Zwyczajna kontrola celna na granicy polsko-niemieckiej w Zgorzelcu. Kierowca prosi o przygotowanie paszportów. Do autobusu wypełnionego w tej chwili ciszą, wchodzi pracownik
straży granicznej. Niespodziewanie głos zabiera starsza nobliwa pani, wychylając się zza rzędu siedzeń. Jej drżący, ale stanowczy ton zaskakuje celnika.
- Proszę Państwa, proszę spojrzeć na prawo. Jak Państwu się podoba nasza flaga?!
Zachęcona w ten sposób, podobnie jak pozostali pasażerowie, wychylam głowę, aby zobaczyć naszą flagę. I rzeczywiście - obok gładko łopoczącej na wietrze niemieckiej flagi,
znajduje się nasza, z poszarpanymi końcami, ze snującymi się z każdej strony nićmi. Wygląda bardzo źle, by nie powiedzieć żałośnie. W tej chwili już w całym
autokarze słychać głosy oburzonych podróżujących. Młody celnik z wypiekami na twarzy, widocznie poirytowany ostrą wypowiedzią kobiety, zaczyna jednak rzeczowo i spokojnie tłumaczyć,
że już interweniowano u odpowiednich służb, i że to nie należy do jego kompetencji. - To skandal, wstyd! - kontynuuje starsza pani. Jeśli nie ma się kto tym zająć, to
może ja ją sama podszyję? Przecież to obraża nasze uczucia patriotyczne, proszę Pana!
Patrząc tak na ponury wygląd naszej flagi narodowej, przyszła mi na myśl refleksja, że jej stan dobrze odzwierciedla obraz państwa polskiego, równie mocno poszarpanego korupcją i aferami.
Co się stało z szacunkiem do symboli narodowych? Pewnie nie tylko ja miałam takie skojarzenia… A druga refleksja, jaka zaświtała mi wówczas w głowie, to w zasadzie
coś oczywistego. Ktoś powiedział kiedyś, że podróże kształcą. A ja dodam jeszcze: podróże mogą być także lekcją patriotyzmu. I to jaką lekcją!
Tym, co pozwala nam widzieć znaki, jakie dokonują się w nas i w świecie, i zarazem pozwala nam właściwie ich odczytywać, jest MODLITWA.
Kiedy się modlę widzę siebie i to, co mnie otacza, ale widzę również Boga i to, co On może.
Jezus powiedział do swoich uczniów: «Będą znaki na słońcu, księżycu i gwiazdach, a na ziemi trwoga narodów bezradnych wobec huku morza i jego nawałnicy. Ludzie mdleć będą ze strachu w oczekiwaniu wydarzeń zagrażających ziemi. Albowiem moce niebios zostaną wstrząśnięte. Wtedy ujrzą Syna Człowieczego, nadchodzącego w obłoku z mocą i wielką chwałą. A gdy się to dziać zacznie, nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie. Uważajcie na siebie, aby wasze serca nie były ociężałe wskutek obżarstwa, pijaństwa i trosk doczesnych, żeby ten dzień nie spadł na was znienacka jak potrzask. Przyjdzie on bowiem na wszystkich, którzy mieszkają na całej ziemi. Czuwajcie więc i módlcie się w każdym czasie, abyście mogli uniknąć tego wszystkiego, co ma nastąpić, i stanąć przed Synem Człowieczym».
Luciano Rosi, CC BY-SA 3.0 , via Wikimedia Commons
Arcybiskup Erio Castellucci
Do niecodziennego zdarzenia doszło w Modenie w północnych Włoszech - grupa wiernych wytoczyła sprawę sądową przeciw swemu arcybiskupowi Erio Castellucciemu i trojgu innym osobom, oskarżając ich o obrazę uczuć religijnych. Chodzi o zorganizowaną w kościele-muzeum św. Ignacego w Carpi w prowincji Modena kontrowersyjną wystawę „Gratia Plena”, w której niektórzy dopatrzyli się przejawów bluźnierstwa.
20 listopada miejscowy sędzia Andrea Scarpa oznajmił, że pozew przeciw arcybiskupowi oraz artyście Andrea Saltiniemu, ks. Carlo Belliniemu i kuratorce wystawy Cristianie Muccioli będzie nadal rozpatrywany. Byli oni oskarżeni na podstawie artykułów 403 i 404 Włoskiego Kodeksu Karnego, przewidujących kary za obrazę uczuć religijnych i profanację miejsc kultu.
Duński Instytut Praw Człowieka domaga się od tamtejszych gmin zaprzestania stosowania kontrowersyjnych testów psychologicznych, tzw. forældrekompetenceundersøgelse (FKU). Testy te, którym są poddawani rodzice przed narodzeniem ich dzieci, mają na celu diagnozowanie potencjalnych problemów w rodzinie i podjęcie możliwie szybkiej interwencji w przypadku nieprawidłowości.
W praktyce FKU są językowo i kulturowo niedopasowane do realiów, w jakich żyją grenlandzcy Inuici, co prowadzi – w przypadku niezdania testu – do odbierania im dzieci, w tym nawet kilkugodzinnych noworodków, jak świadczy o tym historia Keiry Alexandry Kronvold. W przypadku tej trzydziestoośmiolatki pochodzenia inuickiego urzędnicy 7 listopada wkroczyli na oddział położniczy szpitala w Thisted około dwóch godzin po porodzie, by zabrać jej córeczkę. Dziewczynka znalazła się w rodzinie zastępczej, a biologiczna matka może się z nią widywać jedynie dwie godziny w miesiącu. Innym przykładem jest kolejna Grenlandka, Qupalu Platou, dla której niezdany test oznaczał w 2017 r. rozłąkę z dwuletnimi bliźniakami, których następnie rozdzielono – jeden trafił do domu dziecka, a drugi do rodziny zastępczej; również i w tym przypadku przysługują jej dwie godziny na miesiąc z synkami. Według oficjalnego raportu taka sytuacja dotyczy 5,6% rodzin grenlandzkich w porównaniu z niecałym 1% Duńczyków pochodzenia nordyckiego.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.