Ukochani Diecezjanie
1. Cieszymy się wszyscy, że od paru lat pierwszy
Dzień Pański po Zmartwychwstaniu Chrystusa świętujemy jako Niedzielę
Bożego Miłosierdzia. Radujemy się z tego tym bardziej, ponieważ przypomnienie
tej tajemnicy wyszło z naszej Ojczyzny. W czasach antyludzkich ideologii,
w latach najstraszniejszych wojen w dziejach świata - Pan Bóg wybrał
skromną Polkę - św. Faustynę Kowalską, aby za Jej pośrednictwem zwrócić
wszystkim uwagę na rzeczywistość Bożego Miłosierdzia. A jak samo
polskie słowo wskazuje jest to rzeczywistość Miłości i Serca. Nigdy
ludzkość tak nie potrzebowała tego rodzaju przypomnienia - jak w
wieku dwudziestym.
Okazuje się jednak, że początki nowego tysiąclecia podobnie
z nadzieją wpatrują się w Boże Miłosierdzie. A Pan Bóg, który nas
pojednał ze Sobą "przez Chrystusa" i w "Chrystusie", przez ofiarę
Jego Krzyża, czyniąc nas "nowym stworzeniem - jest "Bogiem bogatym
w miłosierdzie" (Ef 2, 4). Co więcej, jest także "Ojcem miłosierdzia
i wszelkiej pociechy" (2 Kor 1, 3; Jk 5, 11).
Chrystus Pan podczas swego ziemskiego nauczania ukazywał
wielkość miłości Ojca względem "wszystkich, którzy się źle mają" (
Mt 9, 12). Ta sama postawa jest widoczna w odniesieniu do celników
i wszystkich innych grzeszników, którzy mają wolę nawrócenia się (
Łk 15, 7, 10). A już w sposób szczególny to miłosierdzie Ojcowskiego
Serca jest czytelne w doświadczeniach syna marnotrawnego (por. Łk
15, 20 nn).
2. Pełni wdzięczności za tak wielki dar, jakim
jest Boże Miłosierdzie, nie powinniśmy zapominać, że jest on także
zobowiązaniem. Nie można bowiem oczekiwać miłosierdzia, nie otwierając
się na swego bliźniego. Wśród ośmiu błogosławieństw przekazanych
nam przez Syna Bożego na Górze Tabor znajdujemy jedno, które wyraźnie
podkreśla potrzebę wzajemności. Słyszymy tam: "Błogosławieni miłosierni,
albowiem oni miłosierdzia dostąpią" (Mt 5, 7). W tym samym kazaniu
Chrystus Pan zachęca, abyśmy brali przykład z Jego i naszego Ojca: "
Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny" (Łk 6, 36).
Święty Paweł natomiast w Liście do Efezjan wzywa wszystkich: "Bądźcie
dla siebie nawzajem dobrzy i miłosierni" (Ef 4, 32).
Mamy być "dobrzy i miłosierni". Chcemy bowiem, aby względem
nas odnoszono się także z dobrocią i miłosierdziem. Często do jednego
i drugiego odwołujemy się przy różnych okazjach. I dobrze postępujemy.
Pamiętać jednak trzeba, że dobro i miłosierdzie tylko wówczas znajdzie
drogę do naszych serc i dusz, kiedy sami będziemy im wierni w naszym
postępowaniu.
I to odnosi się tak do życia jednostek, jak i grup społecznych,
a nawet całych narodów. W momentach wielkich zagrożeń potrzebna jest
wówczas ogólna mobilizacja społeczna, aby móc przeciwdziałać takiemu
czy innemu nieszczęściu. Tak zresztą czynimy, kiedy dowiadujemy się
o trzęsieniu ziemi, o powodzi lub jakiejkolwiek tragedii. Jedne z
tych nieszczęść mają charakter przejściowy, inne mogą trwać dłużej.
3. Nasza Ojczyzna przeżywa już od dłuższego czasu
również poważną tragedię. Jest nią bezrobocie. Episkopat Polski w
specjalnym Komunikacie, odczytanym w kościołach w czwartą niedzielę
Wielkiego Postu, pisał: "Bezrobocie jest ciężkim krzyżem dla dotkniętego
nim człowieka. Jest też niewątpliwie widocznym znakiem, że w organizacji
społeczeństwa coś nie funkcjonuje tak, jak powinno. Dlatego moralną
powinnością każdego uczciwego człowieka, a tym bardziej ucznia Chrystusowego,
jest pomoc bezrobotnemu" (Komunikat EP z 310 zebrania plenarnego,
14-15 marca 2001 r.).
Drugi natomiast Synod Plenarny przypomina, powołując
się na Katechizm Kościoła Katolickiego, że "´Każdy powinien mieć
możliwość czerpania z pracy środków na utrzymanie siebie, swoich
bliskich i na pomoc wspólnocie ludzkiej´ (KKK 2428). Synod Plenarny
apeluje do wszystkich podmiotów życia społecznego, w tym do władz
państwowych i przedsiębiorców, o większe zaangażowanie w likwidowanie
przyczyn i skutków bezrobocia" (II Polski Synod Plenarny, Pallottinum
2001, str. 75-76).
Ten apel chcemy odnieść także i do nas. Nie możemy przecież
czekać na to, co zrobią inni. Nie ma bowiem takiego człowieka, który
- jeśli tylko zechce - nie byłby w stanie uczynić coś dobrego. Bezrobotni
są naszym siostrami i braćmi. Nie tylko chlebem powinniśmy się dzielić
z potrzebującymi. Dzielmy się również pracą.
I dlatego wspólnie starajmy się zastanowić nad tym, co
możemy zrobić, aby pracy jak i chleba - nikomu nie brakowało. Prośmy
na modlitwie o światło Ducha Świętego, wpatrujmy się w serce Miłosiernego
Ojca Niebieskiego, a z pewnością znajdziemy wiele możliwości, dostępnych
również i dla nas.
4. Wszyscy dobrze wiemy, że dla ożywienia zatrudnienia
dużo mogą uczynić struktury ogólnonarodowe, jak sejm i senat, rząd,
a zwłaszcza prezydent. I na ile nas stać, usiłujmy wywierać na nie
wpływ, aby nasze ustawodawstwo i programy rozwoju społecznego oraz
gospodarczego z większym szacunkiem i zrozumieniem podchodziły do
zagadnienia pracy ludzkiej, zwłaszcza że w nauczaniu Ojca Świętego
znajdujemy wiele przesłanek i motywacji, sugestii i rozwiązań.
Dzisiaj jednak zechciejmy pomyśleć o tym, co my, konkretni
ludzie żyjący na terenie Diecezji Drohiczyńskiej, możemy uczynić,
aby pracy było więcej i żeby ta praca była źródłem nadziei i radości?
Z pewnością dużo mogą uczynić samorządy, podejmując różne prace publiczne.
Nasze miasta i wioski są bardzo zaniedbane. Czekają na usprawnienie
infrastruktury, na większy porządek i ład. To samo można powiedzieć
o drogach, szczególnie tych, które przebiegają przez wioski.
Wiele możliwości posiadają przedsiębiorstwa państwowe
i prywatne, właściciele firm i zakładów, szczególnie użyteczności
publicznej. W takiej sytuacji jak teraz nie można zabiegać wyłącznie
o zysk materialny, zresztą takie krótkowzroczne spojrzenie może w
przyszłości doprowadzić do załamania i strat. Trzeba niekiedy coś
poświęcić nawet z czystego dochodu, uruchamiając nowe miejsca pracy,
aby mieć bardziej pewną przyszłość.
Warto wreszcie zatrzymać się przy rolnictwie. Na naszym
terenie spotykamy często odłogi. Rolnicy twierdzą, że praca na roli
nie przynosi korzyści. Być może, ale też nie można lekceważyć czegoś
jeszcze bardziej istotnego. Praca na roli ratuje nasze życie. Na
spotkaniach w szkołach, internatach, a nawet w przedszkolach pytam
z zasady o to, czy wszystkie dzieci, które tego potrzebują, mają
zapewniony jakiś posiłek? Najczęściej pada odpowiedź twierdząca,
połączona z wyjaśnieniem, że gdyby nie sponsorzy, to niestety - spora
grupa uczennic i uczniów nie miałaby nawet tego jednego posiłku dziennie.
Jest to bolesne stwierdzenie. A jednocześnie pola nasze leżą odłogiem
i są ludzie, którzy nie mają pracy.
Czy nie nadszedł czas, aby na pracę rolniczą spojrzeć
pod innym kątem? Czy nie powinniśmy zapraszać bezrobotnych do pracy
na roli nawet wtedy, kiedy nie stać nas na zapłatę pieniężną, ale
proponując późniejszy sprawiedliwy udział w zbiorach?! Tak postępowano
przez wiele dziesięcioleci. Ziemia wówczas będzie uprawiana. Znajdzie
się coś na podatek. A ludzie, którzy nie mają dzisiaj jakiegokolwiek
zarobku, otrzymają pracę i skromne - być może - ale potrzebne wynagrodzenie.
Będzie co wrzucić do garnka rodzinnego. I mniej będzie dzieci, które
w domu nie otrzymują ani jednego posiłku dziennie.
5. Ukochani Diecezjanie,
podchodząc w ten sposób do naszej bolesnej codzienności,
możemy zostać uznani za zwyczajnych "romantyków", gdyż życie gospodarcze
i społeczne opiera się na żelaznych prawach rynkowych. To prawda,
są reguły rynkowe, ale też jest ludzka wrażliwość i ludzkie serce.
Miłosierdzie Boże ukazuje nam tę drugą perspektywę, wolną od nieludzkich
norm. Tej perspektywy możemy nie zauważać, ale jej lekceważyć nie
należy. Jest to bowiem perspektywa najbardziej "ludzka", chociaż
ma Boży rodowód, ale właśnie dlatego służy człowiekowi.
Jest jeszcze jeden ważny moment, zasługujący na podkreślenie,
a chodzi w tym wypadku o rozwój gospodarczy nastawiony nie na tymczasowy
zysk, ale na stały i trwały dochód. A taki rozwój jest możliwy tylko
wtedy, kiedy owoce naszej pracy mogą liczyć na zbyt, kiedy społeczeństwo
nie będzie stale zubożane. I tak każda godzina pracy, każdy zarobiony
grosz - to jednocześnie środek przyśpieszający rozwój. O tym niech
pamiętają przede wszystkim ci, którzy mogą i powinni zabiegać i troszczyć
się o każde miejsce pracy. I dlatego kieruję apel do całego naszego
społeczeństwa, aby starało się premiować te firmy i zakłady pracy,
które chętnie zatrudniają bezrobotnych. To wezwanie odnosi się również
do księży proboszczów, podejmujących różne prace. Bardzo proszę,
aby w ogłoszeniach parafialnych, dotyczących robót przykościelnych
zaznaczać, że są angażowani bezrobotni. Wierzę, że takie działania
spotkają się z większym zrozumieniem. Nie każdego przecież z nas
stać na to, aby dać komuś pracę, ale każdy może ofiarować ten ewangeliczny
grosz więcej, aby dzieło posuwało się do przodu i ktoś z naszych
bliskich mógł coś zarobić!
6. W Dokumencie Pastoralnym Diecezji Drohiczyńskiej
zaraz na początku znajdujemy ważne stwierdzenie: "To dzięki Diecezji
mamy dostęp do wszystkich sakramentów i doświadczamy ducha wspólnoty,
czyli komunii tajemnicy ´świętych obcowania´" (Dokument Pastoralny,
Drohiczyn, 2001, str. 4).
Pierwsza część powyższego zdania jest nam w pełni zrozumiała.
Druga - może już budzić obawy o to, w jaki sposób mamy doświadczać "
ducha wspólnoty", czyli komunii tajemnicy "Świętych obcowania"? Prawda
o Miłosierdziu Bożym i nasze w nim uczestnictwo ukazują nam wielkość
ducha wspólnoty i jego świętość. Nasza więc wrażliwość na potrzeby
innych, nasze poświęcenie dla nich - to są te środki, dzięki którym
życie ludzkie będzie zbliżało się coraz bardziej do tajemnicy "świętych
obcowania", bo będzie bardziej ludzkie i boskie zarazem!
Od czasu, kiedy ludzkość usłyszała po raz pierwszy przypowieść
o Miłosiernym Samarytaninie (por. Łk 10, 30-37), nikt z nas nie może
przejść obojętnie obok potrzebującego pomocy. W naszej polskiej tradycji
było też i tak, że nigdy nie odmawiano kromki chleba. Dzisiaj tą
kromką chleba jest godzina pracy. Te wszystkie bowiem treści, które
zawiera słowo "chleb" dają się zauważyć w rzeczowniku "praca". I
tak praca jest chlebem, a chleb staje się pracą. Dzielmy się pracą
jak chlebem!
7. Kochani Bracia i Siostry,
proste są te sprawy, o których piszę. Ale kłopot jest
w tym, że nie zawsze to, co oczywiste, znajduje życzliwe przyjęcie.
Dlatego nie zapominajmy o modlitwie. Prośmy Pana Boga, aby skruszył
ludzkie serca, aby uczynił je bardziej miłosiernymi. Niech nasze
serca stają się podobne do wrażliwości i miłości Serca Bożego. W
sposób szczególny módlmy się do Matki Miłosierdzia, tak zawsze bliskiej
każdemu człowiekowi. Niech św. Faustyna, ta prawdziwa siostra nas
wszystkich wniesie jak najwięcej ducha braterstwa w nasze postępowanie.
A przed nami pierwszy dzień maja - wspomnienie św. Józefa
Robotnika. Różne były sposoby przeżywania tego święta. Niestety,
nie przyniosły one rzeczywistych przemian i nie doprowadziły do rozwoju,
chyba że doraźnego. W tym roku kierujmy nasze umysły i serca ku św.
Józefowi, aby duch wrażliwości i miłosierdzia ożywił nas wszystkich,
abyśmy nie przechodzili obojętnie obok potrzebujących pracy. I nie
myślmy wtedy o innych, co oni mogą uczynić! Wspomnijmy na nas samych,
gdyż wiele jesteśmy w stanie zrobić!
A naszą dobrą wolę i postanowienia niech umocni modlitwa
z dzisiejszej Niedzieli: "Boże zawsze miłosierny, Ty przez doroczną
uroczystość wielkanocną umacniasz wiarę Twojego ludu, pomnóż łaskę,
której udzieliłeś, abyśmy wszyscy głębiej pojęli, jak wielki jest
chrzest, przez który zostaliśmy oczyszczeni, jak potężny jest Duch,
przez którego zostaliśmy odrodzeni i jak cenna jest Krew, przez którą
zostaliśmy odkupieni".
Niech pamięć na te dary stanie się kluczem do naszej
miłości bliźniego. A Boże Miłosierdzie spocznie wówczas na nas wszystkich.
Amen. Niech się tak stanie!
Wasz biskup
Pomóż w rozwoju naszego portalu