Reklama

Dawne zwyczaje wigilijne

Niedziela legnicka 51/2003

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wieczór wigilijny to święto rodziny - święto radości i zgody. Przy świątecznym stole nie może być gniewu ani zwad. Stąd zrodził się prastary polski zwyczaj godzenia w wigilię Bożego Narodzenia największych nawet nieprzyjaciół. Dawniej, zwłaszcza na wsi polskiej, każdy z gospodarzy uważał za swój obowiązek dopomóc w pogodzeniu powaśnionych sąsiadów. W tajemnicy zapraszano obu nieprzyjaciół na wigilijną wieczerzę, aby w tym uroczystym dniu podali sobie ręce, puścili w niepamięć wzajemne urazy, otworzyli serca i podzielili się opłatkiem. Staropolska gościnność nakazywała, żeby przy stole wigilijnym nie zabrakło miejsca nawet dla niespodziewanych, przygodnych gości. Podejmowano serdecznie każdego, kto stanął w progu. Wolne miejsca zostawiano również dla zmarłych członków rodziny, wierząc, że odwiedzą w tym dniu swoich najbliższych.

Trzy krzesła polskim strojem
Koło stołu stoją próżne,
I z opłatkiem każdy swoim
Idzie do nich spłacać dłużne,
I pokłada na talerzu
Anielskiego chleba...
Nikt nie pyta o kim mowa,
wszyscy wiedzą co się święci,
I dla kogo serce chowa
Winną pamięć w tej pamięci.
Łzą się ucztę rozpoczyna,
Niemo uczy się drużyna
Ze strat wielkich, z lat ubiegłych,
Z nieobecnych i poległych...
(z „Pieśni o ziemi naszej” - W. Pola)

Z myślą o tych, którzy nie mogli przybyć do rodzinnego domu, pozostawiano czasem na stole przez całą noc symboliczny bochen chleba. Każdy z gospodarzy pamiętał, aby zanieść zwierzętom resztki ze świątecznego stołu. Częstowano w ten sposób także dziką zwierzynę, nawet wilki (z myślą o nich rzucano przed dom jadło, wypowiadając życzenie, aby w ciągu roku więcej się nie zjawiły). Gdzieniegdzie było w zwyczaju zapraszanie nawet mrozu do chaty, słowem starano się nikogo i niczego nie pominąć. „Wigilia Bożego Narodzenia była wielką uroczystością” - wspominał obyczaje szlacheckie pisarz Julian Ursyn Niemcewicz. „Od świtu chodzili domowi słudzy na ryby, robiono na rzece i toniach przeręby i zapuszczano niewód, niecierpliwie oczekiwano powrotu rybaków. Dnia tego jednakowy, może po całej Polsce był obiad. Trzy zupy, migdałowa z rodzynkami, barszcz z uszkami, grzybami i śledziem, kutia dla służących, krążki z chrzanem, karp, szczupak z szafranem, placuszki z makiem i miodem, okonie z posiekanymi jajami i oliwą. Obrus koniecznie zasłany być musiał na sianie, w czterech kątach izby jadalnej stały cztery snopy jakiegoś niemłóconego zboża. Niecierpliwie czekano pierwszej gwiazdy; gdy ta zajaśniała, zbierali się goście i dzieci, rodzice wychodzili z opłatkiem na talerzu, a każdy z obecnych, biorąc opłatek, obchodził wszystkich zebranych, nawet służących, i łamiąc go powtarzał słowa: «Bodaj byśmy na przyszły rok łamali go ze sobą». Stół i izbę ubierano zbożem na pamiątkę betlejemskiego żłóbka. Przy wnoszeniu snopów gospodarz mówił: «Słoma do chałupy, a bieda z chałupy»”. W Małopolsce przy wieczerzy wigilijnej musiały leżeć główki czosnku, które - jak wierzono - miały oddalać choroby od domu przez rok cały. Pod stołem zaś kładziono żelazo od pługa.

Stary zwyczaj w tem mają chrześcijańskie domy
Na Boże Narodzenie po izbie siać słomy,
Że w stajni Święta Panna leżała połogiem...

Wieczór wigilijny był także wieczorem wszelkich wróżb... Gospodarze wyciągali ze snopa wigilijnego kłosy, licząc pełne i niepełne, wyciągali wnioski o przyszłych urodzajach. Ze źdźbeł rozrzuconych na obrusie wróżyła sobie młodzież o weselu. Źdźbło długie i zielone oznaczało ślub, zwiędłe wróżyło za rok wesele, zeschłe staropanieństwo lub starokawalerstwo. W górach zaś, gdzie przede wszystkim rośnie owies, pojawił się wśród górali zwyczaj sypania święconego owsa po kątach.
Nie będzie to chyba przejawem zarozumiałości, gdy powiem, że chyba na całym świecie nie ma tak rozmaitych i bogatych w treści i uczucia pieśni związanych z Bożym Narodzeniem, jak polskie kolędy. Wyczarowała je z głębi polskiej duszy i polskiego serca mocna, prosta i żywa wiara ludu polskiego. Tyle te pieśni mają w sobie uroku, tyle szczerej prostoty, tyle rozmodlenia duszy i serca. Jak co roku rozbrzmiewają nasze kolędy na całym świecie, wszędzie tam, gdzie rozlega się dźwięk polskiej mowy i biją polskie serca. Rozlegają się w Ameryce, Australii, Tanzanii, Anglii i w wielu innych krajach. Kiedy przysłuchujemy się polskim kolędom, zauważamy jaka wśród nich jest różnorodność form poetyckich i melodii. Są kolędy poważne, są też lekkie, skoczne i żywe, a nie brak nawet zabawnych pastorałek. Koloryt tych kolęd jest na wskroś polski. Pełno jest w nich naszych swojskich zwyczajów i motywów. Jest w nich tak charakterystyczna dla polskiej duszy tkliwość, serdeczność, gościnność wynikająca z wielkiego kultu Bożego Narodzenia.

Kolęda dziecięca
Zbieram się długo, od samego lata,
Zobaczyć Ciebie w świętym Betlejemie,
Tylko, że od nas trzeba przejść pół świata,
By w Twą zamorską zawędrować ziemię.
Pokaż mi dzisiaj za naszym ogrodem
Najbliższą drogę do Twojej stajenki,
Za to opłatek przyniosę Ci z miodem,
Stanę na palcach i podam do ręki.
Snop wezmę z sobą, przyda Ci się słoma:
Niech Matka Boska w jakąś noc zadymną,
Żłób nią wyścieli świętymi rękoma,
By Ci nie było w Twej kołysce zimno.
A gdy Ci twardo będzie bez poduszek
I smutno, zapal na gwiazdach światełka,
Ja Ci dam trochę mych suszonych gruszek
I zeszłoroczne opowiem jasełka.
Jak szli Trzej Królowie z koroną na głowie,
Jakeśmy wtedy zabili Heroda,
I jak na skrzypkach grali pastuszkowie...
Tak ślicznie było... Tyś nie widział...
Szkoda...
A potem razem z Betlejem pójdziemy
Do nas pomodlić się gdzieś na Pasterce,
I tu usłyszysz, Malusieńki, Niemy,
Jak kolęduje Tobie moje serce.
(Kazimierz Wierzyński)

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2003-12-31 00:00

Ocena: +9 -6

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Święta Mama

Niedziela Ogólnopolska 17/2019, str. 12-13

[ TEMATY ]

św. Joanna Beretta Molla

Ewa Mika, Św. Joanna Beretta Molla /Archiwum parafii św. Antoniego w Toruniu

Jest przykładem dla matek, że życie dziecka jest darem. Niezależnie od wszystkiego.

Było to 25 lat temu, 24 kwietnia 1994 r., w piękny niedzielny poranek Plac św. Piotra od wczesnych godzin wypełniał się pielgrzymami, którzy pragnęli uczestniczyć w wyjątkowej uroczystości – ogłoszeniu matki rodziny błogosławioną. Wielu nie wiedziało, że wśród nich znajdował się 82-letni wówczas mąż Joanny Beretty Molli. Był skupiony, rozmodlony, wzruszony. Jego serce biło wdzięcznością wobec Boga, a także wobec Ojca Świętego Jana Pawła II. Zresztą często to podkreślał w prywatnej rozmowie. Twierdził, że wieczności mu nie starczy, by dziękować Panu Bogu za tak wspaniałą żonę. To pierwszy mąż w historii Kościoła, który doczekał wyniesienia do chwały ołtarzy swojej ukochanej małżonki. Dołączył do niej 3 kwietnia 2010 r., po 48 latach życia w samotności. Ten czas bez wspaniałej żony, matki ich dzieci, był dla niego okresem bardzo trudnym. Pozostawiona czwórka pociech wymagała od ojca wielkiej mobilizacji. Nauczony przez małżonkę, że w chwilach trudnych trzeba zwracać się do Bożej Opatrzności, czynił to każdego dnia. Wierząc w świętych obcowanie, prosił Joannę, by przychodziła mu z pomocą. Jak twierdził, wszystkie trudne sprawy zawsze się rozwiązywały.

CZYTAJ DALEJ

Gniezno: abp Antonio Guido Filipazzi przekazał krzyże misyjne misjonarzom

2024-04-28 13:19

[ TEMATY ]

misje

PAP/Paweł Jaskółka

Czternastu misjonarzy - 12 księży, siostra zakonna i osoba świecka - otrzymało dziś w Gnieźnie z rąk nuncjusza apostolskiego w Polsce abp. Antonio Guido Filipazzi krzyże misyjne. „Przyjmując krzyż pamiętajcie, że nie jesteście pracownikami organizacji pozarządowej, ale podobnie jak św. Wojciech, niesiecie Ewangelię Chrystusa, Kościół Chrystusa i samego Chrystusa” - mówił nuncjusz.

Życzeniami dla posłanych misjonarzy nuncjusz apostolski w Polsce uczynił słowa papieża Franciszka, którymi rozpoczął on swój pontyfikat: „Chciałbym, abyśmy wszyscy mieli odwagę wędrować w obecności Pana, z krzyżem Pana; budować Kościół na krwi Pana, która została przelana na krzyżu, i wyznawać jedną chwałę Chrystusa ukrzyżowanego, a tym samym Kościół będzie postępować naprzód”.

CZYTAJ DALEJ

Ks. Węgrzyniak: trwać w Chrystusie - to nasze zadanie

2024-04-28 15:22

[ TEMATY ]

ks. Wojciech Węgrzyniak

Karol Porwich/Niedziela

Ks. Wojciech Węgrzyniak

Ks. Wojciech Węgrzyniak

My jesteśmy jak latorośle. Jezus jest winnym krzewem. I to tak naprawdę On dzięki swojemu słowu nas oczyszcza. Jego Ojciec robi wszystko, żeby ta winorośl funkcjonowała jak najlepiej, a naszym zadaniem, jedynym zadaniem w tej Ewangelii, to jest po prostu trwać w Chrystusie - mówi biblista ks. dr hab. Wojciech Węgrzyniak w komentarzu dla Vatican News - Radia Watykańskiego do Ewangelii Piątej Niedzieli Wielkanocnej 28 kwietnia.

Ks. Wojciech Węgrzyniak zaznacza, że „od czasu do czasu zastanawiamy się, co jest najważniejsze, cośmy powinni przede wszystkim w życiu robić”. Biblista wskazuje, że odpowiedź znajduje się w dzisiejszej Ewangelii. „Przede wszystkim powinniśmy trwać w Chrystusie” - mówi.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję