W dzisiejszym świecie jesteśmy świadkami licznych niepokojów, tak wielu z nas odczuwa lęk, niepokój o przyszłość. Dlatego w świecie i w człowieku jest pragnienie świętego spokoju. Czy jednak święty spokój jest dobry dla naszego życia duchowego? Ewangelia, a za nią Ojcowie Kościoła wskazują na święty czy też Boży niepokój, który pobudza nas do prawdziwego spotkania z Bogiem, do poszukiwania prawdy. Ewangelia przypomina nam, że Jezus nie zabiera trosk z naszego życia i ciągle musimy się z nimi zmagać, a pokój, który nam przynosi, nie oznacza „świętego spokoju”.
Reklama
Warto przypomnieć najsłynniejsze zdanie św. Augustyna z jego Wyznań: „Stworzyłeś nas (...) jako skierowanych ku Tobie. I niespokojne jest serce nasze, dopóki w Tobie nie spocznie”. Święty Augustyn ma w sobie niepokój, który pobudza go do poszukiwań duchowych, do spotkania z Bogiem. Nie zadowala się tym, co powierzchowne, przemijające, wciąż szuka Boga. Oczywiście popełnia błędy, jest grzesznikiem, ale nie rezygnuje z poszukiwania prawdy i miłości. „Serce niespokojne (...), nawiązując do św. Augustyna, to serce, które koniec końców nie zaspokaja się niczym, co jest mniejsze od Boga, i właśnie w ten sposób staje się sercem, które kocha. Niepokój naszego serca dotyczy Boga, i tak jest, nawet jeśli dzisiaj bardzo skutecznymi «narkotykami» usiłuje się wyzwolić człowieka od tego niepokoju. Ale nie tylko my, istoty ludzkie, jesteśmy niespokojni w związku z Bogiem. Serce Boga jest niespokojne o człowieka. Bóg nas oczekuje. On nas poszukuje. Także On nie jest spokojny, dopóki nas nie znajdzie. Serce Boga jest niespokojne, i dlatego wyruszył On w drogę do nas – do Betlejem, na Kalwarię, z Jerozolimy do Galilei, i aż po krańce świata. Bóg jest niespokojny o nas i poszukuje osób, którym udzieli się Jego niepokój, Jego miłość do nas. Osób żyjących poszukiwaniem, które jest w ich sercu, a równocześnie dających się poruszyć przez poszukującego nas Boga” – wyjaśnił Benedykt XVI w homilii wygłoszonej 6 stycznia 2012 r. Do słów św. Augustyna nawiązał również Leon XIV w przesłaniu do młodych z archidiecezji Chicago. Wskazał, że ten niepokój nie jest czymś złym i nie powinniśmy szukać sposobów na zniwelowanie go. „Powinniśmy raczej nawiązać kontakt z własnym sercem i uznać, że Bóg może działać w naszym życiu, poprzez nasze życie i poprzez nas, by dotrzeć do innych ludzi” – zaznaczył.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Przykładem ludzi niespokojnego serca i świętego niepokoju są Mędrcy ze Wschodu szukający narodzonego Chrystusa. Jak powiedział Benedykt XVI, byli oni „ludźmi o niespokojnym sercu, którzy nie zadowalali się tym, co widoczne i normalne. Byli to ludzie poszukujący obietnicy, poszukujący Boga. I byli to ludzie czujni, potrafiący postrzegać znaki Boga, Jego cichą i nieprzerwaną mowę”.
Dla rozwoju życia wewnętrznego i pogłębienia naszej relacji z Bogiem bardziej potrzebujemy „świętego niepokoju” aniżeli „świętego spokoju”. Nie powinniśmy zadowalać się tylko rzeczami tego świata, powinniśmy iść za świętym niepokojem serca, które każe nam szukać Boga, zbliżać się do Niego i coraz bardziej Go kochać.
