Czy relacja z Maryją i modlitwa różańcowa zawsze były Ci bliskie?
Wychowałam się w praktykującej, kochającej rodzinie. Wiarę przekazali mi rodzice, oni także uczyli mnie modlitw, prowadzili do kościoła i dbali o wychowanie w wierze. Chociaż czas mojego dorastania był buntowniczy, pełny trudnych pytań i poszukiwań odpowiedzi na nie w niewłaściwych miejscach, widzę, że Bóg dopuścił te momenty, żebym wyniosła z nich lekcję na przyszłość. Swoją drogę do Boga i duchowość musiałam odnaleźć sama, chociaż to właśnie świadectwo codziennego życia moich rodziców i ich wzajemna miłość były ziarenkiem zasianym w moim sercu do poszukiwania źródła, z którego oni tę miłość czerpią. Zawsze czułam, że Maryja jest jak mama – ciepła, bliska, cierpliwa, dobra, słuchająca. Odkąd pamiętam, zwracałam się do Niej w modlitwach, najczęściej swoimi słowami. Z upływem czasu moja duchowość zaczęła się zmieniać. Odkryłam modlitwę różańcową i Nowennę Pompejańską. Odkąd zostałam żoną i mamą, Maryja stała mi się szczególnie bliska.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Kiedy poczułaś, że Bóg zaprasza Cię do stworzenia Maminej Pracowni – przestrzeni, w której będziesz robić piękne różańce?
Reklama
Było to już po kilku nieudanych próbach poszukiwania pracy. Wraz z mężem wstąpiliśmy do wspólnoty Domowego Kościoła, zaczęliśmy się formować jako małżeństwo i wiedzieliśmy już, że Bóg zaprasza nas do bycia rodziną wielodzietną. Kiedy zostałam mamą trójki dzieci, pragnęłam znaleźć pracę, którą mogłabym wykonywać w domu. Nic z tego jednak nie wychodziło. Zaczęłam zadawać Bogu pytania, co teraz. Byliśmy zmęczeni ciągnącym się miesiącami poszukiwaniem. W międzyczasie doświadczyliśmy bardzo trudnych finansowo i zdrowotnie sytuacji, które pokazały, że On jest obecny w każdej naszej chwili, że nas prowadzi. Zaczęłam więc wołać do Jezusa i Maryi w modlitwach, nieprzespanych nocach wypełnionych łzami. I coraz mocniej w sercu czułam, że powinnam to wszystko po prostu Mu zawierzyć, odpuścić, uspokoić myśli i dać się poprowadzić. Po niedługim czasie w jednym momencie przyszła odpowiedź: Mamina Pracownia, Maryja, kobiecość, modlitwa, różańce, biżuteria. Nie wiedziałam jeszcze, od czego zacząć, ale wiedziałam już, że moje modlitwy zostały wysłuchane.
Jak odczytałaś talent do tworzenia różańców? Czy to trudna praca?
Może się to wydać dziwne, ale Bóg uzdolnił mnie wtedy, gdy mnie do tego powołał. Odkąd pamiętam, interesowałam się pracami handmade, fotografią, pisaniem, ale nigdy wcześniej nawet nie próbowałam wyplatać różańców czy robić biżuterii. Pierwszy różaniec wykonałam dla mojej babci, później dla innych bliskich mi osób. Przynosiło mi to niesamowitą radość, mimo że wiele z nich rozpoczynałam po kilka razy, bo splot często nie wychodził tak, jak chciałam; uczyłam się wybierać odpowiednie sznurki i kamienie. Na początku robienie różańców i bransoletek zajmowało mi bardzo dużo czasu. W końcu nabrałam doświadczenia i nauczyłam się, że każdą decyzję, nawet dotyczącą zakupu nowych kamieni czy wprowadzenia nowego produktu, muszę rozeznać i przemodlić, wtedy zawsze przychodzi światło Ducha Świętego. To piękna praca, choć nieraz niełatwa. Dzieci nie do końca rozumieją, że mama pracuje, że potrzebuje przestrzeni i czasu. Pomaga mi w tym mąż, który robi, co może, żebym mogła zająć się tym w ciągu dnia. Organizuje dzieciom czas, za co jestem mu bardzo wdzięczna.
Czy była taka sytuacja, że ktoś modlący się na różańcu zrobionym przez Ciebie przybliżył się do Matki Bożej lub Jezusa?
Reklama
Zdarza się, że poznaję przez Instagram czy Facebooka wspaniałe kobiety, które zamówiły u mnie różańce i dzielą się swoimi historiami, opowiadają o sobie. Czuję, że właśnie tak tworzy się tu mała społeczność pięknych, wartościowych osób. Wykonując dany różaniec, staram się choć chwilę pomodlić za osobę, dla której go robię, która będzie się na nim modliła, w jej intencjach. Niektórzy proszą o modlitwę w konkretnej intencji, dotyczącej osoby, dla której zamawiają różaniec. Każda z wiadomości dodaje mi wiatru w żagle, motywacji i chęci do działania i sama czuję się otoczona modlitwą i wypełniona wdzięcznością za to, że mogę wykonywać tę pracę.
A jak uczysz Różańca, modlitwy i relacji z Bogiem swoje pociechy?
Staramy się z mężem przekazać im te wartości zwłaszcza swoim codziennym życiem, co, oczywiście, nie zawsze jest łatwe i nie zawsze udaje się tak, jak bym tego pragnęła, bo jest to nieustanna praca szczególnie nad sobą samym, zwłaszcza gdy dzieci właśnie uczą się swoich emocji. Zapraszamy Boga do naszego domu, do codzienności, staramy się przeżywać każdy dzień z Nim. Od porannego błogosławieństwa dzieci, przez modlitwy przed posiłkami, jazdą samochodem, rozmowy, po modlitwę wieczorną i błogosławienie dzieci przed snem. One same zaczęły się włączać we wspólne modlitwy. Zadają wiele pytań o to, jaki jest Pan Bóg, jaka jest Maryja. Często zaskakują nas swoimi pytaniami czy odpowiedziami, bo choć jeszcze malutkie, to mamy wrażenie, że rozumieją dużo więcej niż my. Ważne jest też dla nas przepraszanie siebie wzajemnie w obecności dzieci, przepraszanie również ich, bo przecież wszyscy upadamy. Chcemy, żeby wiedziały, że w naszej rodzinie powinniśmy umieć sobie wybaczać i dawać nowe szanse. Odkąd formujemy się w Domowym Kościele, życie z Bogiem stało się dla nas nową codziennością. Na pewno przyjdzie czas, gdy i nasze dzieci będą musiały same znaleźć swoją drogę do Boga, mam jednak nadzieję, że pomożemy im postawić mocny fundament, na którym będą mogły dalej budować.
Dlaczego warto zaryzykować i zaufać Bogu, oddać się Maryi?
Mamina Pracownia była trochę ryzykiem – a jednak ufasz Bogu, że poprowadzi cię w tej drodze. Tak, zdecydowanie na tamten moment była dla mnie ryzykiem. Później również było kilka sytuacji, które postawiły mnie przed decyzją: co dalej z pracownią? Dużo mojej pracy pozostawało długo bez efektów. Także dużo pracy moich bliskich – bo stroną internetową zajmuje się mój zdolny tata, dzięki któremu mam możliwość przyjmowania zamówień przez sklepik internetowy i bezproblemowego ich wysyłania; to też mój wspaniały mąż, bez którego nie dałabym rady pracować z domu z dziećmi i pewnie mnóstwo razy odpuściłabym. To wszystko Boża łaska. Warto zaryzykować, bo Bóg wkłada w nasze serca pragnienia. Jeśli Mu zaufamy, rozeznamy i pójdziemy za tymi pragnieniami, będziemy spełnieni i szczęśliwi mimo przeciwności, bo wypełni się Jego plan w naszym życiu. Mamina Pracownia jest dla mnie prawdziwym cudem, czasami sama nie wiem, jak to się stało, że to wszystko się udało, że robię to, co kocham, że jestem w tym miejscu, w którym czuję się spełniona. To wszystko Jego łaska. Warto zaufać mimo lęku, bo jak Bóg nas powołuje, to i nas uzdalnia.