przeszłości i o przyszłości, dochodzi się do zniechęcenia i rozpaczy”. Rozważanie, czy w przyszłości podołam podobnym wyzwaniom, jest brakiem zdania się na Boga, który mnie teraz wspomaga. „By kochać Cię, Panie, tę chwilę mam tylko, ten dzień dzisiejszy jedynie” - pisze Teresa. Jest to pierwsza cecha realizmu jej ducha - realizmu ewangelicznego, gdyż Chrystus mówi nieustannie o gotowości i czuwaniu. Ten, kto zaniedbuje teraźniejszość, nie czuwa, bo nie jest gotowy. Wkłada natomiast energię w marzenia, a nie w to, co teraz jest możliwe do spełnienia. Chrystus przychodzi z miłością teraz. To skoncentrowanie się na teraźniejszości pozwala Teresie dostrzec wszystkie możliwe okazje do kochania oraz wykorzystać je. Do tego jednak potrzebne jest spojrzenie nacechowane wiarą, iż ten moment jest darowany mi przez Boga, aby Go teraz, w tej sytuacji kochać. Nawet gdy sytuacja obecna jawi się w bardzo ciemnych barwach, Teresa nie traci nadziei. „Słowa Hioba: Nawet gdybyś mnie zabił, będę ufał Tobie, zachwycały mnie od dzieciństwa. Trzeba mi jednak było wiele czasu, aby dojść do takiego stopnia zawierzenia. Teraz do niego doszłam” - napisze dopiero pod koniec życia. Teresa poznaje, że wielkość czynu nie zależy od tego, co robimy, ale zależy od tego, ile w nim kochamy. „Nie mając wprawy w praktykowaniu wielkich cnót, przykładałam się w sposób szczególny do tych małych; lubiłam więc składać płaszcze pozostawione przez siostry i oddawać im przeróżne małe usługi, na jakie mnie było stać”. Jeśli spojrzeć na komentarz Chrystusa odnośnie do tych, którzy wrzucali pieniądze do skarbony w świątyni, to właśnie w tym kontekście możemy uchwycić zamysł Teresy. Nie jest ważne, ile wrzucimy do tej skarbony, bo uczynek na zewnątrz może wydawać się wielki, ale cała wartość uczynku zależy od tego, ile on nas kosztuje. Zatem należy przełamywać swoją wolę, gdyż to jest największą ofiarą. Przezwyciężając miłość własną, w całości oddajemy się Bogu. Były chwile, gdy Teresa chciała ofiarować Bogu jakieś fizyczne umartwienia. Taki rodzaj praktyk był w czasach Teresy dość powszechny. Jednak szybko się przekonała, że nie pozwala jej na to zdrowie. Było to dla niej bardzo ważne odkrycie, gdyż utwierdziło ją w przekonaniu, że nie trzeba wiele, aby się Bogu podobać. „Dane mi było również umiłowanie pokuty; nic jednak nie było mi dozwolone, by je zaspokoić. Jedyne umartwienia, na jakie się zgadzano, polegały na umartwianiu mojej miłości własnej, co zresztą było dla mnie bardziej pożyteczne niż umartwienia cielesne”. Teresa nie wymyślała sobie jakichś ofiar. Jej zadaniem było wykorzystanie tego, co życie jej przyniosło. Umiejętność docenienia chwili, odkrycia, że wszystko jest do ofiarowania - tego uczy nas Teresa. My sami albo narzekamy na trudny los i marnujemy okazję do ofiarowania czegoś trudnego Bogu, albo czynimy coś zewnętrznie dobrego, ale tylko z wygody, aby się komuś nie narazić lub dla uniknięcia wyrzutów sumienia. Intencja - to jest cały klucz Teresy do świętości. Jak wyznaje, w swoim życiu niczego Chrystusowi nie odmówiła, tzn. że widziała wszystkie okazje do czynienia dobra jako momenty wyznawania swojej miłości. Inną cechą, która przybliża ją do nas, jest naturalność jej modlitwy. Teresa od Dzieciątka Jezus, która jest córką duchową św. Teresy od Jezusa, jest jej przeciwieństwem odnośnie do szczególnych łask na modlitwie. Złożyła nawet z tych łask ofiarę, bo czuła, że w nich można szukać siebie. Jej życie modlitwy było często bardzo marne, gdyż zdarzało się jej zasypiać na modlitwie. Po przyjęciu Komunii św. zamiast rozmawiać z Bogiem, spała. Nie dlatego, że chciała, ale dlatego, że nie potrafiła inaczej. Ważny jest fakt, iż nie martwiła się za bardzo swoją nieumiejętnością modlenia się. Wierzyła, że i z takiej modlitwy Chrystus jest zadowolony, gdyż ona nie może Mu ofiarować nic więcej poza swoją słabością. Aby się przekonać, jak daleko lub jak blisko jesteśmy przyjmowania Ewangelii w całej jej głębi, zastanówmy się, jak podchodzimy do niechcianych prac, mniej wartościowych funkcji, momentów, gdy nie jesteśmy doceniani, a nawet oskarżani. Czy widzimy w tym okazję, aby to wszystko ofiarować Chrystusowi, czy też walczymy o to, aby postawić na swoim lub zwyczajnie zachować twarz? Jak postępujemy wobec osób, które są dla nas przykre? Czy je obgadujemy, czy też widzimy w tym okazję, aby im pomóc w drodze do Boga? Teresa powie, gdy nie może już przyjmować Komunii św. ze względu na zaawansowaną chorobę, że wszystko jest łaską. Czy każda trudna sytuacja, trudny człowiek jest dla mnie łaską?
CZYTAJ DALEJ

Ciepło kurtki, ciepło serca – o dawaniu i dzieleniu się w czasie zimy

2025-09-30 20:44

[ TEMATY ]

ciepło kurtki

ciepło serca

dawanie

dzielenie się

czas zimy

Materiał sponsora

Kurtka zimowa nie jest tylko elementem garderoby – to symbol troski o siebie i swoich bliskich

Kurtka zimowa nie jest tylko elementem garderoby – to symbol troski o siebie i swoich bliskich

Zima to czas, w którym szczególnie odczuwamy potrzebę ciepła. Grube kurtki, szaliki i rękawiczki stają się codziennymi towarzyszami drogi, chroniąc nas przed mrozem i zimnym wiatrem. Kurtka zimowa nie jest tylko elementem garderoby – to symbol troski o siebie i swoich bliskich. W chrześcijańskim spojrzeniu możemy dostrzec w niej również przypomnienie o tym, że każdy człowiek potrzebuje ochrony, zarówno fizycznej, jak i duchowej. Tak jak dbamy o ciepło ciała, tak też powinniśmy troszczyć się o ciepło serca i relację z Bogiem.

Ewangelia przypomina nam słowa Jezusa: „Byłem nagi, a przyodzialiście Mnie” (Mt 25,36). Ten fragment uświadamia nam, że każdy dar, nawet tak prosty jak ciepłe ubranie, ma ogromną wartość w oczach Boga. Dając komuś kurtkę, której już nie nosimy, albo kupując nową dla potrzebującego, nie przekazujemy jedynie tkaniny i zamka błyskawicznego. Przekazujemy ciepło, nadzieję i poczucie godności. W tym sensie kurtka zimowa staje się nie tylko odzieżą, ale także narzędziem budowania wspólnoty i praktycznym świadectwem miłości bliźniego. To właśnie w takich gestach realizujemy chrześcijańskie powołanie do troski o słabszych.
CZYTAJ DALEJ

Konferencja Episkopatu Włoch zapowiada otwarcie szpitala w Gazie

2025-10-01 13:22

[ TEMATY ]

szpital

Gaza

PAP/EPA/MOHAMMED SABER

Sekretarz generalny włoskiego episkopatu, abp Giuseppe Baturi, udał się w ostatnich dniach do Ziemi Świętej, aby okazać solidarność z lokalnym Kościołem. Podczas wizyty ogłoszono projekt otwarcia szpitala w Gazie, we współpracy z Łacińskim Patriarchatem Jerozolimy, będący odpowiedzią na poważny kryzys zdrowotny.

Przedstawiciel Konferencji Episkopatu Włoch zaniósł mieszkańcom przesłanie solidarności i braterstwa. Kard. Pierbattista Pizzaballa, łaciński patriarcha Jerozolimy, wyraził głęboką wdzięczność za wsparcie otrzymane od włoskich Kościołów, podkreślając znaczenie konkretnych gestów i empatii w czasie samotności i opuszczenia.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję