Reklama

Zatrzymaj się, przechodniu!

Niedziela toruńska 44/2004

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

„Gdy idziesz mimo ten kamień, patrz, co wykowano na nim: (...) Jeśli mijasz, postój mało, a przypatrz się, co się stało: Pewnie takież będzie tobie, jako mnie, com tu w tym grobie”. Tak piórem Mikołaja Reja w Apoftegmatach zwraca się zmarły do przechodnia mijającego miejsce pochówku. Wezwanie Sta, viator! („Zatrzymaj się, przechodniu!”) zamieszczali na kamieniach nagrobnych starożytni Rzymianie, znajdujemy je na tablicach epitafijnych w czasach nowożytnych. Za tym kategorycznym (a może błagalnym?) wezwaniem następuje zwykle prośba o modlitwę, westchnienie do Boga, a czasem pouczenie zazwyczaj bezpośrednio skierowane do czytającego. Rodzaj katechezy o sprawach ostatecznych. Niekiedy taką funkcję spełniają znaki plastyczne, niestety, coraz mniej czytelne dla współczesnego „przechodnia”.
„Umarł żebrak i aniołowie zanieśli go na łono Abrahama” (por. Łk 16, 22). Te słowa nasuwają się, kiedy przekraczamy bramę niektórych cmentarzy. Naszą uwagę zwraca wyobrażenie anioła, niesłusznie nazywanego przez niektórych „Aniołem Śmierci”.
Św. Michał Archanioł, bo o jego wizerunek chodzi, niekiedy dzierży wagę, na której szalach widnieją ludzkie postacie. Jedną z nich grzechy popełnione za życia ciągną ku otchłani, druga zaś, niewinna, bliższa jest niebu. Domyślamy się, że tak jak w Łukaszowej przypowieści, tę pierwszą czeka los bogacza - męka w płomieniach, natomiast tę drugą, tak jak Łazarza, anioł odprowadzi do raju. Zilustrowana na cmentarnej bramie psychomachia, czyli walka o duszę człowieka, której motyw znajdujemy m.in. u schyłku starożytności w poemacie łacińskim Prudencjusza, nieustannie trwa. Temat ten, chętnie podejmowany w średniowieczu, w czasach nowożytnych szczególnie upodobał sobie barok. W pedagogice Kościoła bez ustanku przestrzegano, iż taką walkę u kresu życia przyjdzie stoczyć każdemu z nas, dlatego nigdy nie dosyć przypominania: Memento mori! („Pamiętaj o śmierci!”), „Bądź gotów na jej przyjście”.
Mors certa, hora incerta („Śmierć pewna, ale jej godzina nieznana”) ostrzega od stuleci mieszczan Lipska napis na zegarze ratuszowym. Któż wie, ile razy zadumał się nad tą odmianą sentencji Memento mori! lipski kantor - Jan Sebastian Bach, jak często zmuszała ona do zastanowienia słuchaczy jego kantat? Inskrypcja o przemijaniu, choć minęły epoki i pokolenia, nadal w języku Horacego napomina przechodniów, aby byli czujni. Adam Bronikowski, szlachcic zmarły pod koniec XVII stulecia, w podobnym duchu przemawia z inskrypcji umieszczonej pod jego portretem trumiennym: „Śmiertelny przechodniu, (...) chciałbym tobie przypomnieć, że i ty prędzej czy później umrzeć musisz. Otóż bowiem kto zaręczy, że dożyje choćby do wieczora?”. W morawskim Brnie, w podziemiach klasztoru Kapucynów, turyści, którym udostępniono do zwiedzania katakumby z doczesnymi szczątkami członków zgromadzenia i ofiar zarazy, mogą przeczytać nieprzyjemne dla siebie memento jakby skierowane „stamtąd”: „Co jsme my, budete i vy”. Tłumaczenie wydaje się zbędne.... Mieszkaniec Wilna, który odwiedzi cmentarz na Rossie, zauważy starą płytę nagrobną z przypomnieniem: Hodie mihi, cras tibi („Co mnie dzisiaj, jutro tobie”). Zwróćmy uwagę na stały i skuteczny zabieg retoryczny wspólny dla wspomnianych inskrypcji: zmarli zwracają się bezpośrednio do czytających, do każdego z osobna.
W Polsce zabytki epigraficzne, czyli napisy ryte na twardym materiale, towarzyszą naszym dziejom prawie od zarania, czyli od czasów Bolesława Chrobrego i jego syna - Mieszka II. Należy do nich romański napis nagrobkowy w katedrze gnieźnieńskiej. W XIV i w XV stuleciu zaczynają się upowszechniać inskrypcje gotyckie, np. tablica erekcyjna nad wejściem do kolegiaty w Wiślicy. W XVI w., gdy umiejętność czytania i pisania przestała być przywilejem elity, znacznie poszerzył się krąg ludzi korzystających z pisma epigraficznego, zaczęły się pojawiać inskrypcje w języku polskim. W pedagogice Kościoła nie do przecenienia wydawała się moc słowa zaklęta w celnych sentencjach-ostrzeżeniach. Jan Dantyszek, biskup warmiński, świetny humanista, w epitafium dla biskupa krakowskiego Piotra Tomickiego ostrzega: „Grzeszy zaś ten, co nie chce pamiętać o śmierci”. Jednak o tym, że zanurzony w doczesności renesans przeżywa swój rozkwit, przypomina podpis innego dostojnika Kościoła, który skrupulatnie wylicza czysto ziemskie splendory stanowisk i pokrewieństwa: „Piotrowi Tomickiemu, biskupowi krakowskiemu, podkanclerzemu koronnemu - nieporównanemu Wujowi - Andrzej Krzycki, arcybiskup gnieźnieński, siostrzeniec”. Tak sformułowane epitafium zapewniało bowiem nie tylko pamięć o zmarłym; dawało także miarę pozycji społecznej nieboszczyka oraz jego krewnych. Wspomniany bp Andrzej Krzycki zasłużył się w dziejach naszej kultury jako mecenas znakomitego poety piszącego po łacinie - Klemensa Janickiego. Ten zaś, z właściwą sobie celnością, w epitafium dla arcybiskupa gnieźnieńskiego Jana Łaskiego sformułował ideał chrześcijanina i sztuki umierania: „Święte życie, święta śmierć. Tak, jeśli można, pragnąłbym umierać”.
Napisy nagrobne nie pełnią wyłącznie funkcji dydaktycznej i, co zostało zasygnalizowane jednym przykładem, prestiżowej. Niekiedy stanowią wyraz skruchy i poczucia grzeszności, np. w kościele w Końskich przeczytamy epitafium z II poł. XVIII w.: „Żebrze westchnienia do Zbawiciela Pana za duszę swoję ksiądz tutejszy Piotr, najniegodniejszy grzesznik wielki”. Z innym wyrazem pokory spotykają się wierni nawiedzający katedrę lubelską od prawie 300 lat: przed drzwiami świątyni napotykają anonimową tabliczkę z napisem: Hic iacet peccator („Tu leży grzesznik”). Często autorzy inskrypcji nagrobnych formułowali także wypowiedzi o charakterze modlitewnym i błagalnym, przytaczając sentencję lub jej parafrazę zapożyczoną od wybitnej postaci, choć nie zawsze chrześcijanina. Sięga się po słowa Horacego: Non omnis moriar („Nie wszystek umrę”) albo św. Augustyna: „Żyłem, bo chciałeś, umarłem, bo kazałeś, zbaw mnie, bo możesz”. Współcześnie opatruje się nagrobki w identyczne sformułowania mniej wyszukane niż dawniej, np. „Módlmy się za jego duszę” albo „Prosi o Zdrowaś Maryja” z nieodłącznym plastycznym motywem gałązki palmowej. W ten sposób grób, ostatni ślad, jaki pozostaje po niepowtarzalnej osobie ludzkiej, zatraca swoją indywidualność. Uniformizacja dotyka także tej dziedziny rzeczywistości. Innym, niepokojącym znakiem czasu jest zanik poczucia sakralności miejsca pochówku: na jednym z toruńskich cmentarzy ukradziono napis, który witał przekraczających jego bramę: „Tu oczekują Zmartwychwstania”.
Cmentarz znamionuje nie tylko właściwy ludziom żyjącym w danym czasie stosunek do śmierci; jest także świadectwem postawy wobec życia. Uświadamia nam tę prawdę tablica inskrypcyjna obok bramy cmentarza na Pęksowym Brzyzku w Zakopanem: „Ojczyzna to ziemia i groby. Narody, tracąc pamięć, tracą życie”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Abp Depo do kapłanów: Chrystus nie chce naszej bylejakości

2025-04-17 14:47

Karol Porwich / Niedziela

Chrystus nie chce naszej bylejakości a tym bardziej zdrady. Nie chce układania Kościoła według naszych pomysłów - przypomniał kapłanom w Wielki Czwartek metropolita częstochowski abp Wacław Depo podczas Mszy Krzyżma w archikatedrze Świętej Rodziny w Częstochowie.

Karol Porwich / Niedziela
CZYTAJ DALEJ

Włochy/ Lekarz papieża: zdumiewający powrót Franciszka do zdrowia

2025-04-17 21:51

[ TEMATY ]

zdrowie

papież

Watykan

Vatican News

Papież Franciszek w "zdumiewający" sposób wraca do zdrowia - powiedział w czwartek profesor Sergio Alfieri, który kierował zespołem medycznym opiekującym się papieżem w Poliklnice Gemelli. Franciszek przebywał w szpitalu przez ponad pięć tygodni, do 23 marca, z powodu ciężkiego, zagrażającego życiu zapalenia płuc.

W wywiadzie dla telewizji RAI profesor Alfieri podkreślił: 88-letni papież "robi naprawdę postępy ponad wszelkie oczekiwania także dla nas, lekarzy".
CZYTAJ DALEJ

Abp Galbas: w miłości nie ma handlu; nie chodzi w niej o utarg, ale o wielkoduszność

2025-04-17 21:37

[ TEMATY ]

Warszawa

Wielki Czwartek

Msza Wieczerzy Pańskiej

Abp Adrian Galbas

BP Episkopatu

Abp Adrian Galbas

Abp Adrian Galbas

Sprawiedliwość nie może być ostatnim zawołaniem chrześcijan. Od niej ważniejsza jest miłość do ostatniego tchnienia – powiedział abp Adrian Galbas podczas liturgii Wieczerzy Pańskiej w archikatedrze warszawskiej. Podkreślił, że w miłości nie ma handlu, ale chodzi o wielkoduszność.

W Wielki Czwartek metropolita warszawski abp Adrian Galbas przewodniczył wieczorem mszy Wieczerzy Pańskiej w archikatedrze św. Jana Chrzciciela.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję