Presepe – tak na włoskiej ziemi określa się finezyjne betlejemki. Etymologia tego słowa jednocześnie zawiera w sobie odniesienie do żłóbka oraz do terenu ogrodzonego. Przywodzi więc na myśl grotę i zagrodę, to jest miejsce, w którym wśród zwierząt narodził się Zbawiciel świata. Presepe posiada swój symboliczny układ i wydźwięk. Jego naczelnym celem jest przypomnieniem o historycznym Wcieleniu Syna Bożego i o zwiastowaniu tego faktu pasterzom. Według tradycji twórcą pierwszego persepe był św. Franciszek. Powstało ono w Greccio, nieopodal Asyżu. Jego pomysł szybko znalazł naśladowców. Szopki zaczęły pojawiać się w kościołach, a następnie w domach prywatnych. Obecnie jednymi z najbardziej cenionych są te, które wychodzą z neapolitańskich warsztatów. W mieście pod Wezuwiuszem znajduje się także największa na świecie betlejemka. Składa się ona ze 160 postaci, 80 zwierząt, 28 aniołów oraz ponad 400 różnorakich obiektów. Można ją oglądać w Museo Nazionale di San Martino.
Na beskidzkiej ziemi
Reklama
To, że w Bujakowie pojawiła się szopka z Neapolu, wynikło z przyczyn prozaicznych. Jej ruchoma poprzedniczka po prostu przestała działać. Padł mechanizm napędzający i nie można go było zreperować. Na jej miejsce trzeba było znaleźć nową. – Nie kierowałem się w wyborze krajem produkcji. Skądinąd wiedziałem, że Włosi są mistrzami w robieniu tego typu rzeczy, więc zacząłem szukać w internecie ciekawych propozycji. Koniec końców, to, co mi odpowiadało, znalazłem w Neapolu – mówi ks. Stanisław Kobiałka, proboszcz parafii w Bujakowie. – Włoską szopkę charakteryzuje smak proporcji, który prowadzi do piękna. A piękno, które jest przymiotem Boga, pomaga nam Go odkryć – dopowiada kapłan. Zamówienie, które jako pierwsze zostało zrealizowane, dotyczyło Świętej Rodziny oraz stajenki. Pakunek trafił na parafię drogą pocztową. W kolejnym znajdowali się Trzej Królowie wraz z wielbłądami i osiołkiem. Następne lata przynosiły ze sobą nowe figury i obiekty. Obecnie jest ich ponad 50. – Na razie nie widzę potrzeby sprowadzenia kolejnych. Nie znaczy to jednak, że się nie pojawią. Kupowanie czegoś tylko po to, żeby było nowe, mija się z logiką. Nowa figurka ma sens tylko wtedy, jeśli wzbogaca istniejącą koncepcję – podkreśla proboszcz.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Bożonarodzeniowy zestaw
Bujakowska szopka posiada zarówno ruchome, jak i statyczne figury. Ich wysokość nie przekracza 30 cm. – Wszystkie pochodzą z tego samego warsztatu. Jeden dostawca gwarantuję spójną koncepcję i harmonię postaci, zwierząt, obiektów. Nic nie jest od Sasa do lasa. Dzięki temu owca nie jest większa od pasterza, a Dzieciątko od wołu. Proporcje są idealnie zachowane. Nic więc dziwnego, że otwieraniu każdej z paczek, które od nich dostaję, towarzyszy duża ekscytacja – mówi duchowny. Szopka wraz z całym inwentarzem wykonana jest z żywicy epoksydowej. Ubrania, w które odziano postacie, to naturalny materiał stylizowany na zamierzchłe czasy. Mechanizm, jaki użyto do ich napędzania, odwzorowuje autentyczne ruchy żywych osób i istot. Owieczka jak w naturze nachyla się do lustra wody, by się napić, kowal zamaszyście podkuwa osła, a rolnik kosi trawę. Stworzenie odpowiedniej konstrukcji, na której można umieścić wszystkie elementy szopki, pochłania dwa dni. Rok w rok strukturalnie, koncepcyjnie i aranżacyjnie zawsze odbiega ona od swej poprzedniczki. Nie zmienia się za to sama przestrzeń wystawowa, która wynosi ok. 50 m2.
Przekaz z treścią
Reklama
– Przy budowaniu szopki koniecznie trzeba oddać dwie rzeczywistości: tajemnicę narodzenia Jezusa oraz ludzką codzienność. Jeden wymiar tego przekazu jest ściśle religijny i duchowy. Dlatego instalacja bożonarodzeniowa powinna prowadzić do tego, co najważniejsze, to jest do odkrycia tajemnicy, że Bóg narodził się wśród zwykłych ludzi zajętymi swoimi sprawami, trudem, pracą. Stąd też w szopce musi być zaakcentowany ślad tej codzienności – wyjaśnia proboszcz. Bujakowska instalacja wpisana jest w lokalny koloryt, w którym pobrzmiewa echo dawnych czasów. Nie imituje ani bezrefleksyjnie nie powiela włoskich realiów. Próżno w niej szukać tłoczni wina czy tawerny, choć i jedno i drugie ma swoje stałe miejsce w neapolitańskim presepe. Są za to pasące się owce wraz z pilnującymi je pasterzami, dzieci bawiące się ze zwierzakami, rodzina wracająca z prac polowych, gospodynie krzątające się przy domowych porządkach oraz reprezentanci minionych profesji. – Gdzie teraz dzieci mogą zobaczyć kowala czy młyn wodny? Te najmniejsze patrzą na obracające się koło młyńskie, pracę żniwiarza z kosą z otwartymi w zachwycie ustami, a ich dziadkowie im to wszystko objaśniają. W tym sensie szopka ma wymiar kulturowy, edukacyjny, a zarazem integracyjny. Młode pokolenie czerpie z dziedzictwa swoich dziadków. W końcu skądś wyszliśmy, dziś jesteśmy tu i teraz, a jutro będziemy gdzieś indziej. W życia człowieka, wspólnoty, Kościoła jest pewna ciągłość i o tym musimy pamiętać – puentuje ks. S. Kobiałka.
Dwa kraje, dwie tradycje
Nieodłącznym elementem presepe jest Benino, śpiący pasterz. W zależności od interpretacji jego postawa odzwierciedla albo zwykłe lenistwo albo czuwanie i odpoczynek po ciężkiej pracy. Symbolicznie można w nim dostrzec bądź to obojętność na wydarzenia rozgrywające się w Betlejem, bądź to naturalną potrzebę organizmu regenerującego się przed podjęciem nowego wyzwania. Benino, a i owszem, ma swoje stałe miejsce w bujakowskiej szopce.
– W naszej szopce jest on częścią opowieści o ludzkim życiu. Jedni w nim ciężko pracują, inni się dziwią, a kolejni śpią i odpoczywają. Tak było przed wiekami i tak jest obecnie – mówi proboszcz. W odróżnieniu od neapolitańskiej presepe skarbonkę na pieniążki nie dzierży pasterz, lecz anioł, tak, jak to wynika z polskiej tradycji. Boski posłaniec był przez włoski warsztat wykonany na indywidualne zamówienie. Neapolitańscy rękodzielnicy zamknęli w nim nie tylko swój kunszt, ale i język. Za każdą ofiarę dziękuję niebiańskim „Grazie” i od razu dodaje „Felice Anno Nuovo”, czyli „Szczęśliwego Nowego Roku”.
Jeśli chcesz, to zobaczysz więcej
Matka Boża jedną ręką huśta kołyskę z Dziecięciem. Jej twarz skierowana jest na Nowonarodzonego. Nie widzi nic poza Nim. Z pozy ciała można wyczytać zaangażowanie, troskę, bezgraniczne oddanie i miłość. Prosty przekaz, który w dzisiejszych czasach wcale nie jest taki oczywisty. Jeśli ktoś potrafi patrzeć, to jego uwadze nie ujdą uniwersalne prawdy ukryte w figurkach. Szopka nie jest jedynie atrakcją dla milusińskich. Jej kod jest do odkrycia niezależnie od wieku.
– Obecnie wszystko jest nam przedstawiane jako oczywiste, proste, nie wymagające trudu, ofiary, poświęcenia. A życie człowieka nie polega na unikaniu obowiązków, ale na ich wypełnianiu, aby zrealizować zamierzony dobry cel. O tym można się przekonać bacznie obserwując postacie umieszczone w szopce – konkluduje ks. S. Kobiałka.