Reklama

Niedziela Sandomierska

Mój Kościół

Bp Krzysztof Nitkiewicz dokonał uroczystego poświęcenia kościoła pw. Miłosierdzia Bożego i Matki Bożej Fatimskiej w Brzezinach Stojeszyńskich.

[ TEMATY ]

świątynia

poświęcenie

Ks. Wojciech Kania

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Na wspólnej modlitwie obecni byli kapłani budowniczy świątyni, samorządowcy, dyrektorzy szkół oraz licznie przybyli parafianie. Na początku uroczystości przedstawiono krótką historię budowy kościoła, a Biskup Ordynariusz pokropił wodą święconą ołtarz, ambonę oraz ściany świątyni.

W homilii Bp Krzysztof Nitkiewicz przypominał, że Kościół jest dziełem Bożym, o którym Chrystus mówi: „Mój Kościół”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

– Kiedy się z nim utożsamiamy, używając określenia „nasz Kościół”, „moja diecezja”, „moja parafia”, to nie znaczy, że one należą do nas i możemy podejmować arbitralnie decyzje. Tylko Chrystus jest głową Kościoła. Z Niego, jak mówi św. Paweł apostoł: „Całe Ciało, zaopatrywane i utrzymywane w całości dzięki wiążącym połączeniom członków, rośnie Bożym wzrostem” (Kol 2,19). Powinniśmy być więc posłuszni Słowu Bożemu, zasadom, które określił Pan Jezus w Ewangelii, a także w jego imieniu papież oraz kolegium biskupów. Stąd w diecezji i w parafii mamy być dla siebie siostrami i braćmi, służyć Bogu i sobie nawzajem. Każdy posiada oczywiście własną misję do spełnienia, swoje prawa i obowiązki. One są różne, lecz w oczach Boga jesteśmy sobie równi. Ani biskup, ani proboszcz nie mogą patrzeć na wiernych, jak na swoich poddanych i na odwrót podobnie. Bo są również tacy, którzy chcieliby, żeby inni za nich decydowali i wszystko robili. O ile w świecie liczą się skuteczność, produktywność i naturalnie dobre wrażenie, dla Boga wystarczą nawet małe rzeczy, ale uczynione z miłością. Cieszmy się z nich, dziękujmy za nie, prosząc jednocześnie o natchnienie i moc, abyśmy mogli uczynić jeszcze więcej – powiedział biskup.

Po homilii Biskup Ordynariusz namaścił olejem świętym ołtarz oraz ściany budowli, jako znak ofiarowania na wyłączną służbę Bogu parafialnej świątyni. Przez namaszczenie krzyżmem ołtarz staje się symbolem Chrystusa, który przed wszystkimi został „Namaszczony” i tak jest nazwany. Namaszczenie ścian kościoła oznacza poświęcenie go dla kultu chrześcijańskiego całkowicie i na zawsze. Następnie nastąpiło okadzenie ołtarza oraz wnętrza świątyni, jako miejsca, gdzie wierni wznoszą swoje modlitwy do Boga. Kolejnym elementem poświecenia świątyni było nakrycie ołtarza. Oznacza to, że dla chrześcijan jest on miejscem Ofiary Eucharystycznej oraz Stołem Pańskim. Wokół niego stoją kapłani i wierni, a przez tę samą czynność, choć spełniają różne funkcje, sprawują pamiątkę śmierci i zmartwychwstania Chrystusa oraz spożywają Ostatnią Wieczerzę. Ostatnim elementem obrzędu było zapalenie świec ołtarzowych, jako symbol iluminacji świątyni przepełnionej obecnością Boga. Dokonał tego obecny proboszcz parafii ks. Krzysztof Woźniak. Obrzęd zakończył się włączeniem oświetlenia. Oświetlenie ołtarza i kościoła przypomina, że Chrystus jest Światłem, którego blaskiem jaśnieje Kościół, a dzięki niemu także cała ludzkość.

Jak powiedział ks. proboszcz kan. Krzysztof Woźniak: – Parafianie do tej uroczystej chwili przygotowywali się przez tygodniowe misje, które prowadzili ojcowie redemptoryści. Trzeba podkreślić też, dużą rolę parafian, dzięki którym udało się w ostatnim czasie odnowić prezbiterium, zakupić ograny do świątyni czy odmalować wnętrze.

Nazwa Brzeziny Stojeszyńskie pochodzi od nazwiska Stojeszyńskich, na których majątku powstała wieś. Pierwsze wzmianki o miejscowości pochodzą z roku 1718. Przynależała wtedy do parafii Potok Wielki. Natomiast Brzeziny Stojeszyńskie jako parafia, zostały erygowane w roku 1984. Pierwszym proboszczem został ks. Aleksander Zeń, który rozpoczął budowę kościoła pw. Miłosierdzia Bożego i Matki Bożej Fatimskiej. Budowa świątyni trwała w latach 1984 – 1986. Zaprojektowali ją lubelscy architekci Roman Giza oraz Andrzej Adamczuk. Pracami kierował ks. Aleksander Zeń, a następnie ks. Franciszek Grela. Świątynia powstała na działce ofiarowanej przez mieszkańców Brzezin: Mieczysława Firosza i Piotra Niewiadomego. Przez kolejne lata kontynuowane były prace nad wystrojem świątyni. Dzięki staraniom ks. Krzysztofa Woźniaka wymieniono pokrycie dachowe świątyni, wykonano tabernakulum, stacje drogi krzyżowej oraz zrealizowano wiele innych prac.

2019-10-06 16:34

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Bp Janiak: Droga pokornej służby jest drogą do świętości

[ TEMATY ]

świątynia

poświęcenie

TOMASZ LEWANDOWSKI

Droga pokornej służby jest drogą do świętości – mówił biskup kaliski Edward Janiak do wiernych zgromadzonych w parafii pw. Wniebowzięcia NMP w Kierznie. Biskup poświęcił odnowioną drewnianą świątynię pochodzącą z XIV w. Parafii liczącej ok. 770 wiernych udało się w ciągu czterech lat dokonać generalnego remontu kościoła dzięki pozyskaniu środków m.in. z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Jak podkreśla ks. Grzegorz Modrzyński prace remontowe rozpoczęły się 4 czerwca 2013 r. W tym czasie wyremontowano m.in. wieżę i ściany zewnętrzne świątyni, wykonano nowe oświetlenie, wymieniono instalację elektryczną i nagłośnienie, a także zakupiono dzwon, który nosi imię Maryja. Prace, które kosztowały prawie 550 tys. zł udało się wykonać dzięki pozyskaniu środków z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, władz powiatowych i gminnych, a przede wszystkim ofiarności parafian. Gruntowany remont drewnianej świątyni przeprowadziła Tatrzańska Firma Budowlana. Pracownicy tej firmy w strojach ludowych wzięli udział w uroczystości poświęcenia odnowionego kościoła.
CZYTAJ DALEJ

Realizm duchowy św. Teresy od Dzieciątka Jezus

Niedziela Ogólnopolska 28/2005

[ TEMATY ]

święta

pl.wikipedia.org

Wielką zasługą św. Teresy jest powrót do ewangelicznego rozumienia miłości do Boga. Niewłaściwe rozumienie świętości popycha nas w stronę dwóch pokus. Pierwsza - sprowadza się do tego, iż kojarzymy świętość z nadzwyczajnymi przeżyciami. Druga - polega na tym, że pragniemy naśladować jakiegoś świętego, zapominając o tym, kim sami jesteśmy. Można do tego dołączyć jeszcze jedną pokusę - czekanie na szczególną okazję do kochania Boga. Ulegając tym pokusom, często usprawiedliwiamy swój brak dążenia do świętości szczególnie trudnymi okolicznościami, w których przyszło nam żyć, lub zbyt wielkimi - w naszym rozumieniu - normami, jakie należałoby spełnić, sądząc, iż świętość jest czymś innym aniżeli nauką wyrażoną w Ewangelii. Teresa nie znajdowała w sobie dość siły, aby iść drogą wielkich pokutników czy też drogą świętych pełniących wielkie czyny. Teresa odkrywa własną, w pełni ewangeliczną drogę do świętości. Jej pierwsze odkrycie dotyczy czasu: nie powinniśmy odsuwać naszego kochania Boga na jakąś nawet najbliższą przyszłość. Któraś z sióstr w klasztorze w Lisieux „oszczędzała” siły na męczeństwo, które notabene nigdy się nie spełniło. Dla Teresy moment kochania Boga jest tylko teraz. Ona nie zastanawia się nad przyszłością, gdyż może się czasami wydawać zbyt odległa lub zbyt trudna. Teraz jest jej ofiarowane i tylko w tym momencie ma możliwość kochania Boga. Przyszłość może nie nadejść. „Dobry Bóg chce, bym zdała się na Niego jak maleńkie dziecko, które martwi się o to, co z nim będzie jutro”. Czasami myśl o wielu podobnych zmaganiach w przyszłości nie pozwala nam teraz dać całego siebie. Zatem właśnie chwila obecna i tylko ta chwila się liczy. Łaska ofiarowania czegoś Bogu lub przezwyciężenia jakiejś pokusy jest mi dana teraz, na tę chwilę. W chwili wielkiego duchowego cierpienia Teresa pisze: „Cierpię tylko chwilę. Jedynie myśląc o przeszłości i o przyszłości, dochodzi się do zniechęcenia i rozpaczy”. Rozważanie, czy w przyszłości podołam podobnym wyzwaniom, jest brakiem zdania się na Boga, który mnie teraz wspomaga. „By kochać Cię, Panie, tę chwilę mam tylko, ten dzień dzisiejszy jedynie” - pisze Teresa. Jest to pierwsza cecha realizmu jej ducha - realizmu ewangelicznego, gdyż Chrystus mówi nieustannie o gotowości i czuwaniu. Ten, kto zaniedbuje teraźniejszość, nie czuwa, bo nie jest gotowy. Wkłada natomiast energię w marzenia, a nie w to, co teraz jest możliwe do spełnienia. Chrystus przychodzi z miłością teraz. To skoncentrowanie się na teraźniejszości pozwala Teresie dostrzec wszystkie możliwe okazje do kochania oraz wykorzystać je. Do tego jednak potrzebne jest spojrzenie nacechowane wiarą, iż ten moment jest darowany mi przez Boga, aby Go teraz, w tej sytuacji kochać. Nawet gdy sytuacja obecna jawi się w bardzo ciemnych barwach, Teresa nie traci nadziei. „Słowa Hioba: Nawet gdybyś mnie zabił, będę ufał Tobie, zachwycały mnie od dzieciństwa. Trzeba mi jednak było wiele czasu, aby dojść do takiego stopnia zawierzenia. Teraz do niego doszłam” - napisze dopiero pod koniec życia. Teresa poznaje, że wielkość czynu nie zależy od tego, co robimy, ale zależy od tego, ile w nim kochamy. „Nie mając wprawy w praktykowaniu wielkich cnót, przykładałam się w sposób szczególny do tych małych; lubiłam więc składać płaszcze pozostawione przez siostry i oddawać im przeróżne małe usługi, na jakie mnie było stać”. Jeśli spojrzeć na komentarz Chrystusa odnośnie do tych, którzy wrzucali pieniądze do skarbony w świątyni, to właśnie w tym kontekście możemy uchwycić zamysł Teresy. Nie jest ważne, ile wrzucimy do tej skarbony, bo uczynek na zewnątrz może wydawać się wielki, ale cała wartość uczynku zależy od tego, ile on nas kosztuje. Zatem należy przełamywać swoją wolę, gdyż to jest największą ofiarą. Przezwyciężając miłość własną, w całości oddajemy się Bogu. Były chwile, gdy Teresa chciała ofiarować Bogu jakieś fizyczne umartwienia. Taki rodzaj praktyk był w czasach Teresy dość powszechny. Jednak szybko się przekonała, że nie pozwala jej na to zdrowie. Było to dla niej bardzo ważne odkrycie, gdyż utwierdziło ją w przekonaniu, że nie trzeba wiele, aby się Bogu podobać. „Dane mi było również umiłowanie pokuty; nic jednak nie było mi dozwolone, by je zaspokoić. Jedyne umartwienia, na jakie się zgadzano, polegały na umartwianiu mojej miłości własnej, co zresztą było dla mnie bardziej pożyteczne niż umartwienia cielesne”. Teresa nie wymyślała sobie jakichś ofiar. Jej zadaniem było wykorzystanie tego, co życie jej przyniosło. Umiejętność docenienia chwili, odkrycia, że wszystko jest do ofiarowania - tego uczy nas Teresa. My sami albo narzekamy na trudny los i marnujemy okazję do ofiarowania czegoś trudnego Bogu, albo czynimy coś zewnętrznie dobrego, ale tylko z wygody, aby się komuś nie narazić lub dla uniknięcia wyrzutów sumienia. Intencja - to jest cały klucz Teresy do świętości. Jak wyznaje, w swoim życiu niczego Chrystusowi nie odmówiła, tzn. że widziała wszystkie okazje do czynienia dobra jako momenty wyznawania swojej miłości. Inną cechą, która przybliża ją do nas, jest naturalność jej modlitwy. Teresa od Dzieciątka Jezus, która jest córką duchową św. Teresy od Jezusa, jest jej przeciwieństwem odnośnie do szczególnych łask na modlitwie. Złożyła nawet z tych łask ofiarę, bo czuła, że w nich można szukać siebie. Jej życie modlitwy było często bardzo marne, gdyż zdarzało się jej zasypiać na modlitwie. Po przyjęciu Komunii św. zamiast rozmawiać z Bogiem, spała. Nie dlatego, że chciała, ale dlatego, że nie potrafiła inaczej. Ważny jest fakt, iż nie martwiła się za bardzo swoją nieumiejętnością modlenia się. Wierzyła, że i z takiej modlitwy Chrystus jest zadowolony, gdyż ona nie może Mu ofiarować nic więcej poza swoją słabością. Aby się przekonać, jak daleko lub jak blisko jesteśmy przyjmowania Ewangelii w całej jej głębi, zastanówmy się, jak podchodzimy do niechcianych prac, mniej wartościowych funkcji, momentów, gdy nie jesteśmy doceniani, a nawet oskarżani. Czy widzimy w tym okazję, aby to wszystko ofiarować Chrystusowi, czy też walczymy o to, aby postawić na swoim lub zwyczajnie zachować twarz? Jak postępujemy wobec osób, które są dla nas przykre? Czy je obgadujemy, czy też widzimy w tym okazję, aby im pomóc w drodze do Boga? Teresa powie, gdy nie może już przyjmować Komunii św. ze względu na zaawansowaną chorobę, że wszystko jest łaską. Czy każda trudna sytuacja, trudny człowiek jest dla mnie łaską?
CZYTAJ DALEJ

Sędzia Piotr Andrzejewski: trwa batalia o prawo do uciekania się do Chrystusowej wizji świata

2025-10-01 10:23

[ TEMATY ]

Trybunał Stanu

sędzia

Piotr Andrzejewski

Chrystusowa wizja świata

youtube.com/@polsatnewsplofc

Piotr Andrzejewski, sędzia Trybunału Stanu

Piotr Andrzejewski, sędzia Trybunału Stanu

Sędzia Piotr Andrzejewski, który podczas głośnego posiedzenia Trybunału Stanu w sprawie immunitetu przewodniczącej Małgorzaty Manowskiej dyscyplinował innych sędziów, w rozmowie z dziennikarzem portalu niedziela.pl powiedział, że obecnie trwa batalia o obecność światopoglądu tożsamościowego związanego z zakotwiczeniem polskiej kultury i cywilizacji w Kościele Katolickim.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję