Współczesność sprawiła, że czas wolny od nauki często staje się problemem dla wielu rodzin. Co zrobić z dziećmi? Pracujący najczęściej nie mogą sobie pozwolić na urlopy, aby z dziećmi gdzieś wyjechać.
Natomiast ci, którzy pracy nie mają, nie posiadają na to funduszy. Wychodząc naprzeciw tym problemom, proboszcz parafii św. Tadeusza Apostoła w Legnicy, ks. Stanisław Araszczuk zorganizował półkolonie
w okresie od 31stycznia do 7 lutego br. Już kilka dni po ogłoszeniu terminu lista dzieci i młodzieży była bardzo długa. Zbliżyła się do setki. Oczekiwania przerosły możliwości. Warunki lokalowe nie pozwalały
na zorganizowanie półkolonii dla tak dużej grupy. Ks. Stanisław wymyślił plan strategiczny - muszą to być półkolonie wyjazdowe! Zorganizował też środki lokomocji. Stało się to możliwe również dzięki
życzliwości takich instytucji, jak Urząd Miasta Legnicy i PZU - Życie. Dzięki nim znalazły się środki finansowe. W czasie ferii zimowych dzieci najbardziej marzą o sankach, nartach, lepieniu bałwanów
i śniegowych bitwach. W Legnicy, niestety, było tylko trochę śniegu, więc trzeba było wyjechać tam, gdzie śniegu będzie dużo więcej. Udało się. Pogoda i warunki dopisały. W Szklarskiej Porębie było bardzo
dużo śniegu. Można się było w śniegu zakopać zupełnie. Ale było radości! Trzeba było więc myśleć o kolejnych wyprawach. Następnego dnia temperatura podniosła się bardzo. Śnieg w oczach znikał. Zaczął
padać deszcz. No cóż, wyjazdu chyba nie będzie.
Ks. Stanisław zdecydował jednak - jedziemy! Miały być sanki, będzie za to świeże powietrze, będą kiełbaski. Dojechaliśmy do pięknego miejsca w parafii Pielgrzymka. Piękne lasy, teren pagórkowaty.
Przywitało nas słońce, wiatr ustał, po deszczu zostały tylko kałuże. Jest tam zadaszone miejsce, są stoły, ławy. Jest miejsce na pieczenie kiełbasek, gałęzi dość dookoła, a ile przestrzeni, możliwości
wyhasania się! A widoki! Tego dzieciom trzeba było. Upiekliśmy kiełbaski, kartofle, była też herbata z wody ugotowanej na ognisku, a i coś słodkiego. Ruszyliśmy w dalszą drogę. Kiedy wszyscy znaleźliśmy
się w autobusie, deszcz znowu zaczął padać i padał już cały dzień. Trzy godziny słońca podarował nam Dobry Bóg. Dzięki! Tego dnia w planie mieliśmy jeszcze obejrzenie Grodźca. Spacer pod górę, zwiedzanie,
no i poobijane kolana. Po powrocie zmęczeni umówiliśmy się na dzień kolejny. Wtorek, ósma rano, jeszcze ciemno, a tutaj z różnych miejsc, ulic, domów wyłaniają się dzieci i udają się w stronę kościoła.
Tym razem, dzięki KGHM, wyruszyliśmy do Wrocławia. W Hali Ludowej odbywały się zawody tenisa. Kibicowaliśmy grze Belga z Włochem. Z Włochem mamy nawet zdjęcie. Potem był smaczny obiad i najważniejszy
punkt programu - film w kinie trójwymiarowym. Efekty specjalne rzeczywiście były. Dzieci bardzo zadowolone. Następnego dnia pojechała grupa druga. Natomiast dzieci, które były już we Wrocławiu wzięły
udział w zajęciach świetlicowych. Były komputery, gry sportowe, prace plastyczne, konkursy. Fajnie było - mówiły. Nadszedł kolejny dzień i czas na zadbanie o duszyczki maluchów i nie tylko ich.
Pojechaliśmy do naszej kochanej Matki do Krzeszowa. Ksiądz Wikary jako przewodnik sprawnie zorganizował czas pobytu w tym sanktuarium. Opowiedział o istotnych wydarzeniach tego miejsca. Potem, bliziutko
przy obrazie cudownym, przy Maryi była modlitwa różańcowa. Również w kościele św. Józefa były opowiadane ciekawe historie. Kolejny dzień ferii to wyprawa do aquaparku do Polkowic. Wszyscy wymoczyli się
w ciepłej bąbelkowanej wodzie. W ciągu tego tygodnia dzieci doświadczyły wiele wrażeń, atrakcji, ale też ciepła, dobroci, życzliwości, radości. Za wszystko należy Panu Bogu podziękować. Tak też nasze
dzieci uczyniły, dziękowały Jezusowi, uczestnicząc w pierwszopiątkowej Mszy św. Modliły się za wszystkich, dzięki którym te ferie mogły ciekawie spędzić.
Pomóż w rozwoju naszego portalu