Czciciele Matki Bożej pragnęli uczestniczyć w Jubileuszu Duchowości Maryjnej, przejść przez Święte Drzwi czterech bazylik patriarchalnych i uzyskać odpust zupełny. Ich droga prowadziła m.in. przez Kahlenberg, Wenecję, Asyż, Neapol, Pompeje, San Giovanni Rotondo, Gargano, Lanciano, Manoppello, Loreto i Padwę – śladami świętych, którzy uczyli miłości, prostoty, pokory i ufności do Boga.
Wiara jednoczy
– Bardzo chciałam nawiedzić Asyż, miasto św. Franciszka. To właśnie w dniu jego wspomnienia z mężem przyjęliśmy sakrament małżeństwa – opowiada Monika Prokopow, uczestniczka pielgrzymki i dodaje: – W Asyżu dziękowałam Bogu za nasze małżeństwo i pytałam, jak jeszcze mocniej angażować się w rodzinę i Kościół.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Dla wielu pątników te dni stały się czasem odnowy duchowej. Na placu św. Piotra modlili się wspólnie z papieżem Leonem XIV przed figurą Matki Bożej Fatimskiej, która przybyła do Rzymu z Portugalii. – Kiedy zobaczyłam łzy w oczach ludzi wokół, zrozumiałam, że wiara naprawdę nas jednoczy – mówi pani Monika. Zauważa: – Wtedy poczułam, że słowa św. Pawła: „Moc w słabości się doskonali”, mają sens tu i teraz.
Reklama
Każde odwiedzane miejsce zostawiało ślad w sercach pielgrzymów. W San Giovanni Rotondo modlili się przy grobie św. Ojca Pio, który przez swoje stygmaty przypomina o mocy cierpienia Chrystusa. W Lanciano doświadczyli ciszy, w której dokonuje się cud przemiany – chleb i wino stają się ciałem i krwią Chrystusa. W Gargano, w grocie św. Michała Archanioła, słowa anielskiego przesłania: „Tam, gdzie otwiera się skała, będą przebaczone grzechy ludzkie”, w obecnych czasach są nadzieją dla cierpiących sumień.
Usłyszeć Boga
– Każde z tych miejsc to inny etap rozmowy z Bogiem – mówi ks. Zenon Miksa, kustosz sanktuarium Matki Bożej Łaskiej, który towarzyszył wiernym. – Człowiek potrzebuje ciszy, aby wejść nie tylko w modlitwę, lecz by na tej modlitwie usłyszeć delikatne słowo Boga i samego siebie.
Rzym był dla pielgrzymów punktem kulminacyjnym. Podczas Mszy św. z Ojcem Świętym poczuli się częścią wspólnoty, której siłą jest modlitwa i obecność drugiego człowieka. – Jezus zna nas po imieniu – przypomniał papież Leon – dla Niego nie liczy się narodowość, lecz otwartość serca.
Po powrocie do Łasku wielu pątników przyznaje, że choć pielgrzymka dobiegła końca, duchowa droga dopiero się zaczyna. – Tak jak św. Franciszek usłyszał: „Idź i odbuduj mój dom”, tak każdy z nas może budować Kościół na nowo – modlitwą, obecnością, przebaczeniem – podkreśla Monika Prokopow. Bo pielgrzymka nie kończy się w Rzymie. Ona zaczyna się w sercu – tam, gdzie człowiek pozwala, by wiara i nadzieja stały się jego drogą do Boga.
