Reklama
Pani Katarzyna napisała:
Siedział sobie w domu na kanapie, przed telewizorem. Odpoczywał
po pracy. W tle krzątała się żona. Po prostu rodzinna sielanka. Bardzo
udane małżeństwo, bardzo dobra rodzina. Nagle zasłabł, na tej kanapie.
Przyjechało pogotowie, zabrali go do szpitala, już w stanie ciężkim.
I nawet nie doczekał następnego rana. Dobrze, że zdążono wezwać księdza,
żeby udzielił mu sakramentu namaszczenia chorych. Ksiądz ze szpitalnej
kaplicy miał być dopiero następnego dnia rano, a wtedy już by nie było po co
przychodzić.
I pomyśleć, że tak wiele rzeczy czasami odkładamy w nieskończoność.
Jak choćby spowiedź po wielu latach przerwy. Mam taką bliską osobę,
która tak to odkłada i odkłada, a lata mijają. Nie ma nawet jakiejś zewnętrznej
przeszkody do pokonania, tylko ta wewnętrzna niemoc. Już dostarczyłam jej
odpowiednie lektury, delikatnie staram się przemawiać do serca, opowiadam
o różnych przypadkach i staram się nawet służyć przykładem z mojego życia.
Gdy sama miałam taką dłuższą przerwę, z zazdrością spoglądałam na ludzi
przyjmujących Komunię św. Pamiętam to do dziś. I mogę zrozumieć tych,
którzy mają przeszkody i nie mogą przystępować do Stołu Pańskiego. Znam
takie osoby i bardzo im współczuję. Nie ma teraz dla mnie powodu, dla którego
mogłabym zrezygnować z Komunii św. Ja sama kiedyś przełamałam się
w szpitalu, przed operacją. Nawet niezbyt poważną, ale stwierdziłam, że nigdy
nic nie wiadomo. I jakoś się udało.
Teraz i ja cierpię z powodu takiej osoby, bo wiem, jak by inaczej żyła i znosiła
codzienne biedy, gdyby miała takie potężne wsparcie. Już nawet modlę się
codziennie w jej intencji. Ostatnio mi się zwierzyła, że już zaczyna wymiękać...
Ten list – świadectwo o tym, że życie w łasce uświęcającej jest lepsze i lżejsze – to jakby zachęta, aby się sobie przyjrzeć. Ale nie tylko sobie, bo w naszym otoczeniu miewamy różnych ludzi i czasem wyraźnie widać, jak błądzą w życiu. Wiadomo, że nie przeżyjemy ich życia za nich. Wiadomo, że na siłę nie da się nikogo przekonać. Ale są sposoby, by im pomagać „z oddali”. To modlitwa za nich. Nowenna Pompejańska, Msze w tych intencjach...
Szczególnie starsze osoby są powołane do takiego apostolstwa. Po prostu mają więcej tzw. czasu wolnego. I większe modlitewne „moce przerobowe”. Pół godziny codziennie w różnych konkretnych intencjach to doprawdy niewielki wysiłek. Szczególnie nasza ojczyzna potrzebuje modlitwy!
Pomóż w rozwoju naszego portalu