Znam polityka, który ma przeświadczenie, że umie czytać znaki naszych czasów, ale ma trudności z odczytaniem tekstu swojego przemówienia. Pomyślmy jednak, o ile nasz kraj byłby piękniejszy, gdyby nagle wszyscy politycy zniknęli! Niestety, wciąż trwają na swoich stanowiskach, choć czasem nie wiedzą, po co się tam znaleźli. Świadczy o tym niekompetencja w powierzonym im obszarze działania. A jeśli już zajmą w jakiejś sprawie stanowisko, to później okazuje się, że była to polityczna gafa. Chcąc z tego wybrnąć, autorytatywnie stwierdzają, iż mamy w kraju wolność i każdy obywatel ma prawo do błędu. A tego nie da się wyleczyć zastrzykiem nowych deklaracji i obietnic, które straciły moc oddziaływania na społeczny organizm. Niektórzy są tak wygodni, że chętnie skorzystaliby z praktycznej tuby do wydawania tych poleceń. Bo tak przyrośli do stołka, że nawet najlepszy chirurg miałby trudności z rozdzieleniem tej „pary”. Dla takiego polityka wszystko jest proste. On uważa, że nie musi wszystkich kwestii uzgadniać z innymi, bo sam ze sobą zawsze dojdzie do konsensusu. W jego świadomości tkwi przekonanie, że jest legalnym, zawodowym patriotą, gdyż w sytuacjach, gdy ojczyzna prosi - on zawsze daje, ale... jedną ręką. A gdy ojczyzna daje - wtedy wyciąga obie łapy. Mało tego! Jeszcze z „boku” bierze w łapę. I bokiem mu to nie wychodzi, bo nie dostaje po łapie „ostrym” paragrafem wymiaru sprawiedliwości. Gdy zacznie mu się palić grunt pod nogami, znajdzie towarzyszy, którzy pomogą mu się uratować...
Pomóż w rozwoju naszego portalu