Do zdarzenia doszło około południa w środę 12 lutego. Siostra Estera Radkiewicz, która w tym czasie pełniła dyżur, usłyszała alarm i natychmiast podjęła działanie. Po otwarciu okna zobaczyła kilkumiesięcznego chłopca.
Karteczka na kocyku
– Było to dla nas zaskakujące, bo alarm zadzwonił w środku dnia. Dopiero wróciłam z miasta i miałam iść do dzieci, do przedszkola, kiedy usłyszałam dzwonek. Gdy zobaczyłam chłopca w oknie życia, byłam bardzo zaskoczona. Taka sytuacja spotkała mnie pierwszy raz w życiu – wspomina siostra Estera. – Dziecko było czyste, zadbane. Chłopiec był też odpowiednio ubrany i przykryty kocykiem. Przywitał mnie uśmiechem. Na początku był cichy, ale gdy wokół zaczęło robić się zamieszanie, stał się bardziej świadomy sytuacji. To już nie było maleństwo, ale dziecko, które rozpoznawało ludzi – powiedziała. W rozmowie z Niedzielą Świdnicką siostra Estera dodała, że na kocyku leżała karteczka, na której było napisane imię dziecka. Choć siostry nie ujawniają imienia, przyznają, że to pierwszy przypadek pozostawienia dziecka w świdnickim oknie życia, które miało już swoje imię. – Wcześniej trafiały do nas noworodki, którym nadawano imię dopiero później. Ten chłopiec był większy – podkreśliła siostra zakonna.
Pomóż w rozwoju naszego portalu