Reklama

Wiara

Ludzkie historie

Bóg mnie prowadzi

Justyna Kabacińska dziś mówi o sobie, że czuje się świadkiem Jezusa i ewangelizuje zarówno w pracy, jak i przez twórczość fotomodelingową czy muzyczną. Żeby jednak uwierzyła w miłość Boga, On wcześniej uzdrowił ją z bulimii, wyrwał ze szponów uzależnienia od substancji psychotropowych i alkoholu.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Zapraszamy do lektury świadectwa autorki piosenek „Kieruj mną”czy też „Kecharitomene”.

Nawróciłam się 17 lat temu i moje nawrócenie było związane z tym, że jako nastolatka miałam olbrzymie problemy z emocjonalnością, ogarniały mnie wątpliwości. Doświadczałam apatii, która przeradzała się w nastroje depresyjne. Czułam się nieszczęśliwa i niespełniona.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Upadek

Przed III klasą gimnazjum postanowiłam wyprowadzić się z domu rodzinnego do babci. Babcia mieszkała w mieście, a ja chciałam się uczyć w tamtejszej szkole; w tej wiejskiej, do której chodziłam, nie miałam możliwości rozwoju. W podstawówce doświadczałam przemocy psychicznej i to sprawiło, że zaczęły się moje kłopoty. Później było jeszcze gorzej, bo nawet po przeprowadzce doświadczałam braku akceptacji rówieśniczej ze strony innych dziewcząt. Zakotwiczyła we mnie próżność, w III klasie gimnazjum nie wychodziłam z domu bez makijażu. Byłam zafiksowana na punkcie swojego wyglądu i zaczęłam się odchudzać. Wtedy zaczęła się moja przygoda z fotomodelingiem. Zdjęcia spowodowały, że wpadłam w sidła bulimii. Zależało mi, żeby schudnąć niewielkim kosztem. Wymiotowałam po posiłkach praktycznie kilka razy dziennie, to trwało 2 lata.

Reklama

Zaraz po tym, jak skończyłam 16. rok życia, zaczęłam spotykać się z chłopakiem. Miał kolczyki w wardze, w brwi, w uszach. Miał w sobie coś nietypowego, co mnie do niego przyciągało. W tym czasie miałam bardzo złe relacje z moimi rodzicami, oni sami byli już w separacji. Gdy miałam 17 lat, wzięli rozwód. Zaczął się wtedy mój kryzys wiary. Było bierzmowanie; potrafiłam pójść na spotkanie i śmiać się na cały kościół, aż katechetka zabrała nam indeksy. Na Różaniec przychodziłam pod koniec, żeby tylko dostać wpis. Nie podeszłam do sakramentu dojrzale. Jak już „dostałam” bierzmowanie, to przestałam chodzić na Mszę św., zapominałam o tym, że Jezus Chrystus to Bóg.

„Bogiem” były dla mnie wtedy imprezy, alkohol, potem zaczęłam brać leki o działaniu narkotycznym. Po nich szłam do szkoły. Zdarzały się marihuana, amfetamina. Mieszałam to z lekami i alkoholem. Bardzo źle się działo w moich relacjach rodzinnych. Było mnóstwo nienawiści, przykrych słów. Starałam się jak najwięcej czasu spędzać poza domem, żeby mieć jak najmniej kontaktu z najbliższymi. W mojej relacji z chłopakiem pojawił się grzech nieczystości. Po jakimś czasie się rozstaliśmy. Żeby zwrócić na siebie jego uwagę, prawie codziennie byłam na haju albo nietrzeźwa. To nie przyniosło pożądanych przeze mnie skutków. Bulimia mi ciążyła i pewnego dnia po kłótni, mama powiedziała mi, że mam wrócić na wieś. Znów więc zamieszkałam na wsi, musiałam dojeżdżać do szkoły. To był czas, gdy zaczęłam się modlić, wracać do kontaktu z Bogiem. On zaczął wyciągać mnie z okultyzmu, zaczęłam czytać o medytacji, o numerologii. Wtedy byłam świadoma, że Bóg istnieje i jakoś czuwa nade mną mimo tego, co wybieram. Potrafiłam po zażyciu różnych substancji uklęknąć i pomodlić się, żeby moje poczucie szczęścia trwało wiecznie. Żeby nie czuć lęku, wspomagałam się narkotykami i alkoholem.

Przebudzenie

Reklama

Kiedyś na ławce w parku rozmawiałam z koleżanką o medytacjach, a Bóg pokazał mi przed oczami obraz – otworzyła się kula i widziałam krzyż Jezusa i ludzi przeróżnych kultur, narodowości, którzy zaczęli uciekać się do innych znaków. Zrozumiałam dzięki światłu Ducha Świętego, że ja mogę szukać i w buddyzmie, i w okultyzmie, ale prawda jest tylko w krzyżu Jezusa Chrystusa. Pierwszy raz doświadczyłam czegoś tak mocnego. To otworzyło mi oczy i pokazało, że Bóg nakierowuje mnie w swoją stronę. Takim przełomowym momentem była chwila, gdy wzięłam syrop o działaniu narkotycznym, bardzo źle się po nim czułam; w połączeniu z lekami można było dostać zapaści i nawet umrzeć. Bardzo się wystraszyłam, a znajomi, którzy wtedy ze mną byli, zaczęli się za mnie modlić. Poczułam się lepiej. Poszliśmy „na miasto” i usiedliśmy przypadkowo pod kaplicą. To był dla mnie namacalny dowód, że Pan Bóg mnie zaprasza. Przypomniałam sobie, że na religii była mowa o odprawianiu pierwszych piątków miesiąca, o tym, że w dniu śmierci przyjdą do człowieka Jezus z Maryją i że będzie to dobra śmierć.

Nawrócenie

Pojechałam na Przystanek Woodstock. Gdy wróciłam, czułam się brudna, grzeszna; tam, mimo nawrócenia, znów tańczyłam z wyznawcami Hare Kryszny, zapaliłam marihuanę i napiłam się alkoholu. Miałam jednak na szyi krzyżyk i poczucie, że on mnie chroni, że nie zadziało się nic gorszego. Jak wróciłam, byłam zażenowana sobą, odcięłam się od dotychczasowych znajomych i zaczęłam praktykować medytacje chrześcijańskie do Serca Pana Jezusa i Michała Archanioła. Słuchałam piosenek religijnych i w jednej z nich zawierzyłam się Jezusowi, oddając Mu swoje życie. Od tej chwili te słowa są dla mnie bardzo ważne: „Oddaję Ci życie swe, Ty, Panie, wiesz, jakie jest. Za wszystko przepraszam Cię, co było grzechem i złem. Daj Ducha Świętego mi, by odtąd prowadził mnie”. Śpiewając tę piosenkę, popłakałam się, doświadczyłam obecności Ducha Świętego i moje życie odwróciło się o 180 stopni. Bóg zabrał mi pociąg do substancji psychoaktywnych, alkoholu i uzdrowił mnie z bulimii. Zaczęłam chodzić do kościoła, modlić się na różańcu, pojechałam z pielgrzymką maturzystów na Jasną Górę, gdzie się też generalnie wyspowiadałam. Czułam się jak Maria Magdalena.

Z chaosu do pokoju

Od tamtego momentu postawiłam na codzienną Eucharystię, uwielbiałam Boga za to, że zdjął ze mnie kajdany i w Nim poczułam się prawdziwie wolna i szczęśliwa. Zaczęłam rozumieć wiele spraw, których wcześniej nie rozumiałam. Dołączyłam do wspólnoty Ruchu Czystych Serc. Trwam w czystości i przez te 10 lat, odkąd się nawróciłam, Jego Boska ręka jest wciąż nade mną. Teraz moja wiara jest mniej emocjonalna, jestem bardziej dojrzała. Absolutnie nie wstydzę się Boga ani mojej wiary. Zaczęłam nią wręcz emanować. Bóg wlał w moje serce troskę o zbawienie innych, bo ludzie nie mają z Nim żywej relacji. A wystarczy z Bogiem się zaprzyjaźnić i to pozwoli odmienić swoje życie na szczęśliwe, pełniejsze i lepsze. Bóg pozwala się znaleźć tym, którzy Go szukają. Daje też łaskę, aby porzucić to, co jest iluzją, chwilową przyjemnością, by odnaleźć prawdziwe źródło życia. On sam jest w nas autorem natchnień i myśli. Wystarczy nie bać się podążać za Duchem Świętym, a on wyprowadzi nas z chaosu świata do pełnego pokoju serca.

2024-11-12 12:50

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Boże Ciało w powiecie biłgorajskim

W czwartek po niedzieli Trójcy Przenajświętszej Kościół obchodzi uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa, nazywaną tradycyjnie Bożym Ciałem. Jest to doskonała okazja do rozważania tajemnicy Eucharystii i zamanifestowania naszej wiary wobec Najświętszego Sakramentu. To również jedyny dzień w roku, gdy Chrystus wychodzi na ulice naszych miast i wsi.

W sanktuarium Św. Marii Magdaleny w Biłgoraju ks. dziekan Witold Batycki podkreślał, iż procesja z Najświętszym Sakramentem ulicami miasta powinna być dziękczynieniem za Jego obecność wśród nas: – Każde uczestnictwo w ofierze Mszy świętej to wielka łaska, którą otrzymujemy do naszego duchowego wzrostu. Eucharystia jest tajemnicą, którą przeżywamy, ale też tajemnicą, którą wyznajemy i chcemy się nią dzielić. Wychodzimy dzisiaj na ulice naszego miasta, aby manifestować swoją wiarę, ale też przede wszystkim, aby podziękować Panu Bogu za Jego codzienną obecność tutaj, na wzgórzu św. Marii Magdaleny, za to, że codziennie daje się łamać dla naszego zbawienia – podkreślał.
CZYTAJ DALEJ

Wiemy, kiedy odbędzie się pogrzeb ks. Józefa Hassa i jego siostry

2025-07-02 13:47

[ TEMATY ]

pogrzeb

archwwa.pl

Ks. prałat Józef Hass

Ks. prałat Józef Hass

Zmarł ks. prałat Józef Hass – wieloletni proboszcz parafii św. Michała w Warszawie. Pogrzeb odbędzie się w sobotę.

W latach 1986-2013 ks. Hass był proboszczem parafii św. Michała w Warszawie. W tragicznym wypadku samochodowym w piątek zginęła siostra księdza prałata, Irena Hass, a on sam dwa dni później w szpitalu w Kozienicach. Pogrzeb odbędzie się w sobotę 5 lipca w parafii św. Michała Archanioła.
CZYTAJ DALEJ

Śląskie/ Zginął 18-letni motocyklista; policja ogłosiła „czarny alert drogowy”

2025-07-02 21:07

[ TEMATY ]

wypadek

droga

alert

Adobe Stock

18-letni motocyklista zginął w środę po południu na ul. Wiejskiej w Czeladzi (Śląskie). Policja w związku z jego śmiercią ogłosiła „czarny alert drogowy”. Podała równocześnie, że w woj. śląskim wzrasta liczba wypadków z udziałem motocyklistów i użytkowników lżejszych jednośladów.

Jak wynika z informacji śląskiej drogówki, w rejonie ul. Wiejskiej w Czeladzi kierujący pojazdem ciężarowym wyjeżdżał z drogi podporządkowanej w kierunku Będzina. Nie ustąpił przy tym pierwszeństwa przejazdu prawidłowo jadącemu 18-letniemu motocykliście. Wskutek zderzenia motocyklista zginął na miejscu.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję