Reklama

Niedziela Kielecka

Ziemia, która woła o pamięć

Jeśli ktoś chce przekonać się, co znaczy świat bez Boga, powinien zobaczyć te miejsca – powiedział bp Marian Florczyk, poruszony ostatnią pielgrzymką do Kazachstanu, kraju pięknego, zasobnego, ale i wielkiego męczeństwa ofiar totalitaryzmu sowieckiego, który Biskup nawiedził wraz z delegacją z diecezji.

Niedziela kielecka 44/2024, str. IV

[ TEMATY ]

Kazachstan

Archiwum pielgrzymki

Modlitwa delegacji przy tablicy upamiętniającej Polaków – ofiary mordów sowieckich

Modlitwa delegacji przy tablicy upamiętniającej Polaków – ofiary mordów sowieckich

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Pielgrzymka od 28 września do 8 października wiązała się z jubileuszem 25-lecia konsekracji kościoła parafialnego św. Antoniego z Padwy w Kokczetawie. Diecezję kielecką łączą silne więzi z tamtejszą wspólnotą. Parafię w Kokczetawie erygowano 6 października 1992 r. Wspólnotę wiernych tworzą potomkowie przesiedleńców, w tym Niemców osiadłych w XVIII w., a dziś głównie Rosjanie.

Szczególne więzi

W pielgrzymce uczestniczyli: ks. kan. Zygmunt Kwieciński, proboszcz parafii w Piekoszowie, posługujący przez długie lata w Kokczetawie i budowniczy tamtejszego kościoła, parafianie z ks. Leszkiem Kowalczykiem, proboszczem parafii Kije, z której pochodzi pracujący obecnie na misji w Kazachstanie ks. Wojciech Skorupa oraz Stanisława Moskal z parafii Piekoszów.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Dla bp. Florczyka była to druga podróż do Kazachstanu. 25 lat temu razem z bp. Janem Pawłem Lengą współkonsekrował wybudowany kościół w Kokczetawie. Ksiądz Biskup mówi o szczególnej więzi łączącej diecezję z parafią w Kokczetawie, kształtowanej przez bp. Kazimierza Ryczana, przez pracujących w niej kapłanów diecezji kieleckiej – budowniczych kościoła – ks. Zygmunta Kwiecińskiego i obecnie posługującego ks. Wojciecha Skorupę. Ta więź ukształtowała się także przez wsparcie materialne i duchowe, jakiego udzieliła diecezja z bp. Ryczanem przy budowie kościoła.

Przestroga dla świata

Reklama

Pielgrzymka obfitowała w wiele miejsc pamięci, poruszających historii i spotkań. Najbardziej przejmujące dla uczestników były odwiedzane miejsce kaźni ofiar totalitaryzmu sowieckiego, jak Karagandyjski Łagier (Karłag), przez który w latach 1930-59 przeszło ok. miliona więźniów wielu narodowości. Zachowane cele tortur, prycze, na których spali więźniowie, z fotografii spoglądają wygłodzone dzieci, kobiety, ludzkie żywe szkielety... Zginęło tam ok. miliona osób. Na cmentarzu Mamoczkino Kładbiszcze spoczywają zaś najmniejsi więźniowie – dzieci, ofiary potwornych zbrodni.

– Gdyby ktoś chciał zobaczyć, co znaczy świat bez Boga, gdzie niszczono miliony ludzi, narody, kościoły, religię, którą Lenin uznawał za opium dla ludu, powinien odwiedzić Kazachstan. Tutaj Rosja Sowiecka realizowała bolszewizm z całą wrogością do ludzi. Byliśmy na cmentarzu jenieckim w miejscowości Spassk, a właściwie miejscu kaźni, gdzie z rąk oprawców sowieckich zginęło pół miliona osób, w tym wielu Niemców, łącznie byli to ludzie z 25 narodowości, wśród ofiar są Polacy. Kto zgotował tę kaźń? Ludzie, którzy wyrzucili Boga ze swojego życia – podkreśla bp Florczyk. – Chodziliśmy po wielohektarowym cmentarzysku, gdzie bieleje jeszcze mnóstwo kości pomordowanych, wygrzebywanych przez dzikie zwierzęta. Te miejsca są wielką przestrogą i refleksją, jak człowiek potrafi być okrutny, jeśli nie ma w sercu Boga. Ta ziemia, która kryje tyle ofiar, krzyczy o pamięć – mówi Biskup.

