Dariusz "Maleo" Malejonek o konflikcie w Syrii: widać, że Apokalipsa się wypełnia
W biblijnej apokalipsie można przeczytać, że szósty anioł zrzuci czaszę gniewu na rzekę Eufrat, że Eufrat wyschnie - to się dzieje właśnie tam, w Syrii. Widać, że Apokalipsa się wypełnia - powiedział w rozmowie z KAI Dariusz "Maleo" Malejonek. który jako wolontariusz Salezjańskiego Wolontariatu Misyjnego przebywał na terenie pogrążonej wojną Syrii.
Anna Rasińska (KAI): Skąd wziął się pomysł, wyjazdu do Aleppo?
Dariusz "Maleo" Malejonek: Pojechałem tam jako wolontariusz Salezjańskiego Wolontariatu Misyjnego Młodzi Światu, z którym współpracuję już prawie 10 lat. Byliśmy razem w różnych miejscach na świecie. Ta organizacja zajmuje się pomocą głównie misjonarzom będącym za granicą, misjonarze natomiast, pomagają ludziom na miejscu. Tak samo było w Syrii, Damaszku i w Aleppo.
Z jednej strony był to wyjazd z pomocą humanitarną, ale chodziło też o zobaczenie czego tym ludziom potrzeba, jak oni żyją w tym piekle. Chcieliśmy też pokazać, że nie są sami, bo oni właśnie tak się czują - osamotnieni, opuszczeni przez świat. To był gest solidarności, pokazujący, że my jesteśmy z nimi, co było dla nich bardzo ważne, może nawet najważniejsze.
- Jak wygląda życie w Aleppo? Czy można tam normalne funkcjonowanie?
- Moim zdaniem nie. Tam wychodzisz rano z domu i nie masz pewności, czy wrócisz, czy na dom nie spadnie bomba, bo bomby spadają wszędzie, całkiem przypadkowo, wystrzeliwane z obu stron. Co jakiś czas się słyszy, że jakiś budynek zniknął albo ludzie na ulicy zostali postrzeleni, zabici przez odłamki, ale nawet w tych ciężkich warunkach, ludzie starają się żyć normalnie i to po obu stronach tego konfliktu. My byliśmy tylko po tej stornie Aleppo, która jest kontrolowana przez rząd, do tej drugiej części na wschodzie, kontrolowanej przez rebeliantów, nie da się dotrzeć.
W dzień naszego wyjazdu jedna siostra karmelitanka weszła do ogrodu i była w jednej chwili wbita w ziemię, bo znajdowała się tam trzymetrowa rakieta, która nie wybuchła, to był cud.
Naprawdę trudno wyobrazić sobie, jak ludzie mogą żyć od pięciu lat w takich warunkach, ale nie da się funkcjonować z ciągłą myślą o śmierci, więc mieszkańcy starają się normalnie prowadzić życie - są pootwierane sklepy, nie ma co prawda prądu, ale są generatory na ropę i przez kilka godzin dziennie jest prąd. Czasem nawet jest internet, chociaż teraz akurat go nie ma i nie mamy kontaktu z Aleppo, nie wiemy co się tam teraz dzieje. Akurat teraz trwa ofensywa rebeliantów na miasto. Zginęło kilkadziesiąt osób, a kilkaset zostało rannych - to jest codzienna proza życia tam w Aleppo.
- Jak wygląda pomoc Salezjańskiego Wolontariatu Misyjnego w Syrii?
- Ich praca to jest po prostu heroizm. Salezjanie opiekują się młodzieżą, codziennie wydają paczki żywnościowe: ryż, mąkę, olej, cukier, świece, bo nie ma światła. To jest ich codzienna działalność z narażeniem życia.
Byłem zbudowany postawą salezjanów, ale wychowankowie ich oratorium, też włączają się do tej pomocy. Tak jak Rita Basmajian, którą kojarzymy ze Światowych Dni Młodzieży, czy Rand Mittri, głosząca świadectwo przed papieżem Franciszkiem. To są ludzie, którzy tam pomagają cały czas i ciągle się gdzieś angażują.
Podobnie franciszkanie, jest też jedna polska franciszkanka siostra Urszula, która organizuje posiłki dla 10 tys. osób dziennie.
To wszystko między bombami, bo ta muzyka gra cały czas. Właściwie co kilka minut coś wybucha. Kiedy znalazłem się już w Bejrucie pomyślałem, że czegoś mi brakuje, coś jest nie tak - nie było już tych ostrzałów, które w Aleppo są w tle cały czas, raz bliżej raz dalej. Dla mieszkańców jest to normalność.
- W mediach widzimy jak wiele osób opuszcza tereny dotknięte wojną, a jednak są osoby, które zdecydowały się zostać, jak np. wspomniana Rita Basmajian, co kieruje tymi osobami?
Reklama
- W zachodniej części mieszka ok. 1,5 mln. osób, 300 tys. w części kontrolowanej przez rebeliantów. Mnóstwo osób ucieka z Syrii, przez Liban i Turcję do Europy. Wielu młodych ludzi ucieka przed wojskiem, żeby nie dostać się do armii.
Kiedy pytano Ritę czy nie chce zostać za granicą, powiedziała, że chce wrócić do ojczyzny, bo tam jest jej miejsce, jej powołanie do pomocy i służby ludziom. Niesamowite, bo to młoda 20-letnia dziewczyna. Dla niej wyjazd na Światowe Dni Młodzieży, był najpiękniejszym wydarzeniem od pięciu lat. Mówiła nam, że nabrała tam wiary, napełniła duchowy akumulator i jest gotowa działać i faktycznie działa wszędzie gdzie się da, a wieczorami jeszcze spotykają się w piwnicy koło kościoła z młodymi i codziennie tańczą, bo bez tego człowiek by zwariował. Każdy potrzebuje choć odrobinę sztuki, piękna i odreagowania.
Wśród tych osób jest również pewien prawnik, który musi codziennie przechodzić przez aleję snajperów. Codziennie widzi kogoś kto ginie na tej ulicy. Po prostu pada koło niego. Ten mężczyzna musi pracować, dlatego każdego dnia żegna się z żoną, tak jakby już miał się z nią nie spotkać.
- Co możemy zrobić, żeby pomóc tym ludziom?
- Oprócz pomocy materialnej, którą staramy się zorganizować, potrzebna jest modlitwa.
Mieszkańcy Aleppo wierzą, że tylko modlitwa może pomóc w rozwiązaniu tego politycznego konfliktu. Oprócz dwóch wielkich mocarstw zaangażowana jest również Europa i lokalne państwa np. Turcja, Iran, Arabia Saudyjska, Katar, Liban... Każdy ma tam swoje interesy, w większości sprzeczne z interesami innych państwami i każdy chce ugrać coś dla siebie kosztem Syrii, to może być zarzewie trzeciej wojny światowej, tam są wszystkie potęgi militarne.
- Ktoś może powiedzieć: co może pomóc modlitwa w obliczu takich nieszczęść? Wtedy ja odpowiadam: a co było w Polsce, kiedy Jan Paweł II powiedział: "Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze tej ziemi!" i ta ziemia faktycznie się zmieniła. Komunizm upadł, to możliwe.
- To nie jest konflikt lokalny. W biblijnej apokalipsie można przeczytać, że szósty anioł zrzuci czaszę gniewu na rzekę Eufrat, że Eufrat wyschnie - to się dzieje właśnie tam, w Syrii. Według badań od 2016 r. Eufrat naprawdę wysycha. Susza powoduje ogromne straty i w najbliższym czasie może tam zapanować głód, to rzeka, która żywi cały rejon. Widać, że Apokalipsa się wypełnia.
- Czy chrześcijanie w Syrii są prześladowani? Traktowani gorzej od innych?
Reklama
- Na terenach zajętych przez dżihadystów chrześcijan już praktycznie nie ma, bo albo zginęli, albo zostali wypędzeni (ok. 1,5 mln), to straszna tragedia, męczeństwo.
Biskup syryjski powiedział nam, że tamta ziemia jest ochrzczona krwią męczenników, w całej historii zginęło tam ok. 20 mln chrześcijan syryjskich. To kraina męczenników. Kościoły są zburzone - to jest fakt, bez politycznej oceny którejkolwiek ze stron konfliktu.
W Syrii widać też wyjątkową jedność chrześcijan, coś jak braterstwo krwi, bo wszyscy giną bez względu na to, jakiego chrześcijańskiego wyznania są. Ci ludzie żyją jak bracia, biskupi spotykają się ze sobą... Moim zdaniem to powinno być znakiem dla świata, że ekumenizm jest możliwy.
Widzieliśmy się też z Myrną Nazzour - stygmatyczką syryjską. Za wstawiennictwem Bożym, z jej ran wydziela się czysta oliwa z oliwek, o właściwościach uzdrawiających. Mistyczka była badana przez 5 niezależnych zespołów medycznych, które stwierdziły że medycyna nie jest w stanie tego wyjaśnić. Myrna opowiedziała o swoich spotkaniach z Matką Boską i prosiła by modlić się o jedność Kościoła na całym świecie. Według niej Kościół powinien być jeden, tak jak Chrystus jest jeden.
- Poza pomocą poszkodowanym w Syrii, zajmuje się Pan również projektem "Nieśmiertelni", na czym on polega?
- To projekt o męczeństwie chrześcijan, ludziach którzy nie żywią nienawiści do oprawców przez, których zginęli ich bliscy. Dla mnie to jest niesamowite, że mają taką prawdziwą biblijną wiarę, są w stanie wybaczyć swoim wrogom.
Właśnie ci męczennicy zbawiają świat, biorąc na siebie całe zło. Oni ten świat zbawiają, będąc buforami zła, bo Chrystus umiera w swoich wyznawcach. Teologicznie Chrystus nie umiera ani nie cierpi już jako zmartwychwstały, ale umiera i zbawia świat poprzez męczeństwo swoich wyznawców.
Projekt nazywa się "Nieśmiertelni" dlatego, że chrześcijanie nie umierają, tylko idą do nieba i działają dalej, poprzez obcowanie świętych.
- Czy mieszkańcy Aleppo mają jeszcze nadzieję na zawieszenie broni?
- Wielu ludzi już nie ma nadziei, są przybici, zdołowani, wręcz w krytycznym stanie, psychicznym, ale jest też duże grono ludzi, takich jak np. Rita, Rand, czy członkowie oratorium salezjańskiego. To osoby, które działają, nie poddają się i proszą o modlitwę, bo wierzą, że pokój w Syrii, pokój na świecie, zależy od naszej modlitwy.
***
Dariusz "Maleo" Malejonek - polski kompozytor, wokalista i gitarzysta, członek zespołów: Kultura, Arka Noego, Izrael, Moskwa, Armia, Houk, 2Tm2,3. Założyciel i lider grupy Maleo Reggae Rockers. Członek wspólnoty neokatechumenalnej w Kościele rzymskokatolickim.
Wakacyjny czas. Skrzyżowały się nasze drogi. Kapłan i siostra zakonna, duszpasterz i misjonarka. S. Rita Barbara Kurdziel, sercanka, w rozmowie opowiedziała mi o swoim powołaniu i o pracy misyjnej na Jamajce i w innych częściach świata.
Drodzy bracia i siostry!
Dzisiaj chciałbym wam powiedzieć o kolejnej, po św. Katarzynie Sieneńskiej i św. Katarzynie z Bolonii świętej noszącej imię Katarzyna. Myślę o św. Katarzynie z Genui, znanej przede wszystkim z powodu jej wizji czyśćca. Tekst, który opisuje jej życie i myśl, został opublikowany w tym liguryjskim mieście w 1551 r. Jest podzielony na trzy części: „Życie i nauka”, „Udowodnienie i wyjaśnienie czyśćca” - bardziej znana jako Traktat oraz „Dialog między duszą a ciałem”. Redaktorem końcowym był spowiednik Katarzyny, ks. Cattaneo Marabotto.
Katarzyna urodziła się w Genui w 1447 r. Była ostatnią z pięciorga dzieci. Została osierocona przez ojca, Giacomo Fieschi, gdy była jeszcze dzieckiem. Matka, Francesca di Negro, dała jej dobre wychowanie chrześcijańskie, na tyle, że starsza z dwóch córek została zakonnicą. W wieku szesnastu lat Katarzyna został wydana za mąż za Giuliano Adorno, człowieka, który po wielu doświadczeniach militarnych i handlowych na Bliskim Wschodzie, powrócił do Genui, aby się ożenić. Życie małżeńskie nie było łatwe, także ze względu na charakter małżonka, uzależnionego od hazardu. Sama Katarzyna miała początkowo skłonność do prowadzenia pewnego rodzaju życia światowego, w którym jednakże nie mogła odnaleźć spokoju. Po dziesięciu latach, w jej sercu było głębokie poczucie pustki i goryczy.
Nawrócenie rozpoczęło się 20 marca 1473 r., dzięki wyjątkowym przeżyciom. Udawszy się do kościoła świętego Benedykta i klasztoru Matki Bożej Łaskawej, aby się wyspowiadać, klękając przed kapłanem, „otrzymała - jak sama pisze - ranę w sercu, ogromną miłość ku Bogu”, z bardzo jasną wizją swojej nędzy i wad, a jednocześnie dobroci Boga, że omal nie zemdlała. Z tego doświadczenia zrodziła się decyzja, która ukierunkowała całe jej życie: „Nigdy więcej świata, nigdy więcej grzechów” (por. Vita mirabile, 3rv). Wówczas Katarzyna uciekła, przerywając spowiedź. Gdy wróciła do domu, weszła do najodleglejszego pokoju i długo płakała. W tym momencie była już wewnętrznie pouczona o modlitwie i świadoma ogromnej miłości Boga względem niej, grzesznej. Było to doświadczenie duchowe, którego nie mogła wyrazić słowami (por. Vita mirabile, 4r). To właśnie przy tej okazji ukazał się jej cierpiący Jezus, niosący krzyż, jak jest to często przedstawiane w ikonografii świętej. Kilka dni później wróciła do księdza, by w końcu dokonać dobrej spowiedzi. Tutaj zaczęło się owo „życie oczyszczenia”, które przez długi czas było przyczyną jej stałego bólu za popełnione grzechy i pobudziło do przyjmowania pokuty i ofiar, aby ukazać Bogu swoją miłość.
Na tej drodze Katarzyna coraz bardziej przybliżała się do Pana, aż do wejścia w to, co nazywa się „życiem zjednoczenia”, to znaczy relacji wewnętrznego zjednoczenia z Bogiem. W Vita mirabile napisano, że jej dusza była prowadzona i pouczana wewnętrznie jedynie słodką miłością Boga, który dawał jej wszystko, czego potrzebowała. Katarzyna oddała się niemal całkowicie w ręce Pana, aby żyć przez około dwadzieścia pięć lat - jak pisze - „bez pośrednictwa jakiegokolwiek stworzenia, żyć pouczana i rządzona przez samego Boga”(Vita mirabile, 117r-118r), karmiąc się nade wszystko nieustanną modlitwą i Komunią Świętą przyjmowaną każdego dnia, co w jej czasach nie było powszechne. Dopiero wiele lat później Pan dał jej kapłana, który zatroszczył się o jej duszę.
Katarzyna zawsze niechętnie zwierzała się i wyrażała doświadczenie swej mistycznej komunii z Bogiem, przede wszystkim ze względu na głęboką pokorę, jaką doświadczała w obliczu łask Pana. Jedynie perspektywa uwielbienia i możliwości pomagania w rozwoju duchowym innych ludzi pobudziła ją, aby powiedzieć innym, co się w niej wydarzyło, począwszy od chwili nawrócenia, które było jej doświadczeniem pierwotnym i podstawowym. Miejscem jej wstąpienia na szczyty mistyki był szpital Pammatone, największy kompleks szpitalny w Genui, którego była dyrektorką i inspiratorką. Tak więc Katarzyna żyła życiem w pełni czynnym, pomimo owej głębi swego życia duchowego. W Pammatone utworzyła się wokół niej grupa zwolenników, uczniów i współpracowników, zafascynowanych jej życiem wiary oraz miłością. Sam jej małżonek Giuliano Adorno, został nim na tyle pozyskany, że porzucił rozpustne życie, aby stać się tercjarzem franciszkańskim, przenieść do szpitala, i pomagać swej żonie. Zaangażowanie Katarzyny w opiekę nad chorymi trwało aż do końca jej ziemskiej pielgrzymki, 15 września 1510 r. Od nawrócenia do śmierci nie było wydarzeń nadzwyczajnych, ale dwa elementy charakteryzują całe jej życie: z jednej strony doświadczenie mistyczne, to znaczy głębokie zjednoczenie z Bogiem, odczuwane jako unia oblubieńcza, a z drugiej opieka nad chorymi, organizowanie szpitala, służba bliźniemu, zwłaszcza najbardziej potrzebującym i opuszczonym. Te dwa bieguny - Bóg i bliźni wypełniają całkowicie jej życie, praktycznie spędzone w obrębie szpitalnych murów.
Drodzy przyjaciele, nigdy nie wolno nam zapominać, że im bardziej miłujemy Boga i trwamy w modlitwie, tym bardziej potrafimy prawdziwie kochać otaczające nas osoby, ponieważ będziemy zdolni do dostrzeżenia w każdej osobie oblicza Pana, który kocha bezgranicznie, nie czyniąc różnic. Mistyka nie tworzy dystansu wobec bliźniego, nie tworzy życia abstrakcyjnego, lecz raczej przybliża do drugiego człowieka ponieważ zaczyna się postrzegać świat oczyma i sercem Boga.
Myśl Katarzyny o czyśćcu, ze względu na którą jest ona szczególnie znana, jest skondensowana w ostatnich dwóch częściach cytowanej księgi: „Traktat o czyśćcu” i „Dialogu między duszą a ciałem”. Ważne, aby zauważyć, że Katarzyna w swym doświadczeniu mistycznym nie ma nigdy szczególnych objawień o czyśćcu czy też doznających tam oczyszczenia duszach. Jednakże w pismach inspirowanych naszą Świętą jest to element centralny, a sposób jego opisania ma cechy oryginalne, na tle swej epoki. Pierwszy rys indywidualny dotyczy „miejsca” oczyszczenia dusz. W jej czasach przedstawiano go głównie odwołując się do obrazów związanych z przestrzenią: sądzono, że istnieje pewna przestrzeń, gdzie miałby się znajdować czyściec. U Katarzyny jednak czyściec nie jest przedstawiony jako element krajobrazu wnętrzności ziemi: jest to ogień nie zewnętrzny, ale wewnętrzny. Czyściec jest ogniem wewnętrznym. Święta mówi o drodze oczyszczenia duszy ku pełnej komunii z Bogiem, wychodząc od swojego doświadczenia głębokiego bólu z powodu popełnionych grzechów, w porównaniu z nieskończoną miłością Boga (por. Vita mirabile, 171v). Słyszeliśmy, że w czasie nawrócenia Katarzyna nagle odczuwa dobroć Boga, nieskończoną odległość swego życia od tej dobroci oraz palący ogień w swym wnętrzu. To jest ten ogień, który oczyszcza, jest to wewnętrzny ogień czyśćca. Także i tu jest rys oryginalny w porównaniu z myślą tamtej epoki. W istocie nie wychodzi się od zaświatów, aby powiedzieć o mękach czyśćcowych - jak to było w zwyczaju w tym czasie, a być może jeszcze dziś - aby następnie wskazać drogę do oczyszczenia i nawrócenia. Nasza Święta wychodzi od własnego doświadczenia życia wewnętrznego na drodze ku wieczności. Dusza - mówi Katarzyna - przedstawia się Bogu jako nadal związana pragnieniami i cierpieniami wynikającymi z grzechu, a to uniemożliwia jej, aby cieszyła się uszczęśliwiającą wizją Boga. Katarzyna stwierdza, że Bóg jest tak święty i czysty, że dusza zbrukana grzechem nie może się znaleźć w obecności Bożego majestatu (por. Vita mirabile, 177r). Także i my czujemy, jak bardzo jesteśmy oddaleni, jak bardzo jesteśmy pełni tak wielu rzeczy, które uniemożliwiają nam widzenie Boga. Dusza jest świadoma ogromnej miłości i doskonałej sprawiedliwości Boga, i w konsekwencji cierpi, że nie odpowiedziała w sposób prawidłowy i doskonały na tę miłość, a właśnie sama miłość wobec Boga staje się tym samym płomieniem, sama miłość oczyszcza z rdzy grzechu.
U Katarzyny można dostrzec obecność źródeł teologicznych i mistycznych, z których zazwyczaj czerpano w owym czasie. W szczególności odnajdujemy typowy obraz zaczerpnięty od Dionizego Areopagity, to jest złotą nić, łączącą serce człowieka z samym Bogiem. Kiedy Bóg oczyścił człowieka, wiąże go cieniutką złotą nicią, jaką jest Jego miłość, i pociąga go ku sobie uczuciem tak silnym, że człowiek staje się „pokonanym, zwyciężonym, pozbawionym siebie”. W ten sposób serce człowieka jest opanowane przez miłość Boga, która staje się jedynym przewodnikiem, jedynym poruszycielem jego egzystencji (por. Vita mirabilis, 246 rv). Owa sytuacja wyniesienia ku Bogu i powierzenia się Jego woli, wyrażona obrazem nici, jest używana przez Katarzynę, aby wyrazić działanie światła Bożego na dusze w czyśćcu, światła, które je oczyszcza i unosi do wspaniałości promienistego blasku Bożego (por. Vita mirabilis, 179r).
Drodzy przyjaciele! Święci w swoim doświadczeniu zjednoczenia z Bogiem, osiągają tak głębokie „poznanie” Bożych tajemnic, w którym nawzajem przenikają się miłość i poznanie, że stanowią pomoc dla teologów w ich wysiłkach badawczych, intellectus fidei rozumienia tajemnic wiary, rzeczywistego zgłębienia tajemnic, na przykład, czym jest czyściec.
Poprzez swe życie święta Katarzyna poucza nas, że im bardziej kochamy Boga i wchodzimy w zażyłość z Nim na modlitwie, to tym bardziej pozwala się On poznawać i rozpala nasze serca swoją miłością. Pisząc o czyśćcu, Święta przypomina nam podstawową prawdę wiary, która staje się dla nas zachętą do modlitwy za zmarłych, aby mogli oni osiągnąć uszczęśliwiającą wizję Boga w komunii świętych (por. Katechizm Kościoła Katolickiego, 1032). Pokorna, wierna i wielkoduszna służba, jaką Święta zaoferowała przez całe życie w szpitalu Pammatone, to jasny przykład miłości dla wszystkich i szczególna zachęta dla kobiet, które wnoszą fundamentalny wkład na rzecz społeczeństwa i Kościoła, wraz ze swą cenną pracą, ubogaconą przez ich wrażliwość i poświęcenie się dla najbiedniejszych i najbardziej potrzebujących. Dziękuję.
Tłum. st (KAI)/Watykan
– Trzeba mieć odwagę wiary, aby patrząc na krzyż Chrystusa, nie odwracać wzroku od własnego krzyża, który jest również wpisany w nasze życie osobiste – zwrócił się abp Wacław Depo do młodzieży bierzmowanej i wiernych podczas Sumy odpustowej.
Niedziela 14 września była okazją do poczwórnego świętowania w parafii Podwyższenia Krzyża Świętego w Częstochowie. Podczas uroczystości odpustowej celebrowano 100-lecie istnienia parafii, zainstalowano w kościele relikwie św. Carla Acutisa, a młodzież przyjęła sakrament bierzmowania.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.