Ważne jest to, by umieć się wyciszyć, uspokoić i w ten sposób odnaleźć samego siebie, w przeciwnym razie nienawiść może doprowadzić człowieka do samozagłady.
Dziś bardzo łatwo wpaść w labirynt nienawiści, z którego wydostać się jest bardzo trudno. Wpada się w ślepe uliczki, które są wynikiem walki np. o pracę, mieszkanie, jedzenie, awans, nagrody. Każdy
z nas marzy i wierzy, że to dla niego powinno świecić słońce, że powinien się czuć tak, jakby ciągle była niedziela i wszystko, co dobre było jego udziałem. Niestety, życie codzienne nas nie oszczędza,
schodzi na ciągłym szamotaniu się, walce bez względu na to, czy ona jest konieczna, czy nie. Od nienawiści może nas wyzwolić ufność, okazywanie choćby odrobiny dobrej woli, serdeczności, przyjaźni.
Gdy będzie w nas trwała przyjaźń z Bogiem, mamy szansę na to, by nienawiść nie zawładnęła naszym ja. Nie będziemy mieć satysfakcji widząc potknięcia innych, a przeciwnie - kolejny raz przypomnimy
sobie, że jesteśmy ludźmi i tak jak inni grzeszymy. Nie będziemy kamienować, ale dawać szansę, nie zabijać, ale powoływać do życia. Obce będzie zło, które my czyniąc innym, czy inni czyniąc nam tłumaczą,
że jest ono wynikiem działania w imię prawdy, lub miłości chrześcijańskiej. „Zmiłuj się nade mną Boże w łaskawości swojej, w ogromie swej litości zgładź nieprawość moją” - mówi psalmista
w Psalmie 51.
Naszym obowiązkiem jest życie uczciwe, wypełnione pracą, poświęceniem, wiarą, modlitwą, bez oczekiwania na nagrodę w postaci np. długiego i wygodnego spędzania czasu na tym Bożym świecie. Najlepszym
sposobem wzrastania w Bogu jest uczciwość, dobroć, serdeczność względem tych, z którymi nam przyszło żyć, uczyć się, pracować, spędzać wolny czas. Nienawiść wszak i wszelkie zło z niej płynące wcześniej
czy później uderzy w tego, kim ona zawładnęła. Najmniejszy błąd, nawet błahe niedociągnięcie, wada, nieuczciwość czy krzywda świadomie wyrządzona uderzy w nas wtedy, gdy się jej najmniej spodziewamy,
a konsekwencje mogą być bezlitosne. Możemy się jedynie pocieszyć tym faktem, że wszelkie dobro, które było naszym udziałem również do nas powróci. Dziś może jesteśmy u szczytu sławy, fortuna się do nas
uśmiecha, wszyscy nam sprzyjają, uznają, podziwiają. Warto jednak zadać sobie pytanie: Co będzie jutro? Czy nie będzie już klęski? Czy nas nie zdradzą, nie opuszczą nasi przyjaciele, nie zaprą się, czy
nie zostaniemy sami? Może nawet niesprawiedliwie osądzeni? Znów pytanie: dlaczego? Odpowiedź jest prosta - to nienawiść nie zna granic. Potrafi nawet niesprawiedliwie osądzić, uczynić z drugiego
człowieka błazna, gardzić nim.
Chrześcijanin musi być na takie sytuacje przygotowany, by umiał wstać, gdy upadnie, tak jak to uczynił Chrystus w czasie Drogi Krzyżowej - a wszystko to, by nas grzesznych, nienawidzących zbawić.
Pomóż w rozwoju naszego portalu