Potrzebna jest prawda historyczna

Reklama

Zauważył, że Kazachowie pokazują ofiary, ale i katów, starają się dbać o pamięć historyczną. – Także u nas potrzebna jest pamięć i prawda historyczna, ale i poznanie z imienia i nazwiska oprawców, zbrodniarzy komunistycznych – podkreśla. Przy każdym z tych miejsc poruszona ogromem cierpień delegacja odmawiała modlitwę w intencji zmarłych. Wstrząsająca była wizyta w Malinowce, gdzie znajdował się Akmoliński Obóz dla Żon Zdrajców Ojczyzny, gdzie sowieccy oprawcy zamęczyli ok. 18 tys. kobiet. Więzione były tutaj również Polki. Były ofiarami gwałtów. Matki mogły karmić swoje dzieci, mając jedynie na dzień 10 deko chleba, większości nie udało się przeżyć.

Ozjornoje i cud ryb

– Głęboko zapadła mi w sercu Msza św. w kaplicy, a raczej w ubogiej chacie w stepie, w miejscowości, gdzie było może pięć domów, i spotkanie z mieszkańcami. Wśród nich była dwójka dzieci. Poruszyła mnie ich niesamowita wiara. Podzielili się z nami tym, co mają, ale było w tym wszystkim tak wiele serdeczności i życzliwości – opowiadał Ksiądz Biskup.

Pielgrzymi odwiedzili także Ozjornoje z sanktuarium Matki Bożej Królowej Pokoju. W czasie wielkiego głodu zesłańców, w tym wielu Polaków tam przebywających, modlących się o ratunek od śmierci głodowej, uratowało zarybione jezioro, które pojawiło się nagle na stepie. W sanktuarium jest Ołtarz Pokoju, gdzie trwa wieczysta adoracja w intencji pokoju. Miejscowego kolorytu dodaje jurta z Matką Wielkiego Stepu – namalowana przez Kazacha, muzułmanina.

– Choć jest to państwo muzułmańskie, z życzliwością podchodzi do Kościoła katolickiego, odnosząc się z szacunkiem do niego, doceniając jego wkład w rozwój, opiekę nad potrzebującymi, pracę duszpasterską kapłanów, sióstr. Jest zapotrzebowanie na to dobro – podkreśla bp Florczyk, dostrzegając w tym wielką nadzieję na spokojny rozwój i współistnienie różnych religii.

Podziękować i wesprzeć duchowo

Reklama

Dla delegacji parafian z Kij także była to niezapomniana podróż, budząca wiele refleksji. – Ks. Wojciecha znam od małego dziecka. Nigdy nie spodziewałem się, że będę mógł wziąć udział w takiej wyprawie. Kiedy proboszcz ogłosił pielgrzymkę, w ciągu 2 dni wszyscy chętni zdecydowali się – opowiadał Jan Kozieł uczestniczący wraz z żoną w wyjeździe. – Chcieliśmy podziękować ks. Wojciechowi, sprawić radość, wesprzeć go duchowo i materialnie, przywieźć kawałek Polski i domu do Kazachstanu, gdzie ofiarnie posługuje na misjach. Piękna, jubileuszowa Msza św. z udziałem biskupów, wielu kapłanów, delegacji z diecezji była wydarzeniem ważnym dla wspólnoty. Ks. Wojciech był wzruszony naszą obecnością i bardzo wdzięczny. Zwieńczeniem był koncert organowy przy wypełnionym kościele, po którym Kazachowie uraczyli nas i wszystkich gości tradycyjną potrawą – płow – opowiadał ks. Kowalczyk.

Wiara w stepie

Pielgrzymi, podróżując po Kazachstanie, pokonali 1800 km, poznając niezwykłe zakątki kraju, miejsca męczeństwa czy metropolie, jak Astana czy Karaganda. Na miejscu korzystali z pojazdu misjonarza zakupionego ze środków MIVA Polska, którym dociera do odległych położonych w stepie miejscowości, gdzie ludzie czekają na kapłana, sakramenty, Eucharystię.

– Przekonaliśmy się, jak wygląda wiara w stepie. Za kaplicę służy uboga chałupa, niemal lepianka, z prostym stołem. Dlatego bp Florczyk, sprawując tutaj Eucharystię dla maleńkiej wspólnoty mieszkańców, powiedział, że „czuje się jak w Betlejem”. Ks. Wojciech odwiedza mieszkańców co miesiąc, przywożąc im kilkadziesiąt bochenków chleba. Najbliższe sklepy są oddalone wiele kilometrów stąd. Bez tej pomocy byłoby trudno. Jest to miejsce, gdzie zamieszkali Polacy przywiezieni w pierwszej zsyłce. Z 1700 osób połowa zamarzła pierwszej zimy. Jeszcze nie tak dawno mieszkało tutaj ok. 300 potomków zesłańców, dziś jest ich garstka. W pobliżu znajduje się cmentarz polski. Zarośnięte groby pośród wybujałej trawy, mogiły kobiet, dzieci, które nigdy już nie wrócili do Ojczyzny, wołają o pamięć i modlitwę – opowiadają p. Jan i ks. Kowalczyk. Dodają, że Kazachstan jest krajem kontrastów, posiadającym wielkie bogactwa ropy, gazu, złota. Symbolem jest Astana, wielka metropolia pośrodku stepu, z ogromnym rozmachem architektonicznym i dobrej jakości autostradą. Z drugiej strony ubogie lepianki w stepie, z dala od cywilizacji. – Zachwyca bezkres stepów, płytkie jeziora na stepie, góry i jeziora, czyli rejon tzw. Szwajcarii Kazachskiej, dzikie zwierzęta i łany zbóż po horyzont. Tak piękny kraj i zarazem tak wiele miejsc przytłaczających męczeństwem ludzi... Ta historia nie może się już powtórzyć.

2024-10-29 13:49

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Step z bielskim akcentem

Niedziela bielsko-żywiecka 42/2024, str. IV

[ TEMATY ]

Kazachstan

KN

Konrad Nycz, świecki misjonarz w Kazachstanie, pochodzi z Bielska-Białej, działa przy parafii Matki Bożej Matki Kościoła w Karagandzie

Konrad Nycz, świecki misjonarz w Kazachstanie, pochodzi z Bielska-Białej, działa przy parafii Matki Bożej Matki Kościoła w Karagandzie

Dlaczego zrezygnował z wygodnego życia i dokąd wyjechał w rozmowie z Mariuszem Rzymkiem opowiada Konrad Nycz.

Mariusz Rzymek: – Dwa lata temu wyjechałeś z całą rodziną na misję do Kazachstanu. Co tam robicie? Konrad Nycz: Najprościej mówiąc, wspieramy kapłanów w ich posłudze. Angażujemy się w dzieła parafialne, prowadzimy kawiarenkę i pomagamy w świetlicy środowiskowej. Pracy mamy sporo, bo świetlica dostosowana jest do systemu dwuzmianowego, w jakim działa szkoła. To miejsce, w którym dzieci mogą pobawić się i zjeść obiad. Oprócz takiego czynnego wejścia w funkcjonowanie parafii, swoim codziennym życiem staramy się nieść świadectwo o Chrystusie. Nie izolujemy się. Mieszkamy na osiedlu. Jesteśmy z ludźmi i dla ludzi. W ten sposób staramy się pokazać, że można otworzyć się na działanie Ducha Świętego i pójść za Jego głosem, to jest w imię wartości zrezygnować z materialnego dostatku i przenieść się do miejsca, gdzie jest ubogo.
CZYTAJ DALEJ

Trzymaliśmy w ramionach świętego

Aron miał się nie urodzić. Urodził się i żył godzinę, otoczony miłością i opieką rodziców, rodzeństwa i lekarzy. Jako dziecko z wadami letalnymi miał być zdeformowany. Jednak przyszedł na świat piękny. Miał spowodować traumę, a rozpalił miłość w sercach wielu ludzi.

Nie od początku było wiadomo, że jest chory. Pierwsza diagnoza, która się pojawiła, mówiła o nieprawidłowościach, ale nie do końca było wiadomo, o jakich. – Myślałam: pewnie nic poważnego, jakaś błahostka i na kolejnym badaniu okaże się, że wszystko jest w porządku. Nie było. Lekarze bardzo delikatnie przekazali mi diagnozę: iniencephalia. Pod tym hasłem w internecie można zobaczyć zdjęcia zniekształconych dzieci – mówi Nina Ważna, mama Arona.
CZYTAJ DALEJ

Archidiecezja Przemyska otrzymała relikwie swojego patrona

2025-03-26 16:10

Przemyska.pl

W liturgiczne wspomnienie św. Dobrego Łotra – jednego z patronów archidiecezji przemyskiej, miało miejsce w Rzymie szczególne, historyczne wydarzenie przekazania relikwii drzewa krzyża św. Dobrego Łotra abp. Adamowi Szalowi.

Przekazanie relikwii miało miejsce w budynku wikariatu diecezji rzymskiej. Tam kard. Baltazar Reina – wikariusz Ojca Świętego dla diecezji rzymskiej, przekazał relikwie drzewa krzyża św. Dobrego Łotra – patrona archidiecezji przemyskiej. Jak mówił abp Adam Szal – polecam opiece św. Dobrego Łotra naszych biskupów, kapłanów, Wyższe Seminarium Duchowne, wszystkie rodziny, chorych, cierpiących całą naszą archidiecezję, polecając się wstawiennictwo św. Dobrego Łotra, prosimy o jego opiekę i potrzebne łaski.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję