Reklama

Staramy się rzetelnie informować

Niedziela warszawska 20/2001

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

"Wydarzenia" w telewizji Puls są wydarzeniem na polskim rynku medialnym. Są to pierwsze ogólnopolskie wiadomości, w których nie działa komunistyczny system informowania - mówiona jest prawda, bez względu na to, kogo ona dotyczy. Rozmawiamy z Bogdanem Rymanowskim, szefem zespołu redagującego ten wieczorny dziennik.

ELŻBIETA RUMAN: - Dlaczego Pan się tak mało uśmiecha, prezentując wieczorne "Wydarzenia" w Telewizji Puls?

BOGDAN RYMANOWSKI: - Ja się mało uśmiecham? - Obiecuję, że będę więcej. Może ze względu na to, że nie zawsze wiadomości, które się przedstawia są szczególnie radosne. Ale będę o tym pamiętał!

- Szlify dziennikarskie zdobywał Pan pracując w radiu. Czy radio było przyjemniejszym medium?

- Na pewno innym. W radiu pracuje się tylko głosem, w telewizji - całym ciałem, ważna jest mimika twarzy, gestykulacja, ubiór. Stres i trema przed kamerą muszą być opanowane. W radio, kiedy coś nie wyjdzie zawsze można puścić piosenkę, w telewizji - tylko świecić oczami... Radio ma coś czego nie ma telewizja - większą kameralność, np. człowiek zaproszony na wywiad dla radia jest spokojniejszy, może powiedzieć więcej, bo mniej się wstydzi. W telewizji, gdzie kamera pokazuje wszystko takiej swobody już nie ma.

- Widzowie tej nowej telewizji liczą na to, że wiadomości przez Was podawane są właściwie wybierane i nie trzeba już odsączać prawdy od reszty medialnej papki!

- Staramy się rzetelnie informować. Codziennie rano omawiamy wydarzenia i wybieramy te, które są naszym zdaniem ważne, które zainteresują naszych widzów. Oczywiście są wydarzenia "wagi państwowej", o których nie sposób nie powiedzieć. Ale pozostałe dobieramy według "własnego klucza": pomijamy bulwarowe sensacje, unikamy krwawych zdjęć, nie odnotowujemy każdego morderstwa czy napadu. Często z zagranicy dostajemy ujęcia ociekające krwią - jeśli można opowiedzieć prawdę o temacie, bez pokazywania naturalizmu - to staramy się tej krwi nie pokazywać.

Chcemy się różnić od innych serwisów informacyjnych, nie tylko dlatego, że gdybyśmy byli tacy sami - nikt by nas nie oglądał. Chcemy się różnić, bo mamy swoje przekonania, swoje wartości, które w Polsce w mediach dominujące absolutnie nie są. Przed południem wiemy już co chcemy przedstawić na pierwszym, drugim i trzecim miejscu Wydarzeń, ale życie często płata figle, i zdarza się, że układ wiadomości przestawiamy do góry nogami. Nie wystarczy "hitowy" temat, aby rozpoczynał wydanie Wydarzeń - bardzo dużo zależy od tego, jak został zrobiony, czy sprostał mu reporter, czy zdjęcia są dobre, itd. Często o tym, co najważniejsze decydujemy tuż przed wejściem do studia.

- Wtedy godzina 22 jest dobra, bo rzeczywiście możecie mieć ostatnie zdanie...

- Są plusy i minusy tej pory. Rzeczywiście, możemy wszystko podsumować, a nawet dograć coś, czego inne stacje na pewno już nie pokażą. Tematy, przez które inne stacje się ledwie prześlizgnęły, u nas są zrobione w całości. Często jest tak, że konkurencja dopiero następnego dnia komentuje rzeczy, które my już skomentowaliśmy. Największym minusem jest to, że często Wiadomości czy Fakty wpadają na ten sam pomysł, ten sam trop, a one, niestety, są wcześniej. I to potem widza może "boleć", że gdzieś to już widział, choć przecież nie ma mowy o plagiacie.

- Jeśli ktoś obejrzy "Fakty" o 19.00 i główne wydanie " Wiadomości" na Jedynce, to chyba nie będzie włączał telewizora o 22.00 na "Wydarzenia" w Pulsie, raczej obejrzy jakiś film.

