Reklama

Wiadomości

Kryzys na życzenie

Europejski przemysł kurczy się w zastraszającym tempie. Gospodarka jest nadmiernie obciążona polityką klimatyczną, przeregulowana unijną biurokracją i, co najgorsze – przestarzała, bez potencjału innowacyjności.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Europejska walka ze zmianami klimatycznymi, której symbolem stał się Zielony Ład, miała dać nowy impuls dla unijnej gospodarki. Liczono na rozwój innowacji, rozbudowę zielonego przemysłu oraz nowe wysokopłatne miejsca pracy. Tak się jednak nie stało, bo największe europejskie koncerny zamiast wpisywać się w tę politykę, wolały zarabiać na tym, co stare i sprawdzone. Efekt jest taki, że na zielonym przemyśle zarabiają głównie innowacyjni Chińczycy i Amerykanie, a Europa pogrąża się w coraz większej zapaści gospodarczej. Stary Kontynent przegrał już dawno w przemyśle elektronicznym, przegrał wyścig w produkcji paneli fotowoltaicznych, baterii i banków energii, a teraz przegrywa rywalizację w budowie turbin wiatrowych i w motoryzacji. – Firmy motoryzacyjne i dostawcy stoją przed groźbą masowych zwolnień. A flagowy niemiecki przemysł jest w głębokim kryzysie – pisze Dirk Kaufmann z Deutsche Welle.

Zacofana gospodarka

Reklama

W 2008 r. gospodarka UE mogła być porównywana do gospodarki USA i była dużo większa od gospodarki Chin. Świat nam ucieka, bo dziś PKB Ameryki jest o 50% większe niż Europy, a w ostatnich latach UE wyprzedziły także Chiny. Dwadzieścia lat temu wśród stu największych przedsiębiorstw światowych aż czterdzieści pochodziło z Europy, a dziś jest ich tylko piętnaście. Bolączkami europejskiej gospodarki są jej zacofanie, brak konkurencyjności i mało przyszłościowa struktura. Największym europejskim przedsiębiorstwem jest naftowy Shell, drugim jest BP, a trzecim – Volkswagen, który boryka się z największym kryzysem od dekad. W UE nie ma, jak w USA, liczących się koncernów na rynku usług cyfrowych, bo Europa przespała rewolucję komputerowo-internetową. – W jaki sposób UE ma konkurować na świecie, skoro nic, co nowoczesne i kluczowe w globalnej gospodarce XXI wieku, nie jest produkowane w Europie? Nasz kontynent tkwi w statycznej strukturze przemysłowej, w której niewiele nowych firm powstaje, aby zburzyć istniejące branże lub opracować nowe silniki wzrostu – podkreśla Mario Draghi, który opracował raport o stanie UE.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Odejście UE od paliw kopalnych zmiecie z horyzontu prawie wszystkie z piętnastu największych firm europejskich, które są związane z przemysłem naftowym i motoryzacją. Co ciekawe, nie pojawia się nic w zamian. Typowy Europejczyk w kieszeni ma bowiem telefon chiński, koreański lub amerykański wyprodukowany w Chinach, z zainstalowanym amerykańskim oprogramowaniem Google lub Apple. Co więcej, korzysta na nim z amerykańskich lub chińskich aplikacji i mediów społecznościowych. W XXI wieku trudno doszukać się cyfrowych usług, na których zarabia Europa. Niestety, dane Światowej Organizacji Własności Intelektualnej od lat wskazują jedną z przyczyn zapaści. Liczba nowych wniosków jest zaledwie ułamkiem tego, co się dzieje w innowacyjnym świecie. W 2022 r. w Chinach zgłoszono ponad 1,6 mln patentów, w USA – prawie 600 tys., w Korei Południowej – 240 tys., a w Europejskim Urzędzie Patentowym złożono jedynie 190 tys. wniosków patentowych. Jak 450 mln Europejczyków ma wygrywać globalną rywalizację, jeśli w liczbie patentów przegrywa nawet z 50-milionową Koreą Południową?

Niemiecki problem

Reklama

Elektronika już w latach 90. ubiegłego wieku wyprowadziła się z UE, a teraz zwijają się metalurgia, budownictwo, chemia i motoryzacja. Dla Polski szczególnie ważna jest właśnie ta ostatnia branża, bo stanowi ponad 8% naszego narodowego PKB i daje 7% miejsc pracy. W 2024 r. polski eksport do Niemiec wyniósł 160 mld zł. Ponad jedną trzecią stanowią produkty branży motoryzacyjnej: części i podzespoły, jak również gotowe pojazdy o całkowitej wartości 55 mld zł. Kiedy produkcja w Niemczech spada, zmniejsza się też zapotrzebowanie na produkty z Polski. Według danych GUS, w ciągu trzech pierwszych kwartałów 2024 r. z naszego kraju wyeksportowano produkty przemysłu motoryzacyjnego warte 37,56 mld euro. To wynik o 19,44% niższy niż w analogicznym okresie roku poprzedniego. – Blisko 70% europejskich dostawców części motoryzacyjnych prognozuje utrzymanie niskiej rentowności, a niemal 40% przewiduje, że będzie balansować na jej granicy – ocenia Tomasz Bęben, prezes Stowarzyszenia Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych.

Polska jest głównie podwykonawcą dla niemieckich firm motoryzacyjnych, które mają duże problemy na rynku europejskim z powodu unijnych regulacji, ale jeszcze większym wyzwaniem są ich straty na największym rynku w Chinach. Okazało się bowiem, że o ile Chińczycy przez dekady lubili niemieckie samochody spalinowe, to w dobie przechodzenia na auta elektryczne wolą chińskie marki albo amerykańską Teslę. W 2024 r. już 50% nowych samochodów sprzedanych w Chinach to elektryki, co stanowiło wzrost sprzedaży o 40% rok do roku. Dlatego też niemieckie firmy notują tam rekordowe spadki sprzedaży i z miesiąca na miesiąc tracą udział w rynku.

Stracony czas

Reklama

Coraz głośniej mówi się na salonach UE o tym, by wydłużyć eksploatację samochodów spalinowych. To sposób, który ma ochronić europejski przemysł motoryzacyjny przed amerykańską Teslą i innowacyjnymi chińskimi markami EV. Może się to jednak okazać drogą donikąd, bo jeśli zacofany niemiecki przemysł dostanie więcej czasu na trwanie przy spalinach, to przepaść między przestarzałymi europejskimi samochodami a resztą świata tylko się zwiększy. Przez konserwatywną niemiecką motoryzację już straciliśmy prawie 20 lat rozwoju, bo gdy Chińczycy w 2007 r. projektowali elektryczne taksówki dla superczystego miasta Shenzhen, a Elon Musk pokazał pierwszą teslę z zasięgiem blisko 400 km, to prezes Volkswagena Martin Winterkorn obciął prawie wszystkie pieniądze na rozwój elektromobilności. Prezes VW wierzył, że złota era solidnych niemieckich turbodiesli będzie trwać wiecznie. Amerykanie i Chińczycy odjechali do innego wymiaru motoryzacji, a Winterkorn musi unikać amerykańskich organów ścigania, bo nadal jest poszukiwany w ramach śledztwa dotyczącego fałszowania danych z emisji spalin w swoich „supervolkswagenach”.

Pewną szansą dla Polski mogłoby być ściągnięcie chińskich inwestycji motoryzacyjnych, jak np. współpraca przy budowie Izery, by tak jak wcześniej żyliśmy z podwykonawstwa dla niemieckiego przemysłu, przestawić się na produkcję chińskich marek, które wchodzą na rynek UE. Niestety, tak się raczej nie stanie, bo według agencji Reutera, władze Chin zdecydowały się ukarać Warszawę za poparcie w Radzie Europejskiej ceł na chińskie samochody elektryczne. Pekin już interweniował w koncernie motoryzacyjnym Stellantis, do którego należy marka Opel. W konsekwencji w Tychach nie będzie produkowany nowoczesny chiński samochód elektryczny.

Muzeum bogactwa

Motoryzacja jest doskonałym przykładem, który obrazuje kondycję europejskiego przemysłu. Niemcy w latach 80. i 90. XX wieku zdominowały i wykupiły europejski przemysł automotive, później podbiły sporą część świata, by ostatecznie spocząć na laurach. Z drugiej strony mamy rosnące koszty środowiskowe związane z Zielonym Ładem i wysokie ceny energii. Upadają hutnictwo, metalurgia, a słynna niemiecka chemia z BASF przenosi ostatnie swoje zakłady z UE do Chin. W efekcie Chiny podbijają Europę motoryzacyjnie, elektronicznie oraz dominują w technologiach odnawialnych źródeł energii. Po prostu od dekad projektują swój przemysł pod wymogi światowej i europejskiej polityki klimatycznej. Unia ponosi jedynie koszty tej polityki – bez szansy na zyski i rozwój przemysłu.

Zielony Ład jest dobitnym przykładem tego, jak bardzo politycy nie słuchają przemysłu, a przemysł nie śledzi projektów politycznych. Planowane odejście od aut spalinowych w 2035 r. wydawało się ostatnią deską ratunku dla europejskiej motoryzacji, by wreszcie zmusić koncerny do działania. Nic z tego nie wyszło – było za późno, bo Amerykanie i Chińczycy wyprzedzili Europę swoją innowacyjnością, a nie przymusem. Efekt jest taki, że dziś Chiny mają przemysł automotive lepszy, nowocześniejszy i tańszy niż ten w UE. Podobnie jest niemal we wszystkich branżach przemysłu przyszłości. Niestety, Europa staje się skansenem, czyli na własne życzenie będzie jedynie muzeum bogactwa, dobrobytu i nowoczesności.

2025-01-28 13:49

Oceń: +5 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Premier w Davos: będzie wielka zagraniczna inwestycja w przemyśle farmaceutycznym

O możliwej, dobrej informacji dla polskiej gospodarki szeptało się w polskim pawilonie na Światowym Forum Ekonomicznym od rana. Ale konkretów nie było. Dopiero kilkanaście minut przed 18 premier Mateusz Morawiecki na krótkim briefiengu prasowym ogłosił:

-Kilka miesięcy temu w Sztokholmie spotkaliśmy się z szefem firmy Astra Zeneka i rozmawialiśmy o dalszych inwestycjach tej firmy w Polsce. Dzisiaj z ogromną radością mogę ogłosić, że uzgodniliśmy nowe inwestycje i to w obszarze na którym bardzo mi zależy, czyli badania, rozwój, wdrożenie - tam, gdzie wartość dodana jest bardzo wysoka, gdzie są wysoko płatne miejsca pracy. To jest ten typ inwestycji na których Polsce bardzo zależy.
CZYTAJ DALEJ

Włochy: odrestaurowano sześćsetletni fresk Fra Angelico, przedstawiający Ukrzyżowanie Chrystusa

2025-07-12 10:03

[ TEMATY ]

Włochy

commons.wikimedia.org

Fra Angelico: Ukrzyżowanie (San Marco, Florencja).

Fra Angelico: Ukrzyżowanie (San Marco, Florencja).

Sześćsetletni fresk, przedstawiający Ukrzyżowanie Chrystusa, autorstwa bł. Fra Angelico (1395-1455) - jednego z najwybitniejszych malarzy wczesnego Odrodzenia, pieczołowicie odrestaurowano w przyklasztornym kościele św. Dominika we Fiesole koło Florencji. Dzieło, ukryte pod wieloma warstwami farb, odzyskało swój pierwotny blask dzięki wsparciu amerykańskiej organizacji non‑profit Friends of Florence (Przyjaciele Florencji).

Dominikanin Guido di Pietro, w zakonie - Jan z Fiesole, znany jako Fra Angelico, zwany „Malarzem Anielskim” ze względu na swój subtelny, wręcz eteryczny sposób używania barw i światła, łączył średniowieczną duchowość z technicznymi osiągnięciami Renesansu. Jego obrazy były nie tylko wyrazem kunsztu artystycznego, lecz także aktem głębokiego oddania i modlitwy. 3 października 1982 św. Jan Paweł II wyniósł go na ołtarze, ale nie była to klasyczna beatyfikacja, lecz potwierdzenie kultu przez wprowadzenie jego imienia do mszału.
CZYTAJ DALEJ

Papież Leon XIV bije rekordy popularności w mediach społecznościowych!

2025-07-12 12:44

[ TEMATY ]

Milena Kindziuk

Papież Leon XIV

Red

Oficjalny profil papieski @Pontifex na platformie X (dawny Twitter) ma ponad 53 miliony followersów, natomiast @Pontifex – Pope Leo XIV na Instagramie - 14 milionów. Te dane zaskakują i wskazują, że wybór kardynała Prevosta na papieża stał się także wydarzeniem komunikacyjnym.

Pierwszy post w social mediach Leon XIV zamieścił już w piątym dniu pontyfikatu. Było to przesłanie pokoju: „Niech pokój będzie z wami wszystkimi!”, wypowiedziane z Loggii Błogosławieństw Bazyliki św. Piotra tuż po wyborze. Od tej pory papieskie wpisy (na X) opatrzone zdjęciami lub filmikami (na Instagramie) pojawiają się codziennie, niekiedy po kilka jednego dnia. Wprawdzie obecność Stolicy Apostolskiej na platformach takich jak X (dawniej Twitter) oraz Instagram była zapoczątkowana za pontyfikatu Benedykta XVI, a później kontynuowana przez papieża Franciszka, to jednak Leon XIV zdobył – zaledwie po dwóch miesiącach pontyfikatu! - rekordową, większą niż jego poprzednicy, liczbę obserwujących: na Instagramie jest to 12,6 mln, a na platformie X ponad 53 mln.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję