W swojej 110-letniej historii parafia św. Ignacego z Loyoli w podlubelskich Niemcach miała sześciu proboszczów. Jeden z nich, ks. Władysław Jędruszak, kierował nią przez 40 lat i przeprowadził przez trudny okres okupacji hitlerowskiej oraz komunistycznej ateizacji.
Pamięć trwa
Skromny grób ks. Władysława Jędruszaka na cmentarzu parafialnym zawsze przyozdobiony jest zniczami i kwiatami, pomimo tego, że od czasu jego śmierci mija dokładnie 50 lat. Pół wieku nieprzerwanej pamięci świadczy o wielkim uznaniu parafian i wdzięczności za dobro, jakie pozostawił po sobie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Niemce zawdzięczają swoją oryginalną nazwę – wedle najstarszego przekazu – jeńcom niemieckim wziętym do niewoli po bitwie pod Grunwaldem. Mieli zostać tu osiedleni i przymuszeni do pracy jako cieśle i smolarze, ich wyroby zaś przeznaczane były do budowania lubelskiego kościoła Matki Bożej Zwycięskiej, wznoszonego jako wotum dziękczynne za słynne zwycięstwo rycerzy polskich nad krzyżackimi. Do tej historycznej wsi ks. Jędruszak trafił w 1935 r. jako 32-letni kapłan, obejmując urząd proboszcza. Jedną z jego pierwszych inicjatyw było doprowadzenie do wsi linii energetycznej, dzięki czemu wiele domów i świątynia parafialna zyskały oświetlenie. Wygrał także długą walkę o dzwony w kościele; podczas pierwszej wojny dwa skradli Rosjanie, trzeci Austriacy. W czasie drugiej wojny ponownie ufundowane dzwony zarekwirowali niemieccy okupanci i dopiero te zakupione ze składek parafian zagościły na stałe w 1958 r. Skutecznie także zabrał się za naprawę kościoła, poważnie uszkodzonego wskutek wybuchu pobliskiego składu amunicji. Wymiana dachu oraz wszystkich szyb w oknach świątyni były dużym wyzwaniem w trudnych powojennych czasach.
Wojenna odwaga
Wojenne losy ks. Władysława Jędruszaka zasługują na ekranizację. Były w nich momenty heroiczne i tragiczne, pokazywały jednocześnie niezwykłą odwagę księdza, jego spryt i silną solidarność z prześladowanymi przez okupantów. Zadziorny z natury ks. Władysław zaraz na początku wojny odmówił oficerom niemieckim złożenia ciał ich zabitych żołnierzy w kościele; argumentował, że jako ksiądz katolicki nie może hołdować luteranom. Zagrożono mu rozstrzelaniem, ale po całonocnej modlitwie żandarmi odstąpili od wykonania wyroku. Kapłan szybko związał się ze zbrojnym podziemiem i przyjął pseudonim „Żagiel”; Boże powiewy napełniały go bohaterstwem. We współpracy z lokalnymi strukturami Armii Krajowej organizował pomoc dla polskich więźniów na Zamku w Lublinie i żydowskich w obozie na Majdanku. Kiedy partyzanci zlikwidowali miejscowego okrutnego dowódcę, wsi zagroziła odwetowa pacyfikacja ze strony Niemców. Ksiądz Jędruszak, który występował w roli tłumacza wobec karnej brygady przybyłej z Lublina, zaprosił ją na plebanię i za pomocą mocnych trunków doprowadził do porzucenia zamiaru zemsty na niewinnych mieszkańcach.
Patriotyczna postawa proboszcza w Niemcach nie uszła uwadze „władzy ludowej” po zakończeniu wojny. Został aresztowany pod fałszywym zarzutem obalania siłą nowego ustroju; w więzieniach w Lubartowie i Lublinie przebywał rok, zanim został uwolniony prawdopodobnie dzięki interwencji bp. Stefana Wyszyńskiego.
Piękny wzór
W maju, pięćdziesiąt lat po śmierci, w kościele parafialnym w Niemcach została wmurowana marmurowa tablica, upamiętniająca postać tego wybitnego kapłana i patrioty. To materialny znak żywej pamięci parafian o swoim proboszczu i troski obecnego pasterza, ks. Mirosława Skałbana. Ksiądz Jędruszak pozostaje – obok ks. Jana Fiuty-Faczyńskiego – pięknym przykładem wierności Bogu, Kościołowi i Ojczyźnie, zarówno w zakończonej 80 lat temu wojnie, jak i w czasie komunistycznego zniewolenia.