Reklama

Duszne pogawędki

Dotyk Złego

Niedziela rzeszowska 34/2003

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

„Wiemy, że każdy, kto narodził się z Boga, nie grzeszy, lecz Narodzony z Boga strzeże go, a Zły go nie dotyka” - jakże zastanawiające zdanie z Listu św. Jana (1J 5,18). Jak je zrozumieć? „Kto narodził się z Boga, nie grzeszy” - skoro więc popełniam grzech, czy nie jestem dzieckiem Boga? Co w takim razie oznacza zwrot „narodzić się z Boga”?
Jedną z cech charakterystycznych wszystkich pism św. Jana jest swoiste skondensowanie treści. Jedno zdanie, kilka słów, a nad ich znaczeniem można zastanawiać się godzinami, wciąż dochodząc do nowych wniosków i przemyśleń. Spróbujmy więc zagłębić się choć na chwilę w teologię św. Jana.
To właśnie w Prologu do Ewangelii św. Jana znajdujemy ciekawe słowa o narodzeniu się z Boga. „Wszystkim tym jednak, którzy Je (Słowo) przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię Jego - którzy ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża, ale z Boga się narodzili” (J 1,12-13). Św. Jan zdaje się łączyć w jedno przyjęcie Słowa Bożego - Jezusa Chrystusa, bycie dzieckiem Bożym, uwierzenie w Boga, narodzenie się z Niego. Kto przyjmuje Chrystusa, otrzymuje od Niego moc do stania się prawdziwym dzieckiem Bożym. Przyjąć Jezusa, według powyższych słów, oznacza uwierzyć w Niego, a jest to możliwe tylko wtedy, gdy jest się narodzonym z Boga. Dla wyjaśnienia, o co chodzi w „narodzeniu się z Boga”, św. Jan przeciwstawia to narodzenie zwykłemu cielesnemu narodzeniu („z żądzy ciała i woli męża”). Uświadamia nam, że chodzi tu o zupełnie inne narodzenie; o takie, o którym Jezus rozmawiał w nocy z Nikodemem; o narodzenie z Ducha Świętego - sakrament chrztu. Człowiek, który uwierzył w Chrystusa i postanowił przyjąć Go do swego życia, staje się kimś zupełnie nowym. Jego „stary człowiek” umiera, a w jego miejsce, przez sakrament chrztu św., rodzi się człowiek nowy - dziecko Boże. Jeśli chrzest wypływa z wiary i prawdziwej przemiany życia, Pan Bóg przez szczególne łaski towarzyszy takiemu człowiekowi, umacniając go przeciw podstępom szatana. Człowiek taki ma duchową moc przeciwstawiania się diabłu i „Zły go nie dotyka”, nie ma nad nim władzy. To rzeczywiście bardzo bogate w treści, ale też i niełatwe do zrozumienia słowa. Pozostańmy więc może jedynie przy tych wnioskach; nie wchodząc w głębsze dociekania, postarajmy się zrozumieć choćby tych kilka prawd.
Większość z nas zapewne przyjęła chrzest w wieku niemowlęcym. Nie był to więc owoc naszego nawrócenia i wolnej decyzji opowiedzenia się za Jezusem; była to raczej wola naszych rodziców, którzy uważając wiarę za coś istotnego w życiu, postanowili w naszym imieniu o wyborze Chrystusa. Nie stoi to jednak na przeszkodzie w staniu się dzieckiem Bożym. Wzrastając w atmosferze religijnej, poznając Ewangelię, od dzieciństwa mieliśmy czas, by decyzja rodziców o naszym chrzcie została przez nas zaakceptowana. Bierzmowanie stało się jakby potwierdzeniem, że dokonany kiedyś za nas wybór stał się naszą decyzją. A jeśli jeszcze dodamy do tego fakt, że łaska Boża miała do nas dostęp od pierwszych chwil życia, tym łatwiej powinno nam być „narodzonymi z Boga”. Jak więc się to dzieje, że tak łatwo Zły ma do nas dostęp? Czyżby Boża pomoc nie działała? Czyżby nasze narodzenie z Boga nie dokonało się? Kto i gdzie popełnił błąd?
Odpowiadając na te wątpliwości, chciałbym nawiązać do felietonu sprzed paru tygodni. Zastanawialiśmy się wtedy nad tym, że Pan Bóg nikogo do niczego nie zmusza, że w naszej wierze najważniejsze jest „jeśli chcesz”. Owszem - zostaliśmy ochrzczeni; ale czy panująca w domu atmosfera była prawdziwie religijna? Czy rodzice decydując o naszym chrzcie, podjęli tę decyzję „z Boga” czy ze zwyczaju? Czy my sami zaakceptowaliśmy ją i co zrobiliśmy, by owo „narodzenie z Boga” się w nas dopełniło? Czy naprawdę przyjęliśmy Chrystusa do naszego życia? Czy rozwijamy życie Boże w nas? Może odpowiadając na te pytania, zrozumiemy, czemu grzech ma nieraz do nas tak łatwy dostęp.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Mało znane fakty z życia św. o. Maksymiliana Marii Kolbego

[ TEMATY ]

św. Maksymilian Kolbe

Agata Kowalska

O. Maksymilian Maria Kolbe - założyciel Rycerstwa Niepokalanej, miesięcznika „Rycerza Niepokalanej”, Radia Niepokalanów oraz klasztoru w Niepokalanowie, a jednocześnie pasjonat kosmosu oraz militariów, znawcy mediów, misjonarza i męczennika. Franciszkanin dobrowolnie przyjął śmierć głodową w obozie Auschwitz-Birkenau ratując współwięźnia - Franciszka Gajowniczka.

Rajmund Kolbe urodził się 8 stycznia 1894 roku w Zduńskiej Woli. Wstąpił do zakonu franciszkanów we Lwowie, gdzie otrzymał imię Maksymilian. Studia w Rzymie zakończył obroną dwóch doktoratów (z filozofii i teologii), tam również założył stowarzyszenie „Rycerstwo Niepokalanej”. Po powrocie do Polski powołał do życia klasztor Niepokalanów (zwany „Grodem Maryi”) we wsi Paprotnia (gmina Teresin, woj. mazowieckie) oraz zaczął wydawać pismo „Rycerz Niepokalanej”.
CZYTAJ DALEJ

Kardynał Parolin: cześć pamięci nuncjusza mianowanego przez Jana Pawła II

2025-08-14 11:17

[ TEMATY ]

kard. Pietro Parolin

Burundi

Vatican Media

Kard. Pietro Parolin

Kard. Pietro Parolin

Do 18 sierpnia sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej kard. Pietro Parolin przebywa w Burundi w związku z zakończeniem Jubileuszu 60-lecia stosunków dyplomatycznych ze Stolicą Apostolską. Weźmie też udział w uroczystości położenia kamienia węgielnego pod ośrodek zdrowia ku czci nuncjusza Courtneya, zamordowanego w 2003 roku.

Na zaproszenie Kościoła lokalnego i władz Burundi kardynał sekretarz stanu Pietro Parolin przebywa w tym afrykańskim kraju od 12 sierpnia, do poniedziałku 18 sierpnia. Okazją do podróży jest zakończenie Jubileuszu 60-lecia stosunków dyplomatycznych Burundi – Stolica Apostolska oraz odsłonięcie pomnika i położenie kamienia węgielnego pod ośrodek zdrowia ku czci nuncjusza apostolskiego, arcybiskupa Michaela Aidana Courtneya.
CZYTAJ DALEJ

„Triumf serca” - to mocny film. Św. Maksymilian przemawia w inny, nowy sposób

2025-08-14 16:36

[ TEMATY ]

film

św. Maksymilian Kolbe

Milena Kindziuk

Kadr z filmu

Nie byłam jeszcze na takiej premierze filmu, podczas której reżyser po projekcji inicjuje na scenie modlitwę. Tak było w tym przypadku – Anthony D’Ambrosio zaskoczył. Później aktorzy mówili, że cała ekipa modliła się na planie przed zdjęciami. I to w filmie czuć. Zwłaszcza, kiedy ogląda się jego najmocniejsze sceny.

Podziel się cytatem - W ostatnich miesiącach widziałem wielu szlachetnych ludzi tracących swoje człowieczeństwo. Zapomniałem już, że na świecie było kiedyś jakieś dobro… A potem to, co on zrobił wczoraj, sprawiło, że sobie przypomniałem” – wyznaje jeden z więźniów w celi śmierci w Auschwitz, patrząc na ojca Maksymiliana Kolbego. - „ Maksymilianie, mogę nie dożyć kolejnego wieczoru, ale chciałbym dołączyć do twojej milicji….”.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję