Był kapelanem ,,Solidarności” w Warszawie, gdzie w kościele św. Stanisława Kostki na Żoliborzu odprawiał Msze święte za Ojczyznę, gromadzące dziesiątki tysięcy osób, które przybywały z całej Polski. W wygłaszanych homiliach tępił zło, kłamstwo, niesprawiedliwość społeczną.
Pamiętam, jak z rodzicami i bratem przeżywaliśmy uprowadzenie ks. Jerzego Popiełuszki. Początkowo myślałem, że zrobiono to po to, aby go zastraszyć. Jednak nadzieja na jego ocalenie topniała z każdym dniem. Kiedy podano informację o wyłowieniu ciała ks. Jerzego z Wisły, wszystkie pozostałe wydarzenia poszły w cień. Ludzie na ulicach rozmawiali tylko o tym. We wszystkich kościołach w Jaśle pojawiły się plansze przygotowane przez ,,Solidarność” informujące o zamordowaniu ks. Popiełuszki. Dało się wyczuć, że atmosfera w mieście jest gęsta. To był trudny czas dla nas, zwykłych ludzi i dla Polski.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Przeżycia związane z zamordowaniem ks. Jerzego spowodowały, że z każdym dniem narastało we mnie pragnienie, aby pojechać do Warszawy i oddać hołd męczennikowi. Jakieś wewnętrzne przekonanie mówiło mi, że muszę tam być. W październiku obchodziłem swoje imieniny i z tej okazji dostałem w prezencie parę groszy, aby sobie coś kupić. Szybko zorientowałem się, że zgromadzona przy okazji imienin suma, spokojnie wystarczy mi na zrealizowanie celu.
Reklama
W jednej z księgarń w Jaśle kupiłem plan Warszawy. Szczególnie starałem się zapamiętać numery tramwajów, które z Dworca Głównego jadą w kierunku Żoliborza. Pewności siebie dodawał mi też fakt, że jeszcze w szkole podstawowej byłem dwukrotnie na koloniach w Warszawie. Mieszkaliśmy wtedy na Saskiej Kępie i zwiedzaliśmy stolicę.
Do Warszawy pojechałem pociągiem z Jasła i na Żoliborzu zameldowałem się zaledwie kilka dni po pogrzebie ks. Jerzego Popiełuszki. Kościół św. Stanisława Kostki i jego otoczenie robiły ogromne wrażenie. W tamtym czasie był to skrawek wolnej Polski. Ogrodzenie kościoła dosłownie tonęło w świeżych kwiatach i transparentach ,,Solidarności”.
Mając ograniczony czas, starałem się go dobrze wykorzystać i pierwsze kroki skierowałem do grobu ks. Jerzego. Ten moment miał ogromny wpływ na wybór mojej drogi życiowej. Choć byłem dopiero w pierwszej klasie LO, to właśnie tam, podczas modlitwy, Pan Bóg jednoznacznie wskazywał mi wybór powołania kapłańskiego. Przy grobie męczennika pełnili wartę harcerze i kościelna służba porządkowa. Pamiętam, że w kościele św. Stanisława Kostki uczestniczyłem we Mszy św., a także przystąpiłem do sakramentu spowiedzi. Wyznałem spowiednikowi, że bez pozwolenia rodziców wyszedłem z domu i pojechałem do Warszawy. Spowiednik zapytał, dlaczego tak zrobiłem. Odpowiedziałem, że czułem wewnętrzną potrzebę, aby być w tych dniach przy grobie ks. Jerzego, gdyż nie byłem na jego pogrzebie. Przed kościołem były dostępne publikacje drugiego obiegu. Zakupiłem fragmenty kazań ks. Jerzego i zdjęcia z jego pogrzebu. Po 5 godzinach spędzonych na Żoliborzu, udałem się na dworzec, aby wrócić do Jasła. Następnego dnia pojawiłem się w szkole zmęczony, ale bardzo szczęśliwy i pełen pozytywnych nadziei.