Modlitwa nie zawsze jest łatwym i prostym doświadczeniem. Ktoś, kto uważa, że modlitwa ma być wyłącznie czymś przyjemnym i pięknym, oddala się od naśladowania Chrystusa w Jego cierpieniu i krzyżu (por. 1 Kor 11,1). Modlitwy Jezusa opisane w Ewangelii to często modlitwy trudne, bolesne i krwawe. Dla św. Pawła cała droga życia duchowego to udział w zawodach (Flp 3,16), w których zdarzają się bardzo często trudne odcinki drogi. Modlitwa jest elementem walki człowieka o Boga w jego życiu. Ta walka odbywa się za cenę śmierci mojej własnej osoby, aby mógł żyć Chrystus. „Teraz już nie ja żyję, ale żyje we mnie Chrystus” (Ga 2, 20). Żeby zacząć się modlić, często trzeba stoczyć walkę ze swoim ciałem i swoimi emocjami. Podczas każdej modlitwy ma się we mnie dokonać umieranie człowieka naturalnego i ma powstawać do życia człowiek nadprzyrodzony.
Poskramiam moje ciało i biorę je w niewolę (1 Kor 9, 27)
Na modlitwie ma umierać we mnie człowiek cielesny. To ciało często sprawia, że nie chce mi się modlić, że jestem zmęczony i zasypiam, że wolę zajęcia przyjemniejsze i łatwiejsze niż modlitwa. Św. Paweł zaznacza, że wchodzę w modlitwę często jako „Adam ziemski”, czyli myślący o swoich ziemskich sprawach, pragnieniach i potrzebach. Kiedy jednak pokonam słabość swojego ciała i wezmę je w niewolę, narodzi się we mnie „Adam niebieski”, czyli Chrystus. Nie mogę więc czekać na gotowość mojego ciała i jego chęć do modlitwy, ale często słaby na ciele, mam umartwiać ciało, aby przez modlitwę ożył we mnie człowiek duchowy. Gdybym modlił się tylko wtedy, gdy mi się chce, wtedy pewnie modliłbym się rzadko. Muszę więc czasem zadać „śmierć” mojemu ciału, aby stało się świątynią Pana.
Zostaliśmy razem z Nim pogrzebani, abyśmy żyli nowym życiem (Rz 6, 4)
Moja modlitwa ma być również źródłem nowego życia we mnie. Poprzez modlitwę ma umrzeć we mnie „stary człowiek”, czyli człowiek zmysłowy. Owocem mojej modlitwy ma być moja wewnętrzna przemiana, tak, abym „postępował według ducha, a nie spełniał pożądania ciała” (por. Ga 5,16). Z ciała rodzi się m.in. wyuzdanie, bałwochwalstwo, zawiść, gniew, pogoń za zaszczytami. Kiedy cieleśni wchodzimy na modlitwę, staje przed nami zadanie przemiany tego wszystkiego w owoce Ducha – miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość... (por. Ga 5, 19-22). Czy każda moja modlitwa jest umieraniem we mnie „ziemskiego Adama” i narodzinami „nowego człowieka”?
Pomóż w rozwoju naszego portalu