Reklama

Kozłów z „muzykalnym” zegarem

14 września w parafii Podwyższenia Krzyża Świętego w Kozłowie Miechowskim przypada odpust, zwyczajowo łączony z dożynkami, a w tym roku także z 10-leciem pracy ks. prob. Jana Staworzyńskiego, dziekana dekanatu żarnowieckiego. Pod datą 14 września 1912 r. w kronice parafialnej odnajdujemy informację o wizytowaniu parafii przez pasterza kieleckiego Augustyna Łosińskiego. Wówczas też zostało zmienione wezwanie kościoła - z Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny na Podwyższenie Krzyża.

Niedziela kielecka 37/2003

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

O czym pamięta historia

Źródła historyczne odnotowują pierwsze wezwanie kościoła: Wszystkich Świętych. W XIII wieku należał on do uposażenia klasztoru sióstr franciszkanek w Zawichoście, a okoliczne ziemie przez pewien czas były przyłączone do klasztoru św. Andrzeja z Krakowa. Data tworzenia się parafii wiąże się z rokiem 1288 i właśnie z kościołem Wszystkich Świętych, który nie zachował się do naszych czasów. Ponoć wcześniej były w Kozłowie jeszcze dwa kościoły modrzewiowe. Według Jana Długosza drugi kościół wybudowano w 1435 r., z fundacji rycerza Mszczuja. W wielkim ołtarzu miał się wówczas znajdować obraz Wszystkich Świętych, w ołtarzach bocznych - św. Anny i Matki Bożej.
Inicjatywa wystawienia obecnego kościoła zrodziła się w 1883 r. i pochodziła od miejscowego proboszcza, ks. Skibińskiego. Gromadzeniem funduszów na ten cel oraz rozpoczęciem budowli zajęli się już jego następcy: ks. Wincenty Cheliński (w 1900 r. położono fundamenty), ks. Marian Rykowski (wówczas ostatecznie rozebrano stary kościół z 1435 r.). 10 czerwca 1901 r. dziekan ks. Kwiatkowski poświęcił kamień węgielny. Mury kościoła, budowanego z ofiar wiernych, wznoszono przez 12 lat. Konsekracji kościoła podczas wspomnianej już wizyty dokonał w 1912 r. bp A. Łosiński.
W historię parafii trwale wpisała się także postać śp. ks. Zbigniewa Gadomskiego, który był jej proboszczem przez 23 lata. Jako wikariusz z Wolbromia, został on niesłusznie wplątany w zabójstwo i skazany w tzw. procesie wolbromskim (1951 r.) - najpierw na karę śmierci, później na więzienie. Przebywał w nim ponad 10 lat.

Co słychać w Kozłowie?

Podobnie jak w wielu wiejskich parafiach (ta liczy 2630 osób), tak i w Kozłowie twarda rzeczywistość każe zmagać się z codziennością. Mimo ubóstwa i wciąż biedniejących małych gospodarstw, a także mimo upadku zakładów pracy (m. in. reaktywowanego z pompą Państwowego Zakładu Zbożowego [PZZ], a potem zrujnowanego i zdewastowanego), z przyjemnością wejdziemy do zadbanego, lśniącego czystością i starannie odnowionego kościoła. Gdy ktoś gościł tu przed kilku laty, nie może nie dostrzec, jak wiele się zmieniło. Wyliczmy kolejno. Zaczęto od dachu, wymieniając 3/4 więźby. Są też nowe wieże i nowe okna. Została wymieniona instalacja elektryczna i nagłaśniająca, kościół pomalowano na zewnątrz, a w środku odnowiono posadzkę i ozłocono wszystkie trzy ołtarze. Z wyciętych drzew, które gęsto otaczały świątynię, powstała bardzo ładna boazeria jesionowa. Na zewnątrz kościół zyskał nowe schody z podjazdami dla inwalidów i tak potrzebne - ze względu na jego narożną lokalizację - parkingi z kostki brukowej oraz alejki. Tuż przed wejściem, jako wotum pewnej rodziny (i częściowo parafian), stanęła nowa, duża figura Pana Jezusa z otwartymi ramionami. Wiele prac, m.in. odwadniających, wykonano także na cmentarzu.
- Muszę przyznać, że sporo inicjatyw się udało, a ludzie, mimo osobistych kłopotów, troszczą się o nasz kościół - mówi ks. kan. J. Staworzyński.
Jego parafia należy do starzejących się i mających nikłe perspektywy wzrostu. Ludzie bardzo liczyli na PZZ, który upadł. Byłoby to kilkaset miejsc pracy. Zlikwidowany został także zakład malowania bombek choinkowych, w którym zatrudnionych było 60 osób. Tutejsi parafianie żyją głównie z rent i emerytur (częściowo kolejowych), szukają pracy w Miechowie, a nawet w Krakowie. Do pozytywnych faktów w życiu społeczności Kozłowa należy z pewnością budowa nowego, dużego budynku dla szkoły podstawowej i gimnazjum. No i jubileusze, bo Ksiądz Proboszcz obchodzi w tym roku srebrny jubileusz kapłaństwa i swoje 50. urodziny.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Tradycyjnie i nowocześnie

Profesjonalny chór parafialny, nagradzany na przeglądach diecezjalnych, to zasługa Katarzyny Słoki, studiującej muzykologię na PAT w Krakowie. W parafii jest duża słuchalność Radia Maryja, działają podwórkowe koła różańcowe, istnieje też spora grupa ministrantów. W tej parafii zawsze czyta się prasę katolicką. Do ulubionych nabożeństw należy Droga Krzyżowa, podczas której śpiewane są niespotykane nigdzie indziej pieśni o Męce Pańskiej. Ksiądz Proboszcz i wikary ks. Grzegorz Nowakowski starają się łączyć tradycję z nowoczesnością.

W parafialnym kościele

W ołtarzu głównym neogotyckiego, zbudowanego z czerwonej cegły kościoła, znajduje się krzyż Chrystusa. Obrazy w świątyni są autorstwa Mariana Giebułkowskiego ze Skawiny. Na sklepieniu zwraca uwagę piękne przedstawienie Matki Bożej Wniebowziętej. W nawie poprzecznej widnieje obraz Przemienienia Pańskiego, będący kopią dzieła Rafaela. Ciekawe organy sprowadzono z Niwek na Śląsku. Dzwony pochodzą z 1803 r.
Licznych zabytków, a już na pewno ciekawostek Kozłowa, dopełnia zegar na wieży kościoła, z tarczą skierowaną na cztery strony świata. Nie sposób go nie zauważyć, a tym bardziej nie usłyszeć wygrywanych przez niego melodii. O godz. 6.00 jest to pieśń Kiedy ranne wstają zorze, w południe - Chrystus Królem, o 21.00 - Apel Jasnogórski. W okresie Bożego Narodzenia zegar jest programowany na repertuar kolędowy, w czasie Wielkanocy wygrywa radosne pieśni o Zmartwychwstaniu, a w maju czy w październiku - pieśni maryjne. Ten „muzykalny” zegar jest słyszany w promieniu 3 km, a swój precyzyjny czas zawdzięcza sterowaniu przez satelitę z Frankfurtu.
Zakup mechanizmu (tarcza jest zabytkowa) był częściowo sfinansowany przez jedną z byłych parafianek, która za pośrednictwem wygrywanych przez zegar pieśni, prosiła o łączność z rodzinnymi stronami i modlitwę w intencji rodziny podczas Apelu Jasnogórskiego.

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Nabożeństwo majowe - znaczenie, historia, duchowość + Litania Loretańska

[ TEMATY ]

Matka Boża

Maryja

nabożeństwo majowe

loretańska

Majowe

nabożeństwa majowe

litania loretańska

Karol Porwich/Niedziela

Maj jest miesiącem w sposób szczególny poświęconym Maryi. Nie tylko w Polsce, ale na całym świecie, niezwykle popularne są w tym czasie nabożeństwa majowe. [Treść Litanii Loretańskiej na końcu artykułu]

W tym miesiącu przyroda budzi się z zimowego snu do życia. Maj to miesiąc świeżych kwiatów i śpiewu ptaków. Wszystko w nim wiosenne, umajone, pachnące, czyste. Ten właśnie wiosenny miesiąc jest poświęcony Matce Bożej.

CZYTAJ DALEJ

Św. Florian - patron strażaków

Św. Florianie, miej ten dom w obronie, niechaj płomieniem od ognia nie chłonie! - modlili się niegdyś mieszkańcy Krakowa, których św. Florian jest patronem. W 1700. rocznicę Jego męczeńskiej śmierci, właśnie z Krakowa katedra diecezji warszawsko-praskiej otrzyma relikwie swojego Patrona. Kim był ten Święty, którego za patrona obrali także strażacy, a od którego imienia zapożyczyło swą nazwę ponad 40 miejscowości w Polsce?

Zachowane do dziś źródła zgodnie podają, że był on chrześcijaninem żyjącym podczas prześladowań w czasach cesarza Dioklecjana. Ten wysoki urzędnik rzymski, a według większości źródeł oficer wojsk cesarskich, był dowódcą w naddunajskiej prowincji Norikum. Kiedy rozpoczęło się prześladowanie chrześcijan, udał się do swoich braci w wierze, aby ich pokrzepić i wspomóc. Kiedy dowiedział się o tym Akwilinus, wierny urzędnik Dioklecjana, nakazał aresztowanie Floriana. Nakazano mu wtedy, aby zapalił kadzidło przed bóstwem pogańskim. Kiedy odmówił, groźbami i obietnicami próbowano zmienić jego decyzję. Florian nie zaparł się wiary. Wówczas ubiczowano go, szarpano jego ciało żelaznymi hakami, a następnie umieszczono mu kamień u szyi i zatopiono w rzece Enns. Za jego przykładem śmierć miało ponieść 40 innych chrześcijan.
Ciało męczennika Floriana odnalazła pobożna Waleria i ze czcią pochowała. Według tradycji miał się on jej ukazać we śnie i wskazać gdzie, strzeżone przez orła, spoczywały jego zwłoki. Z czasem w miejscu pochówku powstała kaplica, potem kościół i klasztor najpierw benedyktynów, a potem kanoników laterańskich. Sama zaś miejscowość - położona na terenie dzisiejszej górnej Austrii - otrzymała nazwę St. Florian i stała się jednym z ważniejszych ośrodków życia religijnego. Z czasem relikwie zabrano do Rzymu, by za jego pośrednictwem wyjednać Wiecznemu Miastu pokój w czasach ciągłych napadów Greków.
Do Polski relikwie św. Floriana sprowadził w 1184 książę Kazimierz Sprawiedliwy, syn Bolesława Krzywoustego. Najwybitniejszy polski historyk ks. Jan Długosz, zanotował: „Papież Lucjusz III chcąc się przychylić do ciągłych próśb monarchy polskiego Kazimierza, postanawia dać rzeczonemu księciu i katedrze krakowskiej ciało niezwykłego męczennika św. Floriana. Na większą cześć zarówno świętego, jak i Polaków, posłał kości świętego ciała księciu polskiemu Kazimierzowi i katedrze krakowskiej przez biskupa Modeny Idziego. Ten, przybywszy ze świętymi szczątkami do Krakowa dwudziestego siódmego października, został przyjęty z wielkimi honorami, wśród oznak powszechnej radości i wesela przez księcia Kazimierza, biskupa krakowskiego Gedko, wszystkie bez wyjątku stany i klasztory, które wyszły naprzeciw niego siedem mil. Wszyscy cieszyli się, że Polakom, za zmiłowaniem Bożym, przybył nowy orędownik i opiekun i że katedra krakowska nabrała nowego blasku przez złożenie w niej ciała sławnego męczennika. Tam też złożono wniesione w tłumnej procesji ludu rzeczone ciało, a przez ten zaszczytny depozyt rozeszła się daleko i szeroko jego chwała. Na cześć św. Męczennika biskup krakowski Gedko zbudował poza murami Krakowa, z wielkim nakładem kosztów, kościół kunsztownej roboty, który dzięki łaskawości Bożej przetrwał dotąd. Biskupa zaś Modeny Idziego, obdarowanego hojnie przez księcia Kazimierza i biskupa krakowskiego Gedko, odprawiono do Rzymu. Od tego czasu zaczęli Polacy, zarówno rycerze, jak i mieszczanie i wieśniacy, na cześć i pamiątkę św. Floriana nadawać na chrzcie to imię”.
W delegacji odbierającej relikwie znajdował się bł. Wincenty Kadłubek, późniejszy biskup krakowski, a następnie mnich cysterski.
Relikwie trafiły do katedry na Wawelu; cześć z nich zachowano dla wspomnianego kościoła „poza murami Krakowa”, czyli dla wzniesionej w 1185 r. świątyni na Kleparzu, obecnej bazyliki mniejszej, w której w l. 1949-1951 jako wikariusz służył posługą kapłańską obecny Ojciec Święty.
W 1436 r. św. Florian został ogłoszony przez kard. Zbigniewa Oleśnickiego współpatronem Królestwa Polskiego (obok świętych Wojciecha, Stanisława i Wacława) oraz patronem katedry i diecezji krakowskiej (wraz ze św. Stanisławem). W XVI w. wprowadzono w Krakowie 4 maja, w dniu wspomnienia św. Floriana, doroczną procesję z kolegiaty na Kleparzu do katedry wawelskiej. Natomiast w poniedziałki każdego tygodnia, na Wawelu wystawiano relikwie Świętego. Jego kult wzmógł się po 1528 r., kiedy to wielki pożar strawił Kleparz. Ocalał wtedy jedynie kościół św. Floriana. To właśnie odtąd zaczęto czcić św. Floriana jako patrona od pożogi ognia i opiekuna strażaków. Z biegiem lat zaczęli go czcić nie tylko strażacy, ale wszyscy mający kontakt z ogniem: hutnicy, metalowcy, kominiarze, piekarze. Za swojego patrona obrali go nie tylko mieszkańcy Krakowa, ale także Chorzowa (od 1993 r.).
Ojciec Święty z okazji 800-lecia bliskiej mu parafii na Kleparzu pisał: „Święty Florian stał się dla nas wymownym znakiem (...) szczególnej więzi Kościoła i narodu polskiego z Namiestnikiem Chrystusa i stolicą chrześcijaństwa. (...) Ten, który poniósł męczeństwo, gdy spieszył ze swoim świadectwem wiary, pomocą i pociechą prześladowanym chrześcijanom w Lauriacum, stał się zwycięzcą i obrońcą w wielorakich niebezpieczeństwach, jakie zagrażają materialnemu i duchowemu dobru człowieka. Trzeba także podkreślić, że święty Florian jest od wieków czczony w Polsce i poza nią jako patron strażaków, a więc tych, którzy wierni przykazaniu miłości i chrześcijańskiej tradycji, niosą pomoc bliźniemu w obliczu zagrożenia klęskami żywiołowymi”.

CZYTAJ DALEJ

Ludzie o wielkim sercu

2024-05-04 15:21

Ks. Wojciech Kania/Niedziela

Z okazji wspomnienia św. Floriana w Sandomierzu odbyły się uroczystości z okazji Dnia Strażaka.

Obchody rozpoczęła Mszy św. w bazylice katedralnej, której przewodniczył Biskup Sandomierski Krzysztof Nitkiewicz. Eucharystię koncelebrował ks. kan. Stanisław Chmielewski, diecezjalny duszpasterz strażaków oraz strażaccy kapelani. We wspólnej modlitwie uczestniczyli samorządowcy na czele panem Marcinem Piwnikiem, starostą sandomierskim, komendantem powiatowym straży pożarnej bryg. Piotrem Krytusem, komendantem powiatowym policji insp. Ryszardem Komańskim oraz strażacy wraz z rodzinami.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję