W okresie międzywojennym odżyły idee liberalizmu gospodarczego
w postaci zwanej neoliberalizmem. Dąży on do wolności rynkowej, do
swobodnej gry interesów prywatnych w życiu gospodarczym. Lecz ten
kierunek dopuszcza szerszy udział państwa w grze rynkowej, ale tylko
w celu ochrony interesów wolnej konkurencji przed naciskami monopoli
skupionych w rękach wielkich zrzeszeń kapitałowych.
Należy powiedzieć, że istniał liberalizm katolicki, którego
wybitnymi przedstawicielami byli F. de Chateaubriand, F. de Lamennaise
czy F. Ozanam. De Chateaubriand uważał, że rewolucja francuska wyzwoliła
nieopanowane potężne siły niższych warstw społecznych. Widzi też
w chrześcijaństwie a w szczególności w katolicyzmie jedyną siłę,
która może je skierować ku dobru, ku rozwojowi i postępowi. Podobnie
uważał Lamennaise, nie unikając jednak przy tym błędów widzenia w
katolicyzmie tylko wartości społecznych. Głosił on wolność religijną
Kościoła, nauczania, zrzeszania, prasy, poglądów czy też wolności
politycznej w formie autonomii samorządu terytorialnego. Był entuzjastą
demokracji, którą wprowadziła rewolucja francuska. Jednak widzi poważne
jej błędy. Są one rezultatem wspomnianego indywidualizmu i liberalizmu.
Liberalizm gospodarczy staje się źródłem wyzysku słabszych przez
silniejszych. Za jego błąd należy uznać to, iż nie zrozumiał on
w pełni istoty społecznej doktryny katolickiej, konieczności ograniczenia
wolności jednostek na rzecz dobra publicznego. Stąd jego pojęcie
wolności jednostkowej nie zawiera żadnych ograniczeń religijnych
i moralnych. W tym dążeniu do pełnej wolności religijnej ogłosi on
rozdział Kościoła od państwa. Przez Grzegorza XVI w encyklice Mirari
Vos zostaje więc potępiony. Z kolei Ozanam widzi usunięcie wyzysku
robotników przez szeroko zakrojoną akcję miłosierdzia chrześcijańskiego.
To był duży krok naprzód. Stowarzyszenia charytatywne angażowałyby
klasy posiadające. Propaguje tym samym nawiązanie kontaktu inteligencji
z proletariatem, gdyż rozładuje to napięcia antagonizmów klasowych.
Potrzebę interwencjonizmu państwowego widzi tylko w wyjątkowych wypadkach.
Błędy liberalizmu wytknął bardzo dobitnie La Tour du Pin. Twierdzi
on, że chrześcijański porządek społeczny ma charakter integralny
łączący w sobie porządek polityczny, społeczny, ekonomiczny. Wprowadza
do życia społecznego pierwiastki ładu, gdyż opiera się na jednolitym
światopoglądzie i niezmiennych zasadach. Występuje więc zdecydowanie
przeciwko indywidualizmowi i liberalizmowi mówiąc, iż w liberalizmie "
dobro i zło mają te same prawa w społeczeństwie. Liberalizm jest
doktryną ekonomiczną, według której interesy gospodarcze są rządzone
przez prawa naturalne, które są dostatecznie skuteczne, aby interesom
tym zapewnić harmonię". Obszerną i surową krytyką kapitalizmu zajęła
się też w 1888 r. Unia Fryburska.
Tak więc dochodzimy do kapitalizmu. I tu należy powiedzieć,
że jest on przede wszystkim zjawiskiem historycznym, a nie tylko
doktryną społeczno-gospodarczą. W przeciwieństwie do socjalizmu istniał
on już zanim przyjęła się jego nazwa i wówczas próbowano określić
cechy ustroju, który istniał już od dawna. Jeżeli pod pojęciem kapitalizmu
rozumiemy wykształcenie się form gospodarki pieniężnej, pożyczki
pieniężnej, oprocentowanie kapitałów kredytowych, lichwę kredytową,
bankowość, to można jego początków upatrywać w dalekiej starożytności,
nie tylko rzymskiej ale także babilońskiej. Jeśli natomiast kapitalizm
utożsamiać z wielkimi krachami bankowymi, ze spekulacjami pieniężnymi
i finansowymi to kapitalizm powstaje w XVIII w. Kapitalizm to całokształt
życia społeczno-gospodarczego, łączy się z pewną formacją społeczną,
kulturową, mentalną, formacją umysłową, a nawet religijno-moralną.
Kapitalizm więc jako zjawisko historyczne ma dobre i
złe strony. Dodatnią stroną jest jego rozmach twórczy, który ludzkości
umożliwił nieznany dotąd postęp. Fakt, że żaden kraj, żadna cywilizacja
nie znała dotąd tak szybkiego rozwoju, należy przypisać takim wartościom
jak: duch ofiarności, aktywności i solidarności społecznej, które
chrześcijaństwo dało kulturze europejskiej. Ale w kapitalizmie przejawił
się duch chrześcijaństwa wypaczonego. Błędnie przeakcentowanego.
Kładzie ono zbyt wielki nacisk na szczęście doczesne często wyalienowane,
na postęp materialny i to często za wszelką cenę. Prowadzi to niejednokrotnie
do zatraty zmysłu społecznego, poczucia moralnego, jakie jest w każdym
człowieku. W rzeczywistości przemysłowej w prostej linii była to
niesprawiedliwa płaca i wyzysk człowieka "sprzedającego" swoją pracę
na wolnorynkowym targu wzajemnych usług. Obserwowana jest interwencja
państwa oraz działalność potężnych związków zawodowych, które przekształcają
wczesne formy kapitalizmu. Trudno jeszcze ocenić, czy jest to tylko
modyfikacja wczesnego systemu czy są to zaczątki całkowicie nowego
ustroju społeczno-gospodarczego.
Obszernej krytyce zarówno kapitalizm, liberalizm, jak
i kolektywizm poddaje Papież Jan Paweł II w encyklice Laborem exercens.
Ich zasadniczym błędem jest rozdzielenie kapitału od pracy oraz szukanie
i stwarzanie antynomii pomiędzy tymi zjawiskami społecznymi. Tymczasem
kapitał jest wytworem pracy (człowieka) i winien być jej (jego) narzędziem.
Ta antynomia została sztucznie stworzona w postaci przeciwstawiania
sobie interesów pracowników i właścicieli kapitału. Miały tu swoje
miejsce względy społeczne. A pomiędzy kapitałem a pracą istnieje
związek nierozerwalny. Błędem jest traktowanie kapitału jako anonimowego
podmiotu uzależniającego człowieka i jego pracę. Nie jest więc kapitał
równorzędnym pod względem ontycznym elementem procesu ekonomicznego.
Należy uznać pierwszeństwo osoby przed rzeczą, czyli pracy człowieka
przed kapitałem. I to jest cecha symptomatyczna nauczania Kościoła
ostatnich lat, zakotwiczenie całej nauki społecznej w antropologii
chrześcijańskiej.
Rozwiązania społeczne mają więc charakter nie tylko personalistyczny,
czyli taki gdzie liczy się dobro jednostki - człowieka, ale oceniane
są "sub luce Ewangelii" - w świetle Ewangelii. Dobro osoby ludzkiej
musi stanowić istotne kryterium wszystkich programów, systemów czy
ustrojów. To osiągane bądź zakładane dobro stanowi o moralności tychże.
Dzisiaj Kościół widzi kryzys współczesnej cywilizacji (prowadzi on
bezpośrednio do: kryzysu sensu (encyklika Fides et ratio 82), przerost
techniki i nastawień konsumpcyjnych, pogoń za zyskiem. Dlatego rozwiązanie
kwestii społecznej widzi w wolności, miłości miłosiernej i prawdzie.
Różnice w nauczaniu papieży dotyczą tylko położonych akcentów, a
nie kwestii zasadniczych. Wobec "zatwardziałości serca" współczesnej
ludzkości Kościół zniechęca się do wskazań wielkich reform społecznych.
Widzi jedyną drogę wyjścia z błędów społeczno-moralnych w odnowie
moralnej współczesnego człowieka. W przemianie cywilizacji konsumpcyjnej,
utylitarnej, hedonistycznej i egoistycznej w cywilizację ewangeliczną
chrześcijańskiej miłości społecznej. Nie jest intencją Kościoła zapanować
nad światem za pośrednictwem jakiegoś nowego chrześcijańskiego ustroju (
choć byłoby łatwo taki stworzyć), ale pragnie On służyć wszystkim
ludziom radą, oraz pomocą w usuwaniu trudności i przestrzeganiu przed
zagrożeniami oraz błędami, jakie niesie ze sobą współczesne życie
społeczne, a w tym gospodarcze. Staje więc w roli interwenta, jako
ten, który przestrzega, upomina, stara się zapobiec złu, przeciwstawia
się nadużyciom i wzywa do działania zgodnie z duchem Ewangelii. Zachęca
do poszukiwania najlepszych rozwiązań odrzucając jedynie te sprzeczne
z podstawowymi zasadami moralnymi. Charakter jego nauczania nie jest
doktrynerski, lecz bardziej pragmatyczny i po prostu humanitarny.
Pragmatyczny w sensie humanistycznym, czyli zawsze broniącym człowieka,
aby mógł on bez przeszkód osiągać zbawienie. Nie jest katolickim
modelem ustrojowym, ani nawet katolicką ideologią społeczną. Nie
jest też katolicką teologią polityczną, lecz w pewnym sensie teologią
działalności społecznej. Nie stoi przeciw nikomu, ale opowiada się
zawsze za człowiekiem i stoi po jego stronie. Bo to jest właśnie
personalizm chrześcijański. I nie jest to wcale łatwe.
Pomóż w rozwoju naszego portalu