Reklama

Wiara

Wiara i życie

Między życiem a śmiercią

Do libańskiego mnicha modli się coraz więcej Polaków. O co proszą św. Szarbela?

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Dlaczego św. Szarbel znany jest na całym świecie? Przecież mogłoby się wydawać, że jego kult nie powinien się narodzić, a jeśli już, to nie powinien wyjść poza granice Libanu. Wszak Szarbel żył w samotności na pustkowiu, z dala od ludzi, a mimo to jego kult szerzy się pod każdą szerokością geograficzną. Odpowiedź na to pytanie jest krótka: ponieważ jest skuteczny. Biskup Samer Nassif, duchowny obrządku maronickiego, zauważył, że po Matce Bożej, świętym, za którego orędownictwem wyprasza się najwięcej cudów, jest obecnie św. Szarbel – do dziś odnotowano ponad 45 tys. potwierdzonych cudów. O jego pomocy mówi też wielu Polaków, którzy doświadczyli łask za wstawiennictwem św. Szarbela. Wsłuchajmy się w jedno ze świadectw.

Dopalacz eksplodował

Reklama

„17 marca 2018 r. to data, którą zapamiętam do ostatnich chwil mojego życia. Jestem matką pięciu synów” – tymi słowami zaczyna swoje świadectwo Krystyna z Radzynia Podlaskiego. Kobieta tego dnia dowiedziała się, że jeden z jej synów – Jakub umiera. O godzinie 7 brat Bartłomiej wszedł do pokoju Jakuba, zastał go leżącego w łóżku bez oznak życia, obok chłopaka znajdowały się resztki dopalaczy. Bartłomiej natychmiast przeniósł Jakuba na podłogę, na twardej powierzchni podjął akcję reanimacyjną. W tym czasie wezwano pogotowie. Godzinę później pani Krystyna otrzymała informację o tych dramatycznych zajściach. Zapłakana kobieta od razu udała się do szpitala na oddział kardiologiczno-toksykologiczny – przez całą drogę do szpitala odmawiała Różaniec. „Nie potrafię się odezwać ani robić nic innego, jestem w stanie tylko się modlić” – wspomina tamten dzień. W szpitalu kobieta usłyszała od lekarza prowadzącego słowa, które ją zmroziły: „Stan syna jest krytyczny, bardzo ciężki, bez jakichkolwiek szans na przeżycie, z medycznego punktu widzenia to już koniec”. Okazało się, że wszystkie organy chłopaka zostały uszkodzone, a najbardziej ucierpiał mózg – z powodu zbyt długiego niedotlenienia i szkodliwych substancji, które zażył chłopak.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Szarbel przy łóżku

Reklama

„Lekarze przez cały czas coś przy nim robią. Nie pozwalają mi do niego wejść. Siedzę więc na korytarzu cicho, pokornie i modlę się, tak jak najlepiej potrafię. Przez pierwsze sześć godzin syn jest reanimowany. Między życiem a śmiercią jest tylko cienka nić” – wspomina pani Krystyna. Po kilku godzinach stan chłopaka się ustabilizował, ale nadal był krytyczny. „Moje kochane dziecko leży pod niezliczoną ilością maszyn i kroplówek” – myślała wówczas zrozpaczona matka. Lekarze nie dają Jakubowi żadnych szans. „Trzeba by było cudu, żeby coś się zmieniło” – powiedział do p. Krystyny jeden z medyków. Mijają kolejne dni, a stan chłopaka się pogarsza – przestają działać nerki, umierający Jakub zostaje poddany dializie, a wkrótce również podłączony pod płuco-serce. W tym czasie p. Krystyna z rodziną idą na Mszę św. w intencji uzdrowienia Jakuba. Po Eucharystii podchodzi do niej znajomy i wręcza jej obrazek św. Szarbela, prosząc, by kobieta postawiła go przy synu. Po dotarciu do szpitala p. Krystyna, za zgodą pielęgniarek, kładzie obrazek ze świętym na stoliku, przy łóżku syna. Modli się, przykłada obrazek do głowy dziecka, serca, płuc i brzucha. Nagle poczuła miły zapach roztaczający się nad ciałem chłopaka, podłączonym do rozmaitych maszyn podtrzymujących jego życie. Kobieta pomyślała: „Nie wiem, co to jest, czy to ja zaczynam wariować, czy naprawdę czuję obecność św. Szarbela”. Od tego dnia p. Krystyna modli się do św. Szarbela, odmawia Koronkę do Miłosierdzia Bożego, Różaniec i czeka cierpliwie.

Przez kolejne dwie noce kobieta odczuwała męczarnie w czasie snu. Budziła się w środku nocy, nie mogła mówić, ani ruszać się. Słyszała głosy namawiające ją do bluźnierstwa i złorzeczenia Bogu. „Twój syn umiera, to przez Niego” – dochodziło zewsząd do jej uszu. W tych krytycznych momentach duchowej walki ze złem, kobieta ostatkiem sił brała do ręki różaniec i modliła się na nim. Po odmówieniu Różańca wszystko się uspokajało.

Jeśli mnie słyszysz, zamrugaj

26 marca lekarze postanawiają wybudzić Jakuba ze śpiączki. Matka czuwa przy nim. Chłopak nagle otwiera oczy. Ona głosem pełnym czułości mówi: „Kubusiu, jeśli mnie słyszysz, zamrugaj do mnie” – on mruga i ściska matczyną rękę. Chłopak wrócił do życia. Lekarze dziwią się. Jeden z nich mówi, że to, co się stało, jest niezrozumiałe, że Jakub nie powinien żyć. „Mijają kolejne dni. Lekarze stwierdzają, że Kuba ma uszkodzone prawe płuco, ale z jednym da się żyć. Gorzej jest z nerkami” – wspomina p. Krystyna. Znów potrzebne są dializy. Wówczas kobieta ponawia modlitwę do św. Szarbela, przykłada obrazek w okolice płuc i nerek. Następnego dnia lekarz informuje rodzinę p. Krystyny: „Proszę państwa, nie wiem, co tu się dzieje. Kuba może oddychać sam, płuco jest wydolne, dializy nie są potrzebne i można już z nim porozmawiać”. Radość rodziny jest ogromna. Pani Krystyna nie ma wątpliwości, że ocalenie syna zawdzięcza wstawiennictwu św. Szarbela.

Pytanie o skuteczność

Dlaczego św. Szarbel jest tak skuteczny? Być może procentuje tu jego szczególna zażyłość z Bogiem, którą w pustelni osiągnął już za życia – przebywając w niej przez wiele lat „sam na sam z Bogiem”. Nie da się jednak w sposób pewny i wyczerpujący odpowiedzieć na to pytanie – pozostaje wiara i ufność w Bogu, który zgodnie ze swoim zamysłem powołuje ludzi.

Więcej świadectw łask za wstawiennictwem
św. Szarbela poznamy z książki: Polskie cuda św. Szarbela

2025-03-04 13:58

Oceń: +2 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Święty Bogiem upojony

Niedziela świdnicka 33/2022, str. IV

[ TEMATY ]

św. Szarbel

Krystyna Smerd

Charakterystyczny relikwiarz świętego z Libanu

Charakterystyczny relikwiarz świętego z Libanu

Libański mnich, pustelnik i asceta, który pomógł już rzeszom potrzebujących, będzie odbierać cześć w Strzegomiu.

W asyście rycerzy polskiej komandorii Zakonu Templariuszy w ostatnią niedzielę lipca bp Adam Bałabuch dokonał uroczystego wniesienia do strzegomskiej bazyliki relikwii św. Szarbela Makhloufa z Libanu.
CZYTAJ DALEJ

Św. Katarzyna z Genui

Drodzy bracia i siostry! Dzisiaj chciałbym wam powiedzieć o kolejnej, po św. Katarzynie Sieneńskiej i św. Katarzynie z Bolonii świętej noszącej imię Katarzyna. Myślę o św. Katarzynie z Genui, znanej przede wszystkim z powodu jej wizji czyśćca. Tekst, który opisuje jej życie i myśl, został opublikowany w tym liguryjskim mieście w 1551 r. Jest podzielony na trzy części: „Życie i nauka”, „Udowodnienie i wyjaśnienie czyśćca” - bardziej znana jako Traktat oraz „Dialog między duszą a ciałem”. Redaktorem końcowym był spowiednik Katarzyny, ks. Cattaneo Marabotto. Katarzyna urodziła się w Genui w 1447 r. Była ostatnią z pięciorga dzieci. Została osierocona przez ojca, Giacomo Fieschi, gdy była jeszcze dzieckiem. Matka, Francesca di Negro, dała jej dobre wychowanie chrześcijańskie, na tyle, że starsza z dwóch córek została zakonnicą. W wieku szesnastu lat Katarzyna został wydana za mąż za Giuliano Adorno, człowieka, który po wielu doświadczeniach militarnych i handlowych na Bliskim Wschodzie, powrócił do Genui, aby się ożenić. Życie małżeńskie nie było łatwe, także ze względu na charakter małżonka, uzależnionego od hazardu. Sama Katarzyna miała początkowo skłonność do prowadzenia pewnego rodzaju życia światowego, w którym jednakże nie mogła odnaleźć spokoju. Po dziesięciu latach, w jej sercu było głębokie poczucie pustki i goryczy. Nawrócenie rozpoczęło się 20 marca 1473 r., dzięki wyjątkowym przeżyciom. Udawszy się do kościoła świętego Benedykta i klasztoru Matki Bożej Łaskawej, aby się wyspowiadać, klękając przed kapłanem, „otrzymała - jak sama pisze - ranę w sercu, ogromną miłość ku Bogu”, z bardzo jasną wizją swojej nędzy i wad, a jednocześnie dobroci Boga, że omal nie zemdlała. Z tego doświadczenia zrodziła się decyzja, która ukierunkowała całe jej życie: „Nigdy więcej świata, nigdy więcej grzechów” (por. Vita mirabile, 3rv). Wówczas Katarzyna uciekła, przerywając spowiedź. Gdy wróciła do domu, weszła do najodleglejszego pokoju i długo płakała. W tym momencie była już wewnętrznie pouczona o modlitwie i świadoma ogromnej miłości Boga względem niej, grzesznej. Było to doświadczenie duchowe, którego nie mogła wyrazić słowami (por. Vita mirabile, 4r). To właśnie przy tej okazji ukazał się jej cierpiący Jezus, niosący krzyż, jak jest to często przedstawiane w ikonografii świętej. Kilka dni później wróciła do księdza, by w końcu dokonać dobrej spowiedzi. Tutaj zaczęło się owo „życie oczyszczenia”, które przez długi czas było przyczyną jej stałego bólu za popełnione grzechy i pobudziło do przyjmowania pokuty i ofiar, aby ukazać Bogu swoją miłość. Na tej drodze Katarzyna coraz bardziej przybliżała się do Pana, aż do wejścia w to, co nazywa się „życiem zjednoczenia”, to znaczy relacji wewnętrznego zjednoczenia z Bogiem. W Vita mirabile napisano, że jej dusza była prowadzona i pouczana wewnętrznie jedynie słodką miłością Boga, który dawał jej wszystko, czego potrzebowała. Katarzyna oddała się niemal całkowicie w ręce Pana, aby żyć przez około dwadzieścia pięć lat - jak pisze - „bez pośrednictwa jakiegokolwiek stworzenia, żyć pouczana i rządzona przez samego Boga”(Vita mirabile, 117r-118r), karmiąc się nade wszystko nieustanną modlitwą i Komunią Świętą przyjmowaną każdego dnia, co w jej czasach nie było powszechne. Dopiero wiele lat później Pan dał jej kapłana, który zatroszczył się o jej duszę. Katarzyna zawsze niechętnie zwierzała się i wyrażała doświadczenie swej mistycznej komunii z Bogiem, przede wszystkim ze względu na głęboką pokorę, jaką doświadczała w obliczu łask Pana. Jedynie perspektywa uwielbienia i możliwości pomagania w rozwoju duchowym innych ludzi pobudziła ją, aby powiedzieć innym, co się w niej wydarzyło, począwszy od chwili nawrócenia, które było jej doświadczeniem pierwotnym i podstawowym. Miejscem jej wstąpienia na szczyty mistyki był szpital Pammatone, największy kompleks szpitalny w Genui, którego była dyrektorką i inspiratorką. Tak więc Katarzyna żyła życiem w pełni czynnym, pomimo owej głębi swego życia duchowego. W Pammatone utworzyła się wokół niej grupa zwolenników, uczniów i współpracowników, zafascynowanych jej życiem wiary oraz miłością. Sam jej małżonek Giuliano Adorno, został nim na tyle pozyskany, że porzucił rozpustne życie, aby stać się tercjarzem franciszkańskim, przenieść do szpitala, i pomagać swej żonie. Zaangażowanie Katarzyny w opiekę nad chorymi trwało aż do końca jej ziemskiej pielgrzymki, 15 września 1510 r. Od nawrócenia do śmierci nie było wydarzeń nadzwyczajnych, ale dwa elementy charakteryzują całe jej życie: z jednej strony doświadczenie mistyczne, to znaczy głębokie zjednoczenie z Bogiem, odczuwane jako unia oblubieńcza, a z drugiej opieka nad chorymi, organizowanie szpitala, służba bliźniemu, zwłaszcza najbardziej potrzebującym i opuszczonym. Te dwa bieguny - Bóg i bliźni wypełniają całkowicie jej życie, praktycznie spędzone w obrębie szpitalnych murów. Drodzy przyjaciele, nigdy nie wolno nam zapominać, że im bardziej miłujemy Boga i trwamy w modlitwie, tym bardziej potrafimy prawdziwie kochać otaczające nas osoby, ponieważ będziemy zdolni do dostrzeżenia w każdej osobie oblicza Pana, który kocha bezgranicznie, nie czyniąc różnic. Mistyka nie tworzy dystansu wobec bliźniego, nie tworzy życia abstrakcyjnego, lecz raczej przybliża do drugiego człowieka ponieważ zaczyna się postrzegać świat oczyma i sercem Boga. Myśl Katarzyny o czyśćcu, ze względu na którą jest ona szczególnie znana, jest skondensowana w ostatnich dwóch częściach cytowanej księgi: „Traktat o czyśćcu” i „Dialogu między duszą a ciałem”. Ważne, aby zauważyć, że Katarzyna w swym doświadczeniu mistycznym nie ma nigdy szczególnych objawień o czyśćcu czy też doznających tam oczyszczenia duszach. Jednakże w pismach inspirowanych naszą Świętą jest to element centralny, a sposób jego opisania ma cechy oryginalne, na tle swej epoki. Pierwszy rys indywidualny dotyczy „miejsca” oczyszczenia dusz. W jej czasach przedstawiano go głównie odwołując się do obrazów związanych z przestrzenią: sądzono, że istnieje pewna przestrzeń, gdzie miałby się znajdować czyściec. U Katarzyny jednak czyściec nie jest przedstawiony jako element krajobrazu wnętrzności ziemi: jest to ogień nie zewnętrzny, ale wewnętrzny. Czyściec jest ogniem wewnętrznym. Święta mówi o drodze oczyszczenia duszy ku pełnej komunii z Bogiem, wychodząc od swojego doświadczenia głębokiego bólu z powodu popełnionych grzechów, w porównaniu z nieskończoną miłością Boga (por. Vita mirabile, 171v). Słyszeliśmy, że w czasie nawrócenia Katarzyna nagle odczuwa dobroć Boga, nieskończoną odległość swego życia od tej dobroci oraz palący ogień w swym wnętrzu. To jest ten ogień, który oczyszcza, jest to wewnętrzny ogień czyśćca. Także i tu jest rys oryginalny w porównaniu z myślą tamtej epoki. W istocie nie wychodzi się od zaświatów, aby powiedzieć o mękach czyśćcowych - jak to było w zwyczaju w tym czasie, a być może jeszcze dziś - aby następnie wskazać drogę do oczyszczenia i nawrócenia. Nasza Święta wychodzi od własnego doświadczenia życia wewnętrznego na drodze ku wieczności. Dusza - mówi Katarzyna - przedstawia się Bogu jako nadal związana pragnieniami i cierpieniami wynikającymi z grzechu, a to uniemożliwia jej, aby cieszyła się uszczęśliwiającą wizją Boga. Katarzyna stwierdza, że Bóg jest tak święty i czysty, że dusza zbrukana grzechem nie może się znaleźć w obecności Bożego majestatu (por. Vita mirabile, 177r). Także i my czujemy, jak bardzo jesteśmy oddaleni, jak bardzo jesteśmy pełni tak wielu rzeczy, które uniemożliwiają nam widzenie Boga. Dusza jest świadoma ogromnej miłości i doskonałej sprawiedliwości Boga, i w konsekwencji cierpi, że nie odpowiedziała w sposób prawidłowy i doskonały na tę miłość, a właśnie sama miłość wobec Boga staje się tym samym płomieniem, sama miłość oczyszcza z rdzy grzechu. U Katarzyny można dostrzec obecność źródeł teologicznych i mistycznych, z których zazwyczaj czerpano w owym czasie. W szczególności odnajdujemy typowy obraz zaczerpnięty od Dionizego Areopagity, to jest złotą nić, łączącą serce człowieka z samym Bogiem. Kiedy Bóg oczyścił człowieka, wiąże go cieniutką złotą nicią, jaką jest Jego miłość, i pociąga go ku sobie uczuciem tak silnym, że człowiek staje się „pokonanym, zwyciężonym, pozbawionym siebie”. W ten sposób serce człowieka jest opanowane przez miłość Boga, która staje się jedynym przewodnikiem, jedynym poruszycielem jego egzystencji (por. Vita mirabilis, 246 rv). Owa sytuacja wyniesienia ku Bogu i powierzenia się Jego woli, wyrażona obrazem nici, jest używana przez Katarzynę, aby wyrazić działanie światła Bożego na dusze w czyśćcu, światła, które je oczyszcza i unosi do wspaniałości promienistego blasku Bożego (por. Vita mirabilis, 179r). Drodzy przyjaciele! Święci w swoim doświadczeniu zjednoczenia z Bogiem, osiągają tak głębokie „poznanie” Bożych tajemnic, w którym nawzajem przenikają się miłość i poznanie, że stanowią pomoc dla teologów w ich wysiłkach badawczych, intellectus fidei rozumienia tajemnic wiary, rzeczywistego zgłębienia tajemnic, na przykład, czym jest czyściec. Poprzez swe życie święta Katarzyna poucza nas, że im bardziej kochamy Boga i wchodzimy w zażyłość z Nim na modlitwie, to tym bardziej pozwala się On poznawać i rozpala nasze serca swoją miłością. Pisząc o czyśćcu, Święta przypomina nam podstawową prawdę wiary, która staje się dla nas zachętą do modlitwy za zmarłych, aby mogli oni osiągnąć uszczęśliwiającą wizję Boga w komunii świętych (por. Katechizm Kościoła Katolickiego, 1032). Pokorna, wierna i wielkoduszna służba, jaką Święta zaoferowała przez całe życie w szpitalu Pammatone, to jasny przykład miłości dla wszystkich i szczególna zachęta dla kobiet, które wnoszą fundamentalny wkład na rzecz społeczeństwa i Kościoła, wraz ze swą cenną pracą, ubogaconą przez ich wrażliwość i poświęcenie się dla najbiedniejszych i najbardziej potrzebujących. Dziękuję. Tłum. st (KAI)/Watykan
CZYTAJ DALEJ

60 lat w służbie liturgicznej

2025-09-15 16:12

Marzena Cyfert

Jerzy Gzowski, lektor i nadzwyczajny szafarz Komunii św.

Jerzy Gzowski, lektor i nadzwyczajny szafarz Komunii św.

Pan Jerzy Gzowski, lektor i nadzwyczajny szafarz Komunii św. obchodzi diamentowy jubileusz służby przy ołtarzu. W uroczystej Mszy św. sprawowanej w jego intencji towarzyszyło mu ponad 30 lektorów – przyjaciół z różnych wrocławskich parafii.

W intencji jubilata modliła się rodzina i wierni ze wspólnoty parafialnej św. Anny na wrocławskim Oporowie. Eucharystii przewodniczył ks. Jarosław Lawrenz, misjonarz św. Wincentego a Paulo, proboszcz parafii. – Dzisiaj dziękujemy i wychwalamy Pana za tę posługę p. Jerzego przy ołtarzu. To szczególna droga posługi w Kościele. Pan Jerzy służył w trzech parafiach: u ojców redemptorystów, w parafii św. Elżbiety przy ul. Grabiszyńskiej i u nas w parafii św. Anny. Ta służba pozwoliła mu zyskać tylu przyjaciół, którzy są dzisiaj razem z nami wokół ołtarza – mówił ks. Lawrenz.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję