Reklama

Trudne pytania

Czy trzeba należeć do Kościoła, żeby być zbawionym?

Niedziela dolnośląska 5/2005

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Istnieje starożytne powiedzenie: Extra Ecclesiam Nulla salus które oznacza, że poza Kościołem nie ma zbawienia. I jest ono aktualne do dziś, choć obecnie wypowiadając słowo „Kościół”, trochę inaczej ja rozumiemy. To słowo posiada potrójne znaczenie i niniejsze rozważanie powinno nam uświadomić, w jakim sensie używamy go w danej, konkretnej wypowiedzi.
Gdy piszemy je, rozpoczynając dużą literą, mamy zazwyczaj na myśli Kościół katolicki - grupę ludzi wierzących w Boga Trójjedynego. Słowo „kościół” pisane małą literą, oznacza już tylko konkretny budynek, będący mieszkaniem samego Boga - Jego świątynię. Istnieje jeszcze trzecie znaczenie słowa Kościół i właśnie w tym znaczeniu używamy go, cytując powiedzenie biskupa Kartaginy - św. Cypriana: „Poza Kościołem nie ma zbawienia”. Tym razem zaliczamy do Kościoła w sensie ogólnym, jako wspólnoty zapewniającej jej członkom zbawienie, wszystkich wierzących w Boga Wszechmogącego, wierzących w Niego inaczej niż my - katolicy, wierzących w innych bogów, a nawet tych, którzy w nic nie wierzą, ale żyją zgodnie ze swoim sumieniem i poszukują prawdy o sensie ludzkiego życia. I wtedy rzeczywiście każdy, kto znajduje się poza granicami tego Kościoła, nie ma żadnej szansy na zbawienie.
W centralnej jego części znajduje się nasz Kościół katolicki, dlatego nazywamy ów krąg kręgiem chrześcijan katolików. Troszkę dalej od centrum jest miejsce dla tych, którzy wierzą w Jezusa Chrystusa, uważając Go za Boga, ale nie należą do Kościoła powszechnego. Są to chrześcijanie niekatolicy. Należą do tego kręgu protestanci, anglikanie, wyznawcy prawosławia. Oni już dawno temu nie uznali pewnych prawd wiary podawanych przez Kościół katolicki, lub przestali słuchać poleceń papieża i Stolicy Apostolskiej i w ten sposób sami odłączyli się od głównego nurtu wiary. Kolejna warstwa Kościoła w tym znaczeniu to ludzie innych religii, czyli niechrześcijanie. Dla wyznawców niektórych religii Jezus nie jest Bogiem, a tylko człowiekiem, choć np. Żydzi i wyznawcy Allacha uważają Go za proroka, czyli Bożego wysłańca. Ostatni krąg należących do Kościoła (w trzecim znaczeniu tego słowa) należy do ludzi nie wierzących w Boga, może nawet nie wyznających żadnej religii, ale postępujących zgodnie z własnym sumieniem. Trzeba tu jednak zaznaczyć, że człowiek taki powinien poszukiwać Boga i to, że Go jeszcze nie odnalazł, nie powinno być przez niego zawinione. Jeśli miał możliwość wiary, ale z niej nie skorzystał, sam usunął się z tego ostatniego kręgu, nie wykazując dobrej woli - a ludzi należących do tej ostatniej warstwy nazywamy właśnie ludźmi dobrej woli.
Wszyscy, którzy nie znaleźli się w tych czterech wyżej wymienionych kręgach Kościoła, nie należą do niego. Tutaj, bez możliwości zbawienia, przebywają (z własnej winy) ateiści, szczególnie wojujący, sataniści, wyznawcy sekt wrogo nastawionych do innych, ludzie złej woli, a także ludzie, którzy nie słuchając głosu swego sumienia, popełnili grzechy ciężkie i stracili przez to łaskę uświęcającą. Tu również należy szukać ludzi, którzy zostali wychowani w którymś z kręgów Kościoła, ale w swoim życiu zdecydowali się odejść od jego centrum. Jeżeli katolik stanie się protestantem, czy buddystą, albo wyznawcą Jehowy, sam wyrzuca siebie poza granice Kościoła. Jeżeli protestant, wierzący dotąd w Chrystusa - Boga, zacznie nagle modlić się do Allacha i świętować w piątek, zamiast w niedzielę, chodzić do meczetu, zamiast do kościoła - zamyka sobie drogę zbawienia. Jeżeli ktoś urodził się w rodzinie innej niż katolicka, to może być zbawiony, gdy wytrwa w tej wierze, lub przejdzie do kręgu bliższego centrum. Odejście od swojej wiary i zmiana poglądów na niekatolickie, niechrześcijańskie, lub świadczące o złej woli człowieka, powoduje jego potępienie przez Boga. Święty Cyprian, biskup Kartaginy napisał w dziele O jedności Kościoła takie słowa: „Kto odłącza się od Kościoła, łączy się z cudzołożnicą i pozbawia wszystkiego, co mu ów Kościół dać obiecuje; zrywając z Kościołem Chrystusowym rezygnuje na zawsze z Chrystusowej nagrody”.
Każdy człowiek należący do Kościoła (w trzecim znaczeniu) może liczyć na wsparcie i pomoc Boga w chwilach, gdy jakiś problem okaże się nie do przeskoczenia przy użyciu naszych ludzkich możliwości. Wtedy Jezus wkracza i wyciąga swoją dłoń tak, jak wyciągnął ją do Piotra, gdy ten w chwili zwątpienia zaczął tonąć w Jeziorze Galilejskim. Dlatego pilnujmy w swoim życiu wielkiego skarbu, jakim jest nasza wiara i przynależność do Kościoła katolickiego i przez to centrum Kościoła w sensie ogólnym.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Realizm duchowy św. Teresy od Dzieciątka Jezus

Niedziela Ogólnopolska 28/2005

[ TEMATY ]

święta

pl.wikipedia.org

Wielką zasługą św. Teresy jest powrót do ewangelicznego rozumienia miłości do Boga. Niewłaściwe rozumienie świętości popycha nas w stronę dwóch pokus. Pierwsza - sprowadza się do tego, iż kojarzymy świętość z nadzwyczajnymi przeżyciami. Druga - polega na tym, że pragniemy naśladować jakiegoś świętego, zapominając o tym, kim sami jesteśmy. Można do tego dołączyć jeszcze jedną pokusę - czekanie na szczególną okazję do kochania Boga. Ulegając tym pokusom, często usprawiedliwiamy swój brak dążenia do świętości szczególnie trudnymi okolicznościami, w których przyszło nam żyć, lub zbyt wielkimi - w naszym rozumieniu - normami, jakie należałoby spełnić, sądząc, iż świętość jest czymś innym aniżeli nauką wyrażoną w Ewangelii. Teresa nie znajdowała w sobie dość siły, aby iść drogą wielkich pokutników czy też drogą świętych pełniących wielkie czyny. Teresa odkrywa własną, w pełni ewangeliczną drogę do świętości. Jej pierwsze odkrycie dotyczy czasu: nie powinniśmy odsuwać naszego kochania Boga na jakąś nawet najbliższą przyszłość. Któraś z sióstr w klasztorze w Lisieux „oszczędzała” siły na męczeństwo, które notabene nigdy się nie spełniło. Dla Teresy moment kochania Boga jest tylko teraz. Ona nie zastanawia się nad przyszłością, gdyż może się czasami wydawać zbyt odległa lub zbyt trudna. Teraz jest jej ofiarowane i tylko w tym momencie ma możliwość kochania Boga. Przyszłość może nie nadejść. „Dobry Bóg chce, bym zdała się na Niego jak maleńkie dziecko, które martwi się o to, co z nim będzie jutro”. Czasami myśl o wielu podobnych zmaganiach w przyszłości nie pozwala nam teraz dać całego siebie. Zatem właśnie chwila obecna i tylko ta chwila się liczy. Łaska ofiarowania czegoś Bogu lub przezwyciężenia jakiejś pokusy jest mi dana teraz, na tę chwilę. W chwili wielkiego duchowego cierpienia Teresa pisze: „Cierpię tylko chwilę. Jedynie myśląc o przeszłości i o przyszłości, dochodzi się do zniechęcenia i rozpaczy”. Rozważanie, czy w przyszłości podołam podobnym wyzwaniom, jest brakiem zdania się na Boga, który mnie teraz wspomaga. „By kochać Cię, Panie, tę chwilę mam tylko, ten dzień dzisiejszy jedynie” - pisze Teresa. Jest to pierwsza cecha realizmu jej ducha - realizmu ewangelicznego, gdyż Chrystus mówi nieustannie o gotowości i czuwaniu. Ten, kto zaniedbuje teraźniejszość, nie czuwa, bo nie jest gotowy. Wkłada natomiast energię w marzenia, a nie w to, co teraz jest możliwe do spełnienia. Chrystus przychodzi z miłością teraz. To skoncentrowanie się na teraźniejszości pozwala Teresie dostrzec wszystkie możliwe okazje do kochania oraz wykorzystać je. Do tego jednak potrzebne jest spojrzenie nacechowane wiarą, iż ten moment jest darowany mi przez Boga, aby Go teraz, w tej sytuacji kochać. Nawet gdy sytuacja obecna jawi się w bardzo ciemnych barwach, Teresa nie traci nadziei. „Słowa Hioba: Nawet gdybyś mnie zabił, będę ufał Tobie, zachwycały mnie od dzieciństwa. Trzeba mi jednak było wiele czasu, aby dojść do takiego stopnia zawierzenia. Teraz do niego doszłam” - napisze dopiero pod koniec życia. Teresa poznaje, że wielkość czynu nie zależy od tego, co robimy, ale zależy od tego, ile w nim kochamy. „Nie mając wprawy w praktykowaniu wielkich cnót, przykładałam się w sposób szczególny do tych małych; lubiłam więc składać płaszcze pozostawione przez siostry i oddawać im przeróżne małe usługi, na jakie mnie było stać”. Jeśli spojrzeć na komentarz Chrystusa odnośnie do tych, którzy wrzucali pieniądze do skarbony w świątyni, to właśnie w tym kontekście możemy uchwycić zamysł Teresy. Nie jest ważne, ile wrzucimy do tej skarbony, bo uczynek na zewnątrz może wydawać się wielki, ale cała wartość uczynku zależy od tego, ile on nas kosztuje. Zatem należy przełamywać swoją wolę, gdyż to jest największą ofiarą. Przezwyciężając miłość własną, w całości oddajemy się Bogu. Były chwile, gdy Teresa chciała ofiarować Bogu jakieś fizyczne umartwienia. Taki rodzaj praktyk był w czasach Teresy dość powszechny. Jednak szybko się przekonała, że nie pozwala jej na to zdrowie. Było to dla niej bardzo ważne odkrycie, gdyż utwierdziło ją w przekonaniu, że nie trzeba wiele, aby się Bogu podobać. „Dane mi było również umiłowanie pokuty; nic jednak nie było mi dozwolone, by je zaspokoić. Jedyne umartwienia, na jakie się zgadzano, polegały na umartwianiu mojej miłości własnej, co zresztą było dla mnie bardziej pożyteczne niż umartwienia cielesne”. Teresa nie wymyślała sobie jakichś ofiar. Jej zadaniem było wykorzystanie tego, co życie jej przyniosło. Umiejętność docenienia chwili, odkrycia, że wszystko jest do ofiarowania - tego uczy nas Teresa. My sami albo narzekamy na trudny los i marnujemy okazję do ofiarowania czegoś trudnego Bogu, albo czynimy coś zewnętrznie dobrego, ale tylko z wygody, aby się komuś nie narazić lub dla uniknięcia wyrzutów sumienia. Intencja - to jest cały klucz Teresy do świętości. Jak wyznaje, w swoim życiu niczego Chrystusowi nie odmówiła, tzn. że widziała wszystkie okazje do czynienia dobra jako momenty wyznawania swojej miłości. Inną cechą, która przybliża ją do nas, jest naturalność jej modlitwy. Teresa od Dzieciątka Jezus, która jest córką duchową św. Teresy od Jezusa, jest jej przeciwieństwem odnośnie do szczególnych łask na modlitwie. Złożyła nawet z tych łask ofiarę, bo czuła, że w nich można szukać siebie. Jej życie modlitwy było często bardzo marne, gdyż zdarzało się jej zasypiać na modlitwie. Po przyjęciu Komunii św. zamiast rozmawiać z Bogiem, spała. Nie dlatego, że chciała, ale dlatego, że nie potrafiła inaczej. Ważny jest fakt, iż nie martwiła się za bardzo swoją nieumiejętnością modlenia się. Wierzyła, że i z takiej modlitwy Chrystus jest zadowolony, gdyż ona nie może Mu ofiarować nic więcej poza swoją słabością. Aby się przekonać, jak daleko lub jak blisko jesteśmy przyjmowania Ewangelii w całej jej głębi, zastanówmy się, jak podchodzimy do niechcianych prac, mniej wartościowych funkcji, momentów, gdy nie jesteśmy doceniani, a nawet oskarżani. Czy widzimy w tym okazję, aby to wszystko ofiarować Chrystusowi, czy też walczymy o to, aby postawić na swoim lub zwyczajnie zachować twarz? Jak postępujemy wobec osób, które są dla nas przykre? Czy je obgadujemy, czy też widzimy w tym okazję, aby im pomóc w drodze do Boga? Teresa powie, gdy nie może już przyjmować Komunii św. ze względu na zaawansowaną chorobę, że wszystko jest łaską. Czy każda trudna sytuacja, trudny człowiek jest dla mnie łaską?
CZYTAJ DALEJ

Ciepło kurtki, ciepło serca – o dawaniu i dzieleniu się w czasie zimy

2025-09-30 20:44

[ TEMATY ]

ciepło kurtki

ciepło serca

dawanie

dzielenie się

czas zimy

Materiał sponsora

Kurtka zimowa nie jest tylko elementem garderoby – to symbol troski o siebie i swoich bliskich

Kurtka zimowa nie jest tylko elementem garderoby – to symbol troski o siebie i swoich bliskich

Zima to czas, w którym szczególnie odczuwamy potrzebę ciepła. Grube kurtki, szaliki i rękawiczki stają się codziennymi towarzyszami drogi, chroniąc nas przed mrozem i zimnym wiatrem. Kurtka zimowa nie jest tylko elementem garderoby – to symbol troski o siebie i swoich bliskich. W chrześcijańskim spojrzeniu możemy dostrzec w niej również przypomnienie o tym, że każdy człowiek potrzebuje ochrony, zarówno fizycznej, jak i duchowej. Tak jak dbamy o ciepło ciała, tak też powinniśmy troszczyć się o ciepło serca i relację z Bogiem.

Ewangelia przypomina nam słowa Jezusa: „Byłem nagi, a przyodzialiście Mnie” (Mt 25,36). Ten fragment uświadamia nam, że każdy dar, nawet tak prosty jak ciepłe ubranie, ma ogromną wartość w oczach Boga. Dając komuś kurtkę, której już nie nosimy, albo kupując nową dla potrzebującego, nie przekazujemy jedynie tkaniny i zamka błyskawicznego. Przekazujemy ciepło, nadzieję i poczucie godności. W tym sensie kurtka zimowa staje się nie tylko odzieżą, ale także narzędziem budowania wspólnoty i praktycznym świadectwem miłości bliźniego. To właśnie w takich gestach realizujemy chrześcijańskie powołanie do troski o słabszych.
CZYTAJ DALEJ

Abp Jędraszewski: Modlimy się za Kościół, aby wszystkie jego trudne rany były leczone w duchu prawdy

2025-10-01 08:09

[ TEMATY ]

abp Marek Jędraszewski

Biuro Prasowe Archidiecezji Krakowskiej

Abp Marek Jędraszewski

Abp Marek Jędraszewski

- Modlimy się za Kościół, aby wszystkie jego trudne i bolesne rany były podejmowane i leczone w duchu prawdy, sprawiedliwości i miłosierdzia – mówił abp Marek Jędraszewski w czasie Mszy św. w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w krakowskich Łagiewnikach, w której wzięli udział uczestnicy Zgromadzenia Plenarnego Papieskiej Komisja ds. Ochrony Małoletnich.

Na początku Mszy św. wszystkich uczestników Zgromadzenia Plenarnego Papieskiej Komisja ds. Ochrony Małoletnich z jej przewodniczącym abp. Thibault Verny przywitał ks. Zbigniew Bielas. – Niech wstawiennictwo Apostołów Bożego Miłosierdzia – św. Faustyny i św. Jana Pawła II – oraz patrona dnia dzisiejszego – św. Hieronima – wyprasza wszystkim potrzebne łaski – życzył kustosz łagiewnickiego sanktuarium.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję