Reklama

Historia

Pierwsza taka wojna

Wojna jest najokrutniejszym i najgorszym sposobem rozwiązywania sporów. Nic jednak bardziej niż ona nie wymusza szybkiego postępu w nauce i technice.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W połowie XIX wieku wydawało się, że nie ma w Europie większej siły militarnej niż Rosja. Jej wojska przewyższały liczebnie połączone siły reszty europejskich mocarstw. Car Mikołaj I, nazywany „żandarmem Europy”, panujący już od 30 lat, skutecznie zdławił powstanie listopadowe na ziemiach polskich i rewolucję węgierską. Marzył o zbudowaniu na gruzach Imperium Osmańskiego prawosławnego imperium ze stolicą w Konstantynopolu. W październiku 1853 r. rozpoczął wojnę. Po stronie Turcji stanęły Anglia i Francja, zaniepokojone rosyjskimi ambicjami politycznymi i terytorialnymi. Działania wojenne toczyły się w Mołdawii, na Zakaukaziu, a nawet w okolicach Bałtyku, ale najbardziej zaciekłe i krwawe były na Półwyspie Krymskim.

Bagnet zuch

Ekspedycja krymska była kiepsko przygotowana – dowodzący okazali się niekompetentni i lekkomyślni. Brakowało map, a wiedzę o półwyspie czerpano z wydawnictw podróżniczych. Żołnierzom nie wydano mundurów zimowych, ponieważ powszechne było przekonanie, że zima na Krymie jest ciepła i jedna para butów wystarczy na rok.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Głównym celem był Sewastopol – potężna forteca i główna baza rosyjskiej floty wojennej na Morzu Czarnym. Sprzymierzeni wylądowali we wrześniu 1854 r. w Eupatorii, kilkadziesiąt kilometrów dalej, i wkrótce nad rzeką Alma drogę zagrodziła im rosyjska armia. Jej dowódca był tak pewny zwycięstwa, że zaprosił grupę sewastopolskich elit, w tym liczne damy, na podziwianie bitwy przez wielką lunetę. Rosjanie nie zdawali sobie sprawy, jak bardzo są opóźnieni w technice wojennej. Stosowali się do doktryny opracowanej jeszcze w epoce napoleońskiej przez Suworowa. Powtarzał on: „kula głupia, bagnet zuch!”, co oznaczało w praktyce szybki marsz i szturm na wroga z użyciem bagnetu jako głównej broni zaczepnej, bez liczenia się ze stratami. Ale Anglicy i Francuzi tym razem mieli karabiny nowego typu, z gwintowanymi lufami, i dopasowane do nich pociski o cylindryczno-stożkowatym kształcie.

Rosyjski oficer wojsk inżynieryjno-saperskich Eduard Totleben napisał: „Nasza piechota nie była w stanie trafić wroga ze swych karabinów z odległości większej niż 300 kroków, podczas gdy tamci prowadzili ogień z 1200 kroków (...). Nieprzyjaciel, w pełni przeświadczony o wyższości swojej broni strzeleckiej, unikał walki wręcz. Za każdym razem, gdy nasze bataliony atakowały na bagnety, wycofywał się na pewną odległość, po czym otwierał morderczy ogień. Nasze kolumny, kontynuując uderzenie, tylko ponosiły ciężkie straty. Nie mogąc się przebić przez obezwładniający grad pocisków, musiały się wycofywać przed dotarciem do wroga”. Bitwa była przegrana. Kiedy Francuzi zdobyli kwaterę rosyjskiego generała, znaleźli tam jego buty, listy od cara, francuskie powieści pornograficzne, kolekcję damskiej bielizny oraz porzucone kieliszki szampana.

Cienka czerwona linia

Reklama

Droga do Sewastopola stała otworem, jednak Brytyjczycy i Francuzi zwlekali tak długo, że Rosjanom udało się przygotować twierdzę i miasto do obrony. Zatopili także część okrętów Floty Czarnomorskiej u wejścia do portu, skutecznie go blokując. Totleben znalazł także sposób na nowoczesne karabiny – na linii obrony kazał wykopać rowy, w których schroniła się piechota. Wynalazek spodobał się także przeciwnikowi. Oblężenie Sewastopola stało się typową dla późniejszych wojen wyniszczającą walką w okopach – półtora roku w błocie, bez wody i dobrego wyposażenia. Fatalne warunki powodowały, że od ran, chorób i mrozu umierały tysiące żołnierzy.

Do historii przeszedł epizod z bitwy pod Bałakławą, niedaleko od Sewastopola. Na skutek niefrasobliwości brytyjskiego dowódcy osamotniony na polu bitwy 93. Pułk Górali Szkockich musiał 25 października 1854 r. stawić czoło szarży rosyjskiej kawalerii. Żołnierzy, ubranych w czerwone kurtki i szkockie kilty, wystarczyło tylko na tyle, żeby uformować dwa długie szeregi skazane na zagładę. Uratowali życie tylko dlatego, że po kilku salwach Rosjanie zrezygnowali z szarży, wietrząc podstęp. Określenie „cienka czerwona linia” weszło do kanonu brytyjskiej mitologii wojennej jako wyraz odwagi i nieustępliwości. Tego samego dnia, również na skutek idiotycznych rozkazów, miała miejsce samobójcza szarża na baterię armat 661 brytyjskich kawalerzystów, znana jako szarża lekkiej brygady – najmniej szczytna potyczka królewskiej kawalerii w historii.

Reklama

Być może opinia publiczna nigdy by się o głupocie dowódców nie dowiedziała, gdyby nie kolejna nowość w tej wojnie – korespondenci wojenni. Mogli oni bowiem w ciągu kilku godzin przekazywać informacje do gazet dzięki podmorskiemu kablowi telegraficznemu położonemu w czasie wojny przez Brytyjczyków. Pierwszym dziennikarzem nowego typu był William Russell, reporter wynajęty przez londyńskiego Timesa. W piciu, przekleństwach i znajomości sprośnych piosenek dotrzymywał kroku żołnierzom, dzięki czemu uzyskiwał sensacyjne informacje o dyletanckim sposobie prowadzenia wojny. Czytelnicy, którym wmawiano, że żyją w najbardziej cywilizowanym imperium świata, nie mogli zrozumieć, dlaczego mróz i choroby zabiły więcej żołnierzy niż kule Rosjan.

Dama z lampą

Russell pisał także o tragicznych warunkach bytowych żołnierzy, braku opieki medycznej i rzeźnickich obyczajach wojskowych chirurgów. Te informacje spowodowały, że do lazaretu Skutari pod Stambułem dotarła pod koniec 1854 r. Florence Nightingale. Jej prekursorska, pielęgniarska działalność w szpitalach polowych przyniosła szybko efekty: dzięki wprowadzeniu podstawowych zasad higieny, kwarantanny, dokumentacji leczenia każdego pacjenta oraz czułej opiece śmiertelność spadła z 42 do 2%. Nazywana przez żołnierzy „damą z lampą” wróciła do Wielkiej Brytanii jako bohaterka narodowa. Po drugiej stronie frontu podobną aktywność przejawiał lekarz wojskowy Nikołaj Pirogow. Jako pierwszy używał bandaża gipsowego, ratując wielu żołnierzy i oficerów przed amputacją. Założył też Stowarzyszenie Sióstr Opieki nad Rannymi.

11 września 1855 r. Sewastopol padł, a nowy car Aleksander II rok później musiał się zgodzić na podpisanie upokarzającego traktatu pokojowego. Jeden z carskich urzędników zapisał w dziennikach: „Mój Boże, tak wiele ofiar. Wszystko to przez obłąkańczą wolę, upojoną władzą absolutną (...). Europa pokazała nam naszą ignorancję i apatię, naszą arogancką wzgardę dla jej cywilizacji, to, jak zepsuta jest tak naprawdę Rosja!”.

Ta prawda nie przebiła się jednak do rosyjskiej świadomości historycznej. Obrona Sewastopola do dziś pozostaje w Rosji symbolem męstwa, wzmaga nacjonalizm i antyzachodnie resentymenty, stanowiąc wzór bezwarunkowego poświęcenia dla imperialnej ojczyzny.

2025-09-02 08:23

Oceń: +2 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Historia Polski pisana przez Niemców

Dla wielu mieszkańców Europy nasi żołnierze ciągle są bohaterami, a dla „ministry” edukacji – „zaplutymi karłami reakcji”, o których należy milczeć. Nowy podręcznik historii budzi przerażenie.

Zmiany, które dotykają szkołę, są brutalne i niezrozumiałe. Po ataku na język polski i religię przyszedł czas na nauczanie historii. Pod koniec wakacji nauczyciele, rodzice i młodzież zostali poinformowani, że MEN dopuścił podręcznik Europa. Nasza historia. Rzeczony podręcznik jest efektem kilkuletnich prac polsko-niemieckiej komisji, której celem było stworzenie środka dydaktycznego, „który mógłby być wykorzystywany zarówno w polskich, jak i niemieckich szkołach”. Na pierwszy rzut oka – słuszna idea. W końcu Niemcy poznają prawdę o swojej przeszłości, wszelkich krzywdach wyrządzonych Polakom podczas wojny, zniszczeniach materialnych, za które powinniśmy otrzymać sprawiedliwą rekompensatę, i zostanie odfałszowany zachodnioeuropejski mit o „pochodzących z kosmosu” nazistach, którzy zbrojnie przejęli władzę w Niemczech i rozpętali wbrew ich woli II wojnę światową. Nic bardziej mylnego! Zamiast tego młody Polak przeczyta, że to nie Wieluń i Warszawa były niemalże doszczętnie zrujnowane przez hitlerowców, ale Rotterdam i zniszczone przez Sowietów Drezno. Co więcej – wbrew zapisom podstawy programowej w dopuszczonym do użytku podręczniku ósmoklasista nie dowie się o obronie Westerplatte, poczty w Gdańsku, bitwach pod Wizną, nad Bzurą ani o obronie Warszawy. Autorzy nie wspominają też o bohaterstwie polskich żołnierzy walczących w bitwach o Narwik, Tobruk, Falaise oraz Monte Cassino, z kolei w bitwie o Anglię to Brytyjczycy skutecznie odpierali niemieckie ataki, zaś Polacy wraz z Czechami i Amerykanami stanowili tylko tło całej operacji. Warto wspomnieć, że z okazji 80. rocznicy wyzwolenia holenderskiej Bredy przez pancerniaków gen. Stanisława Maczka tamtejszy klub sportowy wydał pamiątkowe koszulki dla swych piłkarzy z napisem: „Bohaterowie I Dywizji Pancernej zapewnili przyszłość mieszkańcom Bredy i całemu miastu. Dlatego mówimy: dziękujemy!”. Dla Holendrów nasi żołnierze są bohaterami – dla „ministry” Nowackiej „zaplutymi karłami reakcji”, o których należy milczeć.
CZYTAJ DALEJ

Hiszpania: rząd planuje usunąć figury świętych wokół krzyża w Dolinie Poległych

2025-11-13 16:49

[ TEMATY ]

Hiszpania

figura

Dolina Poległych

wikipedia.org

Rząd Hiszpanii Pedro Sáncheza zamierza usunąć figury świętych znajdujące się wokół krzyża w Dolinie Poległych (Valle de los Caidos), miejscu złożenia ciał ponad 30 tys. ofiar wojny domowej w tym kraju z lat 1936-1939. Centrolewicowy gabinet zatwierdził nowy plan zagospodarowania tej zainaugurowanej w 1959 roku pod Madrytem budowli, nad którą wznosi się ponad 154-metrowy krzyż. Usytuowane wokół jego podstawy postacie czterech ewangelistów oraz Maryi trzymającej umęczone ciało Jezusa, jak wynika z makiety architektonicznej, mają zostać usunięte. Zniknąć mają także monumenty przedstawiające cztery cnoty: siłę, roztropność, sprawiedliwość i umiarkowanie.

Zgodnie z zapowiedziami rządu Pedro Sáncheza, modernizacja w ramach zatwierdzonego we wtorek projektu pt. „Krzyż i podstawa”, obejmująca m.in. prace przy usunięciu symboli religijnych, ma służyć „większemu pluralizmowi” w miejscu pochówku ofiar wojny domowej, zarówno frankistów dowodzonych przez generała Francisco Franco, jak i ich przeciwników.
CZYTAJ DALEJ

Rozmiłowany w Bożym słowie

2025-11-16 21:55

Marzena Cyfert

Msza św. w parafii św. Alberta Wielkiego we Wrocławiu-Sołtysowicach

Msza św. w parafii św. Alberta Wielkiego we Wrocławiu-Sołtysowicach

Św. Albert Wielki patronuje franciszkańskiej parafii na Sołtysowicach. W liturgiczne wspomnienie świętego parafianie wraz ze swoimi duszpasterzami i księżmi z całego dekanatu modlili się podczas uroczystej Mszy św.

Eucharystii przewodniczył ks. Henryk Trościanko, proboszcz parafii NMP Matki Kościoła we Wrocławiu, homilię wygłosił ks. Wojciech Buźniak. Podczas uroczystości wspólnota powitała o. Romualda Trojnara, franciszkanina, który rozpoczyna posługiwanie w parafii. Modlitwą otaczano także Brata Rafała i Brata Adama, obchodzących święto zakonne.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję