To ruch kościelny, założony niemal ćwierć wieku temu, zatwierdzony przez arcybiskupa Sao Paulo, obecny w ponad pięćdziesięciu miastach Brazylii oraz w siedmiu innych państwach (obok Polski, gdzie jak dotąd istnieje w piętnastu wspomnianych lokalizacjach, działa też w Portugalii, Belgii, Mozambiku, Wenezueli, we Włoszech i na Dominikanie).
Założyciele
Wspólnotę założyli dwaj zakonnicy: o. Antonello Cadeddu (ur. 1955) i o. Joao Henrique Porcu (ur. 1952) oraz świecka misjonarka Maria Paola (1968 – 2009); cała trójka stopniowo rozeznała, że Pan Bóg powołuje ich do radykalnego ubóstwa i otwarcia się na potrzeby ludzi pogrążonych w biedzie materialnej i duchowej. Kluczowe jest odkrycie i głoszenie prawdy o miłosierdziu, które Bóg ma dla każdego człowieka, niezależnie od tego, jak bardzo on w życiu upadł i pobłądził. Ten, kto uwierzył w Boże Miłosierdzie, przyjął je i nawrócił się, nie jest w stanie zatrzymać tej wiadomości tylko dla siebie – i tak zaczyna ewangelizować innych, dzieląc się tym, co sam otrzymał. Idzie też krok dalej – głosząc Chrystusa, zaczyna zaspokajać nie tylko potrzeby duchowe i materialne: w Przymierzu Miłosierdzia ewangelizacja ściśle łączy się z działalnością charytatywną.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Dobroczynność po brazylijsku...
Reklama
– Wspólnota zarówno tu, w Polsce, jak i tam, w Brazylii, stara się wychodzić naprzeciw każdemu człowiekowi – opowiada Ola, która przez 3 miesiące pracowała jako wolontariuszka w Brazylii. – Są sierocińce dla dzieci ulicy, są szkoły dla dzieci, które nie mogą chodzić do szkoły normalnej – państwowej, są szkoły dla dzieci z faweli, żłobki-przedszkola dla dzieci z rodzin, które nie mogą sobie pozwolić na taką klasyczną placówkę. Dla dorosłych osób są trzy miejsca: casa restaura-me, casa de triagem i casa de acolhida. Pierwszy dom to miejsce dla ludzi z ulicy. Mogą oni tam zaspokoić swoje podstawowe potrzeby, takie jak: mycie, jedzenie, spanie, mąga tam też spędzać wolny czas. Drugi – casa de triagem to dom, gdzie mogą zamieszkać na tydzień, aby doświadczyć życia na określonych zasadach, by – głównie jako bezdomni i uzależnieni – sprawdzić, czy potrafią funkcjonować w takim unormowanym trybie. W tym domu też jest opieka duszpasterska i są wolontariusze, którzy pomagają. Trzeci dom to casa de acolhida, dokąd przychodzi się na mniej więcej 13 miesięcy. Do tego domu można się dostać, gdy wytrwa się próbę w casa de triagem. Z casa de acolhida można zrezygnować w każdej chwili, gdy jest się gotowym, by zacząć lepsze życie na własną rękę. Można też tam zostać dłużej, jeśli jest potrzeba. W casa de acolhida jest także możliwość zrealizowania programu 12 kroków, który zakłada oczyszczenie się z traum i nałogów. Misjonarze i wolontariusze trafiają do więzień, ewangelizują prostytutki, odwiedzają poprawczaki, posługują w szpitalach. W Brazylii mile widziane są chodzenie „od drzwi do drzwi”, zwyczajna rozmowa, by kogoś pokrzepić, m.in. starsze samotne osoby. Misjonarze, którzy często sami mieszkają w fawelach, proponują też różne aktywności. Jedną z nich jest tworzenie świetlic, gdzie dzieci mogą poznać, że istnieje inny świat niż ten gangstersko-narkotykowy. Obok tego wspólnota dba o ludzi o wyższym statusie materialnym, którzy są zagubieni w życiu i mimo dostatku nie widzą w nim sensu (źródło: magellanka.pl/2019/04/15/wolontariat-misyjny-w-brazylii/).
...i po polsku
– W Polsce bieda materialna, choć daleko jej do brazylijskiej, też stwarza szerokie pole do działania – mówi Hanna Wargin, jedna z trzech osób koordynujących działalność wspólnoty w naszym kraju. – Nasi członkowie wychodzą na ulice miast, gdzie rozdają ciepłe posiłki i rozmawiają z osobami w kryzysie bezdomności, odwiedzają mieszkańców domów opieki społecznej, domów dziecka i domów samotnej matki, chorych w szpitalach czy więźniów. Bywamy zapraszani do prowadzenia rekolekcji w parafiach, innych wspólnotach i szkołach, przeprowadzamy akcje ewangelizacyjne na ulicach miast, na dworcach kolejowych, pomagamy w jadłodajniach, ogrzewalniach dla bezdomnych, świetlicach socjoterapeutycznych. W odróżnieniu od Brazylii – dodaje moja rozmówczyni – w Polsce o wiele częściej pomocy potrzebują ludzie, którym nie brakuje niczego w wymiarze materialnym, oni z kolei nie dostrzegają sensu życia, goniąc za pieniędzmi i przyjemnościami; popadają przy tym w liczne uzależnienia.
Kto może należeć do wspólnoty?
Reklama
– Każdy – odpowiada Danuta Stadnicka, animatorka wspólnoty w Warszawie. – Są wśród nas zarówno ludzie świeccy, jak i duchowni oraz osoby konsekrowane; osoby niezamężne/nieżonate i małżeństwa, młodsi i starsi. Spotykamy się w każdą środę; raz w miesiącu na wspólnotowej Eucharystii, dwukrotnie w gronie całej wspólnoty w sali parafialnej i raz w miesiącu w małych grupach w mieszkaniach prywatnych. Modlimy się wspólnie, rozważamy słowo Boże, dzielimy się swoimi przeżyciami, planujemy kolejne działania.
Ewangelizowany staje się ewangelizatorem
– Każdy członek wspólnoty ma stopniowo dojrzewać do tego, by być w swoim środowisku misjonarzem – głosicielem dobrej wieści o Bożym Miłosierdziu – mówi Hanna. – Ewangelizowany nie zatrzymuje tego, co otrzymał, lecz staje się ewangelizatorem. Niektórych formacja prowadzi jednak ku decyzji, że chcą „iść na całość”. Osoby te – które często wybierają celibat – postanawiają zaangażować się w ewangelizację na „cały etat”, utrzymując się z Bożej Opatrzności i ofiarności ludzkiej, tworząc wspólnoty życia w ramach tzw. fraterni (w Polsce jest jedna fraternia – w Poznaniu). Takie osoby, w pełni identyfikujące się z duchowością ruchu, a przy tym dyspozycyjne, określa się we wspólnocie mianem „misjonarzy”. Co ciekawe – u nas nie nosi się habitów ani sutann. Założyciele uznali, że nie wyróżniając się strojem, mamy większą szansę dotarcia do ludzi z różnych środowisk. Bo to nie strój, lecz nasz sposób życia ma zwracać uwagę, budzić pytania, zdziwienie i kierować w stronę Chrystusa – podkreśla moja rozmówczyni.
Walka duchowa
– Nasze życie duchowe skupia się wokół praktyk określanych jako „pięć kamieni”. Są to: Eucharystia, spowiedź (przynajmniej raz w miesiącu), czytanie i rozważanie Pisma Świętego, post i modlitwa. Jeden z kapłanów, znający specyfikę naszej działalności, zwłaszcza tej w Brazylii, stwierdził: „Dosięgacie przedsionków piekieł”. Nic zatem dziwnego, że musimy nieustannie troszczyć się o silną więź z Bogiem – taką, która nie koroduje, nie rozpada się. Temu właśnie służą wymienione praktyki duchowe. Kształtują one postawę zdrowego ewangelicznego radykalizmu, prowadzącą do tak „szalonych” pomysłów, jak chociażby jedna z inicjatyw w Brazylii, polegająca na tym, że misjonarze płacą prostytutkom za czas i zabierają je w miejsce, gdzie czekają na nie uroczysta kolacja, serdeczna rozmowa, a potem... adoracja Najświętszego Sakramentu i modlitwa o uwolnienie z poniżającego stylu życia. I co? Coraz częściej zdarza się, że to zderzenie z Bożą i ludzką miłością skutkuje decyzją tych kobiet o porzuceniu prostytucji. Przykład ten wytycza drogę: dziś w ewangelizacji trzeba być odważnym, zdecydowanym, gotowym na nietypowe działania, a jednocześnie starać się o nieustanne trwanie w Bożej obecności – kończy swą wypowiedź Hanna Wargin.
• Więcej informacji o wspólnocie można znaleźć na: www.przymierzemilosierdzia.pl
• Warszawska wspólnota Przymierza Miłosierdzia zaprasza osoby do 35. roku życia na warsztaty „Talitha Kum”, które odbędą się w dniach 23-24 listopada w kościele przy ul. Gwintowej 3 (szczegóły i zapisy: przymierzemilosierdzia.pl/grupa/warszawa).