- Dla pełnego obrazu rzeczywistości warto włączyć telewizor o 22.00, bo pokazujemy rzeczy, których inni nie pokazują. Idzie lato, dzień jest coraz dłuższy, sporo osób wraca z pracy koło godziny 20.00, i wtedy 22.00 jest dobrą porą na przyjrzenie się temu, co wydarzyło w ciągu dnia.

- Twórcy tej telewizji mówili, że będzie ona - choć prawicowa w poglądach - apolityczna. Jak wiadomo, dotychczas istniejące stacje też są "apolityczne", choć dziwnym trafem ta "apolityczność" dotyczy głównie prawicy. Chciałoby się takiej "apolityczności" również w tej nowej ofercie telewizji Niepokalanów, Telewizji Puls. Chciałoby się nie oglądać Millera, Oleksego...

- Ale my nie chcemy być telewizją publiczną a reabours. Skoro oni lansują Kwaśniewskiego i w krzywym zwierciadle pokazują prawicę, to my powinniśmy robić to samo, tylko odwrotnie? Czyli wychwalać pod niebiosa prawicę i sekować (albo w ogóle nie pokazywać) polityków SLD? Postkomuniści są częścią naszej rzeczywistości, mają swoich zwolenników. To oczywiste, że ważne są proporcje i kontekst, w jakich w Wydarzeniach występują. I na pewno różnimy się tutaj od innych mediów. Dla mnie jako osoby, która walczyła z PRL-em, nie jest miłe, że ludzie, którzy są spadkobiercami dawnego systemu nadal brylują. Ale taka jest rzeczywistość. A na nią nie można się obrażać .

- W dniu kiedy ogłoszono oficjalnie rozpad AWS-u widzowie Telewizji Puls oczekiwali, co powie dziś Bogdan Rymanowski. A tu pierwsza wiadomość: pogrobowcy Stalina pucują pomnik generała, który mordował AK-owców...

- Powiedzmy sobie szczerze, AWS rozpada się już od kilku miesięcy. I to właśnie telewizja publiczna "z troską pochyla się nad groteskową sytuacją na prawicy". Czy my mamy tym również epatować? Czy dawać to jako wydarzenie dnia? Dla nas tego dnia ważniejszą informacją było to, że są jeszcze w Polsce ludzie, którzy odnawiają pomnik sowieckiego generała, który ma na sumieniu krew AK-owców.

Bitwa o pamięć jest w tym przypadku ważniejsza niż kolejne spory o kształt organizacyjny prawicy (zresztą o tym powiedzieliśmy w Wydarzeniach, tyle że później).

Żadna inna stacja nie pokazała radnych SLD z Pieniężna. Nie słyszałem oburzenia autorytetów. Nie przeczytałem żadnego listu otwartego w tej sprawie, choć to, że na początku XXI wieku są jeszcze ludzie, i to z konkretnego ugrupowania, którzy czczą obcego okupanta to nawet nie jest skandal, to jakaś umysłowa aberracja!

- Prawicowy elektorat jest bardzo rozbity i rolą tej Telewizji jest chyba ukazywanie dobrego kierunku.

- Ja nie traktuję mojego programu jak ambony, z której mogę ogłaszać prawdy absolutne. Chcę po prostu przekazywać niezafałszowany obraz rzeczywistości. Nie czuję się autorytetem, jestem tylko dziennikarzem, który stara się postępować w zgodzie z własnym sumieniem. Choć znam wielu polityków, a niektórych nawet lubię, staram się być apartyjny. Dziennikarz nie może być funkcjonariuszem partyjnym, ale może służyć pewnym sprawom. Jeżeli konkretne partie prawicowe mają konkretne pomysły to trzeba o nich mówić, przybliżać je widzom. Jeżeli są to sprawy istotne, warte nagłośnienia, to je pokazujemy i przedstawiamy je w pozytywnym świetle. I choć nie mówię na kogo powinni głosować, nasi widzowie nie powinni czuć się zagubieni. Jeśli chodzi np. o karanie pijanych kierowców, ostre kary dla przestępców czy obronę naszej tożsamości narodowej, to jest naturalne, że te sprawy są nam bliskie. Nasi widzowie są ludźmi inteligentnymi i sami dokonają właściwego wyboru.

- Czyli pomóc odróżnić dobro od zła, to też jest Pana rola.

- Tak zostałem ukształtowany, że niezależnie od tego, co się robi, gdzie pracuje, należy być tym samym człowiekiem. Człowiekiem przyzwoitym i uczciwym. Rzeczywiście rolą dziennikarza jest pomoc w odróżnianiu tego, co dobre, od tego, co złe. Idealnie jest, kiedy dziennikarz nie musi wykonywać poleceń z zewnątrz, robić materiałów na zamówienie. Pod tym względem sytuacja w Wydarzeniach jest komfortowa. Nie mam żadnych politycznych aniołów stróżów.

Z drugiej strony coś takiego jak idealny obiektywizm nie istnieje. Każdy dziennikarz patrzy na rzeczywistość przez pryzmat własnych wartości i przekonań, i wedle tych przekonań ją opisuje.

- Mówi Pan o obiektywizmie, o kształtowaniu rzeczywistości medialnej według poglądów, w których się wzrastało. Jest jeszcze trzecia sprawa, której oczekują widzowie od Telewizji Puls - pozytywne widzenie rzeczywistości.

- Każdy już chyba zauważył, że nie jesteśmy kroniką kryminalną, że Wydarzenia nie zaczynają się od prezentacji kolejnych zbrodni. Oczywiście, że one są, bo na świecie jest dobro i zło, i trzeba to pokazać. Ale dobrze jest to pokazywać we właściwych proporcjach. Jeżeli trzeba mówimy, np. o zamordowaniu Jacka Dębskiego. Nie interesuje mnie jednak oglądalność zdobywana przez zwiększanie drastyczności obrazu. Nie będę konkurował w ilości krwi pokazywanej na ekranie. Kiedy pokazujemy ludzkie dramaty to przede wszystkim ze współczuciem dla ofiar, a nie dla sensacji, bo tak się lepiej sprzeda.

- Co jest dla Pana rzeczą najistotniejszą w tej pracy?

- Najważniejsze jest to, że nikt mi nie mówi, co mam robić. Nie mam nad sobą oficera politycznego, nikt nie mówi: " Bogdan, tego nie możemy wziąć". Przy wyborze materiałów kierujemy się własnymi kryteriami. Pracowałem w różnych mediach i w każdej pracy spotykałem się z większymi lub mniejszymi naciskami. Tutaj - jak na razie - mam pełną wolność, i nie ukrywam, że jestem z tego bardzo zadowolony. Najbardziej jednak jestem szczęśliwy z zespołu, który udało się zbudować. To są naprawdę fantastyczni, oddani i kreatywni ludzie. Reporterzy, wydawcy, montażyści, operatorzy - bez nich Wydarzeń by nie było.

- Życzę pełnego rozwoju TV Puls i samych dobrych wiadomości!

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2001-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Jan Maria Vianney

Niedziela legnicka 12/2010

[ TEMATY ]

święty

św. Jan Maria Vianney

KS. SŁAWOMIR MAREK

Urodził się 8 maja 1786 r. we Francji, w miejscowości Dardilly, niedaleko Lionu. Był jednym z siedmiorga dzieci państwa Mateusza i Marii Vianney, prostych rolników, posiadających dwunastohektarowe gospodarstwo. Jan już od wczesnych lat ukochał modlitwę. Przykładem i zachętą byli dla niego rodzice, którzy codziennie wieczorem wraz ze swoimi dziećmi modlili się wspólnie. Po latach powiedział: „W domu rodzinnym byłem bardzo szczęśliwy mogąc paść owce i osiołka. Miałem wtedy czas na modlitwę, rozmyślania i zajmowanie się własną duszą. Podczas przerw w pracy udawałem, że odpoczywam lub śpię jak inni, tymczasem gorąco modliłem się do Boga. Jakież to były piękne czasy i jakiż ja byłem szczęśliwy”. Należy pamiętać, iż lata młodości Jana Vianneya, to okres bardzo trudny w historii Francji. W tym czasie bowiem szalała rewolucja, która w dużej mierze przyczyniła się do pogłębienia kryzysu między duchowieństwem a państwem. Walka z Kościołem sprawiła, że wielu księży odeszło od tradycji, składając przysięgę na Konstytucję Cywilną Kleru. Wzrost laicyzacji i głęboko posunięte antagonizmy to tylko główne problemy ówczesnej francuskiej rzeczywistości. Mimo tak trudnych warunków nie zaprzestano sprawowania sakramentów i katechizacji dzieci. Przygotowania do Pierwszej Komunii trwały 2 lata. Spotkania odbywały się w prywatnych domach, zawsze nocą i jedynie przy świecy. Jan przyjął Pierwszą Komunię w szopie zamienionej na prowizoryczną kaplicę, do której wejście dla ostrożności zasłonięto furą siana. Miał on wówczas 13 lat. Od czasu wybuchu Rewolucji w Dardilly nie było nauczyciela. Z pomocą zarządu gminnego otwarto szkołę, w której uczyły się nie tylko dzieci, ale i starsza młodzież, a wśród niej Jan Maria. Przez dwie zimy uczył się czytać, pisać i poprawnie mówić w ojczystym języku. Stał się bliską osobą miejscowego proboszcza i stopniowo dojrzewało w nim pragnienie zostania księdzem. Ojciec początkowo zdecydowanie sprzeciwiał się, bowiem gospodarstwo potrzebowało silnych rąk do pracy, a poza tym brakowało pieniędzy na opłacenie studiów i utrzymanie młodzieńca. Jednak pod wpływem nalegań syna, ojciec ustąpił.
CZYTAJ DALEJ

Abp Galbas podczas Mszy św. pogrzebowej bezdomnego zamordowanego przez księdza: Anatolu, przepraszam Cię!

2025-08-02 12:41

[ TEMATY ]

morderstwo

Abp Adrian Galbas

PAP/Radek Pietruszka

Ludzie będą to opowiadać latami: ksiądz oszukał i zamordował bezdomnego i bezbronnego człowieka. Drogi Łazarzu - Anatolu, przepraszam Cię. Mirosław jako chrześcijanin jest moim Bratem, którego się nie wyrzekam. Modlę się za niego, żeby przejrzał, nawrócił się i podjął pokutę - mówił abp Adrian Galbas podczas Mszy św. pogrzebowej śp. Anatola Czaplickiego, zamordowanego kilka dni temu przez proboszcza z Przypek. Po Eucharystii w kościele Miłosierdzia Bożego i św. Faustyny urna z prochami zostanie złożona na Cmentarzu Wolskim w Warszawie.

Podziel się cytatem Msza św. pogrzebowa zgromadziła parafian wolskiej świątyni, duchowieństwo archidiecezji warszawskiej oraz znajomych śp. Anatola Czaplickiego. Miejsce liturgii wybrano nie przypadkowo, gdyż - jak powiedział abp Galbas - jest to świątynia, w której w Warszawie przyzywa się Bożego Miłosierdzia, ale też dlatego, że to w niej wiele lat temu po raz pierwszy mężczyzna spotkał swojego późniejszego zabójcę.
CZYTAJ DALEJ

Francja: Leon XIV zjednał sobie prawie 90 proc. społeczeństwa

2025-08-04 08:37

[ TEMATY ]

społeczeństwo

Francja

Papież Leon XIV

Vatican Media

Leon XIV podczas spotkania z francuskimi neofitami i katechumenami

Leon XIV podczas spotkania z francuskimi neofitami i katechumenami

86 proc. Francuzów pozytywnie ocenia pierwsze trzy miesiące pontyfikatu Leona XIV – wynika z sondażu, przeprowadzonego przez francuski instytut badawczy Odoxa z okazji zbliżającej się cezury pierwszych 100 dni. Tego zdania są prawie wszyscy praktykujący katolicy, ale też znaczna większość przedstawicieli innych religii i osób niewierzących. Trzy czwarte badanych widzi w nim przede wszystkim „posłańca pokoju”.

Według badania, które instytut Odoxa przeprowadził na zlecenie francuskiego dziennika Le Figaro, Leon XIV cieszy się pozytywną opinią w różnych warstwach francuskiego społeczeństwa. 86 proc. Francuzów ma o nim dobrą opinię, a w grupie tej znajdują się zarówno osoby w wieku powyżej 49 lat (88 proc. z nich ocenia Papieża pozytywnie), jak też młodzież i młodzi dorośli (pozytywnie mówi o nim 81 proc. osób z grupy wiekowej 25-34 lat i trzech na czterech Francuzów poniżej 25 roku życia).
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję