Reklama

Niedziela Kielecka

Parafia Mstyczów w wojennej zawierusze

Wspomnienie wojennych wydarzeń z lat 1939-45 towarzyszy nam Polakom szczególnie we wrześniu, na stałe wpisanym w historię Polski jako miesiąc najazdu hitlerowskich Niemiec i preludium do dziejowej tragedii. Każda parafia ma swoją bolesną cząstkę tej wojennej epopei. Jedną z nich jest Mstyczów. Część wojennych faktów wciąż odkrywają historycy.

Niedziela kielecka 37/2024, str. IV

[ TEMATY ]

II wojna światowa

TD

Kościół w Mstyczowie, miejsce modlitwy ofiar tragedii z czasów okupacji

Kościół w Mstyczowie, miejsce modlitwy ofiar tragedii z czasów okupacji

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Sierpniowe spotkanie na plebanii i rozmowa, w której uczestniczą proboszcz ks. Piotr Chruściel, Ewa Kubas-Samociuk – regionalistka i badaczka lokalnej historii, była wieloletnia sekretarz gm. Sędziszów oraz pisząca te słowa, skutkuje doprecyzowaniem miejsca prawdopodobnego mordu na grupie mieszkańców Mstyczowa przez Niemców w 1943 r. Ksiądz Chruściel, proboszcz parafii dopiero drugi rok, wędruje po okolicy i fotografuje kapliczki – w ten sposób odkrył pomnik ofiar, których historię zbadała Ewa Kubas-Samociuk. Szybka wyprawa samochodem na krańce parafii pozwala stwierdzić: tak, to jest to miejsce.

Najbardziej cierpią cywile

– W maju i czerwcu 1943 r. miało miejsce kilka tragicznych wydarzeń, za przyczyną oddziału AL „Tadka Białego”. O jego działalności przeciwko okupantowi niemieckiemu wiemy bardzo niewiele, a niektóre z przeprowadzonych akcji doczekały się dzisiaj krytycznej oceny – mówi Niedzieli Ewa Kubas-Samociuk. – Dowodzący oddziałem Tadeusz Grochal, ps. „Tadek Biały”, podejmował działania według własnego „widzimisię”, nie konsultując ich, nie licząc się z konsekwencjami, jakie mogli ponieść mieszkańcy okolicznych miejscowości. Oddział nosił imię Bartosza Głowackiego, działał w powiecie miechowskim w okolicach Tunelu, ale zapuszczał się także na tereny powiatu jędrzejowskiego, szczególnie do Przełaja i Mstyczowa – wyjaśnia.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

A zaczęło się od napadu na posterunek żandarmerii niemieckiej w Żarnowcu 17 maja 1943 r. W odwecie za stratę dwóch żołnierzy „Tadek Biały” zagroził niemieckiemu posterunkowi atakiem, ale Niemcy szybko zebrali siły w liczbie niemal 200 niemieckich żandarmów. „Tadek Biały” stracił kolejnych 3 żołnierzy i został zmuszony do wycofania się. Był to dzień targowy, gdy do Żarnowca zjeżdżali licznie chłopi z okolicy. Żandarmi w odwecie otoczyli targ, urządzili obławę, z tłumu wyłuskiwali młodych mężczyzn i rozstrzeliwali ich na tamtejszym cmentarzu. Zastrzelono 50 osób, wśród nich było kilkunastu mieszkańców Przełaja i Mstyczowa. – Tragedia ludności cywilnej wynikła tylko z brawury „Tadka Białego” i nieliczenia się z konsekwencjami – uważa Ewa Kubas-Samociuk.

Zakatowani sztachetami

Reklama

– Ciąg dalszy odwetu okupanta miał miejsce 10 czerwca 1943 r. w Mstyczowie, kiedy zakatowano sztachetami 5 osób, a 3 zastrzelono. Jedna osoba z tych katowanych przeżyła – wyjaśnia badaczka. Żandarmeria z Miechowa przygotowała obławę na oddział „Tadka Białego”, który przemieszczał się od Karczowic do Mstyczowa. W trop za nim szli żandarmi. AL-owcy zorientowali się, że są śledzeni. Dotarli pierwsi do wsi i już z zabudowań oddali strzały w kierunku Niemców. To zatrzymało żandarmów, a partyzanci AL rozpierzchli się po zabudowaniach Mstyczowa i ślad po nich zaginął. Niedługo po tym do wsi dotarł niemiecki oddział. Niemcy weszli do pierwszych domów pytając o partyzantów. Wyprowadzili całą 5-ososbową rodzinę, ustawili wszystkich przy płocie i wyrwanymi sztachetami bestialsko zakatowali. Następnie zabrali ze sobą sołtysa Jana Bielę, każąc się prowadzić w stronę dworu. Przy obejściach dworu zastrzelili trzech napotkanych mężczyzn (dwaj z nich byli partyzantami z oddziału „Tadka Białego”) oraz czwartego, którego przywieźli ze sobą. W tej tragedii życie stracili następujący mieszkańcy parafii Mstyczów: Jan Konieczny, l. 67, ojciec rodziny; Józefa Konieczna, l. 66, jego żona; Janina Konieczna, l. 23, ich córka; Stanisław Biela, l. 17, syn sołtysa; Józef Podgórski z Bugaja, zastrzelony na drodze (z AL); Eugeniusz Wodecki z Łan, zastrzelony na drodze (z AL); Edward Dłużniak, lat 21, zabity przy dworze; Stanisław Dybowski oraz Stanisław Janas.

25-letnia Stanisława Konieczna, córka Koniecznych, choć bita do nieprzytomności sztachetami przy płocie – przeżyła.

W swojej opowieści i kwerendzie historycznej Ewa Kubas-Samociuk powołuje się przede wszystkim na źródła: J. Szczepańczyk ps. „Warkot” w opracowaniu „Ocalić od zapomnienia” oraz J. Bugajski ps. „Lis” w książce pt. „Wspomnienia z okupacji – relacja świadka wydarzeń Jerzego Lubonia”.

Mord w leśniczówce

Gdybyśmy wybrali się na wycieczkę rowerową drogą z Czekaja do Przełaja, a następnie przy przydrożnym krzyżu skręcili w las drogą na Dąbrowicę, po ok. 2 km dojedziemy do leśniczówki Wojciechów. To osada wsi Mstyczów. Obok zabudowań zobaczymy leśną mogiłę, a po drugiej stronie drogi wysoki drewniany krzyż. W ten sposób oznaczono miejsca egzekucji. Zamordowani zostali pochowani przez rodziny na cmentarzu w Tarnawie.

Tragedia miała miejsce 21 maja 1943 r. Po nieudanym ataku oddziału AL „Tadka Białego” na posterunek żandarmerii w Żarnowcu, podczas niemieckiej obławy został schwytany mężczyzna o nazwisku Chałaciński. Torturowany na gestapo, wskazał leśniczówkę w Wojciechowie jako punkt partyzantów. Gestapowcy zajechali pod leśniczówkę ośmioma furmankami. Przy jednej z nich biegł resztkami sił i boso, przywiązany do furmanki za skrępowane powrozem ręce, Chałaciński.

Reklama

Akcją dowodził szef gestapo z Jędrzejowa Helmut Kapp. Zapytał leśniczego Wiltowskiego, czy pomaga partyzantom? Leśniczy zaprzeczył. Niemiec zaprowadził go pod las i tam zastrzelił. W lesie żandarmi spotkali idącego z obchodu gajowego Aleksandra Wintra i również wykonali na nim egzekucję. Następnie weszli w zabudowania gajówki i pytali o gajowego Sobieraja. Nie było go w domu, więc zastrzelili jego brata, Wincentego Sobieraja. W domu gajowego Wintra wykonali egzekucję na jego synu, Mieczysławie Wintrze, zaledwie 17-letnim chłopcu. Kapp rozstrzelał go osobiście. Bilans – cztery zabójstwa w ciągu kilkunastu minut.

Ponadto, podczas rewizji w zabudowaniach gospodarczych leśniczówki, żandarmi znaleźli dwóch rannych: Czesława Milińskiego i Piotra Kalińskiego. Zabrali ich do Jędrzejowa. Kilka dni później Miliński został rozstrzelany w Kazinach k. Wodzisławia, a Kalińskiego zastrzelił sam Kapp na cmentarzu w Jędrzejowie. Chałaciński został skierowany do transportu do Oświęcimia, skąd nie wrócił...

– Dokładny opis tych wydarzeń jest możliwy dzięki zeznaniom dwóch kobiet obecnych na miejscu tragedii: Ludwiki Kalińskiej – matki Piotra (która przyniosła synowi odzież i żywność) oraz Józefy Winter, żony Aleksandra Wintra – podkreśla badaczka.

Ta zbrodnia ma dodatkowy kontekst. Podczas przeszukiwań w gajówce doszło do bezpośredniego spotkania Piotra Kalińskiego i Helmuta Kappa. Kaliński rozpoznał w Kappie swojego dowódcę z czasów międzywojnia, z wojska w Osowcu, o nazwisku Kapuściński. Zanim został zabrany, zdążył powiedzieć matce o rozpoznaniu Kappa, co zapewne było przyczyną egzekucji na cmentarzu w Jędrzejowie.

(Część informacji dot. tragedii w leśniczówce zebrano na podstawie „Wspomnień z okupacji” Józefa Bugajskiego. Bardzo dziękuję za pomoc p. Ewie Kubas-Samociuk, która korzystając z mediów społecznościowych prowadzi cykl przybliżania wojennych wydarzeń noszący tytuł „Z wiatrem historii”).

2024-09-10 13:40

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

„Byli sąsiadami. Ludzkie wybory i zachowania w obliczu Zagłady” – wystawa w katedrze łódzkiej

[ TEMATY ]

wystawa

II wojna światowa

Holokaust

Łódz

Ks. Paweł Kłys/Niedziela

„Byli sąsiadami. Ludzkie wybory i zachowania w obliczu Zagłady” – wystawa w katedrze łódzkiej

„Byli sąsiadami. Ludzkie wybory i zachowania w obliczu Zagłady” – wystawa w katedrze łódzkiej

- Ta wystawa pokazuje różne postawy, nie jest jednowymiarowa. Ta wystawa pokazuje bohaterów. Ta wystawa pokazuje ludzi, którzy swoje człowieczeństwo zdradzili, ale pokazuje także takich, którzy byli bohaterami mimo tego, że myśleli o sobie, że są wrogami dla żydów, ale gdzieś na końcu otrzymali tytuł – sprawiedliwych wśród narodów świata. Bardzo się cieszę, że ta wystawa jest tutaj obecna. – mówił abp Ryś.

„Byli sąsiadami. Ludzkie wybory i zachowania w obliczu Zagłady” to tytuł wystawy przygotowanej przez Amerykańskie Muzeum Pamięci Holokaustu, która została dziś uroczyście otwarta w łódzkiej bazylice archikatedralnej.
CZYTAJ DALEJ

Wielki Post: Zasłonięty krzyż - symbol żalu i pokuty grzesznika

[ TEMATY ]

krzyż

Karol Porwich/Niedziela

Wielki Post to czas, w którym Kościół szczególną uwagę zwraca na krzyż i dzieło zbawienia, jakiego na nim dokonał Jezus Chrystus.

Krzyże z postacią Chrystusa znane są od średniowiecza (wcześniej były wysadzane drogimi kamieniami lub bez żadnych ozdób). Ukrzyżowanego pokazywano jednak inaczej niż obecnie.
CZYTAJ DALEJ

Franciszek i s. Francesca - nieoczekiwane spotkanie papieża z 94-letnią zakonnicą

2025-04-06 17:32

[ TEMATY ]

spotkanie

Watykan

papież Franciszek

Bazylika św. Piotra

s. Francesca

Włodzimierz Rędzioch

Widok pustej Bazyliki św. Piotra robi duże wrażenie

Widok pustej Bazyliki św. Piotra robi duże wrażenie

Siostra Francesca Battiloro przeżyła największą niespodziankę swojego życia w wieku 94 lat, z których 75 lat spędziła jako wizytka za klauzurą. „Poprosiłam Boga: 'Chcę spotkać się z papieżem'. I tylko z Nim! Nikt inny... Myślałam, że to niemożliwe, ale to Papież przyszedł się ze mną spotkać. Wygląda na to, że kiedy Go o coś proszę, Pan zawsze mi to daje...”. Podczas pielgrzymki z grupą z Neapolu, s. Francesca Battiloro, siostra klauzurowa modliła się dzisiaj w Bazylice św. Piotra, gdy nagle spotkała papieża.

Zakonnica, która wstąpiła do klasztoru w wieku 8 lat, złożyła śluby w wieku 17 lat, w czasie, gdy jej życie było zagrożone z powodu niedrożności jelit. Dziś opuściła Neapol wczesnym rankiem z jednym pragnieniem: przeżyć Jubileusz Osób Chorych i Pracowników Służby Zdrowia w Watykanie. Wraz z nią przyjechała grupa przyjaciół i krewnych. Poruszająca się na wózku inwalidzkim i niedowidząca siostra Francesca - urodzona jako Rosaria, ale nosząca imię założyciela Zakonu Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny św. Franciszka Salezego, który, jak mówi, uzdrowił ją we śnie - chciała przejść przez Drzwi Święte Bazyliki św. Piotra. Biorąc pod uwagę jej słabą kondycję, pozwolono jej przeżyć ten moment całkowicie prywatnie, podczas gdy na Placu św. Piotra odprawiano Mszę św. z udziałem 20 000 wiernych.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję