Reklama

Dylematy blondynki

Bleblanie o bleblaniu

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Blondynka na poczcie dyktuje treść telegramu:
- Ble, ble, ble...
Panienka w okienku pyta uprzejmie:
- Może dodamy jeszcze jedno ble?
Blondynka po głębokim namyśle:
- Nie, to by było bez sensu...
Kto dzisiaj wysyła telegramy? Są przecież prostsze, tańsze i skuteczniejsze sposoby komunikowania się. Właściciele telefonów i komputerów już dawno zrezygnowali z usług listonosza. Wystarczy wysłać SMS-a czy e-maila, aby w równie błyskawicznym tempie otrzymać odpowiedź. Czasami to i wysilać się nie trzeba, bo gotowe teksty, opatrzone wymyślną grafiką, oferują nam administratorzy tychże genialnych urządzeń. To ułatwianie sobie życia tak nam weszło w krew, że nawet kartki świąteczne (całe szczęście, że chociaż ten staroświecki zwyczaj nie wyszedł zupełnie z mody) opatrzyliśmy standardowymi tekstami. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że identycznie serdeczne życzenia otrzymamy od tych, do których je wysłaliśmy. I dobrze - przynajmniej w tej dziedzinie nakaz miłowania bliźniego jak siebie samego realizujemy bez zarzutu.
Z pewnością nowoczesna technika uprościła nam wiele spraw. Ale chyba do końca nie uświadamiamy sobie, jak skomplikowała te najistotniejsze. Wbrew temu, co głoszą reklamowe slogany, wcale nie mamy więcej czasu dla siebie. Choćbyśmy kupili najświetniejszy środek do czyszczenia czy najpyszniejszy sos w proszku, to i tak nie wygramy ani minuty (zwłaszcza darmowej!) w tej nieustającej pogoni za nowoczesnością. Najsmutniejsze jest chyba to, że w tym wyścigu oduczyliśmy się ze sobą rozmawiać, za to stale nadajemy - jak by powiedzieli moi uczniowie. Potoki słów, które już dawno straciły swe pierwotne znaczenie, zalewają nas niczym biblijne wody potopu. Z tą różnicą, że całkiem nieźle pływamy w tym bajorze słowotoku i nie potrzebujemy żadnej arki, by utrzymać się na powierzchni. Okazuje się, że kochamy Harrego Pottera i polskie seriale, kochamy jeść i naszego Papieża. Co jakiś czas dowiaduję się z ekranu własnego telewizora, że kocha mnie jakaś piosenkarka czy zespół muzyczny, którego istnienie obchodziło mnie tyle, co zeszłoroczny śnieg. Przyznam, że czuję się trochę nieswojo, nie mogąc wykrzesać cieplejszych uczuć wobec tak szczerych wyznań.
Niedawno uświadomiono mnie na przykład, że jestem... fantastyczna! Nie miałam zielonego pojęcia, że prozaiczna (tak mi się przynajmniej wydawało) czynność prasowania może być czymś z pogranicza fantasy, bo właśnie tym się zajmowałam, gdy nadawano kolejny benefis polskiego serialu. Oczywiście fantastycznego. Występowali w nim fantastyczni aktorzy, którzy, oprócz fantastycznego talentu, prezentowali fantastyczne stroje, popisywali się fantastycznymi dowcipami, a nam - fantastycznym widzom - dostarczali fantastycznej rozrywki. I na koniec tego fantastycznego programu mieli jedno bardzo przyziemne życzenie: abyśmy ich... kochali!
Czasami wydaje mi się, że w ramach jakichś nielogicznych oszczędności uprościliśmy sobie nasz język ojczysty do dziwacznego minimum. Co prawda Pan Jezus nauczał: „Niech wasza mowa będzie: tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi” (Mt 5, 37), ale nieśmiało odważę się wysnuć przypuszczenie, że nie chodziło Mu o zredukowanie leksykalnych zasobów jakiegokolwiek języka. My natomiast, jak zwykle, zrozumieliśmy Go opacznie, bo paradoksalnie spodobało nam się to, „co nadto jest” i używamy sobie do woli! Założę się, że owa nadwyżka nie ucieszyłaby imć pana Reja z Nagłowic, który niegdyś coś tam plótł o gęgającym bezmyślnie ptactwie domowym. Dzisiaj pewnie dowiedziałby się, że nie jest ani cool, ani the best. Sorki, waszeci, ale gęsina smakuje nam coraz bardziej.
W tym nieustannym nadawaniu ważne jest, aby było głośno i donośnie. Bo my lubimy dobrze odbierać. Głównie siebie. O słuchaniu zapomnieliśmy już dawno. Słuchanie - zwłaszcza drugiej osoby - nudzi, denerwuje, kradnie czas. A my przecież stale jesteśmy zabiegani, mamy tyle spraw na głowie, tyle ważnych planów do zrealizowania. Więc nie możemy pozwolić, by coś na dłużej wpadło nam w ucho i brzęczało bez przerwy. Pewnie dlatego nie umiemy się dogadać, chociaż teoretycznie ględzimy w tym samym języku. Wysyłamy swoje komunikaty najnowocześniejszymi kanałami, ale ten najprostszy - zwykła ludzka rozmowa - jest nieczynny. I tutaj nawet Pan Bóg, wbrew nauce teologów, nic nie może. Wołał przecież: „Słuchaj, Izraelu...”, ale skutek był zazwyczaj marny.
Odnoszę wrażenie, że w tym gąszczu pustosłowia, świecie słownego jazgotu i językowego nonsensu tylko nierozgarnięta blondynka ma coś naprawdę do powiedzenia, jej bowiem bleblanie znaczy dokładnie to, co znaczy.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Chrystus nie musi udowadniać swojego zmartwychwstania

2025-04-15 10:00

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Grażyna Kołek

Chrystus nie musi udowadniać swojego zmartwychwstania. On żyje niezależnie od tego, czy ja tego chcę czy nie, czy w to wierzę czy neguję. Kwestia zmartwychwstania nie jest problemem Jezusa, ale naszym problemem. To ja muszę podjąć decyzję, czy w to wierzę czy to odrzucam.

Pierwszego dnia po szabacie, wczesnym rankiem, gdy jeszcze było ciemno, Maria Magdalena udała się do grobu i zobaczyła kamień odsunięty od grobu. Pobiegła więc i przybyła do Szymona Piotra oraz do drugiego ucznia, którego Jezus kochał, i rzekła do nich: «Zabrano Pana z grobu i nie wiemy, gdzie Go położono». Wyszedł więc Piotr i ów drugi uczeń i szli do grobu. Biegli obydwaj razem, lecz ów drugi uczeń wyprzedził Piotra i przybył pierwszy do grobu. A kiedy się nachylił, zobaczył leżące płótna, jednakże nie wszedł do środka. Nadszedł potem także Szymon Piotr, idący za nim. Wszedł on do wnętrza grobu i ujrzał leżące płótna oraz chustę, która była na Jego głowie, leżącą nie razem z płótnami, ale oddzielnie zwiniętą w jednym miejscu. Wtedy wszedł do wnętrza także i ów drugi uczeń, który przybył pierwszy do grobu. Ujrzał i uwierzył. Dotąd bowiem nie rozumieli jeszcze Pisma, które mówi, że On ma powstać z martwych.
CZYTAJ DALEJ

Przewodniczący Episkopatu skierował do wiernych Słowo pożegnalne po śmierci papieża Franciszka

2025-04-21 15:01

[ TEMATY ]

abp Tadeusz Wojda SAC

śmierć Franciszka

Karol Porwich/Niedziela

Przez ponad 12 lat prowadził wspólnotę Kościoła, naśladując w posługiwaniu Piotrowym wzór biedaczyny z Asyżu - napisał przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Tadeusz Wojda SAC w Słowie pożegnalnym po śmierci Ojca Świętego Franciszka.

CZYTAJ DALEJ

Szef polskiej redakcji Vatican News: pontyfikat papieża charakteryzowała m.in. troska o ubogich

2025-04-22 07:06

[ TEMATY ]

Franciszek

ks. Paweł Rytel‑Andrianik

śmierć Franciszka

Bożena Sztajner/Niedziela

Ks. Paweł Rytel-Andrianik

Ks. Paweł Rytel-Andrianik

Pontyfikat papieża Franciszka charakteryzowała troska o ubogich, ochronę ludzkiego życia i pokój na świecie - powiedział PAP szef polskiej redakcji watykańskich mediów Vatican News ks. Paweł Rytel-Andrianik.

Jezuita kard. Jorge Mario Bergoglio został wybrany na 266. papieża 13 marca 2013 r., po tym jak 28 lutego 2013 r. Benedykt XVII zrzekł się swojego urzędu. Franciszek zmarł 21 kwietnia o godzinie 7.35, w wieku 88 lat; był w okresie rekonwalescencji po ciężkim zapaleniu płuc. Jego pontyfikat trwał 12 lat i cztery miesiące.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję