Reklama

Ofiara rozumna

Niedziela zielonogórsko-gorzowska 12/2005

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Z ks. Andrzejem Hładkim* o posługach i celebracji Mszy św. rozmawia Barbara Dziadura

Barbara Dziadura: - Papież pisze, że Eucharystia to wielka tajemnica i dlatego trzeba ją dobrze celebrować. Co to znaczy „celebrować Eucharystię”?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Ks. Andrzej Hładki: - Myślę, że Papież pokazuje, co to znaczy kochać Eucharystię. Najprostszą katechezą jest udział lub obejrzenie Eucharystii, której on przewodniczy. Przykładem dobrej celebracji Eucharystii jest właśnie Ojciec Święty czy też św. Ojciec Pio, jak i inni święci, którzy byli tak bardzo zakochani w Eucharystii - w Bogu, który pozostaje z nami. Odpowiadając na pytanie o to, co to znaczy dobrze celebrować Eucharystię, warto przypomnieć sobie słowa sługi Bożego - ks. Franciszka Blachnickiego. Mówiąc o liturgii na jednej z kongregacji odpowiedzialnych Ruchu Światło-Życie w Częstochowie, powiedział, że liturgia to jest logiketisia - czyli ofiara rozumna. Na te słowa: „ofiara rozumna” położył wielki akcent. To nie znaczy, że rozum wszystko ogarnie, bo to jest niemożliwe, ale że my mamy coraz bardziej sobie uświadamiać, w czym uczestniczymy, że nie odtwarzamy tylko pewnych gestów i postaw, których zostaliśmy nauczeni, ale że świadomie i w pełni uczestniczymy w liturgii. Ofiara rozumna oznacza, że gesty, które czynimy, są piękne, ale i jasne, czytelne. Jeżeli nie będzie tej świadomości, po co je czynimy, wtedy same gesty mogą stać się magią. A liturgia nie jest magią, jest świętą tajemnicą.
Papież w encyklice Kościół żyje dzięki Eucharystii oraz w liście Zostań z nami, Panie mówi o dwóch ważnych wymiarach: ofiary i uczty. Celebrować ofiarę, to znaczy, że trzeba się zatrzymać. To nie ma być tylko akcja, dynamika, to ma być też kontemplacja, dlatego przypomina się o milczeniu, które nie jest tylko ciszą, jest zasłuchaniem, zapatrzeniem w Chrystusa Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego. A uczta to świętowanie, to radość. Jest wielu, którzy idą na Eucharystię nie jak na coś radosnego. Ogarnia ich smutek, że muszą na nią iść. Tak jest np. z niektórymi kandydatami do bierzmowania, gdy „muszą zaliczyć Mszę św.”. I zamiast radości uczty braterskiej Eucharystia staje się nie radością, a obowiązkiem niedzielnym.

- Czy można zatem powiedzieć, że Eucharystię celebruje nie tylko kapłan, ale także lud wierny. Przychodząc na Mszę św., ja - człowiek świecki - także celebruję Eucharystię?

- Odpowiadając dyplomatycznie, powiem: tak i nie. Sobór Lateraneński IV zauważył, a Sobór Watykański II przypomniał o wadze posługi kapłana, prezbitera, biskupa. Z drugiej strony Katechizm Kościoła Katolickiego przypomina nam, że na mocy chrztu św. cała wspólnota wiernych uczestniczy w celebracji i można tu użyć terminu: „celebruje Eucharystię”. W instrukcji O tym, co należy zachowywać, a czego unikać w związku z Najświętszą Eucharystią (Redemptionis sacramentum) mowa jest w punkcie 42., że „z wielką ostrożnością trzeba używać wyrażeń typu: «celebrująca wspólnota» lub «zgromadzenie celebrujące»”, bo może powstać zamieszanie i myślenie, że sama wspólnota bez wyświęconego kapłana, bez wyświęconego szafarza może celebrować Eucharystię. Sama wspólnota ani nie może celebrować sama z siebie Eucharystii, ani nie może ustanowić szafarza. Dobrze tę zależność pokazuje na pierwszy rzut oka niezwiązany z tematem celebracji 75. punkt Ogólnego Wprowadzenia do Mszału Rzymskiego (OWMR). Czytamy w nim, że podczas Mszy św. „kapłan może okadzić złożone na ołtarzu dary, a następnie krzyż i sam ołtarz, aby w znakach wyrazić, że ofiara i modlitwa Kościoła wznoszą się przed oblicze Boga jak kadzidło. Następnie diakon lub inny usługujący może okadzić kapłana dla uczczenia jego świętej posługi oraz lud z racji jego godności wynikającej z chrztu”. Myślę, że w tym wyjaśnianiu, dlaczego się okadza, jest także zawarte wyjaśnienie, jak rozumieć celebrowanie Eucharystii, czyli że wszyscy są potrzebni, wszyscy są w tej posłudze ważni. Sądzę, że bardzo wyraźnie pokazuje to dialog kapłana z wiernymi przed prefacją: „Pan z Wami”, „I z duchem Twoim”, „W górę serca”, „Wznosimy je do Pana”. To też jest wyraz wspólnego celebrowania Eucharystii.

Reklama

- Jak włączyć się w tę celebrację, by zachować jej sakralny charakter?

- Trzeba się modlić, trzeba wierzyć. Papież swój list Zostań z nami, Panie osnuł wokół opowieści o uczniach podążających do Emaus. Chrystus często przechodzi obok nas, idzie z nami, a my Go nie widzimy. Musimy częściej przychodzić do Pana Jezusa i mówić do Niego: „Panie Jezu, ja już nie wiem, jak mam żyć. Ty mi pomóż, dlatego klękam tu przed Tobą i słucham Cię”. My dużo mówimy, a tak naprawdę trzeba bardziej uczyć się słuchać. Uczniowie idący do Emaus, a my też jesteśmy uczniami na drodze życia, słuchali, co Pan Jezus im mówił, Pisma im wyjaśniał i serce coraz bardziej w nich pałało. Przy łamaniu chleba Go poznali, zobaczyli, że to jest Pan. Ważna jest też formacja liturgiczna podczas katechezy, w różnych grupach, na rekolekcjach. Często ograniczamy się do podstawowych spraw. Ministrant np. wie, jaki jest strój liturgiczny kapłana do Mszy św., ale już co on oznacza, jakie jest jego piękno, wie coraz mniej z nas. Trzeba pogłębienia naszej formacji liturgicznej. Jeżeli jesteśmy na Mszy św. i nie rozumiemy jej, nie będziemy w niej świadomie uczestniczyć i to będzie nas męczyło.

- Jakie posługi w czasie celebracji liturgicznej mogą wykonywać świeccy? Czy są takie posługi, które nie tylko mogą oni wykonywać, ale i powinni?

- Kapłan przewodniczy celebracji, a lud wierny celebruje Eucharystię przez swoje posługi, ale też uczestniczy w tej celebracji. Z tym, że samo słowo: „uczestniczy” zbyt często oznacza jedynie, że „jest”, a tu chodzi raczej o czynne uczestnictwo, świadome, owocne. Zachęca się do tego, żeby te posługi, które są przewidziane, sumiennie wykonywać. W OWMR czytamy: „Wszyscy więc, czy to wyświęceni szafarze, czy to świeccy wierni, pełniący swój urząd posługi lub swoją funkcję, winni wykonywać tylko to wszystko, co do nich należy”. O tym często się przypomina podczas rekolekcji dla diakonii liturgicznej, że trzeba robić wszystko to i tylko to, co do mnie należy. A jest tego tak wiele, że nikt nie jest pominięty. Ważna jest też sprawa posługi kobiet, która jest zaniedbywana. Powinniśmy zatem mówić przede wszystkim o tym pełnym, czynnym uczestnictwie.
Dokumenty dotyczące liturgii mówią przede wszystkim o posłudze akolity i lektora. Instrukcja (Redemptionis sacramentum) wspomina, że godny jest zwyczaj posługi chłopców jako ministrantów przy ołtarzu, którzy podają materię sakramentów: wino, wodę, chleb, ale także ministrantów niosących krzyż, znak naszego zbawienia, usługujących przy kadzidle.

- Jaki zatem jest cel i sens sprawowania tych posług?

- Zatrzymam się tu przy kadzidle, bo to jest taki znak, który oddaje sedno liturgii i pokazuje, czym ma być posługa. Kadzidło bardzo jasno pokazuje, że liturgia jest świętym marnowaniem. Kadzidło się spala i nic się nie zyskuje. Dostrzeżenie roli kadzidła związane jest z umiejętnością ucztowania, umiejętnością cieszenia się, że Chrystus jest obecny. Papież o tym wspomniał w encyklice o Eucharystii, że zapowiedzią przygotowania do Eucharystii było namaszczenie w Betanii. Wylano drogocenny olejek. Judasz narzekał, że przecież można było go sprzedać, rozdać biednym. A Pan Jezus mówi: „Zostawcie. To jest takie święte marnowanie, namaściła mnie na mój pogrzeb” (por. J 12,3-7). Tak jest też w liturgii. Piękne szaty nie są przecież po to, żeby ksiądz czuł się dobrze, żeby było tylko pięknie. One mają wyrażać, że kocham Chrystusa. Piękny, czysty korporał wskazuje na miejsce, gdzie składane jest prawdziwe Ciało Chrystusa. To wszystko jest potrzebne, żeby uczcić Chrystusa. Czasami pewne rzeczy skracamy, nie na wszystko zwracamy należytą uwagę - czy my się cieszymy wtedy, że jesteśmy blisko Pana Jezusa?
Jest wiele posług, które można w czasie liturgii podejmować. OWMR mówi np. o tym, żeby „przynajmniej w katedrach i w większych kościołach był odpowiednio przygotowany mistrz ceremonii, który by się troszczył o należytą organizację czynności liturgicznych oraz o wykonywanie ich przez wyświęconych szafarzy i przez wiernych świeckich w sposób godny, w należytym porządku i pobożnie”. Takich właśnie ceremoniarzy próbujemy przygotowywać w czasie rekolekcji, które od kilku już lat prowadzę.

- Bardzo często przytaczał Ksiądz fragmenty z Ogólnego Wprowadzenia do Mszału Rzymskiego, do jego lektury zachęca wspólnoty parafialne Papież. Dlaczego to jest takie ważne? Co zawiera się w tym Wprowadzeniu?

- Liturgia nie jest niczyją prywatną własnością. OWMR przypomina, że każdy ma tam swoje miejsce, bardzo ważne miejsce. Przypomina, że Eucharystia to jest dar od Boga. My tu liturgię celebrujemy, by ją potem móc wszyscy wspólnie celebrować w niebieskim Jeruzalem, w naszej ojczyźnie, do której zmierzamy. Ogólne Wprowadzenie do Mszału Rzymskiego to nie jest tylko zbiór przepisów, nakazów i zakazów. To jest wprowadzenie teologiczno-pastoralne, które tłumaczy, dlaczego coś trzeba zrobić tak, a nie inaczej. Mówiąc o Eucharystii, OWMR mówi, że „w czasie Ostatniej Wieczerzy Chrystus ustanowił ofiarę i ucztę paschalną, w której ofiara krzyża stale uobecnia się w Kościele, ilekroć kapłan reprezentujący Chrystusa Pana czyni to samo, co sam Pan uczynił i co polecił uczniom czynić na swoją pamiątkę”. To nie jest żadne ograniczanie, zakazywanie, to jest tekst, który można rozważać, który pokazuje, że możemy wspólnie odprawiać, celebrować Mszę św. To Wprowadzenie pokazuje więc nam pewną drogę, drogę nie na skróty.

*Ks. Andrzej Hładki jest wikariuszem parafii pw. Matki Bożej Częstochowskiej w Zielonej Górze, a także moderatorem Diecezjalnej Diakonii Liturgicznej Ruchu Światło-Życie i od wielu lat prowadzi Kurs Oazowy dla Animatorów Liturgii.

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Czy 3 maja obowiązuje wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych?

2024-05-02 07:20

[ TEMATY ]

wstrzemięźliwość

Adobe Stock

W związku z przypadającą w piątek, 3 maja, w Kościele katolickim uroczystością Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski, głównej patronki kraju, katolików nie obowiązuje wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych. Mimo uroczystości wierni nie są zobowiązani do udziału we Mszy świętej.

Zgodnie z obowiązującymi w Kościele katolickim przepisami wstrzemięźliwość od spożywania mięsa lub innych pokarmów należy zachowywać we wszystkie piątki całego roku, chyba że w danym dniu przypada uroczystość. Post ścisły obowiązuje w Środę Popielcową i w Wielki Piątek.

CZYTAJ DALEJ

Św. Florian - patron strażaków

Św. Florianie, miej ten dom w obronie, niechaj płomieniem od ognia nie chłonie! - modlili się niegdyś mieszkańcy Krakowa, których św. Florian jest patronem. W 1700. rocznicę Jego męczeńskiej śmierci, właśnie z Krakowa katedra diecezji warszawsko-praskiej otrzyma relikwie swojego Patrona. Kim był ten Święty, którego za patrona obrali także strażacy, a od którego imienia zapożyczyło swą nazwę ponad 40 miejscowości w Polsce?

Zachowane do dziś źródła zgodnie podają, że był on chrześcijaninem żyjącym podczas prześladowań w czasach cesarza Dioklecjana. Ten wysoki urzędnik rzymski, a według większości źródeł oficer wojsk cesarskich, był dowódcą w naddunajskiej prowincji Norikum. Kiedy rozpoczęło się prześladowanie chrześcijan, udał się do swoich braci w wierze, aby ich pokrzepić i wspomóc. Kiedy dowiedział się o tym Akwilinus, wierny urzędnik Dioklecjana, nakazał aresztowanie Floriana. Nakazano mu wtedy, aby zapalił kadzidło przed bóstwem pogańskim. Kiedy odmówił, groźbami i obietnicami próbowano zmienić jego decyzję. Florian nie zaparł się wiary. Wówczas ubiczowano go, szarpano jego ciało żelaznymi hakami, a następnie umieszczono mu kamień u szyi i zatopiono w rzece Enns. Za jego przykładem śmierć miało ponieść 40 innych chrześcijan.
Ciało męczennika Floriana odnalazła pobożna Waleria i ze czcią pochowała. Według tradycji miał się on jej ukazać we śnie i wskazać gdzie, strzeżone przez orła, spoczywały jego zwłoki. Z czasem w miejscu pochówku powstała kaplica, potem kościół i klasztor najpierw benedyktynów, a potem kanoników laterańskich. Sama zaś miejscowość - położona na terenie dzisiejszej górnej Austrii - otrzymała nazwę St. Florian i stała się jednym z ważniejszych ośrodków życia religijnego. Z czasem relikwie zabrano do Rzymu, by za jego pośrednictwem wyjednać Wiecznemu Miastu pokój w czasach ciągłych napadów Greków.
Do Polski relikwie św. Floriana sprowadził w 1184 książę Kazimierz Sprawiedliwy, syn Bolesława Krzywoustego. Najwybitniejszy polski historyk ks. Jan Długosz, zanotował: „Papież Lucjusz III chcąc się przychylić do ciągłych próśb monarchy polskiego Kazimierza, postanawia dać rzeczonemu księciu i katedrze krakowskiej ciało niezwykłego męczennika św. Floriana. Na większą cześć zarówno świętego, jak i Polaków, posłał kości świętego ciała księciu polskiemu Kazimierzowi i katedrze krakowskiej przez biskupa Modeny Idziego. Ten, przybywszy ze świętymi szczątkami do Krakowa dwudziestego siódmego października, został przyjęty z wielkimi honorami, wśród oznak powszechnej radości i wesela przez księcia Kazimierza, biskupa krakowskiego Gedko, wszystkie bez wyjątku stany i klasztory, które wyszły naprzeciw niego siedem mil. Wszyscy cieszyli się, że Polakom, za zmiłowaniem Bożym, przybył nowy orędownik i opiekun i że katedra krakowska nabrała nowego blasku przez złożenie w niej ciała sławnego męczennika. Tam też złożono wniesione w tłumnej procesji ludu rzeczone ciało, a przez ten zaszczytny depozyt rozeszła się daleko i szeroko jego chwała. Na cześć św. Męczennika biskup krakowski Gedko zbudował poza murami Krakowa, z wielkim nakładem kosztów, kościół kunsztownej roboty, który dzięki łaskawości Bożej przetrwał dotąd. Biskupa zaś Modeny Idziego, obdarowanego hojnie przez księcia Kazimierza i biskupa krakowskiego Gedko, odprawiono do Rzymu. Od tego czasu zaczęli Polacy, zarówno rycerze, jak i mieszczanie i wieśniacy, na cześć i pamiątkę św. Floriana nadawać na chrzcie to imię”.
W delegacji odbierającej relikwie znajdował się bł. Wincenty Kadłubek, późniejszy biskup krakowski, a następnie mnich cysterski.
Relikwie trafiły do katedry na Wawelu; cześć z nich zachowano dla wspomnianego kościoła „poza murami Krakowa”, czyli dla wzniesionej w 1185 r. świątyni na Kleparzu, obecnej bazyliki mniejszej, w której w l. 1949-1951 jako wikariusz służył posługą kapłańską obecny Ojciec Święty.
W 1436 r. św. Florian został ogłoszony przez kard. Zbigniewa Oleśnickiego współpatronem Królestwa Polskiego (obok świętych Wojciecha, Stanisława i Wacława) oraz patronem katedry i diecezji krakowskiej (wraz ze św. Stanisławem). W XVI w. wprowadzono w Krakowie 4 maja, w dniu wspomnienia św. Floriana, doroczną procesję z kolegiaty na Kleparzu do katedry wawelskiej. Natomiast w poniedziałki każdego tygodnia, na Wawelu wystawiano relikwie Świętego. Jego kult wzmógł się po 1528 r., kiedy to wielki pożar strawił Kleparz. Ocalał wtedy jedynie kościół św. Floriana. To właśnie odtąd zaczęto czcić św. Floriana jako patrona od pożogi ognia i opiekuna strażaków. Z biegiem lat zaczęli go czcić nie tylko strażacy, ale wszyscy mający kontakt z ogniem: hutnicy, metalowcy, kominiarze, piekarze. Za swojego patrona obrali go nie tylko mieszkańcy Krakowa, ale także Chorzowa (od 1993 r.).
Ojciec Święty z okazji 800-lecia bliskiej mu parafii na Kleparzu pisał: „Święty Florian stał się dla nas wymownym znakiem (...) szczególnej więzi Kościoła i narodu polskiego z Namiestnikiem Chrystusa i stolicą chrześcijaństwa. (...) Ten, który poniósł męczeństwo, gdy spieszył ze swoim świadectwem wiary, pomocą i pociechą prześladowanym chrześcijanom w Lauriacum, stał się zwycięzcą i obrońcą w wielorakich niebezpieczeństwach, jakie zagrażają materialnemu i duchowemu dobru człowieka. Trzeba także podkreślić, że święty Florian jest od wieków czczony w Polsce i poza nią jako patron strażaków, a więc tych, którzy wierni przykazaniu miłości i chrześcijańskiej tradycji, niosą pomoc bliźniemu w obliczu zagrożenia klęskami żywiołowymi”.

CZYTAJ DALEJ

#PodcastUmajony (odcinek 5.): Ile słodzisz?

2024-05-04 22:24

[ TEMATY ]

Ks. Tomasz Podlewski

#PodcastUmajony

Mat. prasowy

W czym właściwie Maryja pomogła Jezusowi, skoro i tak nie mogła zmienić Jego losu? Dlaczego warto się Jej trzymać, mimo że trudności wcale nie ustępują? Zapraszamy na piąty odcinek „Podcastu umajonego”, w którym ks. Tomasz Podlewski opowiada o tym, że czasem Maryja przynosi po prostu coś innego niż zmianę losu.

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję