W nasze diecezji pracują jego duchowi synowie – pallotyni. Kapłani prowadzą parafię św. Łukasza w Sosnowcu, w której 19 stycznia przeżywaliśmy zewnętrzną uroczystość św. Wincentego Pallottiego. Przewodniczył jej biskup sosnowiecki Artur Ważny.
Największa jest miłość
Reklama
– W dzisiejszych czytaniach Kościół przypomniał nam, że trwają wiara, nadzieja i miłość – powiedział w homilii bp Artur Ważny. Największa jest miłość, ale bez nadziei nie moglibyśmy wędrować do krainy wiecznej miłości. Potrzebujemy nadziei. W tym roku będziemy dużo o niej słyszeć. Papież Franciszek zaprasza nas do wędrowania drogami nadziei, prosi, abyśmy byli pielgrzymami nadziei. Doskonale to wyjaśniał kiedyś papież Benedykt XVI, pięknie ujmując to teologicznie. Wskazał, że są cztery miejsca, w których ćwiczymy nadzieję. Te miejsca odnajdujemy w Ewangelii – przypomniał kaznodzieja i wytłumaczył, gdzie je możemy odnaleźć. – Pierwsze to takie, które niekoniecznie nam się podoba, ale które często przeżywamy – to cierpienie. To miejsce wskazuje, by ludzie wiary wędrujący do krainy miłości żyli nadzieją. Drugie miejsce to modlitwa. W sytuacji trudnej, bolesnej ważne jest, by podjąć modlitwę, by nie żyć w rozpaczy, nie liczyć tylko na własne siły, ale by kierować myśli i serca do Jezusa. Trzecie miejsce, w którym ćwiczymy nadzieję, to każde prawe, poważne działanie. Cechą charakterystyczną ludzi nadziei jest to, że słuchają Boga i robią to, co im każe w wymiarze pozytywnym. Mamy podejmować działania, chodź nieraz do końca ich nie rozumiemy, ale nie możemy siedzieć bezradnie. I czwarte miejsce ćwiczenia nadziei to pamięć o sądzie ostatecznym. O tym, że wędrujemy do miejsca, które jest wieczne i że tam Pan Bóg nam wszystko wyjaśni – powiedział bp Artur Ważny.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Pasterz Kościoła Sosnowieckiego odniósł się także do postaci św. Wincentego Pallottiego. – Kiedy patrzymy na życie św. Wincentego widzimy, że choć zdawał sobie sprawę, że czasy, w których żył, były trudne, ale to był okres, który był zadaniem dla niego. Nie ma trudnych czasów tak naprawdę, każde czasy są nam dane, abyśmy je przekształcali, budując nadzieję i dążąc do miłości. Wincenty nie obrażał się na ciężkie czasy, ale szukał sposobów pobudzenia odpowiedzialności za Kościół. Był niewątpliwie prekursorem II Soboru Watykańskiego – powiedział hierarcha.
W ślady patrona
Reklama
Rolę zgromadzenia i osobę patrona przedstawił także ks. Tomasz Kawczyk SAC – proboszcz i rektor domu zakonnego w Sosnowcu. – Święty Wincenty Pallotti żył wśród ludzi, którzy uważali, że nauka Chrystusa nie jest już jakby na tamte czasy. Doskonale rozumiał ludzi, których wiara wygasła, albo ledwo się tliła. Spotykał ich na co dzień na ulicach Rzymu. Jako kapłan nie mógł patrzeć na rutynę, przyzwyczajenie, brak duchowego życia i kontaktu z Bogiem. Dlatego tak bardzo chciał ożywić wiarę. Wzywał wszystkich do duchowej aktywności, szukał przy tym i wykorzystywał wszelkie możliwe środki. Najlepiej jednak czynił to, pociągając za sobą rzesze ludzi, przez świętość i przykład własnego życia. Jak bardzo dzisiaj tego potrzebujemy. On jako pierwszy dawał świadectwo swojej wiary, do niego należał pierwszy krok. Nie czekał, że inni to za niego zrobią. Co więcej, uświadamiał sobie, że inni czekają na jego świadectwo, na jego przykład. Wyrywał się, aby zanieść Chrystusa tym, którzy żyją wokół niego. Miał także niezwykłe wyczucie, że ożywianie wiary to nie tylko zadanie kleru, nie dokonuje się to wyłącznie przez konferencyjne nauki czy kazania, ale ważne jest to, jak kapłani żyją, spotykając się z tymi, którym mają służyć. Dążył do zjednoczenia z wiernymi, do połączenia sił, do współpracy. Był świadomy, że działanie w pojedynkę to za mało, to bezsensowne. Dzięki współpracy, wspólnym wysiłkiem razem możemy więcej. Pragnąc, aby świadków Jezusa Chrystusa było jak najwięcej, założył Zjednoczenie Apostolstwa Katolickiego, które gromadziło kapłanów, osoby konsekrowane, ale przede wszystkim świeckich, co na tamte czasy było zupełnie nowym. Członkowie tego dzieła odczytywali znaki czasu, wsłuchiwali się w potrzeby chwili, a następnie przez różne akcje wychodzili z inicjatywą. Próbowali rozwiązać bieżące problemy, szli z pomocą najbardziej potrzebującym. A w tle tych inicjatyw było jedno fundamentalne zadanie – ożywić wiarę, zbliżając do Boga. To staramy się czynić w naszej wspólnocie parafialnej jako pallotyni – powiedział ks. Tomasz Kawczyk SAC.
Trochę historii
Wincenty Pallotti żył w Rzymie w pierwszej połowie XIX wieku. Był zwyczajnym, pełnym gorliwości apostolskiej kapłanem i mistykiem zatopionym w Bogu. Stał się inspiratorem wielu dziejowych poczynań. Jego dążenie do ożywiania wiary i rozpalania miłości wśród członków ludu Bożego przyjęło konkretną formę w Zjednoczeniu Apostolstwa Katolickiego, które powołał do życia w 1835 r. Pierwszymi członkami ZAK byli zarówno duchowni, jak i świeccy. Łączyło ich mocne zaangażowanie w życie Kościoła. Podobnie jak Pallotti dostrzegali rozmaite potrzeby wspólnoty Kościoła i wychodzili im naprzeciw. Byli to przedstawiciele rożnych zakonów, m.in. karmelici, kapucyni, bazylianie, dominikanie, teatyni, trynitarze, barnabici, profesorowie znaczących uczelni rzymskich, a także zwyczajni ludzie zajmujący się handlem czy usługami.
Parafia św. Łukasza Ewangelisty w Sosnowcu została ustanowiona 18 października 1982 r. przez biskupa częstochowskiego Stefana Barełę. Kościół, wzniesiony staraniem wiernych i ks. Władysława Nadybała SAC, został poświęcony 18 października 1994 r. przez biskupa sosnowieckiego Adama Śmigielskiego SDB.