28 września 2001 r., podczas sesji Rady Miejskiej w Hajnówce,
burmistrz Anatol Ochryciuk przekazał dwóm mieszkankom Hajnówki srebrne
medale Opiekuna Miejsc Pamięci Narodowej przyznane przez Radę Ochrony
Pamięci Walk i Męczeństwa w Warszawie. W imieniu odznaczonych - Weroniki
Podsiadlik i Ireny Orzechowskiej medale odebrała Krystyna Szczerba
- siostrzenica Ireny Orzechowskiej.
XXX Sesję Rady Miasta Hajnówka otworzył przewodniczący
Eugeniusz Saczko, który zapropononował zmianę porządku obrad związaną
z nadaniem srebrnych medali Opiekuna Miejsc Pamięci Narodowej.
Burmistrz Hajnówki Anatol Ochryciuk przed wręczeniem
medali powiedział: "Wysoka Rado, Panie Przewodniczący, z wielką przyjemnością
informuję, że Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa dwóm Paniom
z naszego miasta nadała Srebrne Medale Opiekuna Miejsc Pamięci Narodowej.
Obie Panie były proszone na tę uroczystą chwilę podczas sesji Rady,
ale ze względu na stan zdrowia nie mogły przybyć. Informuję, że odznaczonymi
są Weronika Podsiadlik i Irena Orzechowska. Oto legitymacje i medale"
.
Burmistrz przekazał medale, legitymacje i kwiaty od Rady
Miasta Krystynie Szczerbie, która po przyjęciu medali odczytała podziękowanie
napisane przez odznaczoną. "Szanowni Państwo, pragnę tym, którzy
docenili naszą pracę opieki nad grobami żołnierzy polskich z I i
II wojny światowej, którzy oddali swoje życie w obronie Ojczyzny,
na ręce Pana Burmistrza złożyć serdeczne podziękowanie. Chciałabym
przeprosić, że ze względu na stan zdrowia nie mogę osobiście odebrać
tak miłego prezentu. W moim imieniu, jak i w imieniu mojej koleżanki
Weroniki Podsiadlik medale odbierze moja siostrzenica Krystyna Szczerba.
Pragnęłabym, aby na nasze miejsce znaleźli się młodzi, którzy dalej
będą dbać o te pomniki, które świadczą o tych, którzy walczyli o
wolną i niepodległa Polskę. Jednocześnie prosiłabym o zadbanie o
groby żołnierzy polskich z II wojny światowej na cmentarzu katolickim.
Grób, który znajduje się na Międzytorach był zadbany dzięki śp. dziekana
ks. Alfonsa Trochimiaka. Obecnie wymaga pomnika trwałego. Pozdrawiam
w moim i koleżanki imieniu całą Sesję i dziękuję - Irena Orzechowska"
.
W części poświęconej nadaniu medali uczestniczyli przedstawiciele
z Bielska Podlaskiego wraz z Janem Radkiewiczem, członkiem Zarządu
Krajowego Związku Piłsudczyków Rzeczpospolitej Polskiej Towarzystwa
Pamięci Józefa Piłsudskiego, który sprawie upamiętnienia hajnowskiej
mogiły i oddawania jej należnej czci poświęcił wiele swoich sił już
w latach 50.
Zamykając tę część Sesji przewodniczący Rady Miasta E.
Saczko powiedział: "Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa zajmuje
się miejscami poległych Polaków w Polsce i za granicą, ale także
upamiętnia pomniki mniejszości narodowych na terenie Polski. Dlatego
myślę, że taka działalność jest na naszym terenie niezwykle istotna,
cenna i potrzebna. Mam nadzieję, że znajdą się następcy, którzy będą
to kontynuować i wszystkie groby, wszystkie miejsca pamięci narodowej
na terenie Hajnówki będą odpowiednio upamiętnione i będzie sprawowana
nad nimi odpowiednia opieka".
Warto tu przypomnieć jak doszło do tej uroczystej chwili
i ile barier trzeba było pokonać, aby ocalić od zapomnienia i przywrócić
pamięć o tych, którzy polegli za Ojczyznę.
Działania zmierzające do publicznego upamiętnienia mogiły
polskich żołnierzy poległych w 1920 r. w Hajnówce, o których trzeba
było milczeć w okresie PRL, sięgają początku lat 50. W odtworzeniu
tej historii sięgnijmy do zeznań świadków.
Jan Radkiewicz, żołnierz AK, zamieszkały w Bielsku Podlaskim,
w okresie letnim 1950 r., będąc pracownikiem Starostwa Powiatowego
w Bielsku Podlaskim, został skierowany do pracy do Hajnówki jako
pomoc wójtowi Antoniemu Michalskiemu przy prowadzeniu ekshumacji
żołnierzy poległych w czasie II wojnie światowej oraz urządzeniu
cmentarza wojennego w Hajnówce przy drodze wiodącej do Białowieży.
Wówczas mieszkał u starszej pani na osiedlu Międzytory. Po pracy
często rozmawiał z sąsiadami i dzielił się swoimi wrażeniami. Powracał
myślami do osobistych przeżyć z okresu wojny. Swoją postawą i patriotycznym
zaangażowaniem szybko zdobył zaufanie wśród sąsiadów. Mieszkańcy
osiedla powierzyli mu wtedy tajemnicę znajdującej się w pobliżu jego
miejsca zamieszkania mogiły polskich żołnierzy z 1920 r. rozstrzelanych
przez cofające się spod Warszawy sowieckie wojska Tuchaczewskiego. "
W odległości około 200 m od domu, gdzie mieszkałem, znajdowało się
wysypisko śmieci i różnych odpadów z gospodarstw domowych, a teren
wskazywał, że był rozkopywany. Moi znajomi poinformowali mnie, że
do 1939 r. była tu ładnie ogrodzona mogiła z drewnianym krzyżem usytuowana
w lesie przy ´warszawskim´ torze kolejowym. Mogiła została sprofanowana
w 1939 r. po zajęciu Hajnówki przez wojska sowieckie za cichym przyzwoleniem
nowych władz. Z ich inspiracji urządzono tu wysypisko śmieci. Teren
ten był rozkopywany i plądrowany przez cały wojenny okres w poszukiwaniu
´skarbów´, broni i oporządzenia wojskowego. Moi rozmówcy twierdzili,
że widzieli poniewierające się w terenie zniszczone polskie orzełki
wojskowe, guziki od mundurów, ludzkie kości i bezużyteczne części
oporządzenia wojskowego. Poinformowałem o tej sprawie wójta gminy
Antoniego Michalskiego, oświadczając mu, że dokonam ekshumacji tych
jeńców wojennych z 1920 r. i przeniosę ich na budowany cmentarz wojenny.
Niestety, ostrzeżono mnie przed nagłaśnianiem tej sprawy ze względu
na grożące konsekwencje. Wówczas w rozmowie ze mną mój kierownik
Benedykt Nowocień potwierdził ten fakt, że jest to mogiła polskich
jeńców wojennych pomordowanych przez wojska Tuchaczewskiego. Dodał,
że wielu z nich pochodziło z rejonu Sochaczewa. W obawie przed rozgłosem
i dla mojego bezpieczeństwa przeniósł mnie z Hajnówki do Wyszek".
Do tych wydarzeń Jan Radkiewicz powrócił w rozmowie w
1997 r. z Kazimierzem Kubackim, który kierował pracą Komitetu Ochrony
Pomników Męczeństwa w Hajnówce do czasu śmierci w 1998 r. W tym samym
niemal czasie poprzez Zdzisława Dworaka, sekretarza Zarządu Oddziału
SZŻAK w Bielsku Podlaskim - otrzymał list od Weroniki Podsiadlik
- mieszkanki Hajnówki opowiadający o istniejącej mogile z 1920 r.
na Międzytorach. Wówczas z wielką intensywnością odżyły w nim wspomnienia
z pobytu w Hajnówce i jako młody, gorliwy Polak chciał się już wówczas
zająć mogiłami bez względu na grożące konsekwencje. Teraz jako sekretarz
Towarzystwa Pamięci Józefa Piłsudskiego podjął działania zmierzające
do gruntownego wyjaśnienia sprawy. Nawiązał osobisty kontakt z Weroniką
Podsiadlik i innymi osobami, które znały bezpośrednio od rodziców
ukrywaną prawdę, bądź słyszały z przepowiadania innych starszych
osób o tamtych wydarzeniach.
Akta sprawy związane z przypomnieniem społeczeństwu o
hajnowskiej mogile rosły w szybkim tempie. "21 zebranych pisemnych
oświadczeń od osób pamiętających wznoszący się nad usypiskiem stojący
do 1939 r. krzyż i relacje moich rozmówców sprzed niemal półwiecza,
zachowana fotografia utwierdzają mnie w przekonaniu, że istniejąca
mogiła w Hajnówce na osiedlu Miedzytory jest mogiłą polskich żołnierzy
z 1920 r. i że przez kilkadziesiąt lat pracowano nad tym, aby o niej
ludzie zapomnieli" - oświadcza Jan Radkiewicz.
A oto fragment z protokołu przesłuchania kolejnego świadka,
mieszkanki Hajnówki Weroniki Podsiadlik, spisanego w dniu 18 maja
1998 r. "Rodzice moi w 1922 r. wrócili z Syberii, a do Hajnówki przybyli
w poszukiwaniu pracy. Zamieszkaliśmy w ziemiance, w sąsiedztwie ośmiu
innych rodzin nieopodal drogi biegnącej w kierunku Kleszczel, w pobliżu
szosy do Białowieży. Kilkadziesiąt metrów od tego miejsca rósł piękny,
sosnowy las. W 1928 r. rozpoczęto planowaną budowę osiedli robotniczych.
W rok później nastąpiła parcelacja działek budowlanych dla osób,
które chciały się budować, a w 1930 r. działki były wykarczowane
i rozpoczęła się budowa domu. Wtedy okazało się, że w małym, gęstym
lasku nad samym torem warszawskim jest duża i szeroka mogiła. Miałam
wtedy 10 lat i w pobliżu tej mogiły bawiłam się wraz z innymi dziećmi
nie wiedząc nic o niej. Rodzice poinformowali nas, że w lasku tym
jest mogiła. Już tam więcej nie chodziliśmy, gdyż rodzice ostrzegli
nas, że nie jest to miejsce do zabawy. Odległość z mojego domu do
mogiły wynosiła około 50 m. Od rodziców dowiedziałam się, że jest
to wspólna mogiła polskich żołnierzy z okresu wojny z bolszewikami
w 1919-1920 r. i to miejsce należy szanować. Mijały lata, mogiła
obsuwała się, ale krzyż stał. W okresie okupacji bolszewickiej krzyż
zniknął. Dopiero w 1990 r. mój sąsiad Władysław Fibik opowiedział
mi, że był świadkiem rozkopanej mogiły i widział żołnierskie płaszcze,
czapki z polskimi orzełkami. Było to w latach pierwszego pobytu Sowietów
1939-41. W 1990 r. wspólnie z proboszczem ks. Alfonsem Trochimiakiem
ogrodziliśmy to miejsce - zapewne w przybliżeniu, bo właściwa mogiła
zanikła. Jestem teraz w podeszłym wieku i już nie mam siły opiekować
się tą mogiłą, w pobliżu której mieszkałam przez 36 lat. Chciałabym,
aby pamięć o tych żołnierzach nie zanikła, aby współczesna młodzież
była wychowywana patriotycznie i zaczęła się opiekować tym miejscem"
.
A tak tamten okres wspomina inna mieszkanka Hajnówki
Irena Orzechowska: "Z domu do szkoły chodziłam przez ´Międzytory´,
przez mały, sosnowy lasek. Widziałam, że około 10 m od ścieżki był
postawiony na kopczyku krzyż. Koleżanki, które chodziły razem ze
mną do szkoły opowiadały, że jest to mogiła polskich żołnierzy z
okresu wojny z bolszewikami. O tej mogile opowiadali mi również moi
rodzice. Pamiętam też, że czasami zanosiłam tam z rodzicami kwiatki.
Przyszły czasy wojny i o tej sprawie nie można było mówić, a nawet
chodzić w pobliże mogiły. Na tym miejscu znalazło się wysypisko śmieci.
Dopiero w 1990 r. przyszedł do mnie, do domu proboszcz - ks. A. Trochimiak
i zapytał, czy pamiętam coś o tej mogile. W rozmowie odtworzyłam
tamte fakty z mojego dzieciństwa i wkrótce potem na tym miejscu postawiono
krzyż i ogrodzenie. Pierwsze uroczystości patriotyczne odbyły się
przy tym krzyżu w listopadzie 1990 r. Od tego czasu na tę mogiłę,
po 50 latach powróciły kwiaty".
Społeczeństwo hajnowskie w okresie PRL-u milczało, a
parafianie wiedzieli jak wielką cenę zapłacił ich ksiądz wikariusz
Michał Wilniewczyc, mówiący o Polsce wolnej i niepodległej w 1939
r., który podzielił los wywózki tułaczej wielu Polaków na Syberię.
A oto niektóre relacje pochodzące z raportu mieszkańców
Hajnówki, spisanego do akt zbadania i potwierdzenia pochówku polskich
żołnierzy pomordowanych w 1920 r.: "Zbliżała się 73. rocznica zawieszenia
broni w dniu 11 listopada 1991 r. Po raz pierwszy o godz. 15.00 kilkanaście
przybyłych osób modliło się pod przewodnictwem ks. A Trochimiaka,
przy wskrzeszonej i prowizorycznie ogrodzonej Powstańczej Mogile"
. "Przez 5 lat opiekowaliśmy się mogiłą, sądziliśmy, że ktoś się
tym zainteresuje. Nasze prośby kierowane do szkół, ´Solidarności´
i Urzędu Miasta sprawiły tylko tyle, że od 1995 r. w dniu 11 listopada
na Mogile składano jedynie wiązankę kwiatów. Z naszej strony - parafian
pod przewodnictwem ks. A. Trochimiaka zanoszone były modlitwy". "
Ku wielkiej naszej radości żołnierze z Jednostki Wojskowej nr 2186
wykosili chwasty, sprzątnęli część lasku i od godzin rannych aż do
godz. 15.30 trzymali wartę przy Powstańczej Mogile, oczekując na
przybycie księdza. Pięćdziesięciu żołnierzy stało w dwóch rzędach,
płonęły znicze, złożony został piękny wieniec na grobie. Krótka modlitwa
i Pieśń Legionów zakończyły uroczystość 11 listopada 1997 r. Z radości
płakaliśmy, nie mogąc wymówić słowa". "W roku 1998, dzięki naszej
Jednostce Wojskowej, znowu przeżyliśmy patriotyczną listopadową rocznicę.
Nieprawdą jest, że władze Hajnówki przyczyniły się do tego. O uroczystościach
powiadomieni zostali: Towarzystwo Pamięci J. Piłsudskiego w Bielsku
Podlaskim oraz Przewodniczący Komisji Pamięci Narodowej w Hajnówce
Kazimierz Kubacki, który dotarł do kilku rodzin w Warszawie i Sochaczewie,
z których pochodziło kilku poległych żołnierzy". "W Roku Jubileuszowym
2000 w naszym mieście po raz pierwszy wyraźnie zaakcentowano przypadający
w święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny dzień Wojska Polskiego
i 80. rocznicę Cudu nad Wisłą. "Po raz pierwszy władze Miasta zainteresowały
się Powstańczą Mogiłą - służba porządkowa wykosiła trawę, uporządkowała
grób i odmalowała sztachetki, które przybiliśmy 10 lat temu. Nie
było jednak wiązanek i żołnierzy. Kwiaty z naszych ogródków i 6 zniczy
stanowiły cały świąteczny wystrój Mogiły. Na godz. 15.00 przybył
dziekan ks. Marian Świerszczyński wraz z Księdzem Prefektem i niewielką
grupą osób".
Choć od dziesięciu lat w świadomości wielu mieszkańców
Hajnówki mogiła na Międzytorach pochodziła z okresu wojny z bolszewikami
w 1920 r., to wciąż trwały próby zanegowania tego faktu, bądź prowadzone
były działania opóźniające jej uznanie - wyznaje W. Podsiadlik. Jej
dwaj bracia, Wincenty wraz żoną i dwojgiem dzieci oraz brat Bernard
z Białegostoku, który był maszynistą, zostali wywiezieni 20 czerwca
1941 r. na Sybir. Przebywali w różnych miejscach odosobnienia, nie
wiedząc nawet gdzie są. Dopiero po 8 latach wrócił z Syberii brat
Wincenty i jego żona, zaś o Bernardzie ślad zaginął.
Nadzieja zaangażowanej grupy osób na przywrócenie pamięci
nie gasła. Weronika Podsiadlik w piśmie z 18 listopada 2000 r. zwraca
się ponownie do Związku Piłsudczyków w Bielsku Podlaskim o pomoc
w sfinalizowaniu sprawy związanej z istniejącą mogiłą żołnierzy polskich
pomordowanych w 1920 r. Po wielu działaniach i interwencjach, kierowanych
przede wszystkim z Bielska do Białegostoku, Warszawy, do władz miasta
Hajnówki i osobistym wsparciu posła Krzysztofa Jurgiela, 24 listopada
2000 r. Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa w Warszawie w piśmie
skierowanym do Andrzeja Gawkowskiego, dyrektora Wydziału Spraw Obywatelskich
Podlaskiego Urzędu Wojewódzkiego w Białymstoku i Aleksandra Gołębieckiego,
prezesa Oddziału Związku Piłsudczyków RP w Bielsku Podlaskim stwierdziła
m.in.: "Zdaniem Rady OPWiM załączone relacje świadków potwierdzają
lokalizację mogiły z okresu walk 1919-1920 r. oraz to, że zostali
tam pochowani żołnierze polegli lub zmarli od ran. Ponadto mogiła
ta funkcjonuje w świadomości miejscowego społeczeństwa oraz w krajobrazie
osiedla. Proponuję w związku z tym pozostawienie mogiły w dotychczasowym
miejscu oraz objęcie jej należytą opieką".
Mogiła żołnierzy polskich z 1920 r. w dniu 28 września,
po duzym trudzie podjętym m.in. przez: dziekana ks. A. Trochimiaka,
Jana Radkiewicza, Kazimierza Kubackiego, Stanisława Podsiadlika,
Helenę i Mieczysława Rosłoniów, Eugeniusza Dymińskiego, Władysława
Fibika, Bolesława Zgutka i wielu innych osób, a przede wszystkim
dzięki niezwykłemu zapałowi odznaczonych pań - Weroniki Podsiadlik
i Ireny Orzechowskiej zaistniała w świadomości miasta. Widziałem
wielkie wzruszenie i prawdziwą radość u odznaczonych Pań i łzy radości
u Jana Radkiewicza, który oddał hołd poległym jako żołnierz AK. Wkład
znaczący w sfinalizowanie tej wielkiej sprawy włożył także w ostatnim
czasie Józef Sawicki - radny Miasta Hajnówka. Czy jednak apel mieszkanek
Hajnówki do radnych Miasta, skierowany w podziękowaniu o pomnik trwały
i objęcie patronatu przez uczniów tego szczególnego miejsca, przez
którąś z hajnowskich szkół - jeszcze za życia już ponad 80-letnich
kobiet - zostanie zrealizowany? Odpowiedź na to pytanie, tak jak
i w ocaleniu prawdy o Mogile z 1920 r. - może przynieść tylko czas.
Pomóż w rozwoju naszego portalu